nowości!!

ZAPRASZAM NA MOJEGO WATTPADA 
na razie opowiadanie jest po angielsku, ale jeśli będą chętni, to przetłumaczę je na polski.

no i mam kanał na youtube, jeśli kogoś to ciekawi ;)


5. Surfing

 proszę o komentarze ily xx

            - Jesteś dziś dziwnie zamyślona – zauważyła Lissa, gdy pomagałam jej sprzątać w recepcji. – Coś się stało?
            - Hmm… Nie. – odpowiedziałam, siląc się na swobodę.
            Koleżanka uniosła brwi, ale tylko uśmiechnęłam się, nie pozwalając, by dopytywała.
            - Masz jakieś plany na wieczór? Może gdzieś wyjdziemy?
            - Jestem zajęta.
            - Czym?
            - Och… Muszę trochę posprzątać  i zrobić pranie. Nudy.
            - OK. – dziewczyna wzruszyła ramionami.
            Czułam się głupio okłamując Lissę, ale wiedziałam, że Harry nie chciałby, żebym opowiadała komuś o naszych spotkaniach. Szczerze mówiąc, ja też nie chciałam o tym mówić. Gdyby ktokolwiek z moich przełożonych dowiedział się o wczorajszym wieczorze miałabym kłopoty. Nawet jeśli spędziliśmy kilka godzin godziny oglądając film akcji i rozmawiając, a mój niezwykły gość wyszedł przed północą. Wcześniej umówiliśmy się na pierwszą lekcję serfowania.
            Po południu siedziałam na plaży, czekając na mojego ucznia. Było już dość późno, ale warunki doskonale sprzyjały nauce serfowania. Gdy Harry się pojawił jego mina wyrażała niepewność graniczącą ze strachem. Trzymał swoją deskę niczym uczeń stojący pod tablicą z zeszytem, w którym nie ma pracy domowej. Mimowolnie się zaśmiałam.
            - Czyżby opuścił się cały entuzjazm?
            -  Nie, po prostu wiem, że dasz mi wycisk. – powiedział i odwzajemnił mój uśmiech.
            Boże, cieszyłam się, gdy mogłam poprawić mu humor.
            - Zaczynamy?
            Czułam na sobie jego wzrok, gdy zdejmowałam lekką plażową sukienkę pod którą miałam prosty, jednoczęściowy strój z mocno wyciętymi plecami. Milczeliśmy, a ja byłam wdzięczna falom, że zagłuszały głośne bicie mojego serca. Związałam włosy w kucyka i zaczęliśmy lekcję.
            - Najpierw nauczę cię, jak stawać na desce. – powiedziałam.
            Przez następną godzinę pokazywałam mu, jak trzymać deskę, jak kłaść się na niej, by wpływać na głębszą wodę, jak wstawać, ale za każdym razem, gdy Harry miał powtórzyć jakąś czynności nic mu się nie udawało.
            - Jesteś najgorszym uczniem jakiego miałam. – zaśmiałam się w końcu, gdy po raz kolejny uratował go przed utopieniem się.
            - To nie moja wina, że wciąż mnie rozpraszasz. – wymamrotał. Zaśmiałam się zakłopotana.
            - Chcesz spróbować jeszcze raz?
            - Tak.

       *

            - Jestem zmęczony… - wyjęczał Harry, leżąc na desce. Liczyłam sekundy zanim wywróci się i wpadnie do wody po raz tysięczny tego popołudnia. Raz, dwa, trzy… Plusk!
            - Jesteś zmoczony! – zaśmiałam się, gdy jego głowa znów pojawiła się ponad powierzchnią.
            Niespodziewanie Harry objął mnie i pociągnął pod wodę. Próbowałam go odepchnąć, ale nie wypuścił mnie. Po chwili znów się wynurzyliśmy, nasze twarze bardzo blisko siebie, woda spływająca po włosach, łapiący długie wdechy.
            - Oboje jesteśmy – powiedział chłopak, nie zwalniając swojego uścisku.
            - Myślę, że na dziś wystarczy… - wymamrotałam niezręcznie.
            - OK.
            Harry puścił mnie i wyszliśmy z wody, zabierając nasze deski. Znów miałam ochotę zapytać, skąd on się tu wziął. Wciąż nie dawało mi to spokoju.
            - Harry?
            Obrócił twarz w moją stronę, a długie włosy przykleiły mu się do policzka.
            - Śpieszysz się gdzieś?

Harry’s POV
Nawet nie zauważyliśmy, kiedy słońce zaczęło zachodzić za horyzontem. Siedzieliśmy na plaży rozmawiając o najróżniejszych rzeczach, zaśmiewając się do łez. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czułem się tak dobrze, tak beztrosko. Patrzyłem na Mię, ubraną w samo bikini musiałem przyznać, że była piękna. Jej długie, jasne włosy prawie wyschły i powoli zwijały się w łagodne loki na jej plecach, niebieskie oczy błyszczały radośnie.
- Chyba powinnam już wracać – powiedziała w końcu, podnosząc się.
Zaskoczył mnie nagły smutek, który spowodowały jej słowa. Nie chciałem się z nią jeszcze rozstawać. Nie chciałem, by to uczucie, które we mnie obudziła, znikło.
- Mogę cię odprowadzić. – zaproponowałem.
            - Nie. – ucięła. Nagle wydawała się spłoszona, niepewna, a ja zacząłem się zastanawiać, czy nie żałuje czasu spędzanego ze mną.
            - Och… OK. W takim razie do jutra.
            - Do jutra.

            Obserwowałem, jak odchodzi wzdłuż brzegu, nie mogąc doczekać się naszego kolejnego spotkania. Najlepszym sposobem na przeczekanie tego czasu był sen, więc zaraz po powrocie do hotelu położyłem się do łóżka, ale wcale nie mogłem zasnąć. Długo wpatrywałem się w sufit, myśląc o tej dziewczynie.

4. Dlaczego jesteś tutaj?

[bardzo przepraszam, to jest jakieś szaleństwo, ale teraz moje życie (przynajmniej przez najbliższy miesiąc) będzie spokojne, więc będę dodawać regularnie. 
PS: Jutro moje urodziny ;) mogę was prosić, żebyście wpadły tu wieczorem?
PROSZĘ I DZIĘKUJĘ XX
I PROSZE KOMENTUJCIE, BO BEZ TEGO NIE WIEM CZY TO OPOWIADANIE SIĘ WAM PODOBA CZY NIE]


Odwróciłam się gwałtownie, nie spodziewając się niczyjej obecności na „mojej” plaży. Harry stał kilka metrów dalej, patrząc na mnie wyczekująco. Szybko złapałam sukienkę i założyłam ją na mokre ciało. Oczywiście, chodzenie w samym bikini było tutaj czymś ogólnie akceptowanym, ale, choć nie chciałam tego przyznać, spojrzenie Stylesa onieśmielałoby mnie swoją przenikliwością, nawet gdybym była w kożuchu.
- Cześć.
- Jesteś niezła – zauważył, skinieniem głowy wskazując na porzuconą na piasku deskę.
- Mieszkam tu dość długo – wzruszyłam ramionami. – A ty? Serfujesz?
- Umm… Nie. Ale całkiem dobrze pływam. I kiedyś nurkowałem.
- Tom Harshey wypożycza sprzęt do nurkowania. Jakieś trzy kilometry stąd jest wrak statku, który zatonął w latach 90. Jest dość płytko, ale robi świetne wrażenie. Powinieneś skorzystać.
- Może…
Na chwilę zapadła niezręczna cisza. Zebrałam swoje rzeczy i postanowiłam wracać do domu.
- No cóż… Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Zdążyłam go minąć i już myślałam, że to koniec wrażeń na ten dzień, gdy niespodziewanie zawołał za mną.
- Może cię odprowadzę?
Odwróciłam się, by na niego spojrzeć. Moja brew uniosła się w górę, gdy stał tam, sam niepewny swojej propozycji.
- Znam drogę.
- Mogę nieść deskę.
- Jest lekka.
- Ale nieporęczna.
Westchnęłam i pozwoliłam by podszedł i zabrał duży przedmiot z moich rąk.
- Dziękuję – powiedziałam, gdy ruszyliśmy – ale jeżeli robisz to po to by zrekompensować mi wczoraj, to nie musisz. Nie gniewam się. To była głupia sytuacja.
- Szczerze mówiąc… znudziło mi się gadanie do ścian. – wyjaśnił. – Chyba jeszcze nigdy nie byłem tak długo sam.
Szliśmy przez chwilę w milczeniu, gdy zastanawiałam się, czy mogę go o coś zapytać. W końcu stwierdziłam, że przecież i tak nie miałam nic do stracenia.
- W kurorcie na pewno byś się nie nudził – zaczęłam. - Mają tam masę klubów i codzienne imprezy na plaży.
- Właśnie dlatego jestem tutaj.
- Dlaczego? – nie zrozumiałam. – Dlaczego jesteś tutaj?
        Harry zmieszał się, ale nie zdążył odpowiedzieć bo wyszliśmy na uliczkę i musiał szybko założyć kaptur.
            - W ten sposób jesteś bardziej widoczny – zauważyłam. – Tu nikt się nie zakrywa.
       Wzruszył ramionami. Szliśmy w milczeniu, ale nie było to już tak nieprzyjemne jak wcześniej. Sama jego obecność była dziwnie intensywna. Jego spojrzenie, które nieustannie na sobie czułam, sprawiało, że czułam się spięta.
            - To tutaj. – powiedziałam, wskazując na niewielki domek na końcu alejki.
            - Ładnie – powiedział chwilę później, gdy oddawał mi deskę.
            - Dziękuję – uśmiechnęłam się. – I za pomoc.
            Wtedy pomyślałam o tym, że mnie też czeka dziś samotny wieczór, odkąd moja współlokatorka wyprowadziła się do swojego chłopaka. Miałam ochotę na czyjeś towarzystwo, ale nie sądziłam, by Harry był najlepszym kandydatem.
            - Może mogłabyś mnie uczyć? – zapytał niespodziewanie.
            - Ja? Czego?
            - Surfować. – wyjaśnił. – Wieczorami czy coś. Dobrze zapłacę.
            - Nie wiem… - zaczęłam – To wymaga sporo czasu.
            - Jak na razie nigdzie się nie wybieram.
            Przypomniała mi się poranna rozmowa, którą podsłuchałam. „Zostań tak długo, jak potrzebujesz.” Zastanowiłam się chwilę. Właściwie, to czemu nie? Uczyłam już sporo osób wcześniej, a okazja, by choć trochę poznać jakiegoś celebrytę nie zdarza się codziennie.
            - Ok. Jutro o szóstej, może być?
            - Jasne. – po raz pierwszy odkąd go widziałam uśmiechnął się. – W takim razie… dobranoc.
            - Do jutra.
            Odwrócił się i zaczął odchodzić. Znów poczułam nagłą chęć opieki nad tym chłopakiem. Moje usta podjęły decyzję zanim umysł zdążył to przemyśleć.
            - A może wejdziesz? – rzuciłam na wydechu. – Możemy obejrzeć jakiś film, albo coś.
            Przez chwilę sądziłam, że nie usłyszał, ale wtedy odwrócił się i spojrzał na mnie w dziwny, tajemniczy sposób.
            - Nie masz innych planów?
            - Nie, jestem sama.

            Harry rozejrzał się dookoła, jakby bał się, że ktoś go dostrzeże, po czym wszedł za mną do mojego domu.