5. Surfing

 proszę o komentarze ily xx

            - Jesteś dziś dziwnie zamyślona – zauważyła Lissa, gdy pomagałam jej sprzątać w recepcji. – Coś się stało?
            - Hmm… Nie. – odpowiedziałam, siląc się na swobodę.
            Koleżanka uniosła brwi, ale tylko uśmiechnęłam się, nie pozwalając, by dopytywała.
            - Masz jakieś plany na wieczór? Może gdzieś wyjdziemy?
            - Jestem zajęta.
            - Czym?
            - Och… Muszę trochę posprzątać  i zrobić pranie. Nudy.
            - OK. – dziewczyna wzruszyła ramionami.
            Czułam się głupio okłamując Lissę, ale wiedziałam, że Harry nie chciałby, żebym opowiadała komuś o naszych spotkaniach. Szczerze mówiąc, ja też nie chciałam o tym mówić. Gdyby ktokolwiek z moich przełożonych dowiedział się o wczorajszym wieczorze miałabym kłopoty. Nawet jeśli spędziliśmy kilka godzin godziny oglądając film akcji i rozmawiając, a mój niezwykły gość wyszedł przed północą. Wcześniej umówiliśmy się na pierwszą lekcję serfowania.
            Po południu siedziałam na plaży, czekając na mojego ucznia. Było już dość późno, ale warunki doskonale sprzyjały nauce serfowania. Gdy Harry się pojawił jego mina wyrażała niepewność graniczącą ze strachem. Trzymał swoją deskę niczym uczeń stojący pod tablicą z zeszytem, w którym nie ma pracy domowej. Mimowolnie się zaśmiałam.
            - Czyżby opuścił się cały entuzjazm?
            -  Nie, po prostu wiem, że dasz mi wycisk. – powiedział i odwzajemnił mój uśmiech.
            Boże, cieszyłam się, gdy mogłam poprawić mu humor.
            - Zaczynamy?
            Czułam na sobie jego wzrok, gdy zdejmowałam lekką plażową sukienkę pod którą miałam prosty, jednoczęściowy strój z mocno wyciętymi plecami. Milczeliśmy, a ja byłam wdzięczna falom, że zagłuszały głośne bicie mojego serca. Związałam włosy w kucyka i zaczęliśmy lekcję.
            - Najpierw nauczę cię, jak stawać na desce. – powiedziałam.
            Przez następną godzinę pokazywałam mu, jak trzymać deskę, jak kłaść się na niej, by wpływać na głębszą wodę, jak wstawać, ale za każdym razem, gdy Harry miał powtórzyć jakąś czynności nic mu się nie udawało.
            - Jesteś najgorszym uczniem jakiego miałam. – zaśmiałam się w końcu, gdy po raz kolejny uratował go przed utopieniem się.
            - To nie moja wina, że wciąż mnie rozpraszasz. – wymamrotał. Zaśmiałam się zakłopotana.
            - Chcesz spróbować jeszcze raz?
            - Tak.

       *

            - Jestem zmęczony… - wyjęczał Harry, leżąc na desce. Liczyłam sekundy zanim wywróci się i wpadnie do wody po raz tysięczny tego popołudnia. Raz, dwa, trzy… Plusk!
            - Jesteś zmoczony! – zaśmiałam się, gdy jego głowa znów pojawiła się ponad powierzchnią.
            Niespodziewanie Harry objął mnie i pociągnął pod wodę. Próbowałam go odepchnąć, ale nie wypuścił mnie. Po chwili znów się wynurzyliśmy, nasze twarze bardzo blisko siebie, woda spływająca po włosach, łapiący długie wdechy.
            - Oboje jesteśmy – powiedział chłopak, nie zwalniając swojego uścisku.
            - Myślę, że na dziś wystarczy… - wymamrotałam niezręcznie.
            - OK.
            Harry puścił mnie i wyszliśmy z wody, zabierając nasze deski. Znów miałam ochotę zapytać, skąd on się tu wziął. Wciąż nie dawało mi to spokoju.
            - Harry?
            Obrócił twarz w moją stronę, a długie włosy przykleiły mu się do policzka.
            - Śpieszysz się gdzieś?

Harry’s POV
Nawet nie zauważyliśmy, kiedy słońce zaczęło zachodzić za horyzontem. Siedzieliśmy na plaży rozmawiając o najróżniejszych rzeczach, zaśmiewając się do łez. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czułem się tak dobrze, tak beztrosko. Patrzyłem na Mię, ubraną w samo bikini musiałem przyznać, że była piękna. Jej długie, jasne włosy prawie wyschły i powoli zwijały się w łagodne loki na jej plecach, niebieskie oczy błyszczały radośnie.
- Chyba powinnam już wracać – powiedziała w końcu, podnosząc się.
Zaskoczył mnie nagły smutek, który spowodowały jej słowa. Nie chciałem się z nią jeszcze rozstawać. Nie chciałem, by to uczucie, które we mnie obudziła, znikło.
- Mogę cię odprowadzić. – zaproponowałem.
            - Nie. – ucięła. Nagle wydawała się spłoszona, niepewna, a ja zacząłem się zastanawiać, czy nie żałuje czasu spędzanego ze mną.
            - Och… OK. W takim razie do jutra.
            - Do jutra.

            Obserwowałem, jak odchodzi wzdłuż brzegu, nie mogąc doczekać się naszego kolejnego spotkania. Najlepszym sposobem na przeczekanie tego czasu był sen, więc zaraz po powrocie do hotelu położyłem się do łóżka, ale wcale nie mogłem zasnąć. Długo wpatrywałem się w sufit, myśląc o tej dziewczynie.

4. Dlaczego jesteś tutaj?

[bardzo przepraszam, to jest jakieś szaleństwo, ale teraz moje życie (przynajmniej przez najbliższy miesiąc) będzie spokojne, więc będę dodawać regularnie. 
PS: Jutro moje urodziny ;) mogę was prosić, żebyście wpadły tu wieczorem?
PROSZĘ I DZIĘKUJĘ XX
I PROSZE KOMENTUJCIE, BO BEZ TEGO NIE WIEM CZY TO OPOWIADANIE SIĘ WAM PODOBA CZY NIE]


Odwróciłam się gwałtownie, nie spodziewając się niczyjej obecności na „mojej” plaży. Harry stał kilka metrów dalej, patrząc na mnie wyczekująco. Szybko złapałam sukienkę i założyłam ją na mokre ciało. Oczywiście, chodzenie w samym bikini było tutaj czymś ogólnie akceptowanym, ale, choć nie chciałam tego przyznać, spojrzenie Stylesa onieśmielałoby mnie swoją przenikliwością, nawet gdybym była w kożuchu.
- Cześć.
- Jesteś niezła – zauważył, skinieniem głowy wskazując na porzuconą na piasku deskę.
- Mieszkam tu dość długo – wzruszyłam ramionami. – A ty? Serfujesz?
- Umm… Nie. Ale całkiem dobrze pływam. I kiedyś nurkowałem.
- Tom Harshey wypożycza sprzęt do nurkowania. Jakieś trzy kilometry stąd jest wrak statku, który zatonął w latach 90. Jest dość płytko, ale robi świetne wrażenie. Powinieneś skorzystać.
- Może…
Na chwilę zapadła niezręczna cisza. Zebrałam swoje rzeczy i postanowiłam wracać do domu.
- No cóż… Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Zdążyłam go minąć i już myślałam, że to koniec wrażeń na ten dzień, gdy niespodziewanie zawołał za mną.
- Może cię odprowadzę?
Odwróciłam się, by na niego spojrzeć. Moja brew uniosła się w górę, gdy stał tam, sam niepewny swojej propozycji.
- Znam drogę.
- Mogę nieść deskę.
- Jest lekka.
- Ale nieporęczna.
Westchnęłam i pozwoliłam by podszedł i zabrał duży przedmiot z moich rąk.
- Dziękuję – powiedziałam, gdy ruszyliśmy – ale jeżeli robisz to po to by zrekompensować mi wczoraj, to nie musisz. Nie gniewam się. To była głupia sytuacja.
- Szczerze mówiąc… znudziło mi się gadanie do ścian. – wyjaśnił. – Chyba jeszcze nigdy nie byłem tak długo sam.
Szliśmy przez chwilę w milczeniu, gdy zastanawiałam się, czy mogę go o coś zapytać. W końcu stwierdziłam, że przecież i tak nie miałam nic do stracenia.
- W kurorcie na pewno byś się nie nudził – zaczęłam. - Mają tam masę klubów i codzienne imprezy na plaży.
- Właśnie dlatego jestem tutaj.
- Dlaczego? – nie zrozumiałam. – Dlaczego jesteś tutaj?
        Harry zmieszał się, ale nie zdążył odpowiedzieć bo wyszliśmy na uliczkę i musiał szybko założyć kaptur.
            - W ten sposób jesteś bardziej widoczny – zauważyłam. – Tu nikt się nie zakrywa.
       Wzruszył ramionami. Szliśmy w milczeniu, ale nie było to już tak nieprzyjemne jak wcześniej. Sama jego obecność była dziwnie intensywna. Jego spojrzenie, które nieustannie na sobie czułam, sprawiało, że czułam się spięta.
            - To tutaj. – powiedziałam, wskazując na niewielki domek na końcu alejki.
            - Ładnie – powiedział chwilę później, gdy oddawał mi deskę.
            - Dziękuję – uśmiechnęłam się. – I za pomoc.
            Wtedy pomyślałam o tym, że mnie też czeka dziś samotny wieczór, odkąd moja współlokatorka wyprowadziła się do swojego chłopaka. Miałam ochotę na czyjeś towarzystwo, ale nie sądziłam, by Harry był najlepszym kandydatem.
            - Może mogłabyś mnie uczyć? – zapytał niespodziewanie.
            - Ja? Czego?
            - Surfować. – wyjaśnił. – Wieczorami czy coś. Dobrze zapłacę.
            - Nie wiem… - zaczęłam – To wymaga sporo czasu.
            - Jak na razie nigdzie się nie wybieram.
            Przypomniała mi się poranna rozmowa, którą podsłuchałam. „Zostań tak długo, jak potrzebujesz.” Zastanowiłam się chwilę. Właściwie, to czemu nie? Uczyłam już sporo osób wcześniej, a okazja, by choć trochę poznać jakiegoś celebrytę nie zdarza się codziennie.
            - Ok. Jutro o szóstej, może być?
            - Jasne. – po raz pierwszy odkąd go widziałam uśmiechnął się. – W takim razie… dobranoc.
            - Do jutra.
            Odwrócił się i zaczął odchodzić. Znów poczułam nagłą chęć opieki nad tym chłopakiem. Moje usta podjęły decyzję zanim umysł zdążył to przemyśleć.
            - A może wejdziesz? – rzuciłam na wydechu. – Możemy obejrzeć jakiś film, albo coś.
            Przez chwilę sądziłam, że nie usłyszał, ale wtedy odwrócił się i spojrzał na mnie w dziwny, tajemniczy sposób.
            - Nie masz innych planów?
            - Nie, jestem sama.

            Harry rozejrzał się dookoła, jakby bał się, że ktoś go dostrzeże, po czym wszedł za mną do mojego domu.

3. Rozmowa + #5YearsOfOneDirection

Heej.
Zanim dodam rozdział chciałam napisać wam coś osobistego.
Może czyta to ktoś kto zna mnie trochę dłużej i zrozumie o co dokładnie mi chodzi.
Trzy lata temu byłam zakompleksioną 15-16 latką przerażoną perspektywą liceum, wyboru drogi życiowej, ze złamanym serduszkiem. Siedziałam w pokoju odcięta od ludzi i generalnie świata, uciekając do dziwnych historii w mojej głowie i nieustająco rozdrapującą stare rany. Taa, hasztag depresja. Ale nie do końca. Nevermind.
Dziś, gdy to piszę jest już 23 lipca, siedzę w moim pokoju i patrzę na wielką walizkę i jeszcze większe pudło stojące obok łóżka, na którym już nie będę spać. Mam (prawie) 19 lat, jestem szczęśliwa. Może wciąż trochę niepewna, trochę samotna i zdecydowanie zbyt dziwna, ale szczęśliwa. Jutro wyprowadzam się do UK, żeby uczyć się do mojego wymarzonego zawodu. Nie dawno nawet nie wiedziałam, gdzie szukać.
Swoją drogą to najbardziej zdumiewajacy zbieg okoliczności, dopiero wczoraj sb to uświadomiłam, że data mojego wyjazdu zbiegła sie zdatą powstania zespołu, który mnie uratował. Potrzeba nam innych dowodów? :P
I nie ważne jak głupio to teraz zabrzmi, to uważam, że gdyby nie One Direction, pięciu zabawych chłopców, których znalazłam zupełnie przypadkiem, nie byłabym teraz tu gdzie jestem.
Oni zmieili moje życie. Dosłowonie. Zmienili je na lepsze.
Wyleczyli z depresji, nauczyli walczyć o marzenia.
Jestem z nimi tylko 3 lata, ale czuję, jakby to była najdłuższa i najlepsza część mojego życia. Dzięki nim pokonałam demony wewnątrz mnie, poznałam niesamowitych ludzi (Daria, Ania, Emilia, i wiele innych wspanialych osób, patrzę na was). Z niektórymi mam konktant, z innymi nie. Spędziłam długie godziny przeżywajac radość i smutek, choć o wiele więcej tego pierwszego, i choć nigdy nikt nie dokońca zrozumiał o co mi chodzi z "tym zespołem" jestem cholernie szczęśliwa i wdzieczna za cały "zmarnowany" w fandomie czas. Mogłabym pisać godzinami o wszystkim za co jestem im wdzięczna, ale myślę, że słowa są zbędna, gdy wszyscy czuje,my to samo. Teraz marzę tylko o jednym, by ich w końcu spotkać i przytulić. Bo czego mogę chcieć więcej?
Dziękuję One Direction i całemu, przezwariowanemu fandomowi. Kocham was!






