Harry wybiegł z samochodu nawet nie dbając o ty, by
wyjąć kluczyki ze stacyjki. Wpadł na komisariat otwierając z hukiem drzwi i
rozejrzał się po pomieszczeniu. Kilku funkcjonariuszy przerwało swoje zajęcia,
by sprawdzić co się stało.
-Gdzie ona jest?! - zapytał Styles, ale w tym samym
momencie dostrzegł tą, której szukał.
Rose siedziała na jednym z krzeseł obok młodej
policjantki i spokojnie bawiła się jej czapką i odznaką. Widząc ojca
uśmiechnęła się radośnie i wyciągnęła rączki w jego stronę.
-Tata!
Chłopak nie zastanawiając się ani chwili podbiegł
do dziecka i wziął ją na ręce. Mocno przytulił córkę, po raz kolejny
uświadamiając sobie jak ważną rolę w jego życiu odgrywa ta istotka. Na chwila
nie trwała jednak długo, bo jeden z policjantów podszedł do niego z wyraźnie
niezadowoloną miną.
-Przepraszam bardzo, ale to komisariat policji, tu
nie można tak sobie wbiegać.
-Co z moją żoną? Gdzie jest?
-O kogo panu chodzi?
-O Ronnie Styles! Dostałem zawiadomienie, że
została znaleziona w parku nieprzytomna, a dziecko przewieziono na posterunek.
-Nikt panu nie powiedział? Pańska żona jest w
szpitalu w centrum. Proszę się nie martwić, z tego co wiem ocknęła się jeszcze
przed przyjazdem karetki. To ona kazała pana powiadomić.
-Dziękuję!
Policjant coś jeszcze za nim krzyczał, ale Hazz nie
zwracał już na to uwagi. Po prostu mocniej objął Rose i najzwyczajniej w
świecie wybiegł na zewnątrz.
Kwadrans później szedł dość spokojnym krokiem przed
szpitalny korytarz, trzymając małą za rękę. Czasem razem z Ronnie zastanawiali
się jak to możliwe, że mając tak pokręconych rodziców, to dziecko zachowuje się
często dojrzalej niż oni oboje razem wzięci. Choć często bywała kapryśna i
nieznośna, zawsze wiedziała kiedy powinna po prostu siedzieć cicho, bo dorośli
są zajęci. Tak było i tym razem.
-Przepraszam, na której sali leże Ronnie Styles?
-A pan jest rodziną?
-Mężem.
-Dobrze. W takim razie proszę za mną.
Pielęgniarka w białym uniformie zaprowadziła
Harry'ego do sali z numerem 8, gdzie, podłączona do różnych urządzeń leżała
blada dziewczyna. Chłopak z trudem rozpoznał w niej ukochaną, jednocześnie
uświadamiając, że od jakiegoś czasu Ronnie nosiła mocny makijaż, który zapewnie
maskował jej faktyczny wygląd. Przez sekundę był zły za to drobne kłamstwo, ale
w tej chwili miał ważniejsze rzeczy do powiedzenia niż jakieś żale.
-Mama! - zawołała radośnie Rose.
-Jest nieprzytomna?
-Nie, śpi. Dostała dużo leków. Możecie przy niej
chwilę posiedzieć, ale nie za długo. I nie budźcie jej.
-Co dokładnie się stało?
-Serce dało o sobie znać. Może czymś się
zdenerwowała...
Ronnie nieznacznie obróciła głowę i otworzyła oczy.
Jej usta ułożyły się w smutny uśmiech. Wyciągnęła rękę, można było odnieść
wrażenie, że sprawiło jej to ogromny wysiłek. Harry natychmiast pokonał
dzielący ich dystans i ujął jej dłoń, patrząc czule na twarz żony. Pielęgniarka
taktownie wycofała się na korytarz.
-Przepraszam... - wyszeptała Ronnie słabym głosem.
Hazz wziął leżący na stoliku obok kubek ze słomką i
podsunął go pod usta chorej. Dziewczyna wypiła kilka łyków i zamknęła oczy.
Chłopak już myślał, że znów usnęła, gdy zatrzepotała rzęsami i odnalazła
wzrokiem Rose.
-Malutka... chodź do mamy.
Dziewczynka zaśmiała się i podeszła do matki, a
ojciec podniósł ją i posadził na szpitalnym łóżku. Przez cały czas milczał, co
obudziło strach w chorym sercu dziewczyny.
-Harry... przepraszam. Nie wiedziałam, że coś jest
nie tak Czułam się dobrze.
Styles powoli pochylił się i pocałował ją w czoło.
-Nie strasz mnie tak więcej.
*
Emily przyjechała do szpitala zawiadomiona przez
Harry'ego. Krążyła po korytarzu, stukając obcasami i co chwila poprawiając
niesforne włosy, jednocześnie zastanawiając się nad sytuacją przyjaciółki.
Ronnie była właśnie na badaniach, dlatego musiała czekać. Niespodziewanie
dziewczyna poczuła czyjś dotyk na swoich ramionach i odruchowo odwróciła się.
-Mike? Co ty tu robisz?
-A jak myślisz?
Jego zuchwały uśmieszek na chwile ją
zderorientował. Patrzył na nią tak, jakby miał się roześmiać, ale w jego oczach
była też troska. Dopiero wtedy zauważyła, że ma na sobie strój pielęgniarza.
-Pracujesz tu
-Przecież mówiłem ci...
-Faktycznie. Zupełnie wypadło mi to z głowy.
-W porządku. Powiedz lepiej, co się stało?
-Moja przyjaciółka jest chora.
-Jak się nazywa?
-Ronnie Styles.
-Zaraz... - chłopak zmrużył oczy. - Styles... Ta
Ronnie Styles?
-Aha.
-Przecież to żona Harry'ego.
-I co z tego?
-Nic. Po prostu myślałem... no wiesz...
-Że skoro nie jestem z Niallem, to zerwałem też
kontakty z pozostałymi chłopakami? - dziewczyna mimowolnie prychnęła. Mike
wyglądał na zakłopotanego. - Ok, lepiej powiedz mi, czy wiesz coś o jej stanie
zdrowia.
-Nie... ale mogę się podpytać. - mrugnął do niej. -
Wyjdziemy gdzieś wieczorem?
-Nie wiem... Tyle się teraz zmieniło... Chcę
spędzić trochę czasu z starymi znajomymi...
-W porządku, rozumiem.
Emily, jakby zmęczona ciężarem problemów przysiadła
na najbliższym krześle, a Mike zaraz poszedł w jej ślady.
-Powiedz mi... dlaczego złe rzeczy przytrafiają się
dobrym ludziom? Ronnie nie zasłużyła na chorobę. - Emily spojrzała na
przyjaciela smutno. - Jest taka wspaniała... Pomogła mi tyle razy. Gdybym
mogła, chciałabym wziąć to na siebie... To ja powinnam teraz cierpieć.
-Nie mów tak.
-Ale to prawda. Od początku byłam dla niej
kłopotem, jakby miała mało własnych. Chciałabym jakoś się jej odwdzięczyć.
Mike delikatnie ujął dłoń dziewczyny.
-Myślę, że wszystkim, czego ona od ciebie chce,
jest to, żebyś była szczęśliwa. Żeby jej pomóc nie poszła na marne.
Emily uśmiechnęła się blado i po chwili przytuliła
się do chłopaka. Jak to wspaniale, że miała go przy sobie.
*
-Jakie jest ryzyko?
-Stosunkowo niewielkie. A efekty mogą być naprawdę
duże.
-Czyli uważa pan, że powinna spróbować?
Harry nieznacznie zmarszczył brwi, patrząc na
Warnera. Lekarz właśnie zapoznał do z programem badań i obiecywał, że dla
Ronnie może to być szansa na odzyskanie zdrowia.
-To wasza decyzja
-Ale co pan by zrobił?
Mężczyzna nie chciał odpowiadać na to pytanie, ale
naglące spojrzenie Stylesa nie pozostawiało mu wyboru.
-Aktualnie na... 297 osób którym podano lek u 203
widać poprawę, więc... spróbowałbym.
Hazz pokiwał głową, analizując te fakty.
-A komplikacje?
-Zdarzają się, ale bardzo sporadycznie. To naprawdę
obiecujący lek.
-W takim razie... porozmawiam z nią i dam panu
odpowiedź.
-Doskonale.
Gdy Harry wrócił do sali, gdzie przebywała Ronnie
zobaczył żonę śpiewającą wyliczankę razem z Rose i uśmiechnął się z nadzieją.
Dopiero po chwili dziewczyna zdała sobie sprawę z jego obecności.
-I co? Dowiedziełeś się czegoś?
-Wypiszą cię najwcześniej za dwa dni.
-Dlaczego tak długo? Przecież czuję się dobrze.
-Ty zawsze czujesz się dobrze, Ronnie. Rozmawiałem
z Warnerem o tym nowym leku... Chciałabyś tego spróbować?
-Tak. To może być szansa.
-Też tak uważam. - uśmiechnął się chłopak i
pochylił się by ją pocałować.
*
Greg wszedł do domu i rzucił klucze na półkę w
przedpokoju. Metalowy przedmiot głośno odbił się od drewnianej powierzchni.
Mężczyzna nie przejmując się tym hałasem zdjął kurtkę i wszedł do salonu. Tam,
na kanapie siedział Niall. Młodszy z braci trzymał się za głowę, która wciąż
dawała o sobie znać po wczorajszym męskim wieczorze.
-Zlituj się... - wyjęczał, patrząc na starszego. -
Zmarłego być obudził. Wchodzisz jak stado słoni.
-To nie moja wina że topisz smutki w alkoholu.
-Niczego nie topię. - oburzył się. - To był jedyny
taki przypadek.
-Mam nadzieję.
-Kiedy wracają rodzice? - Blondyn spróbował zmienić
temat.
-Niedługo powinni być. Mama się martwi, wiesz?
-Tak, tak...
Greg przez chwilę patrzył na brata zmartwiony, po
czym postanowił się jednak do niego przysiąść. Wiedział, że pytanie, które chce
zadać jest zbędne, ale od czegoś musiał zacząć.
-Więc... co z Emily?
-Och, wspaniale... - sarkazm w głosie Nialla był
bardzo wyraźny. - Świetnie sobie beze mnie radzi. Nie zamierza wracać.
-A co zamierzasz ty? Zaszyjesz się tutaj i będziesz
rozpaczał?
-Mógłbyś się nade mną nie znęcać? - Horan nie miał
ochoty na tą rozmowę. - Wystarczy się głowa mi lada chwila wybuchnie. Jeśli
będę chciał pogadać, to dam ci znać.
-Jasne. - Greg podniósł się z kanapy, nie dając po
sobie poznać, że jednak jest zawiedziony. - Idę do kuchni, zrobię ci jakiś ziółek.
-Dzięki...
Niall odetchnął, słysząc, że brat wychodzi, ale
zdążył nawet zamknąć oczu, gdy w całym domu rozległ się głośny dźwięk dzwonka.
Zniechęcony przeklął pod nosem i wstał, by otworzyć.
-Już idę! - krzyknął, ale zaraz tego pożałował,
dosłownie czując, jak fale dźwiękowe wrzynają się w jego mózg. "Nigdy
więcej nie odwiedzę tego pubu", obiecał sobie, naciskając klamkę.
-Cześć Niall.
Na progu stała Polly. Chłopak przez chwilę patrzył
na nią zdezorientowany, po czym jego umysł zalała fala gniewu.
-Czego chcesz? Nie wystarczy ci że wydzwaniasz do
mnie codziennie, więc zaczęłaś nachodzić mój dom?
-Musimy porozmawiać.
-Nie mamy o czym. Pisałem ci, że przepraszam za
tamten wieczór, ale to mój związek się przez to rozwalił, a nie twój, więc...
-Wysłuchasz mnie czy nie?
Niall westchnął.
-Tylko szybko. Okropnie się dzisiaj czuję. -
powiedział, wpuszczając ją do środka.
[Nie mam czasu, nie wiem czy są błędy.
Jak tam?
Pisze dla was coś świątecznego ze wszystkimi chłopakami, raczej smutne, ale jeśli chcecie moge wymyślić coś krótkiego o jednym, tylko napiszcie mi z którym, bo sama się nie zdecyduję ;)
W święta może jakoś odkuję się i wygrzebię ze wszystkich zaległosci. Kocham was za waszą cierpliwość :)
Może po nowym roku otworze nowego bloga, a może bedę miała dla was ciekawego newsa dotyczącego mojej osoby ;) Trzymajcie kciuki za moje plany i jakby co piszcie na asku, bo teraz nie zdażę wszytkiego opowiedzieć.
MENAGO, napisz do mnie na tt, jak znajdziesz czas żeby pogadać. Potrzeba fachowej rady;). I przepraszam że nie wysłałam, ale nie zdążyłam.
Co myłślicie o sprawie Honnie? I czego może chcieć Polly? Jak tam wasze zdanie o Mike'u i Emily?
Czekam na 20 komentarzy!
Buziaki!]
myslalam, ze Harry znow zrobi awanture, ale jednak nie, to dobrze:) mam nadzieje, ze lek zadziala i wszystko bedzie dobrze. jednak czuje, ze nie obejdzie sie bez komplikacji. Mike jest uroczy, ze tak powiem, ale nie podoba mi sie to, ze juz jest tak blisko z Emily. boje sie, ze Niall, jak ich zobaczy to sie jeszcze bardziej zalamie, eh :(
OdpowiedzUsuńtrzymam za Ciebie kciuki xx
@n0seysmiley (tak, ja i moje bezsensowne komentarze:'))))
Rozdział super <3 niech Emily wróci do Nialla, bo biedaczysko jeszcze sobie coś zrobi z tęsknoty
OdpowiedzUsuńNiech tylko Polly nie mówi, że jest w ciąży
Czekam na nexta :*
@JuliaKlove1D
cudowny rozdział :) Zresztą jak zwykle ;p Szkoda mi Niall'a ale w sumie ma za swoje... Denerwuje mnie Mike... Coś mi się wydaję, że on chce rozkochać w sobie naszą Emily i odciąć ją od chłopaków... Mam nadzieję, że się mylę ;p Boję się o Ronnie.... Mam nadzieję, że wyzdrowieje ;)
OdpowiedzUsuńCałuję @Margaret235 :)
<3
OdpowiedzUsuńCiąża ? raczej nie oni się ze sobą nie przespali. Następna część oczywiście cudowna.Mam nadzieję że wszystko ułoży się z Ronni
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i czekam na next
OdpowiedzUsuńNono, co raz bardziej się rozkreca. Czekam na dalsze :)
OdpowiedzUsuń@pola_juzyszyn
Mam nadzieję że Emily wybaczy Niallowi. Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny rodział czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńHonnie forever ♥ Ta bardzo słodkie ♥ Ale boję sie o Ronnie :( O Emily i Mike'u się nie wyrażę tak powiem. Lubie ja,naprawdę choć mnie irytuje,może teraz nie tak bardzo...Ale kurcze to mnie nęka... A jak tam Zerrie i Lanielle ♥ Polly może wypierdalać tak powiem xd Kocham skarbeńku ♥
OdpowiedzUsuńCałuski ;***
A co z dzieckiem Lanielle? Dawno nic o nich nie pisałaś!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na następny. Dodaj szybko!
OdpowiedzUsuńGenialne nie mogę się doczekać rozwiązania sprawy z Polly !
OdpowiedzUsuńEmily to moja ulubiona postać ! Uwielbiam jej historię !
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :*************** Masz talent dziewczyno
OdpowiedzUsuńBomba :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :)
http://stroyinmylife.blogspot.com/
genialne, jezu! pisz szybko!
OdpowiedzUsuń