22. Blizny.


-A więc jak się czujesz? - Emily ujęła dłoń Ronnie i uśmiechnęła sie przyjaźnie.
-Kiepsko. - westchnęła tamta. - Wciąż ładują we mnie te leki,  a Harry...
-Harry radzi sobie z tym wszystkim bardzo dobrze.
-Ale...
Emily zaśmiała się i pokręciła głową.
-Ty się nigdy nie zmienisz, co? Nie umiesz po prostu być z nim szczera? Hazz jest mądrym facetem. I przede wszystkim cię kocha. Nie możesz go wiecznie od siebie odcinać.
-Odezwała się... - Ronnie wydęła śmiesznie usta. W jej zmęczonych oczach rozbłysła nagła iskra - Co u... Mike'a?
-Nie, nie jesteśmy razem. - odpowiedziała Emily, prawidłowo odczytując właściwe pytanie ukryte w niewinnym zdaniu.
-Jasne... Jeszcze mi powiedz, że nie widzisz, jak on na ciebie patrzy...
-Widzę... ale nie jestem osobą, która zbyt łatwo ufa ludziom. Zresztą, wiesz o tym najlepiej. I nie zmieniaj tematu. Mówiłyśmy o tobie i Harry'm.
Ronnie znów posmutniała.
-Uważasz, że jestem egoistką?
-Skąd. Uważam zupełnie odwrotnie. Ale zastanów się, czy naprawdę niewiedza jest dla niego lepsza.
-Tak. Pomyśl, co by było, gdybym nie kłamała?
-Spokój.
-Bardzo zabawne. - pani Styles przewróciła oczami. - Jego nerwy w niczym by nie pomogły.
-A nie chciałabyś mieć jego wsparcia?
-Harry powinien zająć się Rose, a nie mną. Chciałabym, żeby...
Emily puściła rękę przyjaciółki i szeroko otworzyła oczy.
-Nawet tego nie mów! Ronnie! Nie możesz...
-Ja umieram, Emily. Wiem o tym. - Szatynka pokręciła głową, nie chcąc tego słuchać. - Emily? Chciałabym żebyś coś dla mnie zrobiła...
-Nie będę spełniać żadnej twojej ostatniej woli! - dziewczyna niemal krzyknęła. - Ty nie umrzesz, słyszysz?! Nie pozwolimy ci! Musisz żyć! Masz Harry'ego, Rose, mnie, chłopaków... Nie możesz nas zostawić!   
-Więc zrób to dla siebie. - Emily odwróciła twarz i nic nie odpowiedziała, więc Ronnie mówiła dalej. - Zastanów się jeszcze raz, nad swoją decyzją.
Obie wiedziały, o którą decyzję chodzi.
-Nie wrócę do Nialla.
-Czy nie każdy zasługuje na drugą szansę?
-Tu nie chodzi o drugą szansę. Ty jesteś kłamczuchą, a ja jestem nieznośna pod innymi względami. Nie pasujemy z Niallem do siebie. To wszystko.
Ronnie już miała zaoponować, gdy drzwi do sali otworzyły się i w progu stanął Harry z Rose na rękach.
-Hej, Emily. Nie wiedziałem, że jesteś... Nie będę wam przeszkadzał...
-Nie, chodź. Akurat miałam się zbierać. - Emily podniosła się z miejsca i pochyliła, by przytulić Ronnie na pożegnanie.
-Zastanów się. - usłyszała jeszcze przy swoim uchu.
Nie odpowiedziała już nic. Harry patrzył, jak wychodziła, ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy. W końcu westchnął, posadził Rose na łóżku i sam zajął miejsce szatynki.
-Mamy kłopot. - zaczął, ujmując dłoń Ronnie. - Rozmawiałem z Warnerem.
-Aha, zaczyna się... - dziewczyna przewróciła oczami.
-Podobno zaproponowano ci zabieg, ale odmówiłaś...
-Był zbyt ryzykowny.
Hazz westchnął.
-Wiem, ale to i tak lepsze od takiego bezczynnego czekania.
-Chcesz żeby mnie kroili, bo ci się nudzi? - zapytała żartobliwym tonem.
-Oczywiście, że nie.
Teraz to Ronnie westchnęła.
-Możemy nie mówić o tym? Ani o niczym smutnym? Chciałabym, żebyś mnie pocałował, zamiast wciąż tyle gadać... - uśmiechnęła się.

*

W metrze były pustki. Emily wracała do siebie rozglądając się po wyludnionym wagonie i nerwowo szarpiąc rękaw kurtki. Wiedziała, że powinna zadzwonić do Mike'a i pogadać, ale jakoś nie umiała się na to zdobyć. Czasami jego troskliwość ją przytłaczała.
Niepewnie spojrzała w dół, gdzie na dnie torby spoczywał jej nowy sposób na niemyślenie. Butelka taniego alkoholu wydawała się mrugać do niej przyjaźnie. Dziewczyna nienawidziła się za to, ale inne opcje skończyły się poprzedniego wieczora, gdy znów się pocięła. Właśnie wtedy płacząc nad zakrwawionymi rękoma wpadła na pomysł, by zamiast wywoływać ból, przynajmniej na chwilę go zagłuszyć. Bez zastanowienia zbiegła do najbliższego sklepu i kupiła wino. Ku jej zdziwieniu podziałało.
-Jestem beznadziejna... - wyszeptała.
Rzuciła jeszcze jedno spojrzenie na pusty przedział, jakby ktoś naprawdę mógł ją teraz zobaczyć i powoli podwinęła rękaw kurtki. Na jej nadgarstku huśtała się bransoletka, o której zamierzała przecież zapomnieć. Ale to nie ona przyciągnęła uwagę dziewczyny. Jej wzrok powędrował wyżej, tam, gdzie obok starych już śladach widniały świeże blizny.
Nie miała pojęcia, o czym myślała, zadając te cięcia, zupełnie jakby jej umysł wyłączył się na chwilę. Rany były głębokie, miały być dobrze widoczne przez bardzo długi czas. Ale to nie to przerażało najbardziej. Te kreski układały się w konkretny wzór. Konkretne imię.
NIALL
Nawet nie zauważyła, gdy jej oczy zaszły łzami.

*

-Harry?
-Tak?
Ronnie uśmiechnęła się patrząc, jak chłopak unosi wzrok znad czytanej gazety, a jego włosy zabawnie opadają na czoło. Rose spała na szpitalnej pościeli, w szczelnym uścisku matki. Hazz wyprostował się na krześle.
-Co zrobisz, jeśli... jeśli umrę?
-Nie umrzesz. - powiedział Styles twardo.
-Przecież wiesz, że to możliwe.
Chłopak westchnął, odkładając swoją lekturę i ujął rękę żony.
-Powiem ci, co wtedy zrobię. - przez chwilę milczał, po czym nieznacznie przymrużył oczy. - Wtedy pojadę do domu Rose, do naszych wnuków i po raz kolejny opowiem im jaką wspaniałą kobietą była siwa staruszka, którą nazywały babcią. Rozumiesz?
-Jesteś kochany, Harry, ale ja na prawdę nie wiem, ile czasu mi... nam zostało, a jeśli...
Nie dokończyła, bo w tym momencie zadzwonił telefon. Ronnie zmarszczyła brwi, sięgając po aparat, ale po chwili uśmiechnęła się szeroko i szybko wcisnęła zieloną słuchawkę.
-Luke! - zawołała, nie zważając na śpiące dziecko.
-Cześć Ronnie. Przepraszam, że dopiero teraz dzwonię, ale...
-Chyba żartujesz! Tak się cieszę, że cię słyszę!
-Słyszałem co się stało...
-Daj spokój, nie jest źle.
-Co mówią lekarze?
-Że jakoś z tego wyjdę.
-Możemy przyjechać? To znaczy ja i Sara.
-Oczywiście. - uśmiechnęła się Ronnie. Harry, który przyglądał się jej przez cały czas widział, jak blada twarz nabiera barwy, a zmęczone oczy znów są pełne życia. W końcu Luke był dla niej jak brat, jego obecność miała dla niej niemal lecznicze właściwości.
-Jak radzi sobie z tym Hazz? I jak ma się Rose? - dopytywał tymczasem przyjaciel.
-Oboje są dzielni - Styles pokazał gestem, że chce przejąć telefon - Dam ci Harry'ego.
-Dzięki.
Ale chłopak zamiast od razu zacząć rozmowę, złapał komórkę i wyszedł na korytarz, odprowadzony podejrzliwym spojrzeniem żony.
-Hej, Luke.
-Cześć. - przez chwilę żaden z nich się nie odezwał. - Dobra, powiedz mi, co wiesz. Ta kłamczucha nikomu nie mówi całej prawdy.
-Ona umiera. Jej serce słabnie, nie mamy dawcy, a Ronnie uparcie odmawia jakichkolwiek zabiegów. O przeszczepie nie ma mowy. - Harry zdziwił się, że powiedział to wszystko tak spokojnie. - Przyjedź tu, Luke. Może twoja obecność jakoś na nią wpłynie.
Przez kilka sekund po drugiej stronie panowała głucha cisza. W końcu Luke odpowiedział.
-Przyjadę jak najszybciej.

