DZIĘKUJĘ ZA 79000 WYŚWIETLEŃ! JESTEŚCIE NAJLEPSI!!
/od razu uprzedzam, że pojawia się tu częśc kursywą, i (nie chodzi o tekst piosenki). gdyby ktoś nie załapał, to wspomnienie ;)/
/od razu uprzedzam, że pojawia się tu częśc kursywą, i (nie chodzi o tekst piosenki). gdyby ktoś nie załapał, to wspomnienie ;)/
- Let's go to the beach, each
Let's go get away
They say what they gonna say!
Asha zawiesiła się na moim ramieniu, dosłownie dusząc się ze
śmiechu, podczas gdy Maddy stała na krześle, i używając czerwonego kubka jako
mikrofonu udawała płynącą z głośników Nicki Minaj. Moja przyjaciółka wygląda na
bardzo zdeterminowaną, a alkohol, który wypiła tylko dodawał jej odwagi.
- Bad bitches like me is hard to come back! -
zawołałam razem z nią, na co Asha zareagowała kolejnym wybuchem śmiechu.
Zresztą, śmiałam się razem z nią.
Nie miałam pojęcia, do kogo należał dom, w którym odbywała
się ta impreza, ale była tu chyba połowa naszej szkoły. Maddy miała wyjątkowo
słabą głowę, a pijana robiła najbardziej zabawne rzeczy jakie tylko można
wymyśleć. Właśnie zabierała się do wejścia na stół, gdy przy moim boku pojawił
się Damien.
- Widziałaś Maddy?
Zamiast odpowiedzieć wybucham śmiechem. Chłopak zmarszczył
brwi, nie rozumiejąc mojego zachowania, gdy za jego plecami pewna na pozór
spokojna blondynka zaczęła wykrzykiwać refren piosenki. Co więcej, wokół stołu
zebrało się kilka osób, które śpiewały razem z nią.
- Starships were meant to fly
Hands up and touch the sky!
Can't stop 'cause we're so high
Let's do this one more time!
- Maddy! - Damien natychmiast rzucił się w stronę dziewczyny.
Szybko postawił ją na ziemi, na co kilka osób zareagowało pełnym rozczarowania
jękiem. Maddy tymczasem, zadowolona z obecności swojego chłopaka, łapczywie go
pocałowała. Nie odmówił, w końcu nie miał powodów. Podczas gdy oni zajmowali
się sobą, nie wiadomo skąd przy moim boku pojawiła się Melanie. Jej ozdobiona
długimi tipsami dłoń zaplotła się wokół mojego nadgarstka, gdy koleżanka przyciągnęła
mnie bliżej, by nie musieć przekrzykiwać muzyki.
- I jak ci idzie?
- Z czym? - zdziwiłam się.
- Z Nickem, oczywiście!
Niepewnie zacisnęłam usta, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
Przez cały poprzedni tydzień przychodziłam na boisko, siadałam na trybunach i
czekałam, aż chłopak podniesie wzrok i uśmiechnie się w moją stronę. Każdy inny
już dawno podszedłby do mnie i zagadał, ale on najwyraźniej nie zamierzał. Nie
chciałam przejmować inicjatywy i zaczepiać pierwsza. I chciałam tłumaczyć
Melanie dlaczego.
Ale wtedy dziewczyna wyciągnęła argument, którego najbardziej
się obawiałam.
-Nie dasz rady.
-Dlaczego tak uważasz?
-Widzę. Zgrywasz ostrą pannę ale w środku jesteś delikatna.
Nie dasz rady go uwieść.
Nie miałam pojęcia, jak koleżanka mnie przejrzała, ale
musiałam zrobić wszystko, by nie dać tego po sobie poznać. Nie mogłam zburzyć
mojego muru chroniącego mnie... przede mną samą.
Kiedyś byłam inna...
- No, Rose! Wiem, że cię to kręci. - powiedział, a ja
zarumieniłam się i spuściłam wzrok. Drink, którego piłam był bardzo słodki i
nie zawierał wiele alkoholu, ale wiedziałam, że kilka takich napojów sprawi, że
szybko stracę kontrolę nad moim szesnastoletni umysłem. - Przecież widzę, że
chcesz to zrobić!
Zagryzłam wargę i znów spojrzałam - najpierw na niego, a
potem na stojącą wyżej dziewczynę, która czekała, aż podejmę decyzję z łagodnym
uśmiechem na twarzy.
- Nawet was nie znam... Właściwie to powinnam już wracać. -
stwierdziłam. - Moja znajoma...
- Ta ciemnowłosa? Sue? Widziałam jak szła tańczyć z jakimś
chłopakiem. Na twoim miejscu bym jej nie przeszkadzała. - odezwała się
dziewczyna nade mną.
- Och. - znów zagryzłam wargę i spojrzałam w oczy chłopaka
naprzeciwko mnie - Ale ja nawet nie wiem, czy potrafię...
- Na pewno potrafisz. Zresztą, Rebecca pokaże ci co i jak.
Moja niepewność trwała tylko chwilę. Szybkim ruchem
podniosłam szklankę, wypiłam resztę mojego drinka i podałam rękę stojącej na
podeście dziewczynie. Ta pomogła mi najpierw stanąć na krześle barowym, a
później na tym osobliwym przedłużeniu baru, wychodzącemu na parkiet. Kilka osób
obserwujących moje wcześniejsze wahanie radośnie zawołało, chcąc dodać mi
otuchy.
- Gotowa? - zapytała Rebecca. Dopiero stojąc obok niej
zobaczyłam, jak wysoka jest. Wysokie buty na platformie i skąpy strój,
składający się z błyszczących szortów i czegoś między bluzką a stanikiem oraz
długie, rozpuszczone włosy tylko potęgowały to wrażenie. Miała osiemnaście,
może dziewiętnaście lat, ale wyglądała na starszą. - Zdejmij kurtkę - poleciła.
Niepewnie wykonałam jej polecenie. Czułam na sobie
kilkanaście, a może i kilkadziesiąt spojrzeń, głównie męskich. Chłopak patrzący
na mnie z dołu wyciągnął rękę po skórzaną narzutkę, by ją dla mnie przetrzymać.
Trzęsącymi się dłońmi obciągnęłam lekki top, czując się skrępowana tym, jak
bardzo byłam ubrana, w porównaniu do innych dziewczyn.
- Niczym się nie martw. Świetnie wyglądasz. - usłyszałam. Ta
banalna pochwała plus kilka przyjaznych spojrzeń tłumu obudziły we mnie
potrzebą do nietypowego wyzwania energię. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z włosów
spinkę, pozwalając uporządkowanym falom opaść beztrosko na ramiona.
- Jestem gotowa.
Ta dziewczyna wciąż we mnie żyła. Biła pięściami w barierę
rozsądku, prosząc, by dać jej kolejną szansę.
- Zróbmy zakład. - zaproponowałam.
- O ile?
- Sto dolarów. Jeśli do następnego piątku Nick sam mnie nie
pocałuje na szkolnym korytarzu, wygrałaś.
- Zgoda.
*
Przeciskałam się przez tłum tańczących. Cichy głos w głowie
wciąż kwestionował podjętą decyzję, ale było za późno, by się wycofać. Chłopacy
ze szkolnej drużyny stali tuż obok parkietu i bez skrępowania dyskutowali o
swoich dziewczynach. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do nich, kładąc dłoń na
ramieniu tego, który mnie interesował. Obrócił się i spojrzał na mnie z
uśmiechem.
- Jesteś Nick? - zapytałam.
- Nie udawaj że nie wiesz, Rose. - zaśmiał się. Dlaczego
wszyscy chłopacy po jednym piwie zamieniają się w pewnych siebie dupków? -
Widziałem cię ostatnio w szkole.
- To ciekawe. Nie bywam tam tak często. - mrugnęłam do niego.
- To się dobrze składa, bo ja też. Musimy się kiedyś zerwać
razem. Zatańczymy?
- Jasne.
Zmieszaliśmy się w tłum. Jego dłoń natychmiast oplotła się
wokół mojej talii. Piosenka, która właśnie płynęła z głośników była całkiem
spokojna, więc zawiesiłam mu ręce na szyi i zaczęliśmy bujać się w rytm muzyki.
- Przyjaźnisz się z Maddy Twain?
- Nie udawaj że nie wiesz. - Celowo użyłam jego tekstu.
- Wiem. Masz kogoś?
- Nie. - jego ręce
powoli zaczęły wędrować w dół. - To nie było przyzwolenie.
- Och. - chyba nie spodziewał się że tak zareaguję. - Jesteś
śliczna.
- Wiem. - odpowiedziałam bezczelnie.
- I wygadana. Podobasz mi się.
Zastanowiłam się przez chwilę, co zrobić z tą informacją, po
czym przytuliłam się do niego trochę bardziej. Nie pamiętałam kiedy ostatni raz
tak bezpośrednio flirtowałam z chłopakiem. Czułam się zdenerwowana, choć na
zewnątrz wciąż próbowałam grać pewną siebie.
- Idziemy na górę? - zapytałam. Miałam nadzieję, że nie
zauważył jak mój głos zadrżał.
Zamiast odpowiedzieć, natychmiast odsunął się, załapał mnie
za rękę i pociągnął za sobą. Znał ten dom lepiej niż ja, więc już po chwili
znalazł pusty pokój. Pognieciona narzuta na łóżku świadczyła o tym, że ktoś już
go używał. Gdy tylko znaleźliśmy się w środku, podeszłam do biurka, ale Nick
przyciągnął mnie do siebie i nachalnie pocałował. Jego palce wbiły się w moją
skórę. Pozwoliłam mu na to, czując, jak jego dłonie z determinacją schodzą
coraz niżej i łapią mnie za pośladki. Ścisnęłam jego ramię i pogłębiłam
pocałunek, chcąc zyskać trochę czasu. Musiałam przypomnieć sobie, co miałam
zrobić. W tym momencie znów byłam szesnastoletnią Rose, która nigdy nie zrobiła
żadnej głupoty. Musiałam na chwilę wypuścić tą gorszą Rose, z nadzieją, że będę
potrafiła nad nią zapanować.
Odepchnęłam go dość stanowczo i jedną ręką odnalazłam leżący
na blacie flamaster.
- Połóż się. - poleciłam.
Chyba był zaskoczony, ale z uśmiechem wykonał moje polecenie.
Gdy tylko to zrobił usiadłam na nim okrakiem i podwinęłam jego koszulkę.
- Mmmm.... - zamruczał. Nie miałam pojęcia, co tak go
zachwycało.
- Nie ruszaj się.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, gdy poczuł nacisk pisaka na
swojej skórze, ale nie protestował. Skończyłam napis i pochyliłam się,
składając na jego ustach kilka krótkich pocałunków, po czym zeskoczyłam z
łóżka.
- Co to? - zapytał, patrząc na napis na swoim ciele.
- Mój numer. Zadzwoń, jak będziesz trzeźwy.
Wyszłam z pokoju, i parsknęłam śmiechem. Chciałabym zobaczyć,
jak będzie odczytywał napis w lustrze.
___________
ten rozdział jest wyjątowo długi, ale nareszcie zaczyna akcję ;) tak naprawdę to miał być dopiero rozdział 4, ale stwierdziłam, że nie ma sensu lać wody i po prostu przejdę od razu do tego.
Co myślicie? Spodziewałyście się czegoś takiego?
Czy Rose wygra zakład? Czy będą tego jakieś konsekwencje?