7. That's ok.



Całą niedzielę spędziłam skulona na swoim łóżku, walcząc z ogromnym kacem. Nawet gdy ból głowy minął, okropne przeczucie zbliżających się kłopotów nie chciało mnie opuścić. Maddy, odchorowująca imprezę u Aarona na sąsiednim łóżku wciąż nie wiedziała, co wydarzyło się na imprezie. I miałam nadzieję, że to się nie zmieni. Niestety, nieobecność Damiena wskazywała na to, że on też pamiętał. Przez cały dzień nie pokazał się nawet na chwilę, a jego komórka milczała jak zaklęta.

Nie chodziło nawet o sam fakt pocałunku, bo przecież takie rzeczy się zdarzają i gdybyśmy sama powiedzieli o tym Maddy, umiejętnie obracając to w żart, pewnie śmiała by się razem z nimi. W końcu ile razy obie całowałyśmy cudzych chłopaków podczas zabawy w prawdę czy wyznanie lub dla zakładu? Zwykle wszystkie zainteresowane strony zapominały o tym w godzinę.

Ale nie tym razem.

Tym razem wyrzuty sumienia były tak głośne, bo Damien naprawdę mi się podobał i naprawdę chciałam go pocałować. Nie było żadnej gry, zakładu, po prostu całowałam się z tym facetem i - co gorsze - bardzo mi się to podobało. Nie miało nawet znaczenia, które z nas to zaczęło, powinnam była to przerwać, a tego nie zrobiłam.

Leżąc zakopana w pościeli dokładnie przemyślałam każde wydarzenie, każdą sytuację w której brałam udział razem z Damienem i powoli dopuszczałam do siebie prawdę. Przypomniałam sobie moje zachowanie zaraz po przyjeździe do miasta i zrozumiałam, że nie byłam zazdrosna o Maddy, ale o jej chłopaka. Nagle wszystkie spojrzenia, rozmowy, wszystkie mieszane uczucia, rzeczy które próbowałam ignorować nabrały sensu, a ja doszłam do jednego wniosku: muszę unikać Damiena.

Wchodząc w poniedziałek do szkoły myślałam tylko o tym, co zrobi chłopak. Maddy wciąż o nim mówiła, bo po raz pierwszy nie dał żadnego znaku życia przez pełne dwadzieścia cztery godziny. W końcu się pojawił - znalazł nas pod salą, gdzie ja i Maddy miałyśmy pierwszą lekcję i natychmiast podszedł do swojej dziewczyny, całując ją na powitanie o wiele bardziej zachłannie niż miał to w zwyczaju. Na mnie nawet nie spojrzał, przez co poczułam gniew.

- Jak się masz? - zapytał Damien, przytulając Maddy do siebie. Jego ton był beztroski.

- Martwiłam się o ciebie! Dlaczego wyłączyłeś telefon?

- Byłem zmęczony, nie miałem siły gadać... - jego spojrzenie na chwilę spotkało się z moim i zrozumiałam, że on pamięta. Zacisnęłam usta i obróciłam się na pięcie, by wejść do klasy, gdy usłyszałam za sobą jego głos.

- Rose?

- Tak? - zatrzymałam się, ale nie odwróciłam.

- Asha prosiła, żebyś przepisała jej notatki... - poczułam, że dotknął mojej ręki. Między jego palcami znajdował sie kawałek papieru, który dyskretnie mi podał.

- W porządku. - powiedziałam, zaciskając dłoń, by Maddy nie zauważyła, że coś w niej mam.

Szybkim krokiem weszłam do klasy i zajęłam swoje miejsce. Rozłożyłam książki i patrząc, czy przyjaciółka nie widzi, rozłożyłam małą karteczkę i odczytałam wiadomość.

Musimy porozmawiać. Pod wejściem do audytorium po tej lekcji.

*

Przerwa między lekcjami była bardzo krótka, więc idąc w umówione miejsce wiedziałam, że to będzie szybka rozmowa. Damien już na mnie czekał, nerwowo szurając butem. Podeszłam do niego i - nie wiedząc, co zrobić - spuściłam wzrok. Było jasne, że nie odezwę się pierwsza.

- Czy... powiedziałaś jej? - zaczął chłopak, spoglądając na mnie niepewnie.

- O czym?

- Dobrze wiesz o czym.

- Nie powiedziałam.

Pokiwał głową, wyraźnie pocieszony, a ja znów poczułam gniew.

- Chciałem cię przeprosić. To... to nie powinno się wydarzyć.

- Byliśmy pijani - powiedziałam i wzruszyłam ramionami. Powoli podniosłam wzrok i gdy nasze spojrzenia się spotkały oboje wiedzieliśmy, że ta wymówka niczego nie zmienia. Poczułam przyjemny dreszcz na samo wspomnienie tamtej chwili.