ok, a teraz rozdział ;)

3.
Następnego dnia od razu po przyjściu do hotelu skierowałam się do pokoju Harry’ego. Byłam ciekawa czy w ogóle zauważył brak telefonu, oraz, jak zareaguje, gdy mu go oddam. Przez cały poprzedni wieczór dostawał mnóstwo wiadomości, a ja wytrwale zwalczyłam chęć przeczytania choć jednej z nich. Podeszłam do drzwi ściskając urządzenie w dłoniach i już miałam zapukać, gdy usłyszałam odgłosy rozmowy z zewnątrz. To był Styles i ktoś jeszcze.
- Mógłbyś przestać prawić mi kazania? Niedługo wrócę.
- Zostań tak długo, jak potrzebujesz. I tak w tym stanie do niczego się nie nadajesz. Tylko nie spędzaj całych dni zapijając smutki.
-  A co innego mogę zrobić?
- Odpoczywaj, baw się.
- Taa… - Harry zajęczał i, sądząc po dźwiękach, opadł na łóżko.
- Mówię serio. Wytwórnia zatrzymała dla ciebie wszystkie bieżące sprawy, wykorzystaj to.
- OK.
Zapukałam do drzwi. Nie minęła chwila, gdy się otworzyły i zobaczyłam Harry’ego, znów ubranego tylko do połowy, z podkrążonymi oczami i włosami odstającymi we wszystkie włosy. Z jakiegoś powodu zapragnęłam przeczesać je palcami, odgarnąć za uszy… ale wtedy przypomniałam sobie, jak potraktował mnie poprzedniego wieczoru i ta myśl znikła.
- O co chodzi?
Bez słowa podniosłam telefon na wysokość jego twarzy. Patrzył na niego przez chwilę, zanim zrozumiał, że to jego własność.
- Skąd go masz? – zmarszczył brwi, biorąc ode mnie przedmiot.
- Zostawiłeś wczoraj. W barze.
Zamrugał kilka razy, jakby dopiero w tej chwili przypomniał sobie wszystko, co działo się poprzedniego wieczoru. Zobaczyłam zmianę w jego spojrzeniu, gdy skojarzył naszą dziwną wymianę zdań.
- Dziękuję – powiedział cicho.
Mogłam odejść bez słowa, tak jak planowałam, ale zmieniłam zdanie.
- Nie ma sprawy. W końcu ja tylko pracuję w hotelu. Ale wiesz, jestem nie tylko pokojówką, ale też człowiekiem. A jako człowiek mam uczucia. Próbowałam być po prostu miła, a ty potraktowałeś mnie jak zbędny przedmiot.
Odwróciłam się na pięcie, by zostawić go w drzwiach, nie obdarzając nawet jednym spojrzeniem, gdy szybkim ruchem złapał mnie za nadgarstek i wciągnął do pokoju, zatrzaskując drzwi.
- Poczekaj. – rzucił pośpiesznie – Przepraszam. Ja… wiem, że wczoraj zachowałem się podle… Mógłbym powiedzieć, że byłem pijany, ale to nic nie znaczy. Mam teraz trudny okres, rozumiesz? Po prostu chciałem być sam…
Jego ręka wciąż ciasno trzymała moją, gdy plątał się w swoich wyjaśnieniach. Zobaczyłam leżący na łóżku laptop z otwartym oknem Skype, i skojarzyłam, że to co słyszałam przed chwilą słyszała musiało być videoczatem.
- Ok, jest w porządku… - powiedziałam, przerywając mu w pół zdania. – Ostatecznie nic takiego się nie stało.
Nasze spojrzenia się spotkały. Stałam zdecydowanie zbyt blisko, a on pachniał jakimś intensywnym korzennym zapachem. Dopiero teraz zobaczyłam, jaki naprawdę był – przerażony, zagubiony, przemęczony. Jego cera była sucha, dolna warga poraniona, jakby gryzł ją ze zdenerwowania, postawa przygarbiona. W jakimś dziwnym odruchu zapragnęłam go przytulić, ale znów się powstrzymałam.
- Ok… - wyszeptał, jakby sam sobie odpowiadał, w końcu puszczając moją rękę, ale jego oczy nie opuszczały mojej twarzy.
- Muszę… muszę wracać do pracy… - wymamrotałam.
- Jasne… - zrobił krok do tyłu, ale po sekundzie znów wrócił. – Jak się nazywasz?
- Mia.
- Mia… - powtórzył. Jego wzrok mnie onieśmielał. – Może mógłbym jakoś się odwdzięczyć? Za telefon. I… zrekompensować… wczoraj?
- Nie trzeba.
- Ale…
- Naprawdę, Harry. Jest ok.
Prawie wybiegłam z jego pokoju, wpadając na Katy.
- Co z tobą? – krzyknęła zdenerwowana, ale zupełnie ją zignorowałam.
O mój Boże, co się przed chwilą stało?