*

Emily wysiadła z metra i szybkim krokiem szła w stronę domu. Dręczyło ją złe przeczucie. Nerwowo bawiła się kosmykiem włosów, stwierdzając, że musi znów zmienić ich kolor. Może na rudy...? Była już w połowie drogi, gdy zobaczyła ciemnoskórego mężczyznę, opartego nonszalancko o jedną ze ścian. Nieznajomy, widząc ją odepchnął się od muru i splunął na ziemię.
-Jak się nazywasz? - zapytał, patrząc prosto na nią.
-Dziewczyna zignorowała go i chciała przejść, ale wtedy mężczyzna złapał ją za ramię i siłą zatrzymał w miejscu. Sprawnym ruchem zabrał torebkę. Był sporo wyższy, bez problemu bronił się przed wszelkimi próbami odebrania własności. Nie uciekał, więc nie mógł być zwykłym kieszonkowcem. Zamiast tego nieśpiesznie odnalazł dowód osobisty Emily i sprawdził nazwisko. W jednej chwili torebka znalazła się na ziemi, a dziewczyna - w szczelnym uścisku.
-Dzień dobry, Emily. - nieznajomy uśmiechnął się jadowicie - Nie można tak od razu?
-Nie dotykaj mnie. - powiedziała słabo.
Wspomnienia, przez lata zakopywane w najgłębszych zakamarkach pamięci, potężną falą uderzyły w jej podświadomość. Strach sparaliżował ją w ciągu kilku sekund. Wiedziała, że ten koleś nie zamierza pogadać chwilę i odejść. Zamknęła oczy, nie chcąc pamiętać jego twarzy. Jej wyobraźnia karmiła ją najgorszymi wspomnieniami. Znów była przyparta do muru, tak blisko domu, znów czuła ciężki oddech intruza na szyi.
-Spokojnie... Nic ci nie zrobię. Mam tylko przekazać ci pozdrowienia.
Zdziwiona otworzyła szeroko oczy i zdezorientowana zauważyła, że mężczyzna uśmiecha się nieżyczliwie, a w jego spojrzeniu nie ma pożądania.
-Po...pozdrowienia? Od kogo?
-Szkoda mi ciebie. - rzucił mężczyzna, poprawiając jej włosy za ucho. Widocznie nie zamierzał odpowiadać na pytania. - Taka ładna buźka... aż szkoda cię oszpecać...
Dwoma palcami ujął jej podbródek i chciał unieść. Emily spróbowała się uwolnić, ale napastnik złapał jej przedramię i też przygwoździł do ściany. Niefortunnie jego dłoń zacisnęła się w miejscu, gdzie świeże blizny wciąż sprawiały ból. Dziewczyna syknęła.
-Coś cię boli, skarbie? - mężczyzna uniósł pytająco brew.
-Wypuść mnie... Zapłacę ci. Proszę.
Ręka znów zabolała. Emily miała wrażenie, że czuje każdą linię składającą się na imię...
Niall... Nagle wszystko zwolniło. Oczami wyobraźnie dziewczyna wszystkie dobre momenty, które chciała pamiętać, a potem wszystkie złe. Zobaczyła ich kłótnie, sposób, w jaki na nią patrzył, gdy przez przypadek go zraniła, lub gdy dowiadywał się, że znów się pocięła, choć przecież obiecała, że nigdy więcej... I wtedy zrozumiała, co tak naprawdę zabiło ich wtedy, u Polly. Samotność. Wtedy Niall zostawił ją samą. Nigdy, nawet w najgorszych chwilach nie była pozostawiona sama sobie, a wtedy, widząc go z inną dziewczyna została sama, bo nie miała już Nialla, który nakrzyczałby na nią, a potem przytulił. Zostawił ją samą już tego przedpołudnia u Ronnie, gdy wyjechał. Ale teraz znów do niej wrócił.
Niezależnie od tego, jak różne uczucia żywiła do Nialla,  była od niego zależna. To on był jej siłą. Gdy go zabrakło upadła.
Dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie, z sarkazmem myśląc o tym, jak ważną rolę odgrywa w jej życiu ból. I pewien chłopak.
-A niech was, faceci... - wyszeptała na sekundę przed tym, gdy nieznajomy zadał jej pierwszy cios.


