28. Mieszkanie 4A

[Dziś dla odmiany notka przed rozdziałem. PRZECZYTAJCIE! Po pierwsze bardzo, bardzo, bardzo przepraszam. Tyle się ostatnio działo! M.in.: Starałam sie o wyjazd do UK, zakładałam vloga, brałam udział w wolontariacie, konsultowałam się z ludźmi na temat mojego przyszłego pisarstwa i zaliczałam zaległy materiał w szkole. Dopiero teraz złapałam oddech i napisałam cokolwiek dla was. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, może dlatego, że tak bardzo czekała m na to zakończenia, a gdy przyszła pora by je napisać ja nie umiem złożyć dwóch zdań… Nieważne. Przed nami długi epilog. Postaram się żeby był ok. J
Dobra, tyle w kwestii usprawiedliwienia, teraz ogłoszenia:
Mój kanał na YouTube to: [KLIK]
Będzie mi bardzo miło, jeśli followniecie mnie na twitterze: @paulina_here i wrzucicie na swoje TL link do mojego kanału. Jeśli uznacie, że jestem tego warta, oczywiście. ;)
Co do pisania, to na 90% powstanie kolejne opko, nie-fanfic ale powiązane z tą historią. Jak? Otóż jego główną bohaterką będzie…. (werble) tatatatatam (czy tak robią werble? anyway)
ROSE!
Haha. Oczywiście nie mała Rose, ale taka troszkę starsza. To co, kto z was będzie czytał o losach Rose w wielkim mieście?;) Uwaga: Jeśli to opko powstanie (jeśli ktoś będzie chciał czytać, a ja będę miała czas pisać) wystartuje około wakacji – potrzebuję jakiegoś miesiąca urlopu.
A teraz rozdział. (ja tego nie czytałam...)]


W pomieszczeniu panował półmrok. Szpitalna apartura wydawała ciche, regularne dźwięki. Ronnie leżała w szpitalnej pościeli, zupełnie blada. Wyglądała jak mała, chuda dziewczynka z ciemnymi sińcami pod oczami. Każdy, kto by ją zobaczył, mógłby powiedzieć, że tylko śpi i lada moment się obudzi.
Jacob szybkim krokiem wszedł do sali i położył na pustej szafce nocnej małą apteczkę, po czym wyciągnął z niej strzykawkę i kilka ampułek.
-Szczerze mówiąc - odezwał się cicho do nieprzytomnej - myślałem, że Warner się domyśli. Nie chciałem cię zabić, ale z drugiej strony... jak mógł być tak głupi? - Mówiąc to napełnił strzykawkę mieszanką leków. - Mimo wszystko szkoda, że już się nie spotkamy. - Powoli odpiął jedną z kroplówek i na jej miejsce wstrzyknął Ronnie przezroczystą ciecz. - Może kiedyś mi wybaczysz.

*

Emily obudził dźwięk upuszczonych kluczyków i ciche przekleństwo. Dziewczyna otworzyła oczy i zobaczyła Nialla, siedzącego na brzegu łóżka i w pośpiechu zapinającego bluzę.
-Pożyczyłem. - powiedział, uśmiechając się do niej przepraszająco. - Dobrze, że nosisz takie uniwersalne ubrania.
-Już idziesz? - zapytała zawiedziona.
-Tak. Muszę. - chłopak pochylił się i pocałował ją w czoło. - Louis znalazł namiary na tego Jacoba. Musimy go dorwać.
-Mogę jechać z wami?
-Emi...
-Daj mi trzy minuty! - zawołała dziewczyna i wyskoczyła z łóżka. Już po chwili wybiegła z niej kompletnie ubrana, jedną ręką szczotkując włosy, drugą szukając kluczy od mieszkania. Niall zaśmiał się, widząc jej pośpiech i złapał w pasie, gdy przechodziła obok niego.
-Nie powinnaś jechać. Louis nie będzie zadowolony...
-Dlaczego? Mogę się przydać.
-Ale... - Emily zamknęła mu usta krótkim pocałunkiem - Niech będzie.