*

Z uczuciem ulgi zrzuciłam z siebie uniform pokojówki i założyłam lekką plażową sukienkę, pod którą miałam tylko bikini. Pogoda była idealna do surfowania, nie mogłam doczekać się, aż będę na plaży. Chciałam choć trochę zrelaksować się po wyczerpującym dniu w pracy.
            Główna plaża była pełna turystów, dlatego starałam się jej unikać. Znałam cichy zakątek, tuż za obszarem plaży przylegającej do hotelu. Tam zawsze byłam sama. Z radością wskoczyłam do wody i zaczęłam przedzierać się przez fale. Deska była mi posłuszna, sprawnie pokonywałam kolejne przeszkody. W tym stanie mój umysł był czysty, nie musiałam myśleć o niczym, martwić się i zastanawiać. Czułam się lekka i zwinna, miałam pełną kontrolę.
            Wiatr trochę się uspokoił i usiadłam na desce, by odpocząć. Byłam blisko hotelu, dryfowałam wsłuchując się w szum fal, gdy dostrzegłam znajomą sylwetkę na jednym z balkonów.
            Wszystkie uczucia prześladujące mnie od rana powróciły. Harry chyba zdał sobie sprawę, że go widzę, bo pomachał w moją stronę. Nie byłam pewna, czy co powinnam zrobić, ale po chwili uniosłam dłoń i odwzajemniłam gest. Chłopak szybko zniknął, a ja chwilę jeszcze surfowałam, po czym postanowiłam wracać.
            Na płyciźnie wskoczyłam do wody i wyciągnęłam deskę na brzeg. Mokre włosy wpadły mi na twarz, gdy się pochyliłam i przez dłuższą chwilę mocowałam się, by przerzucić je wszystkie na jedno ramię. Właśnie chwyciłam swoje rzeczy, gdy usłyszałam czyjeś kroki na piasku.

            - Hej.


++++++
komentujcie, proszę!

2. Pan Gwiazda.


Po pracy wybrałam się z Lissą do baru. Uwielbiałam te wieczory, gdy flirtowałyśmy z barmanem, powoli sącząc mohito, a w tle grała przyjemna muzyka. Tym razem w lokalu odbywało się cotygodniowe karaoke.  Siedziałyśmy na naszych miejscach, patrząc jak amatorzy śpiewania w różnym wieku stają na małej scenie, by zaprezentować swoje umiejętności. Parsknęłam śmiechem, gdy jakiś turysta w kwiecistej koszuli próbował poradzić sobie z najnowszą piosenką Jessy J. Lissa oderwała się od swojej dyskusji z barmanem, który ćwiczył na niej swoje najlepsze teksty na podryw i spojrzała w stronę podestu, po czym sama zachichotała.
- Coś jest z nim nie tak. – odezwała się niespodziewanie.
- Z kim? – zdziwiłam się.
- Z Harry’m.
Uniosłam brwi. Od naszej krótkiej rozmowy w magazynie żadna nie wspominała o sławnym gościu naszego hotelu. Dlaczego tak nagle znów przywołała ten temat?
- Jak to?
- Nie mów że nie zauważyłaś. Ledwie wychodzi z pokoju, nigdy nic nie mówi. Tylko zamawia kolejne drinki.
- Widzę, że dokładnie go obserwujesz – zażartowałam.
- Oczywiście. Jestem mega ciekawa, po co tu przyjechał.
- Nawet nie odsłania zasłon. – przypomniałam sobie.
- Właśnie! Co on robi na Hawajach? W dodatku szef zabronił nam mówić o nim komukolwiek.
- To mnie akurat nie dziwi – przerwałam, by upić trochę mojego napoju – Jeśli małolaty się dowiedzą, nie będzie miał życia. Na głównej plaży też się pewnie nie pokaże.
Lisa pokiwała głową i zaczęła rozglądać się po lokalu. Nagle jej prawa ręka uderzyła mnie w bok, chcąc przyciągnąć moją uwagę.
- Patrz. – skinęła głową w stronę drzwi. – O wilku mowa.
Właśnie wszedł do lokalu. Ciemne okulary i czapka z daszkiem wcale nie utrudniały rozpoznana go, tym bardziej, że wyróżniał się z tłumu stylem ubioru. Wolnym krokiem podszedł do baru, poprosił o piwo, po czym zajął mały stolik z tyłu lokalu i zaczął sączyć trunek, nie zwracając uwagi, na to co dzieje się wokół niego. Naprawdę nie mogłam zrozumieć co robił w tej okolicy i dlaczego jest taki… odpychający. Czyżby ten jego słodki uśmieszek na okładkach magazynów był tylko efektem photoshop’a?
Lissa uśmiechnęła się przebiegle, patrząc w jego stronę.
- Zróbmy coś – rzuciła.
Zwykle ta propozycja oznaczała zaczepianie przejezdnych i namawianie ich do różnych głupot, jak kupowanie nam drinków czy wspólna nauka tańca. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
- Co proponujesz? – zapytałam, pociągając mojego drinka.
W tym samym momencie muzyka karaoke ucichła i obecni w barze zaczeli klaskać i pokrzykiwać coś do mężczyzny, który skończył swój muzyczny popis. Następna osoba wschodziła już na scenę, by zająć jego miejsce.
-Namów go, żeby zaśpiewał.
Spojrzałam na przyjaciółkę, próbując stwierdzić, czy mówi serio.
- To się nie uda.
- Po prostu spróbuj. Zagadaj go.– Lissa przechyliła głowę, rzucając mi wyzwanie. – No dalej, Mia.
Wywróciłam oczami, wstając z wysokiego, barowego krzesła i ruszyłam w stronę stolika Harry’ego. Byłam kilka metrów od celu, gdy przypomniałam sobie, że mój wygląd raczej nie mi pomoże. Miałam na sobie dżinsowe spodenki do kolan i prostą, kolorowy top, a na nogach trampki. Nic specjalnego, dodając do tego splątane w warkocza włosy. Ale nie miałam czasu niczego poprawić, bo Harry wyczuł czyjąś obecność i powoli obrócił twarz w moją stronę. Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej.
- Hej – rzuciłam – Mogę?
Nie odpowiedział, więc szybko zajęłam miejsce obok niego i przez chwilę patrzyłam jak pociąga długi łyk piwa.
- Moja znajoma, Lissa, jest twoją fanką. – zaczęłam. Zero odpowiedzi. – Jak ci się podoba na Hawajach?  – Znów nic. Pochyliłam się w jego stronę, ale nie zdążyłam nic dodać, gdy w końcu się odezwał.
- Pracujesz w hotelu? – zapytał.
- Tak…
Pokiwał głową, co wydało mi się dziwne. Jego niedostępna postawa i chłodne spojrzenie zaczęło działać mi na nerwy.
- Na długo przyjechałeś?
W końcu na mnie spojrzał, ale chłód w jego oczach był tak nieprzyjemny, że odchyliłam się w drugą stronę.
- Nie mam ochoty na pogaduszki. – powiedział.
- Ale…
- Po prostu idź.
Był niemiły, poza tym piwo, które już kończył na pewno nie było pierwszą porcją alkoholu, którą przyjął tego dnia, co mogłam poznać po jego zaszklonych oczach. Ostentacyjnie odwrócił się do mnie plecami. Nie zamierzałam robić z siebie idiotki. Wstałam i wróciłam na moje poprzednie miejsce obok Lissy.
- I co? – zapytała, ale doskonale wiedziała, że nic nie poszło po mojej myśli.
- Dupek. – stwierdziłam krótko.

*

Harry nie spędził w barze zbyt dużo czasu – wkrótce zapłacił za swoje trunki i wyszedł lekko chwiejnym krokiem. My zostałyśmy jeszcze trochę, dopóki alkohol z drinków nie zaczął szumieć nam w głowach.
- Wracamy? – zapytała Lissa, niezgrabnie wstając z krzesła.

- Już, tylko zapłacę… - odgarnęłam włosy z twarzy i rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu torebki, gdy dostrzegłam, że Harry zostawił na swoim stoliku telefon. Nie powinno mnie to obchodzić, w końcu chłopak potraktował mnie okropnie, ale mimo to, wychodząc z lokalu dyskretnie schowałam go do torebki.

** 

ok, nie zdążyłam wczoraj. sorki
odpowiadają wam krótkie rozdziały (częściej) czy dłuższe?
komentarz?

1. W takim miejscu // BEFORE SUNRISE

Nie zgadniecie co. Postanowiłam chociaż 1 rozdział wrzucić tego dnia, na który to zaplanowałam :) Ta-dam!
Obejedziemy się bez zwiastunów, prologów, i opisów. Jedziemy z tym koksem! (omg nawet nie wiecie jaka jestem podekscytowana, żeby znów dla was pisać!)
aaaaaaaaaa!

KOMENTUJCIE PROSZĘ!

****
 BEFORE SUNRISE

 1. W takim miejscu

- Mia, znów się spóźniłaś! – Katy spojrzała na mnie z niezadowoleniem.
Wymamrotałam „przepraszam, to się zdarzyło ostatni raz” zapinając guziki z przodu niebieskiej sukienki, która służyła za mój uniform. Odkąd kilka miesięcy temu zaczęłam pracę w hotelu moja przełożona nieustannie szukała powodu, by naskarżyć na mnie managerowi. Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu nigdy nie darzyła mnie sympatią.
- Od czego mam zacząć? – zapytałam, związując włosy w wysoki koński ogon.
- Posprzątasz w kuchni.
- Ale przecież w kuchni sprzątają…
- Nie dość że się spóźniłaś, to jeszcze ze mną dyskutujesz? – Katy spojrzała na mnie nienawistnym wzrokiem.
- Nie, już idę…
- A jak już skończysz, to wynieś śmieci i możesz zacząć sprzątać pokoje.
- Dobrze. – wyszeptałam, kierując się w stronę kuchni.
Gdy tylko dotarłam na miejsce, natychmiast zrozumiałam, dlaczego Katy przydzieliła mi to zadanie – przy zmywaku stała sterta ciężkich, oblepionych tłuszczem garnków, których nie chciało się myć kucharkom. Westchnęłam, zabierając się do zmywania.
Po półgodzinie wszystko było posprzątane, a ja zabrałam ciężkie torby ze śmieciami i wyniosłam je na zaplecze. Przechodząc, zobaczyłam dwie dziewczyny w wieku podobnym do mojego. Obie były gośćmi naszego hotelu, siedziały na leżakach nieopodal basenu i głośno czymś rozmawiały, co chwilę chichocząc. Spuściłam wzrok i zobaczyłam worki na śmieci w moich rękach. W takich chwilach naprawdę nie znosiłam mojej pracy, ale bardzo potrzebowałam pieniędzy.
W końcu wykonałam całą „brudną robotę” i mogłam zabrać się za moje właściwe obowiązki. Zabrałam potrzebne rzeczy i weszłam na piętro szukając pokoi z charakterystycznymi zawieszkami na klamkach „Posprzątać”. O tej porze większości gości była na zewnątrz, więc takich zawieszek było dużo, bo każdy chciał wrócić wieczorem do czystego pomieszczenia. Szybko poradziłam sobie z dwoma pokojami. Wchodząc do kolejnego, zmarszczyłam brwi. Sypialnia wyglądała tak, jakby ktoś spędził w niej najwyżej dziesięć minut. Pościel na łóżku była wzburzona, zasłony przesunięte na bok, ale poza tym nie miałam tu co robić. W kącie pokoju stała otwarta walizka, w której dostrzegłam męskie ubrania. Szybko poprawiłam zasłony, gdy niespodziewanie drzwi od łazienki otworzyły się i stanął w nich chłopak. Miał na sobie tylko owinięty wokół bioder ręcznik, mokre włosy przyklejały się mu do karku. Natychmiast go rozpoznałam. Harry Styles.
Zaraz, ale co Harry Styles robił w tym miejscu? Kilometr stąd znajdował się luksusowy, pięciogwiazdkowy hotel.
- Kim pani jest? – zapytał, widząc mnie pochyloną nad jego łóżkiem.
- Obsługa hotelowa. – uśmiechnęłam się. Najważniejszą zasadą mojej pracy było „Bądź miła dla gości, ale nigdy się z nimi nie spouchwalaj”. – Przyszłam posprzątać.
- Och. – chłopak przejechał dłonią po mokrych włosach, a jak próbowałam nie zwracać uwagi na jego odkryty tors. - Rozbiłem szklankę na balkonie. – wymamrotał w końcu, jakby się tego wstydził.
- To nic, zaraz się tym zajmę. – zapewniłam go i natychmiast skierowałam się w stronę drzwi balkonowych. Faktycznie, potłuczone szkło leżało na chłodnych płytkach, zapach drinka wciąż był dobrze wyczuwalny. Szybko wszystko posprzątałam i ruszyłam do wyjścia, omijając Harry’ego, który siedział teraz na łóżku, ubrany w dres i patrzył na sufit. Dziwne, nie spodziewałam się, że zobaczę tu jakąś gwiazdę, ale tym bardziej nie przewidziałam takiego przygnębienia na jego twarzy.
- Dziękuję. – powiedział cicho, gdy wychodziłam.
*
- To niesamowite, że HARRY zatrzymał się właśnie tutaj! – szczebiotała Lissa, moja koleżanka z pracy, gdy razem układałyśmy czystą pościel w magazynie. Przewróciłam oczami. – Myślisz, że uda mi się go wyciągnąć na plażę?
- Co takiego? – zaśmiałam się. – Chyba nie mówisz poważnie.
- Dlaczego nie? Taka okazja może się nie powtórzyć! – mrugnęła.
- Okazja na co? Na wskoczenie mu do łóżka?
- Chociażby! – zachichotała tamta, choć wiedziałam, że nie była taka. – A tak serio, mam nadzieję, że dostanę chociaż jakiś autograf.
- Szczerze mówiąc wątpię, żeby ktoś taki zwrócił na nas uwagę. Może w jakimś klubie, ale tutaj jesteśmy pokojówkami.
- Może zabierzecie się w końcu do pracy? – zapytała Katy, pojawiając się niespodziewanie w drzwiach.
Westchnęłyśmy i szybkim krokiem opuściłyśmy magazyn.
Następnego dnia jak co rano śpieszyłam się do hotelu. Chcąc skrócić sobie drogę szłam przez plażę, obserwując ocean mieniący się w blasku porannego słońca. Uwielbiałam wodę, mogłam godzinami pływać i nurkować. Byłam też całkiem dobrą surferką, czasem dorabiałam udzielając lekcji turystom. Wyłączyłam schowanego w kieszeni bluzy iPoda i wsłuchałam się w szum fal. Niespodziewanie usłyszałam też inny dźwięk – odgłos ciężkich butów uderzających o piasek. Podniosłam głowę i zobaczyłam Harry’ego, wykonującego poranny jogging. Oczywiście cały hotel opowiadał już tylko o tym, że słynny piosenkarz pojawił się w takiej zabite dechami dziurze, jaką było nasze miasteczko. Niestety, większość przejezdnych stanowiły tu małżeństwa z dużym stażem. Młodsi turyście woleli egzotyczne kurorty, pełne klubów nocnych i ekskluzywnych hoteli. Jednak Harry odkąd pojawił się w tej okolicy nie wyglądał na zainteresowanego jakimikolwiek rozrywkami. Właściwie nie wychodził z pokoju, gdy go widziałam miał puste spojrzenie, od którego robiło mi się zimno.
Chłopak przebiegł obok mnie nie zwalniając, ze wzrokiem wbitym w ziemię.
Nie oglądaj się, nakazałam sobie, zagryzając wnętrze policzka, by powstrzymać pokusę. Wykonałam jeszcze kilka kroków i poddałam się, zerkając przez ramię.
Harry stał opierając ręce na kolanach, oddychając głęboko i patrzył w moją stronę.