- Nie chcę, żeby to coś zmieniło...

Ale ja chcę!, krzyknęło coś we mnie.

- Jasne, rozumiem. Jest w porządku. Maddy nie musi o niczym wiedzieć. Przecież takie rzeczy się zdarzają.

- Właśnie.

Patrzyliśmy na siebie zakłopotani. Przez chwilę miałam ochotę znów go pocałować, ale tylko zbeształam się w myślach za podobny pomysł.

- Czyli... dalej jesteśmy przyjaciółmi? - Damien uśmiechnął się niepewnie wyciągając go mnie ramiona.

- Tak. - oddałam uśmiech i zrobiłam krok do przodu, by go przytulić.

To miał być typowy przyjacielski gest, ale gdy się cofałam, moje usta nieznacznie otarły się o policzek chłopaka, a ten znieruchomiał, sprawiając się zastygliśmy oddaleni od siebie o centymetry. Jego oddech owiał moją twarz. Zamrugałam, zastanawiając się, co właściwie miałam zrobić.

- Rose...

- Tak?

- Ja ją kocham.

Odsunęłam się i pokiwałam głową, a w tym momencie zadzwonił dzwonek.

- Po prostu o tym zapomnimy. - wyszeptałam i nie czekając na jego odpowiedź biegiem w stronę klasy.

Czas do lunchu mijał bardzo powoli, ale gdy już nadszedł czas, by udać się do stołówki, nie wiedziałam, co zrobić. Wiedziałam, że następna godzina będzie długim, niezręcznym momentem i zaczęłam rozważać ucieczkę z lekcji.  Podjęcie decyzji zajęło mi niecałą minutę. Odwróciłam się na pięcie i - nie przejmując się tym, co powiedzą moi znajomi - ruszyłam w stronę wyjścia z budynku. Mijałam kolejnych ludzi, nie zwracając uwagi na ich zdziwione spojrzenia. Niemal biegiem pokonałam zakręt i wpadłam na kogoś z impetem.

- Uważaj! - zaśmiał się Nick, łapiąc mnie za ramiona, bym nie straciła równowagi. - Gdzie się tak śpieszysz?

- Ja... och... - spojrzałam na niego i zobaczyłam, że się uśmiecha, widocznie zadowolony z naszego spotkania. Dopiero, gdy nie czekając aż wymyślę jakąś odpowiedź pochylił się do przodu i pocałował mnie w usta uświadomiłam sobie, że wciąż z nim nie zerwałam.

- Nie widziałem cię cały weekend - powiedział, obejmując mnie ramieniem i ciągnąc w stronę stołówki.

- Byłam na imprezie u Aarona. - wzruszyłam ramionami, choć przecież wiedział. - Żałuj, że cię nie było.

- Nie żałuję - przyznał szczerze. - Ja też dobrze się bawiłem. Ale dziś musisz umówić się ze mną.

- Muszę? - zdziwiłam się.

- To znaczy... byłoby miło. Chyba nie masz innych planów.

- Nie. Mam wolny wieczór.

Ręka Nicka przesunęła się w dół mojego ramienia i nasze dłonie zostały splecione. Weszliśmy na stołówkę razem. Jedno spojrzenie w stronę mojego stolika pomogło mi podjąć decyzję.

- Mogę usiąść dziś z twoimi znajomymi? - zapytałam szybko, patrząc na chłopaka z uśmiechem.

- A co? Pokłóciłaś się z kimś? - zapytał, rzucając spojrzenie w stronę moich koleżanek.

- Nie, tylko... Nie zapoznałeś mnie jeszcze ze swoimi kumplami. - złapałam za kołnierzyk przy jego koszuli i spojrzałam spod rzęs, lekko zagryzając wargę.


- No to chodź. - uśmiechnął się. Byłam uratowana.

__________
 zabawne, bo całą historię mam w głowie już od tygodni, ale gdy zaczynam ja zapisywac odnoszę wrażenie że to wszystko bez sensu.

chyba błędem w moich opowiadaniach jest to że akcja zbyt długo się rozwija. 
od miesiąca siedze w domu i jestem wciąż zmęczona, nie ogarniam.

anyway, zakładam nowego bloga. to fanfic o Niallu (powiedziałam, że już żadnego nie napiszę, ale potem... to chyba silniejsze ode mnie ;)) mam 12 rozdziałów napisane, planuje przynajmniej drugie tyle. na razie nie mam zwiastunu i wyglądu bloga ale postaram sie to szybko naprawic.
link pojawi się w komentarzu jak opublikuje pierwszy rozdział :)
chyba muszę nauczyc się pokory

ok, co myśłicie o tym rozdziale? komentujcie!




5 komentarzy: