(dwa i pół
roku wcześniej)
Nigdy nikogo
tak nienawidziłam, jak siebie, tamtego wieczora, gdy siedziałam w przytulnym
salonie naszego wspólnego mieszkania. Harry przytulił się do mnie, delikatnie
muskając opuszkami palców moją dłoń. W jego oczach widziałam delikatne iskierki
radości, gdy nasze twarze były tak blisko, że mogliśmy oddychać tym samym
tlenem. Wiedziałam o czym myślał. Dwoma palcami ujął kosmyk moich prostych, brązowych włosów i
odgarnął go za ucho. Uwielbiałam, gdy to robił. Według naszego rytuału powinnam
uśmiechnąć się łagodnie i pozwolić się pocałować. Ale nie tym razem.
-Harry,
musimy porozmawiać. - wyszeptałam z trudem.
-Słucham
cię. - powiedział cicho, mocniej mnie obejmując. - Całym sobą.
-Ale... to
ważne. - próbowałam wyplątać się z jego ramion, choć tak naprawdę wolałabym,
gdyby zacisnął je jeszcze bardziej.
"Powiedz,
że to może poczekać! - błagałam w myślach. - Powiedz, że już za późno na ważne
rozmowy i porozmawiamy o tym rano. Zrób coś, powstrzymaj mnie, Harry!"
Niestety, to
były tylko moje nieme prośby, o których ukochany nie miał zielonego pojęcia.
Żadne z tych słów nie dotarło do jego głowy, więc powoli odsunął się ode mnie i
westchnął, wiedząc, że właśnie prysł cały romantyzm tego wieczora.
-Dobrze,
Ronnie. O czym chcesz porozmawiać? - zapytał poważnym tonem.
-Muszę coś
ci wyznać. - spuściłam wzrok, nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy.
-Tak?
-Jest...
jest ktoś inny.
Przez
dokładnie minutę w salonie panowała idealna cisza. Gdy w końcu odważyłam się
podnieść wzrok, zobaczyłam Harry'ego w zamyśleniu wpatrującego się w swoje
dłonie. Ból w jego oczach doprowadzał mnie do szaleństwa.
-Czy... czy
go znam? - wyksztusił w końcu.
-Znasz. -
wyszeptałam. - To Luke. - dodałam, wiedząc, że o to zapyta.
-Luke? -
chłopak w końcu na mnie spojrzał, ale nie byłam w stanie wytrzymać emocji
odbijających się w jego oczach.
Luke i ja
znaliśmy się od dziecka. Przyjaźniliśmy się od czasu, gdy w piaskownicy
uderzyłam go łopatką. Harry wiedział o tym doskonale, ale nigdy nie widział w
nim żadnego zagrożenia dla naszego związku. Ufał mi. Nigdy nie dostrzegłam w
jego oczach cienia zazdrości, gdy wychodziłam gdzieś z przyjaciółmi. Dlatego
wiedziałam, jak bardzo zraniłam go tą wiadomością. Równie dobrze mogłam
powiedzieć, że to jeden z jego przyjaciół z zespołu.
-Harry... -
zaczęłam, choć nie miałam pojęcia, co chcę powiedzieć.
-Jak
długo...? - każde kolejne pytanie zadawało mu coraz większy ból.
-Nie
zdradzam cię! - zaprotestowałam. - Nigdy bym tego nie zrobiła... Ja po
prostu... chcę być z nim.
Znów na
chwilę zapadła cisza.
-Więc... to
koniec? - Harry powoli dotknął mojej ręki, ale musiałam ją cofnąć.
-Tak. - te
trzy litery rozdarły dwa serca.
Chłopak
zastanowił się chwilę.
-To...
dobrze, że powiedziałaś, że nie ukrywałaś tego przede mną. - powiedział,
bardziej do siebie. - Ale zawsze byłaś uczciwa.
-Żałuję, że
tak to...
-Ale ja nie.
- uśmiechnął się, choć oczy zeszkliły mu się od łez. - Cieszę się, że spędziłem
z tobą te... pięć miesięcy. Miałem nadzieję, że... ale cieszę się, że miałem
cię choć tyle. - coraz trudniej było mu mówić. - Mimo wszystko... kocham cię,
Ronnie. Obiecaj mi, że będziesz z nim bardziej szczęśliwa niż ze mną. Albo,
nie, nie obiecuj. Po prostu taka bądź.
-Harry...
-Nie, nie
mów nic. Po prostu... późno już. Luke będzie się o ciebie martwił.
Powoli
wstałam z sofy, ale na mnie nie spojrzał. Zauważyłam, jak na jego dłonie
spływają kolejne krople.
-Zawsze
byłeś dla mnie zbyt dobry... - wyszeptałam. - Nie było w tobie żadnej winy.
Wszystko było idealne. Dziękuję ci za to. - poczułam, że i po moich policzkach
spływają łzy. - Dałeś mi tak wiele, Harry. Nawet nie wiesz, jak wiele. -
załkałam, marząc, by móc wytłumaczyć, co znaczą te słowa. - Nigdy o tym nie
zapomnę.
Nienawidzę
się za to, że nie powiedziałam mu wtedy prawdy. Ale wiedziałam, że postąpiłby
wtedy według swojego cudownego serca, a nie rozumu. Nie mogłam postawić go
przed wyborem, który zmieniłby jego życie. Nie wtedy, gdy był na samym
szczycie. Musiałam wytrzymać widok smutku w jego oczach, bo to był jedyny
sposób, by ochronić go przed tym wyborem. Musiałam poradzić sobie sama, bez
względu na wszystko.
[Witajcie! Mam nadzieję, że spodoba
wam się moje opko. Proszę o wyłącznie szczere komentarze. To mój pierwszy blog
od trzech lat, pierwsze opowiadanie powiązane z 1D. Mam nadzieję, że polubicie
Ronnie, mimo tego wszystkiego, co się wydarzy. Planuję dodawać notki co ok. 5
dni. Jeśli będziecie czytać, mogę ciągnąć je jak modę na sukces ;).]
To opowiadanie jest suuuuper!!!!! Prosze dodaj 1 rozdział wcześniej ♥ PROSZE :) Prolog jest zajebisty. Na pewno będę czytać twoje opow.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Jula
ciekawe :) Bardzo mi się podoba ;p Harry jaki wyrozumiały :) Ciekawie piszesz :) Masz świetny styl pisania :)
OdpowiedzUsuńProszę, dodaj pierwszy rozdział. Uwielbiam to ♥
OdpowiedzUsuńHej prolog jest zajebisty . Dawaj rozdziały . Dziewczyno po prologu widać ze masz talent . Jak daasz rozdział to prosze na pisz Na tt . Angelika :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe ! Strasznie wciąga :) Na pewno tu jeszcze wpadnę.
OdpowiedzUsuńMatko, wzruszyłaś mnie samym prologiem *o*
OdpowiedzUsuńNa pewno będę czytać dalej. Nawet już się za to zabieram.
Bardzo szkoda mi Harry'ego, ale rozumiem zachowanie Ronnie. Dobrze, że powiedziała mu prawdę...
@OhhhMyNiall
nooo super:) serio:) @Jestemsobaxx
OdpowiedzUsuń