Zanim zaczniemy... Nie wiem czy wiecie, ale sprawiliście mi najlepszy prezent świąteczny ever!
25.12.2013 przekroczyliśmy...
50 000 odsłon bloga!
a teraz rozdział :)
(miesiąc później, kwiecień)
W mieszkaniu panowała
absolutna cisza, nawet tykanie zegara zdawało się zamilknąć. Promienie słońca
leniwie wnikały do przyciemnionej sypialni przez nieszczelne żaluzje. Harry
mruknął głośno i już miał obrócić się na drugi bok, gdy coś stanęło mu na
drodze. Mlasnął głośno i otworzył jedno oko, by stwierdzić, że tą
"przeszkodą" jest Ronnie. Niejednokrotnie słyszał już, że śpi na nie
swojej części łóżka, ale tłumaczył to tylko swoim rozbrajającym "tak mnie
do ciebie ciągnie, kotku". Tym razem również nie zamierzał wracać na drugą
połowę materaca, tylko delikatnie wsunął ręce pod kołdrę i przytulił się do
dziewczyny.
-Ronnie...
Nie odpowiedziała. Niewiele
myśląc Hazz zaczął zostawiać krótkie pocałunki na jej szyi. W końcu doczekał
się jakiejś reakcji. Dwie szczupłe dłonie uniosły się do góry i próbowały
odsunąć natręta, ale to tylko wzmocniło jego upór.
-Harry... - zaczęła szeptem. -
odwal się.
-No wiesz co? To tak się teraz
wita z kochanym mężem?
-Tak się wita z nachalnym
mężem. Daj mi spać.
-Lekarz odradzał ci takie
leniuchowanie.
Ronnie nie odpowiedziała tylko
wysunęła się z jego objęć i mocnej okręciła kołdrą.
-Ej!
Harry z niezadowoleniem podniósł
się z łóżka i przez długą chwilę po prostu patrzył na swoją żonę, po czym
schylił się i gwałtownym ruchem zerwał z niej ciepłe okrycie.
-Styles!
Dziewczyna pociągnęła za
kołdrę, chcąc ją odzyskać, a śliski materiał wydostał się z rąk chłopaka. Hazz,
zaskoczony takim obrotem sprawy stracił równowagę i runął prosto na Ronnie.
-Wariat. - skomentowała tylko,
ale w końcu i ona cmoknęła go w policzek. - Muszę wziąć leki. - przypomniała
sobie. I o dziesiątej mam zjawić się na kontroli... Może dzięki temu cudownemu
lekarstwu widać już poprawę? - w jej głosie była nadzieja - Możesz wstać?
-No nie wiem... Zmieniłem
zdanie. Co powiesz na śniadanie do łóżka?
-Z przyjemnością.
Harry musnął jej policzek i
wstał.
-Czekaj na mnie. - wyszeptał,
puszczając do niej oczko.
-Mogę przez całe życie. -
uśmiechnęła się i na nowo otuliła bezpieczną kołdrą, patrząc jak mąż zabawnym
krokiem znika za drzwiami.
*
-Witaj ponownie, Londynie. -
Powiedział Niall, wysiadając z samolotu.
O swoim powrocie do miasta
poinformował tylko Zayna, wiedząc, że ten przekaże tą wiadomość pozostałym,
jednak nie spodziewał się, że przyjaciel będzie na niego czekał przy wyjściu z
terminala.
-Zayn?
-Cześć, niebieskooki. -
mrugnął do niego brunet.
-Co ty tutaj robisz?
-Pomyślałem, że smutno ci
będzie wracać z lotniska samemu.
-A więc dobrze myślałeś. To
miło z twojej strony. Co u ciebie i Perrie? - zapytał, gdy ruszyli w stronę
wyjścia.
-Wszystko w porządku.
-A u Emily?
-Też...
Niall odwrócił wzrok, a jego
myśli znów wróciły do rozmowy z Polly.
-O co chodzi? - zapytał, gdy
tylko znaleźli się w salonie. Polly położyła torebkę po prawej stronie i
patrzyła na niego niepewnie. Greg taktownie zostawił ich samych.
-Po pierwsze, to ja chcę cię
przeprosić, bo to głównie moja wina...
-To nie ma już znaczenia...
-Ależ ma! Posłuchaj...
Pamiętasz, jak byliśmy młodsi? Frank zawsze robił sobie ze mnie żarty. Zawsze
znalazł jakiś sposób żeby mnie skompromitować.
Niall zmarszczył brwi, nie
wiedząc, co to ma do rzeczy, ale nie przerwał jej.
-No i był zły na ciebie, nie
mam pojęcia dlaczego. Nieważne. Jakiś czas temu razem z swoim kumplem odkryli,
że robię się bardzo śmiała, jeśli wrzucą mi do napoju... pewne pigułki. Kilka
razy tańczyłam już na barach...
-Do czego zmierzasz.
-Do tego, że wtedy... tamtego
wieczoru Frank też wrzucił nam coś do napojów. Inaczej nigdy bym się tak nie
zachowała. Zależy mi na Michaelu, przecież wiesz. W każdym razie, nie pamiętam
dokładnie tamtego wieczoru, ale cokolwiek się wydarzyło... Byłam nieświadoma
tego, co robię. Nie wiem, czy to pomoże ci przekonać Emily, ale to co między
nami zaszło... to była wina mojego brata... i moja.
-Nie. - zaprzeczył Horan. - Ja
nic wtedy nie piłem.
-Ale ja tak.
-Nie rozumiesz, Polly? Gdybym
to ja był "nieświadomy" to może by coś zmieniało, a tak...
-Niall? Słuchasz mnie?
-Och, sorry. Zamyśliłem się.
-Właśnie widzę.
-Co mówiłeś?
-Pytałem, czy wracasz prosto
do domu, czy wpadniesz do mnie?
-Chętnie cię odwiedzę. -
stwierdził chłopak uśmiechając się blado.
*
Gdy weszli do mieszkania, Zayn
rzucił klucze na półkę i zawołał głośno "wróciłem!", a Niall
niepewnie rozejrzał się po wnętrzu. Po chwili obaj skierowali się do salonu.
Tam, na kanapie siedziała dwójka ludzi, odwrócona do nich plecami. Horan w
pierwszym momencie nie rozpoznał żadnego z nich. Dopiero, gdy dziewczyna
przekręciła głowę, ze zdziwieniem stwierdził, że to Emily. Ona natychmiast
wstała z sofy i ruszyła do siebie, a jej towarzysz bez słowa ruszył w jej
ślady.
-Ona... - Niall zamrugał,
patrząc na puste miejsce - Dawno zmieniła kolor włosów?
-Mniej więcej wtedy, gdy
wyjechałeś.
-I jej ciuchy... kim jest ten
koleś?
-To Mike. Jej przyjaciel.
-Przyjaciel? - blondyn
spojrzał na Malika pytająco.
-Patrzy na nią jakby chciał ją
zjeść, a ona udaje, że tego nie widzi. - przyznał chłopak. - Napijesz się
czegoś?
-Wody.
-Zaraz przyniosę.
Niall aż przysiadł, próbując
poukładać sobie w głowie te nowości. Wciąż miał nadzieję, że Emily ochłonie i
da mu drugą szansę, a tymczasem okazało się, że już znalazła pocieszenie... Nie
zamierzał tego tak zostawić. Po rozmowie z Polly zrozumiał, że całe zdarzenie
było po części fatalnym wypadkiem i chciał, by Emily myślała tak samo.
Nagle Irlandczyk usłyszał
jakieś głosy w korytarzu i po chwili zobaczył, że Mike idzie do wyjścia.
Niewiele myśląc poderwał się i pobiegł za nim.
-Hej! - zawołał, gdy byli obaj
na klatce schodowej.
Drugi chłopak zatrzymał się i
spojrzał na blondyna zdziwiony.
-My się znamy?
-Jesteś Mike.
-A ty Niall? - chłopak uniósł
pytająco jedną brew.
-Zgadza się.
-Były chłopak Emily. Sporo mi
o tobie opowiadała. - uśmiechnął się, ale jakoś prześmiewczo.
-Czyżby? - zdziwił się tamten.
-Tak. Głównie o tym jak ją
potraktowałeś.
-Nie masz o niczym pojęcia. -
syknął Niall, podchodząc bliżej tamtego.
-Wyobraź sobie że mam. Ale ty
nie wyobrażaj sobie, że po tym wszystkim ona do ciebie wróci.
-To się okaże. - powiedział
twardo Horan i już chciał odejść, gdy usłyszał za sobą:
-Jestem ciekawy o co tu tak
naprawdę chodzi - o nią czy o twoje ego. Bo podczas gdy ty pojawiasz się i
znikasz zamiast o nią walczyć, ja jestem jej prawdziwym przyjacielem.
Wtedy Niall w ciągu sekundy
znalazł się przy chłopaku i w przypływie złości przycisnął go do ściany. Jego
spojrzenie było twarde, ale nie wydawało się robić na Mike'u żadnego wrażenia.
-A więc posłuchaj, Panie
Prawdziwy Przyjacielu Emily. Będę cię obserwował. Jeżeli ona cię zechce, to nic
mi do tego... - na chwile zawiesił głos, świadomy tego, że kłamie. Za nic nie
pozwoli, by ten dupek był z Emily. Z jego Emily. - ...ale jeżeli będziesz
powodem choć jednej jej łzy, to osobiście się tobą zajmę. Dotarło?
-Spokojnie, ja jej nie
zawiodę. - powiedział tylko tamten i uwolniwszy się z uścisku Horana, odszedł.
-Zobaczymy. - wyszeptał
blondyn, patrząc za oddalającym się przeciwnikiem.
*
-Mike, co to za nowa panna z
którą się prowadzasz?
Zapytany odwrócił wzrok, ale w
jego oczach był ten znajomy błysk. Uśmiechnął się nieznacznie, jak niegrzeczny
uczeń przyłapany na kolejnym sprośnym żarcie.
-Widziałeś? - uniósł szklankę
do ust, po czym asekuracyjnie rozejrzał się po barze, w którym zwykle spotykał
się z kumplami.
-Oczywiście. Uśmiechała się do
ciebie jak oczarowana. Przyznaj się, co to za jedna?
-To... nowa znajoma.
-Chyba chciałeś powiedzieć
nowa w kolekcji?
Spojrzenie Mike'a stało się
mroźne, gdy wyczuł kpinę w głosie kolegi.
-Nie mów tak o niej. To nie
jest moja zabawka. - złapał zaskoczony wzrok towarzysza, więc postanowił to
rozwinąć. - Myślę o niej poważnie. Zależy mi.
-Wow. No to faktycznie musi
być coś poważnego. A co z tamtą ślicznotką, tą...
-To już dawno zamknięta
sprawa. Teraz liczy się dla mnie tylko Emily.
Zamilkł na chwilę, przez co
kumpel mógł odczytać więcej niż tamten by sobie życzył.
-Ale ona nie myśli tak samo,
prawda?
-Och...
-Nie wierze! Zabujałaeś się w
zajętej pannie?
-Nie zajętej. Ze złamanym
sercem.
-To... nie w twoim stylu.
-Mylisz się. Pierwszy raz
czuję, że robię coś w moim stylu.
Kumpel tylko pokręcił głową,
niedowierzając.
-Zapoznasz mnie z nią?
-Chyba żartujesz!
-Dlaczego nie?
-Mam pozwolić tak
fantastycznej dziewczynie przebywać w twoim towarzystwie? Jeszcze jej
naopowiadasz tych wszystkich historii...
-Wszystkie są prawdziwe!
-Ale wszystkie to przeszłość,
jasne?
-Chcesz powiedzieć, że
zmieniasz się dla niej na lepsze?
-Właśnie tak. Zresztą, nie
przesadzaj. Nie jestem kryminalistą. Każdy robi głupoty. Imprezuje. Korzysta z
młodości.
-Może i masz rację. Nie jesteś
taki zły.
[Hej! I jak tam po świętach? Mam nadzieję że
spędziłyście miły czas w gronie bliskich, objadłyście się za wszystkie czasy,
no i oczywiście prezenty! haha Chociaż raz wywiązałam się z obietnicy i tak oto
mamy rozdział 18. jak widać Ronnie wróciła do domu i podjęła się przyjmowania
leku, a Niall miał pierwszą konfrontację z Mike'em. No i wiemy już że Mike nie
zamierza być tylko przyjacielem ;)
Co sądzicie? Co może z tego wyniknąć? Jak wam
podobają się postawy chłopaków?
Liczę na wasze komentarze. Już dawno się pogubiłam
w tym, ile osób właściwie czyta tego bloga.
UWAGA! WRAZ Z NOWYM ROKIEM CZEKAJĄ NAS PEWNE ZMIANY
- ale wszystkiego dowiecie się w swoim czasie (za kilka dni)]