-A więc jak się czujesz? -
Emily ujęła dłoń Ronnie i uśmiechnęła sie przyjaźnie.
-Kiepsko. - westchnęła tamta.
- Wciąż ładują we mnie te leki, a
Harry...
-Harry radzi sobie z tym
wszystkim bardzo dobrze.
-Ale...
Emily zaśmiała się i pokręciła
głową.
-Ty się nigdy nie zmienisz,
co? Nie umiesz po prostu być z nim szczera? Hazz jest mądrym facetem. I przede
wszystkim cię kocha. Nie możesz go wiecznie od siebie odcinać.
-Odezwała się... - Ronnie
wydęła śmiesznie usta. W jej zmęczonych oczach rozbłysła nagła iskra - Co u...
Mike'a?
-Nie, nie jesteśmy razem. -
odpowiedziała Emily, prawidłowo odczytując właściwe pytanie ukryte w niewinnym
zdaniu.
-Jasne... Jeszcze mi powiedz,
że nie widzisz, jak on na ciebie patrzy...
-Widzę... ale nie jestem
osobą, która zbyt łatwo ufa ludziom. Zresztą, wiesz o tym najlepiej. I nie
zmieniaj tematu. Mówiłyśmy o tobie i Harry'm.
Ronnie znów posmutniała.
-Uważasz, że jestem egoistką?
-Skąd. Uważam zupełnie
odwrotnie. Ale zastanów się, czy naprawdę niewiedza jest dla niego lepsza.
-Tak. Pomyśl, co by było,
gdybym nie kłamała?
-Spokój.
-Bardzo zabawne. - pani Styles
przewróciła oczami. - Jego nerwy w niczym by nie pomogły.
-A nie chciałabyś mieć jego
wsparcia?
-Harry powinien zająć się
Rose, a nie mną. Chciałabym, żeby...
Emily puściła rękę
przyjaciółki i szeroko otworzyła oczy.
-Nawet tego nie mów! Ronnie!
Nie możesz...
-Ja umieram, Emily. Wiem o
tym. - Szatynka pokręciła głową, nie chcąc tego słuchać. - Emily? Chciałabym
żebyś coś dla mnie zrobiła...
-Nie będę spełniać żadnej
twojej ostatniej woli! - dziewczyna niemal krzyknęła. - Ty nie umrzesz,
słyszysz?! Nie pozwolimy ci! Musisz żyć! Masz Harry'ego, Rose, mnie,
chłopaków... Nie możesz nas zostawić!
-Więc zrób to dla siebie. -
Emily odwróciła twarz i nic nie odpowiedziała, więc Ronnie mówiła dalej. -
Zastanów się jeszcze raz, nad swoją decyzją.
Obie wiedziały, o którą
decyzję chodzi.
-Nie wrócę do Nialla.
-Czy nie każdy zasługuje na
drugą szansę?
-Tu nie chodzi o drugą szansę.
Ty jesteś kłamczuchą, a ja jestem nieznośna pod innymi względami. Nie pasujemy
z Niallem do siebie. To wszystko.
Ronnie już miała zaoponować,
gdy drzwi do sali otworzyły się i w progu stanął Harry z Rose na rękach.
-Hej, Emily. Nie wiedziałem,
że jesteś... Nie będę wam przeszkadzał...
-Nie, chodź. Akurat miałam się
zbierać. - Emily podniosła się z miejsca i pochyliła, by przytulić Ronnie na
pożegnanie.
-Zastanów się. - usłyszała
jeszcze przy swoim uchu.
Nie odpowiedziała już nic.
Harry patrzył, jak wychodziła, ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy. W
końcu westchnął, posadził Rose na łóżku i sam zajął miejsce szatynki.
-Mamy kłopot. - zaczął,
ujmując dłoń Ronnie. - Rozmawiałem z Warnerem.
-Aha, zaczyna się... -
dziewczyna przewróciła oczami.
-Podobno zaproponowano ci
zabieg, ale odmówiłaś...
-Był zbyt ryzykowny.
Hazz westchnął.
-Wiem, ale to i tak lepsze od
takiego bezczynnego czekania.
-Chcesz żeby mnie kroili, bo
ci się nudzi? - zapytała żartobliwym tonem.
-Oczywiście, że nie.
Teraz to Ronnie westchnęła.
-Możemy nie mówić o tym? Ani o
niczym smutnym? Chciałabym, żebyś mnie pocałował, zamiast wciąż tyle gadać... -
uśmiechnęła się.
*
W metrze były pustki. Emily
wracała do siebie rozglądając się po wyludnionym wagonie i nerwowo szarpiąc
rękaw kurtki. Wiedziała, że powinna zadzwonić do Mike'a i pogadać, ale jakoś
nie umiała się na to zdobyć. Czasami jego troskliwość ją przytłaczała.
Niepewnie spojrzała w dół,
gdzie na dnie torby spoczywał jej nowy sposób na niemyślenie. Butelka taniego
alkoholu wydawała się mrugać do niej przyjaźnie. Dziewczyna nienawidziła się za
to, ale inne opcje skończyły się poprzedniego wieczora, gdy znów się pocięła.
Właśnie wtedy płacząc nad zakrwawionymi rękoma wpadła na pomysł, by zamiast
wywoływać ból, przynajmniej na chwilę go zagłuszyć. Bez zastanowienia zbiegła
do najbliższego sklepu i kupiła wino. Ku jej zdziwieniu podziałało.
-Jestem beznadziejna... -
wyszeptała.
Rzuciła jeszcze jedno
spojrzenie na pusty przedział, jakby ktoś naprawdę mógł ją teraz zobaczyć i
powoli podwinęła rękaw kurtki. Na jej nadgarstku huśtała się bransoletka, o
której zamierzała przecież zapomnieć. Ale to nie ona przyciągnęła uwagę
dziewczyny. Jej wzrok powędrował wyżej, tam, gdzie obok starych już śladach
widniały świeże blizny.
Nie miała pojęcia, o czym myślała,
zadając te cięcia, zupełnie jakby jej umysł wyłączył się na chwilę. Rany były
głębokie, miały być dobrze widoczne przez bardzo długi czas. Ale to nie to
przerażało najbardziej. Te kreski układały się w konkretny wzór. Konkretne
imię.
NIALL
Nawet nie zauważyła, gdy jej
oczy zaszły łzami.
*
-Harry?
-Tak?
Ronnie uśmiechnęła się
patrząc, jak chłopak unosi wzrok znad czytanej gazety, a jego włosy zabawnie
opadają na czoło. Rose spała na szpitalnej pościeli, w szczelnym uścisku matki.
Hazz wyprostował się na krześle.
-Co zrobisz, jeśli... jeśli
umrę?
-Nie umrzesz. - powiedział
Styles twardo.
-Przecież wiesz, że to
możliwe.
Chłopak westchnął, odkładając
swoją lekturę i ujął rękę żony.
-Powiem ci, co wtedy zrobię. -
przez chwilę milczał, po czym nieznacznie przymrużył oczy. - Wtedy pojadę do
domu Rose, do naszych wnuków i po raz kolejny opowiem im jaką wspaniałą kobietą
była siwa staruszka, którą nazywały babcią. Rozumiesz?
-Jesteś kochany, Harry, ale ja
na prawdę nie wiem, ile czasu mi... nam zostało, a jeśli...
Nie dokończyła, bo w tym
momencie zadzwonił telefon. Ronnie zmarszczyła brwi, sięgając po aparat, ale po
chwili uśmiechnęła się szeroko i szybko wcisnęła zieloną słuchawkę.
-Luke! - zawołała, nie
zważając na śpiące dziecko.
-Cześć Ronnie. Przepraszam, że
dopiero teraz dzwonię, ale...
-Chyba żartujesz! Tak się
cieszę, że cię słyszę!
-Słyszałem co się stało...
-Daj spokój, nie jest źle.
-Co mówią lekarze?
-Że jakoś z tego wyjdę.
-Możemy przyjechać? To znaczy
ja i Sara.
-Oczywiście. - uśmiechnęła się
Ronnie. Harry, który przyglądał się jej przez cały czas widział, jak blada
twarz nabiera barwy, a zmęczone oczy znów są pełne życia. W końcu Luke był dla
niej jak brat, jego obecność miała dla niej niemal lecznicze właściwości.
-Jak radzi sobie z tym Hazz? I
jak ma się Rose? - dopytywał tymczasem przyjaciel.
-Oboje są dzielni - Styles
pokazał gestem, że chce przejąć telefon - Dam ci Harry'ego.
-Dzięki.
Ale chłopak zamiast od razu
zacząć rozmowę, złapał komórkę i wyszedł na korytarz, odprowadzony podejrzliwym
spojrzeniem żony.
-Hej, Luke.
-Cześć. - przez chwilę żaden z
nich się nie odezwał. - Dobra, powiedz mi, co wiesz. Ta kłamczucha nikomu nie
mówi całej prawdy.
-Ona umiera. Jej serce
słabnie, nie mamy dawcy, a Ronnie uparcie odmawia jakichkolwiek zabiegów. O
przeszczepie nie ma mowy. - Harry zdziwił się, że powiedział to wszystko tak
spokojnie. - Przyjedź tu, Luke. Może twoja obecność jakoś na nią wpłynie.
Przez kilka sekund po drugiej
stronie panowała głucha cisza. W końcu Luke odpowiedział.
-Przyjadę jak najszybciej.
*
Emily wysiadła z metra i szybkim
krokiem szła w stronę domu. Dręczyło ją złe przeczucie. Nerwowo bawiła się
kosmykiem włosów, stwierdzając, że musi znów zmienić ich kolor. Może na
rudy...? Była już w połowie drogi, gdy zobaczyła ciemnoskórego mężczyznę,
opartego nonszalancko o jedną ze ścian. Nieznajomy, widząc ją odepchnął się od
muru i splunął na ziemię.
-Jak się nazywasz? - zapytał,
patrząc prosto na nią.
-Dziewczyna zignorowała go i
chciała przejść, ale wtedy mężczyzna złapał ją za ramię i siłą zatrzymał w
miejscu. Sprawnym ruchem zabrał torebkę. Był sporo wyższy, bez problemu bronił
się przed wszelkimi próbami odebrania własności. Nie uciekał, więc nie mógł być
zwykłym kieszonkowcem. Zamiast tego nieśpiesznie odnalazł dowód osobisty Emily
i sprawdził nazwisko. W jednej chwili torebka znalazła się na ziemi, a
dziewczyna - w szczelnym uścisku.
-Dzień dobry, Emily. - nieznajomy
uśmiechnął się jadowicie - Nie można tak od razu?
-Nie dotykaj mnie. -
powiedziała słabo.
Wspomnienia, przez lata
zakopywane w najgłębszych zakamarkach pamięci, potężną falą uderzyły w jej
podświadomość. Strach sparaliżował ją w ciągu kilku sekund. Wiedziała, że ten
koleś nie zamierza pogadać chwilę i odejść. Zamknęła oczy, nie chcąc pamiętać jego
twarzy. Jej wyobraźnia karmiła ją najgorszymi wspomnieniami. Znów była
przyparta do muru, tak blisko domu, znów czuła ciężki oddech intruza na szyi.
-Spokojnie... Nic ci nie
zrobię. Mam tylko przekazać ci pozdrowienia.
Zdziwiona otworzyła szeroko
oczy i zdezorientowana zauważyła, że mężczyzna uśmiecha się nieżyczliwie, a w
jego spojrzeniu nie ma pożądania.
-Po...pozdrowienia? Od kogo?
-Szkoda mi ciebie. - rzucił
mężczyzna, poprawiając jej włosy za ucho. Widocznie nie zamierzał odpowiadać na
pytania. - Taka ładna buźka... aż szkoda cię oszpecać...
Dwoma palcami ujął jej
podbródek i chciał unieść. Emily spróbowała się uwolnić, ale napastnik złapał
jej przedramię i też przygwoździł do ściany. Niefortunnie jego dłoń zacisnęła
się w miejscu, gdzie świeże blizny wciąż sprawiały ból. Dziewczyna syknęła.
-Coś cię boli, skarbie? - mężczyzna
uniósł pytająco brew.
-Wypuść mnie... Zapłacę ci.
Proszę.
Ręka znów zabolała. Emily miała
wrażenie, że czuje każdą linię składającą się na imię...
Niall... Nagle wszystko
zwolniło. Oczami wyobraźnie dziewczyna wszystkie dobre momenty, które chciała
pamiętać, a potem wszystkie złe. Zobaczyła ich kłótnie, sposób, w jaki na nią
patrzył, gdy przez przypadek go zraniła, lub gdy dowiadywał się, że znów się
pocięła, choć przecież obiecała, że nigdy więcej... I wtedy zrozumiała, co tak
naprawdę zabiło ich wtedy, u Polly. Samotność. Wtedy Niall zostawił ją samą.
Nigdy, nawet w najgorszych chwilach nie była pozostawiona sama sobie, a wtedy,
widząc go z inną dziewczyna została sama, bo nie miała już Nialla, który
nakrzyczałby na nią, a potem przytulił. Zostawił ją samą już tego przedpołudnia
u Ronnie, gdy wyjechał. Ale teraz znów do niej wrócił.
Niezależnie od tego, jak różne
uczucia żywiła do Nialla, była od niego
zależna. To on był jej siłą. Gdy go zabrakło upadła.
Dziewczyna uśmiechnęła się
nieznacznie, z sarkazmem myśląc o tym, jak ważną rolę odgrywa w jej życiu ból.
I pewien chłopak.
-A niech was, faceci... -
wyszeptała na sekundę przed tym, gdy nieznajomy zadał jej pierwszy cios.
[Cześć! Znów mam dla was rozdział pisany w ostatniej
chwili J Przepraszam jeśli są błędy. Znów się nie rozpiszę, bo nie mam czasu.
Założyłam nowego bloga! Nie jest to fanfic,
ponieważ postanowiłam spróbować trochę innego rodzaju blogowania. Zobaczymy co
z tego wyjdzie J http://bluedreamcatcher.blogspot.com/
Mam nadzieję że wszyscy domyślili się kto nasłał
tego faceta na Emily.
Jak wrażenia po rodziale? Zapraszam was do
komentowania i dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze do tej pory. Jesteście
wspaniali. W zasadzie to jesteście jedynym błyskiem optymizmu w mojej obecnej
sytuacji. Muszę iść do psychiatry.
Gdzie jest ta dziewczyna która założyła ostatnio tt? odezwij się, bo zapomniałam twój @ ;)
Do następnego!]
Super dlugo czelalam na nowy rozdzial,ale warto.No nie bardzo wiem kto naslal na nia tego faceta.
OdpowiedzUsuńHej ;) cudny rozdział! I jestem jak widzę pierwsza... xD ma się to szczęscie xx
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to jakoś nw kto mógł nasłać tego faceta na Emily... Może Mike...? Albo ci jego koledzy... Nw...
No i Honnie... Mam nadzieję, że Luke przemówi jakoś Ronnie do rozsądku ;) i masz mi tu trzymać ją przy życiu! Xx
No i twój nowy blog. Zajrzę na niego oczywiście, o to się nie martw ;)
Kiedy dodasz nn? Oby szybko
@angieloves1Dx
W takim momencie grrrrrrrrrrrrrrrrrrr. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :P
Mam wrażenie, że o tt to o mnie :P Pisałam do cb, ale miałam tyle na głowie, że nie dałam rady wejść.
OdpowiedzUsuńOdnośnie postu - meega jak zwykle, aż dziwie się, że nie mogę się domyślić kto to? Ale fajnie, że Emi coś zrozumiała, odnośnie Niala.... plis niech już do siebie wrócą!
Rozdział super :) W takim momencie? Serca kobieto nie masz. Oczywiście żartuje ;)
OdpowiedzUsuńEmily coś zrozumiała. Może zdecyduje się nawet wrócić do Nialla. Bardzo ucieszyłoby mnie to.
Czekam na nexta x
Pozdrawiam i życzę weny :))
@JuliaKlove1D
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial, kiedy bedzie nastepny??
OdpowiedzUsuńCieszą mnie przemyślenia Emily :)
OdpowiedzUsuńCo do Harrego... ideał nad ideałami !! Uwielbiam go tu.
Co do Ronnie... zaczyna mnie denerwować jej charakter ;p
Przepraszam, że tak późno.. byłam w górach na nartach i nie było kiedy czytać
Pozdrawiam ;) @pola_juzyszyn
jeju, znowu kolejny świetny rozdział! bardzo sie boję o ronnie, chciałabym żeby przeżyła :(( czekam z niecierpliwością na next!
OdpowiedzUsuńJa chcę emily i nialla ;) oni muszą być razem! Proszę ;*
OdpowiedzUsuńKasia z Krakowa :D
Naprawdę świetny rozdział! Przepraszam, ze nie napisze dłuższego komentarza, ale nie am czasu. Bardzo mi się podoba !
OdpowiedzUsuńMarzena ze Śląska