Na początek chciałabym wam wszystkim Wesołych, Spokojnych Świąt, dużo radości, ciepła i oczywiście prezentów ;)
a tu głupi filmik ode mnie ;)
oraz filmik z mojej szkoły ;)
https://www.youtube.com/watch?v=v1kBGoWmwe0
Tego dnia Harry jak
zwykle wrócił z prób późnym popołudniem, ale otwierając drzwi nie zauważył na
progu zielonej koperty. Zdziwiło go to, ponieważ zwykle listy przychodziły
regularnie. Nie potrafił przyznać się do tego przed sobą, ale podobała mu się
ta jednostronna korespondencja. Ale z drugiej strony wiedział, że Hayley musi
przestać wysyłać listy zanim Ronnie wróci.
Tego dnia Rose
została z Lou i Lux. Dziewczynki bawiły się na dywanie w salonie, posczas gdy
fryzjerka zespołu siedziała na sofie czytając jakieś czasopismo. Gdy tylko Rose
usłyszała ojca, natychmiast wstała i pobiegła do niego. Harry wziął ją na ręce
i przeszedł do pokoju, gdzie przywitał się z Louise.
- Mam coś dla
ciebie – powiedziała niespodziewanie przyjaciółka.
- Co takiego?
- Coś, na co pewnie
długo czekałeś.
Serce Harry’ego
przyśpieszyło, gdy pomyślał, że może Lou znalazła list i przeczytała go. Jego
twarz natychmiast oblała się rumieńcem. Boże, co on jej powie?
- Wyglądasz, jakbyś
zobaczył ducha – zaśmiała się kobieta. – Mam dla ciebie wiadomość od Ronnie.
- Od Ronnie? –
chłopak znów poczuł falę gorąca, ale tym razem z zupełnie innego powodu.
- Zostawiłeś
telefon w domu. – zauważyła przyjaciółka, wskazując na urządenie porzucone na
fotelu.
- Co powiedziała?
Co powiedziała Ronnie?
Lou uśmiechnęła się
szeroko.
- Wraca za tydzień.
*
Emily nerwowo poprawiała
włosy w lusterku, podczas gdy Niall przyglądał się jej ukradkowo. Właśnie
wjeżdżali do Bradford i dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną z zbliżającego
się spotkania z rodziną.
- Nie martw się. –
powiedział chłopak, kładąc dłoń na jej kolanie.
- Łatwo ci mówić.
- Przecież będę
przy tobie. – uśmiechnął się. - Cały czas.
- Wiem –
westchnęła, odwzajemniając uśmiech. – Bez ciebie nie dałabym rady.
Niall zajechał pod
duży dom z czerwonej cegły i z ciekawością rozejrzał się po okolicy.
- Ładnie tu. –
stwierdził po chwili.
- To nie jest mój
dom, tylko narzeczonego Veronici. Nasz znajduje się dwie ulice stąd.
- Rozumiem.
Idziemy?
- Tak.
Wysiedli z auta i
trzymając się za ręce ruszyli w stronę drzwi. Niall nacisnął dzwonek i mocnej
ścisnął dłoń Emily, starając się dodać jej otuchy. Po chwili usłyszeli dźwięk
przekręcanego zamku i przed nimi pojawiła się kobieta w średnim wieku, która na
widok dziewczyny natychmiast uśmiechnęła się.
- Przyjechałaś!
Emily tylko
przytaknęła i szybko weszła do środka, ciągnąc za sobą chłopaka.
- Mamo, to jest
Niall. Niall, to moja mama Catherine.
- Dzień dobry, miło panią poznać. – powiedział
uprzejmie Horan, zastanawiając się jednocześnie, dlaczego matka Emilyn nawet
jej nie ucałowała na powitanie. On za każdym razem, gdy wracał do domu musiał
przytulić każdego z rodziny.
- Dzień dobry… -
Catherine uśmiechnęła się życzliwie, po czym znów spojrzała na córkę i dodała
ciszej – To miło ze strony twojego przyjaciela, że cię przywiózł.
- Jestem jej
chłopakiem – powiedział Niall, marszcząc brwi.
- Naprawdę? – kobieta
próbowała zakryć swoją gafę przesadnym entuzjazmem – To wspaniale. Nie
spodziewałam się, że Emily kogoś ma. W jej stanie…
– Jestem z Niallem od kilku
miesięcy. – wyszeptała dziewczyna, głos
zadrżał. Chłopak już wiedział, dlaczego nie chciała tu przyjeżdżać. Już w
przedpokoju potraktowano ją jak małą dziewczynkę.
- Mamo! – usłyszeli z wnętrza
domu.
- Proszę iść, my zaraz
dołączymy. – powiedział Niall. Gdy tylko Catherine znikła mu z oczu,
przyciągnął Emily do siebie i mocno przytulił.
- Wracajmy do domu… -
wyszeptała dziewczyna.
- Nie możemy. Damy radę.
Jestem cały czas przy tobie.
Emily wyprostowała się i
zrobiła głęboki wdech.
- Dobra. Chodź.
Następne półgodziny było
niekończącą się litanią powitań i rozmów w stylu „A więc masz chłopaka?
Niesamowite…” „Skończyłaś już leczenie?” „Cała rodzina bardzo się o ciebie
martwi. Na pewno jesteś taka samotna…” Niall w regularnych momentach czasu miał
ochotę kogoś uderzyć. Czuł się winny, że namówił Emily na ten wyjazd, ale z
drugiej strony wiedział, że to konieczne. W końcu Niall postanowił przynieść
sobie i Emily wina, a dziewczyna podeszła do siedzącej na sofie Veronici.
Horan obserwował je z drugiego
końca pokoju. Starsza z sióstr była niewątpliwie piękna, sprawiała też wrażenie
najmilszej-osoby-jaką-kiedykolwiek-spotkasz. Emily była przy niej szarą myszką.
Po chwili podszedł bliżej, by usłyszeć ich rozmowę.
- Kiedy planujecie ślub?
- Jak najszybciej. Kiedy tylko
uda nam się… - Veronica, która właśnie miała zacząć swój radosny monolog
zatrzymała się w pół słowa, widząc pierścionek na palcu siostry. – Emily, czy
to jest…?
- Och, nie… - blondynka
zaśmiała się, nieśmiało chowając dłoń z pierścionkiem. – To tylko promise ring…
- To urocze.
Niall podszedł do nich i podał
dziewczynie kieliszek wina.
- Gratulacje – powiedział do
drugiej z sióstr.
- Niall! Miło wreszcie cię
poznać!
- Gdybyście częściej się
widywały, mielibyśmy tą przyjemność już dawno temu. – zauważył Horan.
Veronica uśmiechnęła się
zmieszana.
- Skąd się znacie?
- Przez wspólnych znajomych. –
Niall pochylił się i ucałował Emily w policzek – Twoja siostra jest duszą
towarzystwa.
- Serio?
- Oczywiście. W Londynie
jesteśmy najgorętszą parą.
- Niall… - Emily złapała go za
kolano, speszona.
- Widzisz? – zaśmiał się
Niall. – Jesteśmy nie rozłączni. – Znów lekko ją pocałował.
- Jesteście słodcy – Veronica
uśmiechnęła się.
Dziewczyny porozmawiały
jeszcze moment, ale gdy do pomieszczenia weszła jedna z ich dalszych krewnych,
Emily poszła się z nią przywitać, a Niall postanowił dyskretnie porozmawiać z
jej siostrą.
- Veronica, mogę prosić cię na
moment?
- Jasne. O co chodzi?
- Pewnie nie powinienem się
wtrącać… cóż, Emily by mnie zabiła… ale ona chciałaby, żebyście były blisko.
- Ja też tego chcę. Emily jest
po prostu taka uparta…
- Mogę pomóc.
- Tak?
Zanim zdążył odpowiedzieć z
drugiego końca pokoju doszedł ich odgłosy sprzeczki. Niall odwrócił się i ku
swojemu zaskoczeniu zauważył Emily i jedną z jej kuzynek wykłócające się o coś
przy całej rodzinie.
- O nie. – wyszeptała
Veronica. – To Dona. Nienawidzi Emily odkąd pamiętam. Uważa, że wszyscy się
niepotrzebnie nad nią użalamy.
Niall podbiegł do dwóch
szarpiących się dziewczyn i złapał Emily odciągając się ją na bok.
- Tak, zabierz stąd to
straszydło – zaśmiała się Dona.
- Zabiję cię! – wrzasnęła
Emily, po raz kolejny rzucając się w jej stronę.
- Emily! – matka dziewczyny
patrzyła na nią przerażona. – Dona, zostaw ją w spokoju.
Ale Dona zaśmiała się tylko
nieprzyjemnie.
- Wszyscy tylko udajecie
takich kochanych, a tak naprawdę nikt z was nie interesował się nią przez cały
ten czas. Nie bądźcie tacy święci! Ciociu pamiętasz tą rozmowę „A słyszałaś
może, gdzie podziewa się Emily?” „A kogo to obchodzi?” – paplała,
przedrzeźniając rodzinę.
- Dość! – Ojciec Emily złapał
córkę i zaczął wyprowadzać z pokoju. – Zabierz ją do naszego domu. – zwrócił
się do Nialla.
*
- Ona miała rację…
- Wyszeptała Emily, siedząc na kanapie w swoim rodzinnym domu, który należał
teraz do ojca.
-Nie możesz słuchać tego, co ona mówi. Jest świrnięta.
Emily uśmeichnęła się słabo, doceniając starania Nialla, by jakoś ją pocieszyć.
- Jestem z ciebuie dumny - powiedział niespodziewanie.
- Dlaczego?
- Świetnie sobie poradziłaś. A ta twoja siosta wcale nie jest taka zła.
- Nie jest zła. Chciałabym by była. By miała choc jedną wadę... - przez chwilę milczeli.
- Niedługo musimy się zbierać. Kiedy twój ojciec wróci?
- Pewnie rano. Wspominał, że możemy przenocować.
- Jeśli chcesz...
- Chcę. Dawno tu nie byłam. - dziewczyna podniosła sie z kanapy. - Choć, pokazę ci dom.
*
- To jest twój pokój? – zapytał
Niall, patrząc na puste ściany.
- Był. Miałam tu sporo
plakatów, ale mama musiała wszystko zdjąć, gdy wyjechałam.
- Dlaczego mnie tu
przyprowadziłaś?
Emily podeszła do niego i
oplotła małe ręce wokół jego talii, po czym stanęła na jego palcach i
pocałowała.
- To miejsce kojarzy mi się
tylko ze złymi wspomnieniami. –wyszeptała, ujmując jego dłoń i kładąc ją na
swoim policzku. – Chcę zdjąć z jego ten zły urok.
- To znaczy?
Ale ona tylko się
uśmiechnęła i pociągnęła go w stronę stojącego w rogu fotela. Niall usiadł, a
ona zajęła miejsce na jego kolanach. Chłopak uśmiechnął się, gdy położyła głowę
na jego ramieniu. Jego palce rysowały wzory na jej placach. Milczeli.
- Tak jest
idealnie. – wyszeptała Emily po kilku minutach. Jej oddech łaskotał chłopaka w
szyję. – Nie żałuję, że przyjechaliśmy.
- Ale nie wszystko
poszło zgodnie z planem.
- Tak już bywa…
Dziękuję, że byłeś przy mnie.
- Cała przyjemność
po mojej stronie.
Emily wyprostowała
się, by spojrzeć mu w oczy.
- O czym myślisz? –
zapytała go po chwili.
- O nas. –
wyszeptał, podnosząc rękę, by pogłaskać ją po policzku. – O tym, jaką będziesz
piękną żoną, matką, babcią… O tym, że chcę cię tak trzymać przez następne sto
lat… - przerwał gdy Emily zachichotała – Co? Powiedziałem coś nie tak?
- Nie… Ale zdajesz
sobie sprawę, że takie… przesłodzone.
- Wcale nie.
- Tak.
- Czyli ty nie
uważasz, że ja będę przystojnym mężem? – zażartował.
- Chyba jesteśmy
jeszcze za młodzi, by myśleć o takich rzeczach.
- Harry i Ronnie są
w twoim wieku… - zauważył.
- I co z tego?
- Nic. – wyszeptał,
odwracając wzrok. Emily zobaczyła, że coś jest nie tak i chwyciła go za
podbródek, przyciągając do pocałunku.
- Będziesz
wspaniałym mężem – powiedziała cicho – Po prostu uważam, że to nie jest pora na
takie rozmowy.
- Ja już wybrałem.
Emily patrzyła na
niego przez chwilę. Jego szczere spojrzenie było czymś, z czym nie potrafiła
walczyć. Ale dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo są w sobie zakochani.
Do tej pory żyła z podświadomym przeświadczeniem, że pewnego dnia coś między
nią a Niallem się popsuje i ich drogi się rozejdą. Ale teraz, siedząc mu na
kolanach w jej małym, smutnym pokoju, czuła, że ona też chce by trzymał ją w
ramionach następne sto lat.
- Choć tu… -
wyszeptała, przyciągajac ją do siebie.
Niall uśmiechnął
się i pochylił się, by znów złączyć ich usta. Całowali się powoli,
romantycznie, czasami szepcząc swoje imiona. Emily czuła dłonie chłopaka
zaciskające się na jej talii i nagle zapragnęła czegoś więcej.
- Dotykaj mnie –
wyszeptała, nie przerywając pocałunku.
Chłopak natychmiast
spełnił jej prośbę, ale żadne z nich nie było w pełni tego zadowolone. Nie
minęło dużo czasu, gdy Niall wsunął dłoń pod sukienkę dziewczyny. Podobało mu
się, w jaki sposób reagowała, gdy dotykał ją tak jak nigdy wcześniej. Nie
przestając jej całować złapał za suwak na sukienki i pociągnął go w dół. Emily
przesunęła się na niego kolanach i zaczęła rozpinać guziki w jego koszuli. Ich
usta rozdzieliły się tylko wtedy gdy odrzucał niepotrzebny materiał.
- Niall? – dziewczyna
spojrzała na niego niepewnie.
- Spokojnie –
wyszeptał, przenosząc jedną rękę pod jej kolana a drugą na plecy i wstał w
fotela, by przenieść ją na łóżko. – Ufasz mi?
Dziewczyna nerwowo
pokiwała głową, pozwalając mu zdjąć z siebie sukienkę. Leżała tylko w bieliźnie
i butach patrząc na niego i próbując uspokoić oddech. Niall uśmiechnął się,
pozbywając się reszty swojej odzieży, a potem pochylił się i powoli zsunął z
nóg dziewczyny szpilki. Westchnęła, gdy całując jej nogi wspinał się coraz
wyżej, aż w końcu dotarł do delikatnego materiału jej bielizny.
- Niall? –
wyszeptała dziewczyna, gdy ułożył usta na jej brzuchu.
- Tak? – jego głos
był troskiliwy, ale też seksownie zachrypnięty.
- Zgaś światło.
Uśmiechnął się w odpowiedzi.
****
jak widać, miałam napisac jakąś scenę, ale zrezygnowałam ;)
komentujcie! xx
i Dani, napisz do mnie na tt