WRACAMY!

Heeeeeeeeeeeeeeeeeeej
I'm back!
Zdałam maturę, idę na studia i generalnie jestem zajęta jak zwykle. Ale wciąż o was pamiętam i chociaż wiem, że jetsem już an to dużo za dużo za stara, to co powiecie na NOWY FANFIC?
Tym razem będę dodawać nowe rozdziały w każdy piątek, zaczynając od 10.07. Mam nadzieję, że ktoś będzie chciał go czytać ;)
Ten fanfic to właściwie pomysł stary jak świat, zrobiłam do niego zwiastun w zeszłym roku, mialam zapisany plan i dopiero teraz zaczynam go zapisywać.
ale wszystkie szczegóły jutro, ok?
Dajcie znać, kto będzie czytać :)
Cześć.

Ten blog nauczył mnie jednej rzeczy. Trzeba wiedzieć, kiedy skończyć.
Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali lub wciąż zaglądają. Naprawdę doceniam cały czas, którzy przez mnie zmarnowaliście ;)

Ilość rzeczy którymi się zajmuje jest przytłaczająca, nie jestem w stanie pisać regularnie żadnego dłuższego tekstu. Ale nie umiem nie pisać, dlatego mam chęć założyć coś z małymi krótkimi opowiadaniami. Byłby ktoś chętny to czytać? I pytanie - o 1D czy nie?

Ten blog zawieszam. Czy napiszę to opowiadanie - nie wiem. Mam nadzieję że tak, ale na pewno nie w najbliższym czasie.

Jeśli ktoś chce dalej czytać moje głupoty, to wszelkie info podam za kilka dni.
Zaznaczajcie w ankiecie wyżej i komentujcie.

Kocham was wszystkich,
A.