Rozdział 1.

ZACZYNAMY!
(bosz, nigdy wcześniej nie strasowałam się publikując coś nowego hahaha)
btw. rozdziały będą miały bardzo różną długość

***


        
          Emily odetchnęła głośno, zaciskając palce na ramionach Nialla. Usta chłopaka znaczyły jej szyję pocałunkami, podczas gdy jedna dłoń ścisnęła jej pośladek. Zaśmiała się, odpowiadając mu tym samym. Horan przestał ją całować i podciągnął się nieco wyżej, tak, że ich twarze znalazły się na tym samym poziomie.
          - Coś nie tak? – zapytała dziewczyna, patrząc na chłopaka ponad nią. Leżeli na sofie w salonie jej mieszkania. Planowali oglądać jakiś film, ale zupełnie o tym zapomnieli.
          - Wprowadź się do mnie.
          Blondynka przewróciła oczami i złapała tył jego szyi, przyciągając go do następnego pocałunku. Niall poczekał kilka minut zanim znów rozdzielił ich usta.
          - Mówię serio.
          - To nie jest odpowiednia pora na takie rozmowy. Zresztą, niedługo wyjeżdżasz.
          - Ale…
          - Całujemy się czy nie? – powiedziała lekko zniecierpliwiona i wydęła zabawnie usta.
          Niall poddał się i przycisnął ciepłe wargi do jej policzka, zanim ich usta znów się spotkały. Po chwili niespodziewanie przycisnął swoje biodra do jej i dziewczyna rozchyliła usta, wbijając paznokcie w jego skórę. Mieli kontynuować pocałunek, gdy przeszkodził im dźwięk telefonu. Emily całkowicie go zignorowała, jednak Niall słysząc znajomy sygnał posłał jej przepraszające spojrzenie.
          - Emily, to pewnie Harry…
          Ale ona oplotła jego talię nogami, nie pozwalając mu wstać.
          - Czy on nie mógł poprosić o pomoc kogoś innego?
          - Mógł, ale poprosił mnie.
          Dziewczyna jęknęła, wypuszczając blondyna z objęć.
          - Tylko wracaj szybko.
         
*

          Samochód zatrzymał się na poboczu, tuż obok ogrodzenia. Dwaj chłopacy bez wahania wspięli się po dachu auta i sprawnie przeskoczyli mur.
- Wisisz mi naprawdę dużą przysługę. – odezwał się Niall, gdy szli między krzewami.
          - A co, doszedłeś z Emily do drugiej bazy? – zapytał uszczypliwie Harry.
- Kopnij się w dupę, Styles. – odpowiedział blondyn, wywołując u przyjaciela wybuch śmiechu. – Cicho, kretynie! Usłyszą nas!
Następne kilka metrów przebyli w milczeniu, aż znaleźli się pod ścianą budynku. W większości okien było ciemno.
- Wiesz, które to?
- To po prawej. – Harry wskazał na jeden z ciemnych punktów.
Niall ocenił sytuację i zdolności przyjaciela, po czym z aprobatą pokiwał głową.
- Podsadzę cię.
To powiedziawszy podszedł blisko ściany i lekko pochylił się, splatając dłonie. Już po chwili drugi chłopak wyprostował się, stojąc na jego ramionach.
          - Dosięgasz?
          - Nie. – stwierdził Styles, prostując ręce. – Musisz podskoczyć.
          - Zwariowałeś? Nie jesteśmy w jakimś cyrku!
          - Brakuje mi tylko kilku centymetrów.
          Niall westchnął i powoli zgiął kolana, po czym szybko je wyprostował, lekko unosząc się ponad ziemię. Hazz odepchnął się stopami od jego ramion i zacisnął dłonie na balustradzie balkonu. Po chwili Horan obserwował, jak jego przyjaciel wspina się po ścianie budynku.
          - Będę za godzinę – zawołał jeszcze, wchodząc w jedno z uchylonych okien do wnętrza.
          - Co za dzieciak… - westchnął Niall, uśmiechając się pod nosem i ruszył w stronę samochodu, gdzie miał czekać.

*

          Harry z szerokim uśmiechem odwrócił się od ściany, ale jego ekscytacja szybko zgasła, gdy zauważył kobietę leżącą na łóżku i wpatrującą się na niego z przerażeniem. Starsza pani poprawiła różową piżamę, a chłopak przyłożył palec do ust, nie chcąc, by zaczęła krzyczeć.
          - Przepraszam, pomyliłem okna. – wyszeptał. – Myślałem, że to pokój Ronnie.
          - Ronnie przenieśli do sali obok.
          - Dziękuję. – uśmiechnął się niezręcznie i ruszył do wyjścia.
          Na palcach pokonał kilka metrów korytarza, zanim dotarł do – tym razem – właściwych drzwi. Ostrożnie nacisnął klamkę i zauważył dziewczynę siedzącą na nieuporządkowanym posłaniu. Szatynka, gdy tylko usłuszała jakiś ruch przy drzwiach, wyciągnęła rękę i zapaliła lampkę nocną.
          - Zgaś światło – wyszeptał, pośpiesznie zamykając drzwi.
          - Harry? – zawołała zaskoczona, ale wypełniła jego prośbę. – Co ty tu robisz? Jest cisza nocna, kto cię wpuścił?
          - Sam się wpuściłem. – powiedział chłopak, siadając obok niej.
          Niemal natychmiast przyciągnął Ronnie do siebie i zaczął całować.
          - Nie możesz wciąż się tu zakradać… - wyszeptała, ale odpowiedziała na jego pocałunki. Gdy po chwili oderwali się od siebie i Harry wstał, by zdjąć kurtkę i buty.
          Ronnie położyła się, patrząc na swojego męża. Mimo mroku widziała jego oczy, pełne miłości i uśmiech, który przypominał jej o Rose.
          - Jak się czujesz? – zapytał chłopak.
          - Dobrze.
          Położył się obok niej i objął. Rozmawiali szeptem, opowiadając sobie najdrobniejsze szczegóły z codziennego życia.
          - Rose nauczyła się mówić „gapić się” i wciąż powtarza „Nie gapić się” – zachichotał Harry.
          Ronnie uśmiechnęła się, ale wtedy jej ręka bezwiednie dotknęła brzucha. Pomyślała o dziecku, które poroniła i zacisnęła usta. Harry domyślił się, dlaczego Ronnie tak nagle zamilkła i delikatnie dotknął jej twarzy.
          - Kochanie… - wyszeptał czuje. - Pocałuj mnie.
          Dziewczyna niemal natychmiast przycisnęła swoje usta do jego, odpędzając cały smutek. Liczyło się tu i teraz. Nieśpiesznie podążyła dłońmi wzdłuż ciała chłopaka, zatrzymując się przy klamrze jego paska. Harry zaśmiał się cicho w jej usta.
          - Teraz?
          - I tak łamiemy regulamin. – odpowiedziała, patrząc mu prosto w oczy.
         
*

Harry wysiadł z samochodu i wolnym krokiem ruszył do drzwi. Był wykończony po kilku godzinach prób przed kolejną trasą, nie wspominając o nieprzespanej nocy. Przekręcił klucz w zamku i wtedy dostrzegł zieloną kopertę leżącą na wycieraczce.
- Trzecia. – wymamrotał, podnosząc papier i wszedł do środka. Odłożył nieotworzony list na półkę i przy drzwiach i zdjął kurtkę.
- Perrie? Rose?
Nie usłyszał odpowiedz, więc ruszył w stronę salonu. Zatrzymał się w progu, a na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech.
- … a teraz narysujemy kółko… - Perrie ostrożnie trzymała rączkę dziecka w swojej prowadząc kredkę po papierze. – Widzisz? Kółko.
-  Kolko! – zawołała mała.
Harry zachichotał i dwie dziewczyny natychmiast na niego spojrzały.
          - Tata!
Radosnemu okrzykowi zawtórował dźwięk małych nóżek uderzających o podłogę, gdy Rose wstała i podbiegła do taty, wyciągając rączki w jego stronę.
- Cześć malutka! Jak się masz?
- Nie gap się tata!
Chłopak zaśmiał się głośniej.
- Trzeba nauczyć cię czegoś innego. – stwierdził, przytulając dziecko. – Dzięki, że się nią zajęłaś, Perrie.
          - To czysta przyjemność.
          - Z pewnością.
          - No dobra, z twojej córki jest niezły diabełek…
          - Tak, wiem.
          - Podobno byłeś wczoraj u Ronnie.
          Hazz przewrócił oczami.
- Plotkarze… - westchnął, podczas gdy córka znalazła sobie nową zabawę, zakrywając mu oczy.
- Co z nią? – Perrie wstała i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
- Ronnie czuje się dużo lepiej. Niedługo wró... – zanim zdążył dokończyć Rose zasłoniła mu usta małymi rączkami.
- Nie gap się tata! – zawołała chichocząc.
- Niedługo wróci. – powiedział, odstawiając dziecko na ziemię. – Tymczasem musimy sobie jakoś radzić sami. Prawda, malutka?
- Taaak!
- A propos radzenia sobie… - Perrie przechyliła głowę w bok – Kiedy ostatni raz byłeś na zakupach?
- Nie pamiętam… tydzień temu?
- Może rodzic ze mnie żaden, ale słyszałam, że takie małe dzieci powinny jeść coś więcej niż krakersy i colę…
- O wypraszam sobie. Wczoraj jedliśmy pizzę! – blondynka zrobiła klasyczny facepalm – Z warzywami!
- Słuchaj Styles. Ja zbieram się do domu, a ty jedź i kup swojej córce jakieś porządne jedzenie.
- OK. Jeszcze raz dziękuję, Perrie.
- Nie ma sprawy. Na razie!
Gdy Harry został sam z Rose ponownie wziął córkę na ręce i ucałował jej rumiany policzek.

- To co? Jedziemy na zakupy?


***
I jak, co myślicie?? Czekam na wasze komantarze :)





3 komentarze:

  1. Jest mega! Idealny wstęp, nie za duzo nie za mało :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaah jak ja się cieszę, że ten blog wrocil :D
    No haha Harry oczywiście musiał wymyślić coś orginalnego :) no, ale żeby wejść przez okno do szpitala.. xD
    A Niall taki pomocny służył za podpórkę...
    Fajnie sie zapowiada, oby z Ronnie było już wszystko dobrze :)
    Dzięki za reaktywacje bloga
    Życzę weny :)
    Kiedy następny rozdział?

    @angieloves1Dx

    Ps. Mogłabyś mnie informować i rozdziałach na TT? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, niedługo zrobię zakładkę "informowani" i będę was zawiadamiać o wszystkim :)
      nowy rozdział w sobotę :)

      Usuń