[Cześć! Znów mam dla was rozdział pisany w ostatniej chwili J Przepraszam jeśli są błędy. Znów się nie rozpiszę, bo nie mam czasu.
Założyłam nowego bloga! Nie jest to fanfic, ponieważ postanowiłam spróbować trochę innego rodzaju blogowania. Zobaczymy co z tego wyjdzie J http://bluedreamcatcher.blogspot.com/
Mam nadzieję że wszyscy domyślili się kto nasłał tego faceta na Emily.
Jak wrażenia po rodziale? Zapraszam was do komentowania i dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze do tej pory. Jesteście wspaniali. W zasadzie to jesteście jedynym błyskiem optymizmu w mojej obecnej sytuacji. Muszę iść do psychiatry.
Gdzie jest ta dziewczyna która założyła ostatnio tt? odezwij się, bo zapomniałam twój @ ;)

Do następnego!]

12 komentarzy:

  1. Super dlugo czelalam na nowy rozdzial,ale warto.No nie bardzo wiem kto naslal na nia tego faceta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej ;) cudny rozdział! I jestem jak widzę pierwsza... xD ma się to szczęscie xx
    Co do rozdziału to jakoś nw kto mógł nasłać tego faceta na Emily... Może Mike...? Albo ci jego koledzy... Nw...
    No i Honnie... Mam nadzieję, że Luke przemówi jakoś Ronnie do rozsądku ;) i masz mi tu trzymać ją przy życiu! Xx
    No i twój nowy blog. Zajrzę na niego oczywiście, o to się nie martw ;)
    Kiedy dodasz nn? Oby szybko

    @angieloves1Dx

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim momencie grrrrrrrrrrrrrrrrrrr. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :D
    Czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wrażenie, że o tt to o mnie :P Pisałam do cb, ale miałam tyle na głowie, że nie dałam rady wejść.
    Odnośnie postu - meega jak zwykle, aż dziwie się, że nie mogę się domyślić kto to? Ale fajnie, że Emi coś zrozumiała, odnośnie Niala.... plis niech już do siebie wrócą!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super :) W takim momencie? Serca kobieto nie masz. Oczywiście żartuje ;)
    Emily coś zrozumiała. Może zdecyduje się nawet wrócić do Nialla. Bardzo ucieszyłoby mnie to.
    Czekam na nexta x
    Pozdrawiam i życzę weny :))
    @JuliaKlove1D

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietny rozdzial, kiedy bedzie nastepny??

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszą mnie przemyślenia Emily :)
    Co do Harrego... ideał nad ideałami !! Uwielbiam go tu.
    Co do Ronnie... zaczyna mnie denerwować jej charakter ;p
    Przepraszam, że tak późno.. byłam w górach na nartach i nie było kiedy czytać
    Pozdrawiam ;) @pola_juzyszyn

    OdpowiedzUsuń
  10. jeju, znowu kolejny świetny rozdział! bardzo sie boję o ronnie, chciałabym żeby przeżyła :(( czekam z niecierpliwością na next!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja chcę emily i nialla ;) oni muszą być razem! Proszę ;*
    Kasia z Krakowa :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Naprawdę świetny rozdział! Przepraszam, ze nie napisze dłuższego komentarza, ale nie am czasu. Bardzo mi się podoba !
    Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń