Rozdział 3.

[sorki że tak krótko, ale wolę pisać takie rozdziały zanim akcja nie nabierze tempa. Komentujcie, proszę!]

Ronnie Styles stała w oknie swojego pokoju w klinice patrząc na chłodny, jesienny poranek po drugiej stronie. W prawej dłoni ściskała telefon, jak co dzień czekając na telefon od Harry’ego. Jej twarz była blada, wciąż jeszcze czuła się osłabiona, ale żyła i to było najważniejsze. Samotność i rutyna, na którą była tu skazana, sprawiały, że wiele czasu spędzała myśląc o dziecku, które poroniła, ale też o wszystkim innym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich miesięcy i nie mogła oprzeć się przeczuciu. Bardzo złemu przeczuciu. Miała wrażenie, że dopóki Dorothy żyje, ich problemy pozostaną nierozwiązane.
Telefon w jej dłoni zaczął wibrować. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz i uśmiechnęła się.
- Dzień dobry, kochanie.
Harry stał oparty o kuchenny blat, obracając w jednej dłoni zieloną kopertę. Czwartą, znalezioną jak zwykle na progu domu. Rose stała obok niego wyciągając rączki do aparatu.
- Dzień dobry, jak się czujesz?
- Dobrze. Mam dziś badania. Od nich zależy, czy zdążę wrócić do domu przed twoim wyjazdem.
- Nawet mi nie przypominaj… Żałuję, że tak się miniemy… Chciałbym móc zabrać was ze sobą.
- Tata! – Rose zawołała z dołu.
- Przecież nie możesz, rozmawialiśmy już o tym. Zresztą, to tylko kilka tygodni, jakoś dam radę.
- Obiecaj, że zadzwonisz, gdy tylko otrzymasz wyniki tych badań, dobrze?
-Tata! – krzyknęła mała, domagając się rozmowy matką.
- Obiecuję. – uśmiechnęła się Ronnie.
- Dam ci Rose, OK?
- Jasne.

*

          Niall przyglądał się Emily, gdy ta siedziała przy stole, jedząc tosty. Miała na sobie tank top, dzięki czemu mógł dokładnie zobaczyć blizny na jej ramionach. Jego imię wycięte w skórze wcale nie zamierzało zniknąć. Mimo to jego wspomnienie już tak nie bolało, bo Emily nie dotykała żyletki odkąd pogodziła się z nim, a przynajmniej on o niczym nie wiedział.
          - Dlaczego tak się mi przyglądasz? – zapytała w końcu, przerywając milczenie.
          - Bo mi się podobasz. – powiedział, wzruszając ramionami.
          Dziewczyna zaśmiała się i uniosła dłoń, by odgarnąć włosy na bok. Jej pierścionek nieznacznie błysnął i Niall uśmiechnął się na ten widok.
          - Jedziesz dziś na próby?
          - Tak. Harry chciał wiedzieć, czy nie zajmiesz się Rose po południu.
          - Oczywiście, że tak!
          - To super. I… tak sobie pomyślałem, że… powinnaś jechać na przyjęcie zaręczynowe swojej siostry. – powiedział niepewnie.
          - Niall, przecież…
          - Daj mi skończyć. – Emily umilkła – Uważam, że powinnaś pojawić się tam ze swoim chłopakiem. Pojechać i pokazać wszystkim, jak bardzo się zmieniłaś.
          - Nie chcę nic im udowadniać.
          - Więc udowodnij to sobie.
          Emily nie odpowiadała przez kilka minut. Zamiast tego wstała od stołu i zaczęła zmywać naczynia. Nie było ich wiele, więc gdy skończyła obróciła się do chłopaka i westchnęła.
          - Naprawdę chcesz ze mną pojechać?
          - Nie mówiłbym tego, gdybym myślał coś innego. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, że pojechałabyś beze mnie.
          - W takim razie… dobrze. Pojedziemy.
          Niall uśmiechnął się i podszedł do dziewczyny, opiekuńczo obejmując ją ramionami.
          - Będzie fajnie, zobaczysz.

*

          Gdy tylko Harry skończył rozmawiać z Ronnie, jego wzrok znów padł na zieloną kopertę leżącą na blacie. Ktokolwiek wysyłał te listy, wzbudził jego zainteresowanie. To nie było to, co zwykle dostawał od fanek. Te zapiski były bardziej… intymne. Jakby ktoś przypadkowo przesyłał mu korespondencje nie przeznaczoną dla niego. Czuł się jak podglądacz, za każdym razem gdy rozrywał zielony papier, ale pokusa była trudna do przezwyciężenia.
          - Rose, obejrzymy bajkę? – zapytał, wciskając list do tylnej kieszeni spodni i podnosząc córeczkę z ziemi.
          -Tak! – zawołała dziewczynka i pociągnęła ojca za włosy.
          - Rose!
          - Bajka!
          Chłopak westchnął i posadził dziecko na sofe, ale tak, jak przewidział, ta natychmiast zeskoczyła na podłogę. Gdy tylko usiadł na foletu i włączył jej ulubioną kreskówkę mała natychmiast zaczęła tańczyć po swojemu, ale Harry nie zwracał już na nią większej uwagi.
          Dziewczyna, która pisała te listy podpisywała się jako Hayley. Harry nigdy nie jej nie odpisywał, zresztą, na kopercie nie było żadnego adresu nadawcy. Poza tym, co miałby jej odpowiedzieć? Słowa, które pisała, sprawiały, że jego twarz oblewał rumieniec.
          - Tata! Pać niuni! – zawołała Rose po kilku minutach, wyrywając chłopaka z zamyślenia.
          Harry uśmiechnął się, patrząc na dziewczynkę, ale jego myśli wciąż były daleko.

2 komentarze:

  1. Super robi się coraz ciekawiej.Mam wrażenie,że Dorothy jeszcze spoko namiesza.Szkoda,że tak krótko.Mam nadzieje,że akcja szybko się rozkręci.Już n niecierpliwością czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry dostaje, jak to określił, intymne listy od jakieś Hayley?... Ouu oby Harry'emu coś sie nie poprzestawialo, on ma być z Ronnie :)
    Niall i Emily są strasznie słodcy... I ten pomysł z tymi 'obraczkami'... ^^
    Pewnie coś sie na tym zjeździe rodzinnym nieciekawego wydarzy..
    Jak dla mnie to pewnie te zielone koperty przesyła Dorothy.. Z zemsty itp.. może chce rozwalic małżeństwo Ronnie i Harry'ego. Pamietam ją z poprzedniej części Smile-Of-Harry, taki czarny charakter ;)
    Mimo tego, że rozdział jest krótki, to I tak jest świetny :)
    Życzę weny

    @angieloves1Dx

    OdpowiedzUsuń