*

Lou czekał na nich pod budynkiem, w którym mieszkała dziewczyna. W jego spojrzeniu było coś dziwnego, jakby był rozdarty. Oczywiście ucieszył się, gdy Niall powiedział, że on i Emily znów są razem, ale wyraźnie unikał wzroku blondynki.
Milczeli przez całą drogę. Do miejsca, gdzie mieszkał Jacob dojechali w zaledwie kwadrans.
-Ale przecież... - zaczęła Emily, ale natychmiast zamilkła.
-Chodźmy. - poinstruktował Lou. - Drugie piętro, mieszkanie...
-4A... - dokończyła blondynka i wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni.
-Skąd wiesz? - zapytał Niall.
-Lou? To jest mieszkanie 4A?
-Tak. - chłopak pokiwał głową. - Dlatego zostań w samochodzie.
-Nie. Zrobimy to inaczej.

*

Louis nie musiał długo czekać - Mike, uprzedzony telefonem od Emily, natychmiast otworzył drzwi. Jego mina, gdy zamiast blondynki zobaczył na progu Tomlinsona była tak komiczna, że gdyby nie powaga sytuacji, Lou na pewno zacząłby się śmiać.
-Co ty tu robisz?
-Dobre pytanie. - powiedział Louis, wchodząc do mieszkania. - Przyszedłem pogadać.
Mike zmarszczył czoło.
-O czym?
-Nie czym, tylko o kim. O pewnej dziewczynie, którą na pewno znasz. O Dorothy.
-Dorothy? Nie mam pojęcia o kim mówisz...
Tommo uśmiechnął się krzywo. W tym samym momencie do mieszkania weszła Emily, a za nią Niall. Dziewczyna, która znała rozkład pomieszczeń natychmiast znalazła miejsce, gdzie Mike trzymał dokumenty. Horan w tym czasie zamknął drzwi od środka i wykonał krótki telefon.
-Co wy robicie? - zdziwił się Mike, widząc to zamieszanie.
Emily podeszła do Lou i podała mu znaleziony w dokumentach paszport. Sama nie była w stanie tego sprawdzić. Louis nie miał takich oporów.
-A więc... Mike'u Jacobie... - zaczął, patrząc na dane chłopaka - wasz szpital nie zbyt dobrze chroni dane osobowe personelu. A pani w rejestracji jest tak samo sprzedajna jak ty.
Mike nie wyglądał na przestraszonego. Zaśmiał się cicho, i westchnął.
-Myślałem, że już nigdy się nie domyślicie.
Na kilka minut zapadła cisza. Mike-Jacob patrzył na Louisa z bezczelnym uśmiechem, a Emily z przerażeniem próbowała odnaleść w nim resztki swojego najlepszego przyjaciela. Stojący najdalej Niall obserwował dziewczynę, bojąc się, jak odbierze ten cios.
-Zostawcie nas na chwilę. - powiedziała blondynka niespodziewanie.
-Co?
-Chcę z nim porozmawiać. W cztery oczy.
-Nie! - zaprotestował Horan, ale Lou wycofał się i zabrał go ze sobą.
Gdy tylko znikli im z oczu, Emily podbiegła do chłopaka i bezradnie uderzyła w pięścią z jego ramię. Gdy podniosła wzrok, nie zobaczyła już tego bezczelnego uśmiechu. Znów stała obok swojego Mike'a, dobrego, miłego i pomocnego. Zupełnie, jakby Jacob nie istniał.
-Chciałeś zabić moją przyjaciółkę! - zawołała, a pierwsze łzy spłynęły po jej policzkach.
-Dlaczego? - tylko to jedno pytanie przyszło jej do głowy.
-Emily, posłuchaj...
-Nie, to ty...
-Nawet cię wtedy nie znałem! - krzyknął jej w twarz - Nie miałem pojęcia, że znasz Ronnie! I nie zamierzałem jej zabić!
-Doskonale wiedziałeś, co robisz!
-Ale nie wiedziałem, że była w ciąży!
Emily zaniemówiła, zaskoczona tą wiadomością. Mike wykorzystał to i zaczął mówić. Opowiedział o tym, jak Dorothy pomogła mu "odmienić życie", po tym, jak postanowił się zmienić, jak potrzebował pieniędzy i zgodził się na zafałszowanie wyników badań i podawanie leków Ronnie.
-...ale gdy dowiedziałem się, że leki zabijają dziecko, a ciebie pobił ten koleś, natychmiast zerwałem umowę z Dorothy. Nie mogłem pozwolić, by krzywdziła ciebie.
-Czyli ten facet był... Wiedziałeś o tym!
Tego było już za wiele. Nie dość, że Mike podawał się za fałszywą osobę, zabił dziecko Ronnie i Harry'ego i być może samą Ronnie, to jeszcze pozwolił, by Dorothy znów pchnęła ją na skraj przepaści. Emily nie zastanawiając się długo uderzyła chłopaka. Nie opierał się przed jej ciosami, więc zaczęła okładać go na ślepo, aż udało jej się go powalić na ziemię.
Gdy Louis i Niall wbiegli do pokoju, zastali Jacoba leżącego i osłaniającego się rękoma i siedzącą na nim, wciekłą Emily, która ze wszystkich sił próbowała zrobić mu krzywdę. Łzy strumieniem spływały jej po twarzy, przeklinała i krzyczała, a jej ofiara wydawała się przyjmować te ciosy ze stoickim spokojem.
-Przerywamy jej czy pomagamy? - zapytał Niall.
-Ja to bym pomógł, bo dziewczyna sobie nie radzi - ocenił Lou - ale wezwaliśmy już policję...
-No tak. - westchnął blondyn - Szkoda.
Wspólnymi siłami oddzielili dziewczynę od Mike'a. Ten podniósł się z ziemi o własnych siłach i uśmiechnął w jakiś dziwny sposób. Za oknami dało się słyszeć dźwięk syren.
-Wezwaliście gliny? Po co? Przecież już nic nie mogę zrobić Ronnie. Byłem u niej rano.
-Co?! - Emily znów wyrwała się z uścisku Nialla i podbiegła do przyjaciela.
-Powiedz mi tylko jedną rzecz. - wyszeptał. - Czy kiedykolwiek będziemy moglibyśmy być razem? Gdybyś nie kochała jego... czy mogłabyś kochać mnie?
-Nie, Mike. - odpowiedziała. - Nigdy nie będziemy razem.
-Tak myślałem.
Chłopak nachylił się i delikatnie pocałował ją w policzek. Mogła poczuć gorącą łzę na swojej skórze. Potem odsunął się i podszedł do komody. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, otworzył najwyższą szufladę i wyciągnął z niej niewielki, czarny przedmiot.
-Odłóż to! - krzyknął Louis.
Niall wybiegł do przodu i osłonił Emily.
Ale Mike uśmiechnął się tylko blado, widząc ich poruszenie.
-Ronnie obudzi się dziś wieczorem. Nie gwarantuję, że będzie w pełni zdrowa, ale przeżyje. - powoli podniósł trzymany w dłoni pistolet i przyłożył go sobie do skroni. - Nie chciałem tego, Emily. Zawsze będę cię kochał.
-Mike...!

Odgłos strzału przeszył powietrze.

10 komentarzy:

  1. W rozdziale dużo się dzieje.Śmiać mi się chciało jak Emily woloiła pieściami w Mikey a Louis i Niall chcieli jeszcze jej pomuc.Mam nadzieje,że Ronnie się obudzi i będzie zdrowa.Mike to Jacob ? Tu już się pogubiłam.przyczytałam notke przed rozdziałem i cieszyłabym się gdybyś napisała o Rose.Było to by fajne rozumiem przesto,że dzieczynka byłaby już dorosła i opowiadała byś jej losy.Fajny pomysł.Bardzo bym się z tego cieszyła.Dani

    OdpowiedzUsuń
  2. wow.... brak mi słów... szczerze mówiąc nie spodziewałam się... NIe mam pojecia co mogłabym napisać. Naprawdę. Zaskoczyłaś mnie. I to bardzo. Ech... CHyba nie skleję nic sensownego tutaj ;c przepraszam ;c

    Jeśli chodzi o opowiadanie o Rose to jestem na TAK! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kompletnie mnie zaskoczyłaś... Nie spodziewałam się, że Mike i Jakob to jedna i ta sama osoba :) znaczy podejrzewałam że Mike ma coś wspólnego z Dorothy, ale nie aż tak.. I na koniec jego samobójstwo, chociaż jeszcze mogą go chyba uratować... No i jednak chyba pomógł Ronnie skoro powiedział że się obudzi. Jednego tylko nie rozumiem, bo Mike powiedział że podawał leki Ronnie,które zabijały dziecko. Tzn że on podawał je jej już wcześniej kiedy była w ciąży z Rose czy co? Pff coś pokręciłam xD
    Co do opowiadania o Rose to jestem jak najbardziej ZA :)x
    Tzn że to był ostatni rozdział :'((
    @angieloves1Dx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ronnie była w ciąży drugi raz. Zobacz rozdział 19 gdy warner kazał jej robić badanie) i gdy potem nie chciała z nikim gadać - straciła dziecko. nie wyjaśniłam tu tego dokładnie, ale będzie w epilogu ;)

      Usuń
  4. omg. tylko tyle mogę w tym momencie napisac. aahhhshfhahh xd jeju...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś genialna !! mam nadzieję że wszystko się ułoży !! A za opowiadaniem z Rose jestem na TAK !

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem z Ciebie cholernie dumna. Jest to najlepszy rozdział w dziejach Heartche. Geniusz z Ciebie ogromny i nie mówię tego tylko dlatego, że już zawsze chcę być Twoją Menago ;) No cóż, lepsze praca mi się trafić nie mogła.
    Ten rozdział zawiera wszystko co chce poczuć czytelnik:
    śmiech
    szczęście
    płacz
    zdenerwowanie
    chęć czytania dalej

    Jesteś niesamowicie uzdolniona i powinnaś pisać dalej. Powtórzę jeszcze raz: JESTEM Z CIEBIE DUMNA. Powinnaś być z siebie zadowolona. Zasłużyłaś na urlop.
    Wyobrażam sobie naszą konwersację za 20 lat.

    Ja: Twoja nowa książka trafiła na 1 miejsce światowych bestsellerów. Należy Ci się urlop.
    Ty: Co powiesz na Hawaje?

    Czy to nie brzmi pięknie? Możesz pomyśleć, że trochę fantazjuję, ale wiesz im bardziej dążysz do spełnienia marzeń, tym większe prawdopodobieństwo, że staną się one rzeczywistością ;)

    Twoja wierna Menago ;)

    ILY xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział nie wiem co napisać :D
    na pewno będę czytać następnego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O ja pierdziele....tylko tyle mogę z siebie wydobyć. Nie wierzę w e wszystko co tu napisałaś. Jackob to Mike, Mike się zabił. Dorothy kazała napasc na Emily. Ronnie z Harrym mieli miec kolejne . Masakra. Ale-Artystyczna masakra.

    OdpowiedzUsuń
  9. O ja pierdziele....tylko tyle mogę z siebie wydobyć. Nie wierzę w e wszystko co tu napisałaś. Jackob to Mike, Mike się zabił. Dorothy kazała napasc na Emily. Ronnie z Harrym mieli miec kolejne . Masakra. Ale-Artystyczna masakra.

    OdpowiedzUsuń