5. Surfing

 proszę o komentarze ily xx

            - Jesteś dziś dziwnie zamyślona – zauważyła Lissa, gdy pomagałam jej sprzątać w recepcji. – Coś się stało?
            - Hmm… Nie. – odpowiedziałam, siląc się na swobodę.
            Koleżanka uniosła brwi, ale tylko uśmiechnęłam się, nie pozwalając, by dopytywała.
            - Masz jakieś plany na wieczór? Może gdzieś wyjdziemy?
            - Jestem zajęta.
            - Czym?
            - Och… Muszę trochę posprzątać  i zrobić pranie. Nudy.
            - OK. – dziewczyna wzruszyła ramionami.
            Czułam się głupio okłamując Lissę, ale wiedziałam, że Harry nie chciałby, żebym opowiadała komuś o naszych spotkaniach. Szczerze mówiąc, ja też nie chciałam o tym mówić. Gdyby ktokolwiek z moich przełożonych dowiedział się o wczorajszym wieczorze miałabym kłopoty. Nawet jeśli spędziliśmy kilka godzin godziny oglądając film akcji i rozmawiając, a mój niezwykły gość wyszedł przed północą. Wcześniej umówiliśmy się na pierwszą lekcję serfowania.
            Po południu siedziałam na plaży, czekając na mojego ucznia. Było już dość późno, ale warunki doskonale sprzyjały nauce serfowania. Gdy Harry się pojawił jego mina wyrażała niepewność graniczącą ze strachem. Trzymał swoją deskę niczym uczeń stojący pod tablicą z zeszytem, w którym nie ma pracy domowej. Mimowolnie się zaśmiałam.
            - Czyżby opuścił się cały entuzjazm?
            -  Nie, po prostu wiem, że dasz mi wycisk. – powiedział i odwzajemnił mój uśmiech.
            Boże, cieszyłam się, gdy mogłam poprawić mu humor.
            - Zaczynamy?
            Czułam na sobie jego wzrok, gdy zdejmowałam lekką plażową sukienkę pod którą miałam prosty, jednoczęściowy strój z mocno wyciętymi plecami. Milczeliśmy, a ja byłam wdzięczna falom, że zagłuszały głośne bicie mojego serca. Związałam włosy w kucyka i zaczęliśmy lekcję.
            - Najpierw nauczę cię, jak stawać na desce. – powiedziałam.
            Przez następną godzinę pokazywałam mu, jak trzymać deskę, jak kłaść się na niej, by wpływać na głębszą wodę, jak wstawać, ale za każdym razem, gdy Harry miał powtórzyć jakąś czynności nic mu się nie udawało.
            - Jesteś najgorszym uczniem jakiego miałam. – zaśmiałam się w końcu, gdy po raz kolejny uratował go przed utopieniem się.
            - To nie moja wina, że wciąż mnie rozpraszasz. – wymamrotał. Zaśmiałam się zakłopotana.
            - Chcesz spróbować jeszcze raz?
            - Tak.

       *

            - Jestem zmęczony… - wyjęczał Harry, leżąc na desce. Liczyłam sekundy zanim wywróci się i wpadnie do wody po raz tysięczny tego popołudnia. Raz, dwa, trzy… Plusk!
            - Jesteś zmoczony! – zaśmiałam się, gdy jego głowa znów pojawiła się ponad powierzchnią.
            Niespodziewanie Harry objął mnie i pociągnął pod wodę. Próbowałam go odepchnąć, ale nie wypuścił mnie. Po chwili znów się wynurzyliśmy, nasze twarze bardzo blisko siebie, woda spływająca po włosach, łapiący długie wdechy.
            - Oboje jesteśmy – powiedział chłopak, nie zwalniając swojego uścisku.
            - Myślę, że na dziś wystarczy… - wymamrotałam niezręcznie.
            - OK.
            Harry puścił mnie i wyszliśmy z wody, zabierając nasze deski. Znów miałam ochotę zapytać, skąd on się tu wziął. Wciąż nie dawało mi to spokoju.
            - Harry?
            Obrócił twarz w moją stronę, a długie włosy przykleiły mu się do policzka.
            - Śpieszysz się gdzieś?

Harry’s POV
Nawet nie zauważyliśmy, kiedy słońce zaczęło zachodzić za horyzontem. Siedzieliśmy na plaży rozmawiając o najróżniejszych rzeczach, zaśmiewając się do łez. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czułem się tak dobrze, tak beztrosko. Patrzyłem na Mię, ubraną w samo bikini musiałem przyznać, że była piękna. Jej długie, jasne włosy prawie wyschły i powoli zwijały się w łagodne loki na jej plecach, niebieskie oczy błyszczały radośnie.
- Chyba powinnam już wracać – powiedziała w końcu, podnosząc się.
Zaskoczył mnie nagły smutek, który spowodowały jej słowa. Nie chciałem się z nią jeszcze rozstawać. Nie chciałem, by to uczucie, które we mnie obudziła, znikło.
- Mogę cię odprowadzić. – zaproponowałem.
            - Nie. – ucięła. Nagle wydawała się spłoszona, niepewna, a ja zacząłem się zastanawiać, czy nie żałuje czasu spędzanego ze mną.
            - Och… OK. W takim razie do jutra.
            - Do jutra.

            Obserwowałem, jak odchodzi wzdłuż brzegu, nie mogąc doczekać się naszego kolejnego spotkania. Najlepszym sposobem na przeczekanie tego czasu był sen, więc zaraz po powrocie do hotelu położyłem się do łóżka, ale wcale nie mogłem zasnąć. Długo wpatrywałem się w sufit, myśląc o tej dziewczynie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz