[Dziś mam dla was troszkę inny rozdział, ale mam
nadzieję że nie uśniecie z nudów]
muzyka:
Small bump
Siedziała na łóżku okryta
kołdrą, plecami oparta o wezgłowie, patrząc na śpiącego Harry'ego. Wciąż czuła
na sobie jego dotyk, delikatny i ciepły, jak zawsze. Wciąż nie mogła uwierzyć
że ten chłopak jest właściwie tylko epizodem w jej życiu. Na dobrą sprawę byli
parą rok, a ona czuła jakby to były wieki. Jak wyglądało jej życie bez tego
człowieka? Nie pamiętała. Nie chciała pamiętać.
Położyła się na brzuchu i
wyciągnęła rękę, by odgarnąć pukiel włosów, który opadł chłopakowi na oczy. Te
same, zielone oczy, które jeszcze kilka minut wcześniej patrzyły na nią tak
intensywnie. Uśmiechnęła się, gdy śmiesznie zmarszczył nos i przysunęła się
trochę bliżej, by lepiej widzieć jego twarz.
-Chciałabym, żebyś znalazł
sobie kogoś lepszego... Kogoś, kto nie zadawałby ci tyle bólu. Chciałabym nigdy
nie wsiąść do tamtej windy, nie spojrzeć na ciebie. - mówiła cicho, choć miała
nadzieję, że ją słyszy. Nigdy nie powiedziałaby mu tego, gdyby nie panujący
mrok i przymknięte powieki Harry'ego.
Wtuliła twarz w poduszkę i
spojrzała ponad głowę chłopaka.
-Gdybyśmy się nie poznali...
Gdybyśmy się nie poznali miałbyś teraz piękną jasnowłosą dziewczynę, jedną z
tych, które zawsze ci się podobały, z rumianymi policzkami i słodkim uśmiechem.
Nie musiałbyś martwić się, czy zastaniesz ją przytomną kiedy wrócisz do domu...
Nie musiałbyś zajmować się dzieckiem, bo ona nigdy nie wpadłaby w wieku
osiemnastu lat. I nigdy by cię nie opuściła... Nigdy nie sprawiłaby ci tylu
zawodów.
Nawet nie zauważyła, gdy łzy
zaczęły spływać po jej twarzy. Wciągnęła głośno powietrze przez usta i
wychyliła się, by pocałować jego śpiące usta. Na chwilę zawisła nad twarzą
chłopaka, wsłuchana w spokojny oddech.
-Jesteś idiotą, Harry... Tylko
tracisz życie na Moim cudownym
idiotą-masochistą... I ja też. Chyba dlatego tak bardzo cię kocham... Ale gdyby
nie było Rose już dawno bym odeszła...
Znów opadła na swoją poduszkę
i zamknęła oczy. Poczuła gwałtowny ból w piersi i ugryzła się w wewnętrzną
część policzka. Nieprzyjemne uczucie po chwili znikło i dziewczyna mogła się
odprężyć.
-Muszę jakoś ci to
wynagrodzić... Tylko jak...? - wymamrotała jeszcze sennie, zanim całkiem
odpłynęła.
*
Przebudził się i odgarnął
włosy z twarzy, próbując dostrzec cokolwiek w ciemności. Wtedy dostrzegł twarz
Ronnie, tak blisko swojej. Oddychała płytko, jej wargi poruszały się
nieznacznie, jakby mamrotała coś przez sen. Przekręcił się i powoli ją objął,
chcąc pozyskać dla siebie jak najwięcej jej ciepła.
-I'll
be your soldier, Fighting every second of the day for your dreams, girl...
Zacisnął usta, myśląc o tym,
jak bardzo nie chce nadejścia kolejnego dnia. Przypomniały mu się jego własne
słowa, które wypowiedział niedawno. "Nie wyobrażam sobie już żadnych
zmian. Przeraża mnie myśl, że one są konieczne, że nie możemy po prostu
zatrzymać się w tym momencie i do końca wieczności żyć tą jedną chwilą". W
tej samej chwili uświadomił sobie, że widział, jak Ronnie często była blada i
zmęczona, ale zwyczajnie to ignorował, zamiast zainteresować się zdrowiem żony.
Mówiła, że miała ataki już w grudniu. Dlaczego znów nie zauważył, co się
dzieje? Co aż tak go oślepiało?
Ale Warner mówił, że jeszcze
nie jest za późno. Ronnie może mieć normalne życie, kto wie, może nawet urodzić
drugie dziecko, podróżować z nim i wciąż się uśmiechać. Mają wystarczającą
ilość pieniędzy i przyjaciół, by ją uleczyć.
-Bez ciebie byłbym tylko
samotnym gwiazdorem, skarbie... Tylko ty czynisz mnie realnym.
Delikatnie wyplątał ją ze
swoich objęć i ułożył na poduszkach. Jej usta już nie drżały, oddech był cichy,
rzęsy spokojne spoczywały nad bladymi policzkami. Nigdy nie przepadał za tym
typem dziewczyn. Wolał te różowe od wiatru, biegu, zbyt głośnych rozmów i
wiecznego chichotu. Ronnie była zupełnie inna. Oczywiście potrafiła się bawić i
wciąż go rozbawiała, ale miała w sobie też dużo powagi, właściwej dojrzałym
kobietom. Kiedyś Liam stwierdził, że jeśli Niall zachowuje się na równi z Rose,
to Ronnie jest jak Zayn. I to była prawda. A więc dlaczego tak bardzo go do
niej ciągnęło?
-Hazz... - wymamrotała przez
sen.
Uśmiechnął się. Chyba dlatego,
że choć jej serce było chore, a w życiu zbyt często pod górkę, miała w sobie
więcej ciepła niż większość zdrowych osób, które spotkał.
-I'll
be your soldier...
Just take my hand, Ronnie...
*
muzyka:
nothing like us
Złość, tak bardzo absurdalna
buzowała w jego tętnicach, napędzając krew jak narkotyk. I choć ta mądrzejsza
część umysłu mówiła mu, że z całą pewnością się myli, to druga uparcie
obstawała przy swoim.
Już dawno opuścił mieszkanie
Zayna, ale wciąż przed oczami miał ten sam obraz - Emily wtulona w jego
przyjaciela. Emily, która wolała Malika, czuła się przy nim bezpieczniej i
spokojniej, która nie bała jego bliskości. Jak długo on musiał walczyć o taką
zażyłość? Oczywiście, Niall wiedział, że dziewczyna zawsze ufała Zaynowi
bardziej niż jemu i miało to ścisły związek z tym, że to brunet ją uratował.
Ale to nie zmieniało faktu, że widok Emily wtulonej w innego rozdzierał mu
serce. Więcej, widok Emily uciekającej przed nim w ramiona innego. To było w
stanie go zabić.
Siedział samotnie na tarasie
swojego apartamentu, w miejscu gdzie wyznali sobie miłość i patrzył w
przestrzeń. Nie czuł piekących ze zmęczenia oczu, ssącego głodu w żołądku i
chłodu powietrza. Jak w kalejdoskopie oglądał obrazy z ostatnich kilku miesięcy
i czuł się tak żałośnie samotny, jak jeszcze nigdy.
...But nobody there to feel
the pain...
-Widzisz Niall, na co ci
przyszło... Masz wszystko, a nie masz nic. - wyszeptał sam do siebie.
Mocno zacisnął ręce na
balustradzie w wychylił się, by spojrzeć w dół. Penthouse znajdował się na
najwyższym piętrze. Na dole jarzyły się światła ulicy. Przełknął ślinę
zastanawiając się co jest bardziej kruche - życie czy szczęście?
-Kochanie, zabiłbym się dla
ciebie... Skoczyłbym, jeśli to miałoby cokolwiek zmienić... - powiedział, po
czym wyciągnął z kieszeni telefon.
Włączył galerię zdjęć i długo
wpatrywał się w uśmiechnięte oczy Emily. Oczy, za którymi tak tęsknił...
Niewiele myśląc wrócił do mieszkania, usiadł w salonie i wziął do ręki gitarę.
Drugą ręką wybrał numer dziewczyny. Wiedział, że nie odbierze. Gdy tylko
zabrzmiał dźwięk automatycznej sekretarki, puścił struny i zaczął grać. Muzyka popłynęła
przez jego umysł niczym fala, zabierając ze sobą wszystko, co spotkała na
swojej drodze. Wszystko, poza rozpaczą.
*
Nie mogła spać. Słyszała, jak
Zayn i Perrie rozmawiają za ścianą i próbowała o tym nie myśleć. Stopniowo
jednak konwersacja ich zaczęła cichnąć, aż w końcu całe mieszkanie pogrążyło
się w ciszy. Było już późno, ale ona nie czuła zmęczenia. Wciąż na przemian
odtwarzała w swojej wyobraźni miękkość ust Nialla, gdy ją całował tego
popołudnia i wmawiała sobie, że to już nic nie znaczy.
Oczywiście, że go kochała.
Kochała go tak samo jak wcześniej, ale jednocześnie czuła się zraniona jak
nigdy w życiu. Bo przecież pojechała do Irlandii prosić, by do niej wrócił.
Teraz to on błagał. Czuła się okropnie, bo jedynym czego pragnęła było to, by
znów go przytulić, pocałować, dotknąć. Żeby chociaż usłyszeć jego głos...
Nie mogła. Leżała szczelnie
owinięta kocem i ze wszystkich sił próbowała wyobrazić sobie, że to dwoje
ramion, w których może już spać, absolutnie bezpieczna. Bezskutecznie.
Powoli podniosła się z łóżka i
poszła do kuchni. Wyjęła długi, ostry nóż i przez chwilę bawiła się tymi
wszystkimi strasznymi myślami.
-Mogłabym się zabić, dla
ciebie, kochany... - westchnęła, odkładając narzędzie na miejsce i przez chwilę
stała jeszcze w miejscu, gdy usłyszała dźwięk telefonu. Szybko wróciła do
siebie i podniosła zapomniane urządzenie z szafki.
"Niall"
Nie spodziewała się, że będzie
dzwonił. Zrezygnował z tego już kilka dni wcześniej. Przez chwilę nie wiedziała
co zrobić, aż w końcu przełączyła go na automatyczną sekretarkę. Zacisnęła usta
i zamknęła oczy walcząc ze sobą.
-A niech cię... - westchnęła
po kilku minutach, biorąc telefon do ręki.
Włączyła pocztę głosową i
zaczęła odsłuchiwać wiadomość, którą zostawił. Była pewna, że usłyszy jego błagalny
głos i prośby o przebaczenie, dlatego zdziwiła się, gdy usłyszała dźwięki
gitary.
Lately
I've been thinking, thinking 'bout what we had
I know
it was hard, it was all that we knew, yeah.
Have
you been drinking, to take all the pain away?
I wish
that I could give you what you deserve
'Cause
nothing can ever, ever replace you
Nothing
can make me feel like you do.
You
know there's no one, I can relate to
I know
we won't find a love that's so true.
There's
nothing like us, there's nothing like you and me...
Nie wiedziała, kiedy zaczęła
płakać. Krztusiła się łzami wciąż na nowo odtwarzając nagranie. W końcu musiała
zatkać sobie usta poduszką, by nie obudzić Zayna i Perrie. Ocierała mokre
policzki, a łzy spływały po jej dłoniach, nadgarstkach, bliznach, kojąc je i
uśmierzając ból.
Tej nocy usnęła ukołysana jego
głosem.
[No to tak. Brakuje mi czasu, więc nie dostaniecie
nn przed 15 komentarzami. Cieszę się z nowej czytelniczki która ujawniła się w
jednym z komentarzy, powiększając zaszczytne grono moich czytelników ;) haha. A
teraz serio.
Chciałam napisać ten rozdział, żeby pokazać co
czują bohaterowie, jakie mają wątpliwości. Szczerze mówiąc to nie wiem co się
będzie działo w następnym rozdziale, ale pewnie już przyśpieszę, bo nie ma
sensu lać wodę. A to z kolei oznacza że siadając do klawiatury będę mówić coś w
stylu „Błagam, zabierzcie mnie skąd!” Serio. Ale myślę, że będzie dobrze, więc
nie porzucajcie mnie, Ronnie i Emily.
Pomódlcie się za moich braci.
Przypominam o istnieniu aska (zakładka „pytania”.
To jak mi poszło? Obudziłam w was jakieś emocje czy
nie? KOMENTUCIE!
Całuski. Do nn.]
bardzo mi się podoba, nie jest nudny :)) @kamilka1234
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ! Piękny ! (bo to,że rycze to się chyba domyślasz xd) ♥ Czekam na nowy ♥ Całuski ;***
OdpowiedzUsuńWspaniale Ci poszło!
OdpowiedzUsuńI życz powrotu do zdrowia Twojemu rodzeństwu ode mnie :)
@NatkaHello
Super rozdział. Wogóle każdy jest wspaniały ;) czekam na nexta i życzę weny @JuliaKove1D
OdpowiedzUsuńPiękny! Cudny po prostu! Ja też się ciesze, że znalazłam to opowiadanie, bo jest ono genialne po prostu! Strasznie mi szkoda Nialla i Emily! No i naszemu Honnie! Dlaczego oni muszą mieć ciągle problemy, wiem było by nudno, ale aż tak? Strasznie chciałabym, by Emily wybaczyła Niallowi, no cóż powiem jedno mam słabość w tym opowiadaniu do Nialla i Harrego no i do Rose. Życie Ci by twoje rodzeństwo wkrótce wróciło do zdrowia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marzena ze Śląska
Nominowałam cię do Liebster Blog Awards! Więcej informacji u mnie: http://onedirectionpolandimaginy.blogspot.com/2013/10/liebster-blog-awards.html
OdpowiedzUsuńNo i super! Harry jak zwykle powalający.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Cię, ale nie mam siły i weny na fajny komentarz.. II LO i nowa podstawa robi swoje... Życzę weny!
@pola_juzyszyn
kurde kocham. Jeden z najlepszych blogów jaki czytałam :)
OdpowiedzUsuńNo nie wieżę powiem ci że gdy czytałam to wzruszyłam się, poczułam się tak jakbym wiedziała co oni czują wiesz tak że to było coś więcej niż zwykłe pisanie o tym TY po prostu zrobiłaś coś wspaniałego wydaje mi się że dałaś tam cząstkę siebie i to jest najpiękniejsze! :)
OdpowiedzUsuń@DariaHappy
piękny ten rozdział
OdpowiedzUsuńHej. Dopiero zaczelam czytać twojego bloga i wiesz co ... TAKIEGO SZUKAŁAM W CAŁYM INTERNECIE <3 <3 dzięki że piszesz bo to jest naprawdę wspaniałe i szczere aż wzruszające i kocham opowiadania o moim kochanym zespole ale serio ... Lepszego nie czytalam. Widzę cię jako niezłą pisarke <3
OdpowiedzUsuńXOXOXOXO Oli ;-) directioner
Jak Niall wyszedł na balkon to myślałam że chce sobie coś zrobić , następna oczywiście przepiękna.
OdpowiedzUsuńMam taki pomysł żeby Niall coś sobie zrobił i wtedy Emi mu wybaczy ale zrób tak jak uważasz :*
Świetny rozdział.Nie jest wcale nudny czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńhej jak mogłabym się z tb skontaktować .?
OdpowiedzUsuńfajnie piszesz bardzo mi się podoba :)
najprościej przez tt: @Amy_Empty a jeśli nie masz to ask (zakładka pytania) :)
UsuńSuper
OdpowiedzUsuń