8. Double date


Siedziałam na łóżku, obiema rękoma obejmując szyję Nicka. Jego dłonie znajdowały się na mojej talii, gdy całowaliśmy się przy dźwiękach jakiejś nieznanej mi piosenki. Byliśmy w jego pokoju, który wyglądał dokładnie tak, jak go sobie wyobrażałam - urządzony zwyczajnie, ale z masą medali, pucharów i sportowych gadżetów. Chłopak uśmiechnął się z ustami na moich, podczas gdy ja zastanawiałam się, jak mam z nim zerwać. Nie zależało mi na nim, ale w obecnej sytuacji był jedyną osobą, z którą chciałam się widzieć. Nick podciągnął materiał mojej bluzki, jego palce dotknęły krawędzi stanika. Zareagowałam natychmiast, odpychając go stanowczo. Nie spuszczałam z niego ostrego spojrzenia, gdy poprawiałam bluzkę.

- Nie pozwalaj sobie. - powiedziałam cicho.

- Nie wiedziałem, że jesteś taka strachliwa. - zaśmiał się.

No tak, dobrze pamiętał, jak zachowałam się podczas naszego pierwszego spotkania. Zarumieniłam się na to wspomnienie. Tym razem nie zamierzałam popełniać tego błędu. Nie po tym, co usłyszałam od Maddy podczas naszej kłótni. Ale nie chodziło tylko o to. Po prostu nie czułam nic do Nicka, no i nie chciałam, by zobaczył mój tatuaż. Wiedziały o nim tylko dwie osoby, nie licząc mnie i chciałam, by na razie tak zostało.

- Na pewne rzeczy trzeba sobie zasłużyć.

- Taaak... - dobry humor go nie opuszczał. - Ale chyba nie o to chodzi, co? Czym się tak martwisz?

- Niczym - wzruszyłam ramionami.

- Nie umiesz kłamać.

Po raz pierwszy tego dnia wybuchłam głośnym, czystym śmiechem. Co jak co, ale to było ostatnie, co można o mnie powiedzieć. Byłam świetnym kłamcą.

- Po prostu o tym nie mówmy, ok? - poprosiłam, po czym znów go pocałowałam.

*

- Co z Nick’em? - Maddy spojrzała  ponad moim ramieniem. Podarzyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam, jak chłopak uśmiecha się do nas siedząc ze swoimi znajomymi.

- Nic. - wymamrotałam, rwąc hamburgera na drobne kawałeczki.

Damien nie patrzył na mnie, ale po jego zaciśniętych ustach i spojrzeniu wbitym w lunch wiedziałam, że słucha tej rozmowy.

- Miałaś z nim zerwać. - powiedziała przyciszonym głosem przyjaciółka, nie spuszczając spojrzenia z Nicka.

- Daj mi spokój. - znów obróciłam się i pomachałam chłopakowi. - Lubię go. - dodałam po chwili, wracając do moich znajomych.

Maddy posłała mi długie spojrzenie, a ja przecząco potrząsnęłam głową. Damien zmarszczył brwi i odwrócił się do Ashy,  by o coś ją zapytać.

- Naprawdę?

- Tak.

Westchnęłam w duchu, zastanawiając się, czy teraz wszystkie nasze rozmowy będą wyglądać podobnie. W tym momencie blondynka uśmiechnęła się szeroko.

- To dobrze!

- Co? - zdziwiłam się. Damien też spojrzał na nią zaskoczony, przerywając swoją rozmowę z Ashą.

- Mam pomysł. - zaczęła radośnie Maddy, nie miałam pojęcia na ile jej entuzjazm był wymuszony. - Zdobyłam cztery kupony do kręgielni, więc moglibyśmy wybrać się na podwójną randkę.

- Podwójną? - Damien po raz pierwszy tego dnia spojrzał prosto na mnie.

- Randkę? - wydusiłam z siebie.

- No tak. Chciałabym w końcu dowiedzieć się czegoś więcej o tym twoim nowych chłopaku.

- Ale... - zaczęłam.

- Podwójna? - powtórzył znów Damien.

- Ty z Nickiem, a ja z Damienem. - Maddy uśmiechała się niczym pani z telezakupów reklamująca nowy produkt. - Co wy na to?

- Och... Fantastycznie. - wymamrotałam.

- No to jesteśmy umówieni!

*

Kręgielnia była zatłoczona i głośna, ale tym razem wyjątkowo mi się to podobało. Weszliśmy do środka razem - ja i Damien uśmiechaliśmy się sztucznie, podejrzewałam, że Maddy też, ale Nick był w świetnym nastroju. Podeszliśmy do długiej lady za którą stał wysoki, chudy chłopak wydający specjalne buty go gry i podaliśmy swoje numery. Ja i Maddy usiadła na jednej z puf pod ścianą i zaczęła zmieniać obuwie, gdy Damien podszedł do niej i ukląkł, pomagając jej.

Zacisnęłam szczękę, wiedząc, że Damien zwyczajnie się popisuje i złapałam Nicka za rękę, prowadząc go na pufę tuż obok mojej przyjaciółki. Niemal pchnęłam go na siedzenie, po czym zajęłam miejsce na jego kolanach. Czułam na sobie jego spojrzenie, gdy zajmowałam się swoimi sznurówkami.

Chwilę później Maddy stała z ciężką kulą w ręku i szykowała się do rozbiegu. Jak to miała w zwyczaju, rozbujała lekko ciężki przedmiot i już zrobiła krok, gdy jej chłopak podszedł i złapał za jej ramię.

- Źle ułożyłaś palce, skarbie... - powiedział, obejmując ją i poprawiając jej dłoń, choć wszyscy wiedzieli, że Maddy była świetna w kręglach.

- Tak dobrze? - zapytała. Stali bardzo blisko siebie.

- Idealnie. - uśmiechnął się i mocno ją pocałował. Odwróciłam wzrok.

Maddy zbiła prawie wszystkie kule, co jej chłopak powitał z przesadną radością, przytulając ją mocno i nieznacznie unosząc nad ziemię. Gdy ją opuszczał rzucił mi ukradkowe spojrzenie.

Postanowiłam podjąć rzucone przez niego wyzwanie.

Cały wieczór w kręgielni zamienił się w konkurs pocałunków, uścisków i słodkich słówek. Prawie cały czas przytulałam się do Nicka, nawet, gdy próbował grać, ale całe moje zainteresowanie było skierowane na Damiena. Zachowywaliśmy się dziecinnie, ale żadne z nas nie zamierzało odpuścić. Wkrótce cała nasza czwórka miała dość gry i postanowiliśmy zjeść coś w małym barze przy kręgielni. Maddy i Damien siedzieli objęci jedząc jeden kawałek pizzy, podczas gdy ja bezceremonialnie usiadłam Nickowi na kolanach i karmiłam go frytkami.

- Mówiłam, że to dobry pomysł - odezwała się Maddy.

Uśmiechnęłam się, maczając kolejną frytkę w ketchupie i rzuciłam krótkie spojrzenie na Damiena. To było głupie, ale właśnie w tym momencie miałam ochotę znów go pocałować.

- Tak. - przyznał Nick, obejmując mnie mocno. - Powinnaś wcześniej poznać mnie ze swoimi znajomymi.

- Przecież sam nie chciałeś. - zauważyłam szorstko. Damien prychnął, a ja zauważyłam swoją gafę i szybko włożyłam do ust garść frytek.

Przez chwilę nikt się nie odezwał.

- To zabawne że jesteście razem - zauważył nagle Damien.

- Dlaczego? - zapytał Nick zdziwiony.

- Bo Rose zawsze uważała takich chłopaków jak ty za strasznych snobów.

Rzuciłam mu złowrogie spojrzenie.

- Nie słuchaj go. - powiedziałam, biorąc kolejną frytkę - Tylko żartuje. Chcesz? - pochyliłam się w jego stronę z frytką w ustach. Nick wziął ode mnie jedzenie, całując mnie. Uniosłam rękę, udając, że poprawiam włosy, ale byłam pewna, że Damien dostrzegł skierowany w jego stronę środkowy palec.

Modliłam się w myślach, by ten wieczór się skończył.

___________

Przepraszam za spóźnienie. Ten rozdział raczej nudny. L

Nie mam czasu na nic, AGH.

7. That's ok.



Całą niedzielę spędziłam skulona na swoim łóżku, walcząc z ogromnym kacem. Nawet gdy ból głowy minął, okropne przeczucie zbliżających się kłopotów nie chciało mnie opuścić. Maddy, odchorowująca imprezę u Aarona na sąsiednim łóżku wciąż nie wiedziała, co wydarzyło się na imprezie. I miałam nadzieję, że to się nie zmieni. Niestety, nieobecność Damiena wskazywała na to, że on też pamiętał. Przez cały dzień nie pokazał się nawet na chwilę, a jego komórka milczała jak zaklęta.

Nie chodziło nawet o sam fakt pocałunku, bo przecież takie rzeczy się zdarzają i gdybyśmy sama powiedzieli o tym Maddy, umiejętnie obracając to w żart, pewnie śmiała by się razem z nimi. W końcu ile razy obie całowałyśmy cudzych chłopaków podczas zabawy w prawdę czy wyznanie lub dla zakładu? Zwykle wszystkie zainteresowane strony zapominały o tym w godzinę.

Ale nie tym razem.

Tym razem wyrzuty sumienia były tak głośne, bo Damien naprawdę mi się podobał i naprawdę chciałam go pocałować. Nie było żadnej gry, zakładu, po prostu całowałam się z tym facetem i - co gorsze - bardzo mi się to podobało. Nie miało nawet znaczenia, które z nas to zaczęło, powinnam była to przerwać, a tego nie zrobiłam.

Leżąc zakopana w pościeli dokładnie przemyślałam każde wydarzenie, każdą sytuację w której brałam udział razem z Damienem i powoli dopuszczałam do siebie prawdę. Przypomniałam sobie moje zachowanie zaraz po przyjeździe do miasta i zrozumiałam, że nie byłam zazdrosna o Maddy, ale o jej chłopaka. Nagle wszystkie spojrzenia, rozmowy, wszystkie mieszane uczucia, rzeczy które próbowałam ignorować nabrały sensu, a ja doszłam do jednego wniosku: muszę unikać Damiena.

Wchodząc w poniedziałek do szkoły myślałam tylko o tym, co zrobi chłopak. Maddy wciąż o nim mówiła, bo po raz pierwszy nie dał żadnego znaku życia przez pełne dwadzieścia cztery godziny. W końcu się pojawił - znalazł nas pod salą, gdzie ja i Maddy miałyśmy pierwszą lekcję i natychmiast podszedł do swojej dziewczyny, całując ją na powitanie o wiele bardziej zachłannie niż miał to w zwyczaju. Na mnie nawet nie spojrzał, przez co poczułam gniew.

- Jak się masz? - zapytał Damien, przytulając Maddy do siebie. Jego ton był beztroski.

- Martwiłam się o ciebie! Dlaczego wyłączyłeś telefon?

- Byłem zmęczony, nie miałem siły gadać... - jego spojrzenie na chwilę spotkało się z moim i zrozumiałam, że on pamięta. Zacisnęłam usta i obróciłam się na pięcie, by wejść do klasy, gdy usłyszałam za sobą jego głos.

- Rose?

- Tak? - zatrzymałam się, ale nie odwróciłam.

- Asha prosiła, żebyś przepisała jej notatki... - poczułam, że dotknął mojej ręki. Między jego palcami znajdował sie kawałek papieru, który dyskretnie mi podał.

- W porządku. - powiedziałam, zaciskając dłoń, by Maddy nie zauważyła, że coś w niej mam.

Szybkim krokiem weszłam do klasy i zajęłam swoje miejsce. Rozłożyłam książki i patrząc, czy przyjaciółka nie widzi, rozłożyłam małą karteczkę i odczytałam wiadomość.

Musimy porozmawiać. Pod wejściem do audytorium po tej lekcji.

*

Przerwa między lekcjami była bardzo krótka, więc idąc w umówione miejsce wiedziałam, że to będzie szybka rozmowa. Damien już na mnie czekał, nerwowo szurając butem. Podeszłam do niego i - nie wiedząc, co zrobić - spuściłam wzrok. Było jasne, że nie odezwę się pierwsza.

- Czy... powiedziałaś jej? - zaczął chłopak, spoglądając na mnie niepewnie.

- O czym?

- Dobrze wiesz o czym.

- Nie powiedziałam.

Pokiwał głową, wyraźnie pocieszony, a ja znów poczułam gniew.

- Chciałem cię przeprosić. To... to nie powinno się wydarzyć.

- Byliśmy pijani - powiedziałam i wzruszyłam ramionami. Powoli podniosłam wzrok i gdy nasze spojrzenia się spotkały oboje wiedzieliśmy, że ta wymówka niczego nie zmienia. Poczułam przyjemny dreszcz na samo wspomnienie tamtej chwili.

- Nie chcę, żeby to coś zmieniło...

Ale ja chcę!, krzyknęło coś we mnie.

- Jasne, rozumiem. Jest w porządku. Maddy nie musi o niczym wiedzieć. Przecież takie rzeczy się zdarzają.

- Właśnie.

Patrzyliśmy na siebie zakłopotani. Przez chwilę miałam ochotę znów go pocałować, ale tylko zbeształam się w myślach za podobny pomysł.

- Czyli... dalej jesteśmy przyjaciółmi? - Damien uśmiechnął się niepewnie wyciągając go mnie ramiona.

- Tak. - oddałam uśmiech i zrobiłam krok do przodu, by go przytulić.

To miał być typowy przyjacielski gest, ale gdy się cofałam, moje usta nieznacznie otarły się o policzek chłopaka, a ten znieruchomiał, sprawiając się zastygliśmy oddaleni od siebie o centymetry. Jego oddech owiał moją twarz. Zamrugałam, zastanawiając się, co właściwie miałam zrobić.

- Rose...

- Tak?

- Ja ją kocham.

Odsunęłam się i pokiwałam głową, a w tym momencie zadzwonił dzwonek.

- Po prostu o tym zapomnimy. - wyszeptałam i nie czekając na jego odpowiedź biegiem w stronę klasy.

Czas do lunchu mijał bardzo powoli, ale gdy już nadszedł czas, by udać się do stołówki, nie wiedziałam, co zrobić. Wiedziałam, że następna godzina będzie długim, niezręcznym momentem i zaczęłam rozważać ucieczkę z lekcji.  Podjęcie decyzji zajęło mi niecałą minutę. Odwróciłam się na pięcie i - nie przejmując się tym, co powiedzą moi znajomi - ruszyłam w stronę wyjścia z budynku. Mijałam kolejnych ludzi, nie zwracając uwagi na ich zdziwione spojrzenia. Niemal biegiem pokonałam zakręt i wpadłam na kogoś z impetem.

- Uważaj! - zaśmiał się Nick, łapiąc mnie za ramiona, bym nie straciła równowagi. - Gdzie się tak śpieszysz?

- Ja... och... - spojrzałam na niego i zobaczyłam, że się uśmiecha, widocznie zadowolony z naszego spotkania. Dopiero, gdy nie czekając aż wymyślę jakąś odpowiedź pochylił się do przodu i pocałował mnie w usta uświadomiłam sobie, że wciąż z nim nie zerwałam.

- Nie widziałem cię cały weekend - powiedział, obejmując mnie ramieniem i ciągnąc w stronę stołówki.

- Byłam na imprezie u Aarona. - wzruszyłam ramionami, choć przecież wiedział. - Żałuj, że cię nie było.

- Nie żałuję - przyznał szczerze. - Ja też dobrze się bawiłem. Ale dziś musisz umówić się ze mną.

- Muszę? - zdziwiłam się.

- To znaczy... byłoby miło. Chyba nie masz innych planów.

- Nie. Mam wolny wieczór.

Ręka Nicka przesunęła się w dół mojego ramienia i nasze dłonie zostały splecione. Weszliśmy na stołówkę razem. Jedno spojrzenie w stronę mojego stolika pomogło mi podjąć decyzję.

- Mogę usiąść dziś z twoimi znajomymi? - zapytałam szybko, patrząc na chłopaka z uśmiechem.

- A co? Pokłóciłaś się z kimś? - zapytał, rzucając spojrzenie w stronę moich koleżanek.

- Nie, tylko... Nie zapoznałeś mnie jeszcze ze swoimi kumplami. - złapałam za kołnierzyk przy jego koszuli i spojrzałam spod rzęs, lekko zagryzając wargę.


- No to chodź. - uśmiechnął się. Byłam uratowana.

__________
 zabawne, bo całą historię mam w głowie już od tygodni, ale gdy zaczynam ja zapisywac odnoszę wrażenie że to wszystko bez sensu.

chyba błędem w moich opowiadaniach jest to że akcja zbyt długo się rozwija. 
od miesiąca siedze w domu i jestem wciąż zmęczona, nie ogarniam.

anyway, zakładam nowego bloga. to fanfic o Niallu (powiedziałam, że już żadnego nie napiszę, ale potem... to chyba silniejsze ode mnie ;)) mam 12 rozdziałów napisane, planuje przynajmniej drugie tyle. na razie nie mam zwiastunu i wyglądu bloga ale postaram sie to szybko naprawic.
link pojawi się w komentarzu jak opublikuje pierwszy rozdział :)
chyba muszę nauczyc się pokory

ok, co myśłicie o tym rozdziale? komentujcie!