Rozdział Dwudziesty Dziewiąty.



Gdy wróciłam pod drzwiami czekały na mnie trzy pudełka. Wniosłam je do mieszkania i położyłam na stole. Wszystkie zaadresowane do Rose. Uśmiechnęłam się, zgadując, co znajduje się w środku.
-Mała! Prezenty!
-Dziny?
-Nie, nie urodziny. Prezenty od wujków.
Tak jak przewidziałam, kolorowe opakowania kryły małe, porcelanowe laleczki, każda inna od poprzedniej, każda piękniejsza. Na wewnętrznych stronach wieczek napisane były imiona nadawców tych paczek. Z tego wywnioskowałyśmy, że jedyna brunetka w tej uroczej gromadce była prezentem od Nialla, a blondyneczki pochodziły od Liama i Zayna. Rose przyniosła złotowłosą laleczkę od Lou pokrzykując coś o 'siotrach'. Śmiałam się z zależności, według której chłopacy dobrali kolory włosów i sukienek lalek. Ale nic nie mogło przebić radości Rose. Nagle posmutniałam. Ta rodzinka też nie była w komplecie...

*

Wieczorem w drzwiach pojawił się Horan. Otworzyłam mu niepewnie, nie wiedząc czego spodziewać się po tamtej burzliwej wizycie. Ale tym razem jego spojrzenie było spokojne, niemal skruszone.
-Ronnie, ja... - zaczął, gdy tylko uchyliłam drzwi.
-Cześć, Niall.
-Cześć. - zreflektował się.
-Wejdziesz?
-Tak.
Gdy był już w przedpokoju zobaczyłam, że przyniósł dwa niewielkie bukiety kwiatów i małą paczuszkę. Nie komentując tego zaprowadziłam go do salonu, gdzie siedział Luke z małą. Obaj zmierzyli się wzrokiem.
-Hojan! - zawołała radośnie Rose, ale on po raz pierwszy ją zignorował.
-Ja... chciałem was przeprosić. - powiedział blondyn. - Was wszystkich. Ronnie. - wyciągnął w moją stronę jeden z bukietów. - Zachowałem się jak burak, tak na ciebie naskakując. Mam nadzieję, że zrozumiesz, Ha...
-Rozumiem. - uśmiechnęłam się, odbierając kwiaty. - Nie musiałeś.
-Musiałem. - ukucnął, przenosząc wzrok na małą. - Choć księżniczko, mam coś dla ciebie.
-Pezent! - podbiegła do niego z uśmiechem.
Niall zaśmiał się i podał jej paczuszkę. Potem delikatnie dotknął jej policzka.
-Wiedziałem, że skądś znam tą twarzyczkę. - westchnął, po czym spojrzał w moją stronę. - To słodycze. Mam nadzieję, że ekspedientka w sklepie mnie nie oszukała i ona może już jeść żelki.
Potem znów się wyprostował. Luke, przeczuwając swoją kolej wstał z sofy i podszedł do Horana.
-Luke, prze...
-Zachowałeś się jak prawdziwy przyjaciel, Niall. Cieszę się, że wtedy mi przyłożyłeś... i że dochowałeś tajemnicy. Nie masz za co przepraszać.
Irlandczyk uśmiechnął się, zaskoczony takim obrotem sprawy.
-To co mam powiedzieć o tobie? Cóż... mimo wszystko przepraszam. To nie była moja sprawa. I... dobrze, że Ronnie miała kogoś takiego jak ty.
Uścisnęli sobie dłonie, a ja patrzyłam na nich szczęśliwa.
W końcu blondyn spojrzał na bukiet, który wciąż trzymał w lewej ręce.
-Emily...?
-Jest u siebie. - uprzedziłam jego pytanie.
-Mógłbym?
-Wątpię czy... ostatnio nie jest z nią najlepiej.
-Właśnie dltego ją też muszę przeprosić.
-Na końcu korytarza, drzwi po prawo.
Uśmiechnął się do mnie i ruszył w wskazanym kierunku.

*

Dlaczego?
To pytanie dręczyło go od pewnego czasu, ale odpowiedź była zbyt prosta, by mógł ją zrozumieć. Niezależnie od przyczyny Horan nie umiał poradzić sobie ze snami, w których wciąż nawiedzała go ona... ona i jej blizny. Chciał jej pomóc, choć nie wiedział jak.
Zapukał do drzwi.
Zero reakcji.
Spróbował znowu.
-Emily?
Delikatnie uchylił drzwi. Siedziała na łóżku, oplatając nogi ramionami, zapatrzona w przestrzeń.
-Czego chcesz?
-Przeprosić.
-Nie masz za co. Nie mówiłeś tego o mnie. Wyjdź.
-Ale zachowałem się...
-Wyjdź.
-Pozwól mi tyl...
-Wyjdź! - w końcu na niego spojrzała. - Przyjmę przeprosiny, przyjmę kwiaty, tylko zostaw mnie samą!
Niall spojrzał w korytarz. Ronnie stała patrząc na niego wymownie. Wahał się chwilę, po czym zostawił kwiaty na szafce przy drzwiach i wyszedł z pokoju.
-Do widzenia, Emily. - powiedział cicho.
A dziewczyna siedziała nie umiejąc nawet westchnąć. W końcu, po kilku minutach powoli poruszyła ręką i spojrzała na świeżą bliznę na nadgarstku. Wstała, kilkoma krokami dostała się do bukietu, wyciągnęła z niego jeden kwiat i wróciła na łóżko. Przez chwilę przyglądała się miękkim płatkom, po czym przyłożyła je do blizny.
W tym samym momencie Niall pożegnał się z Ronnie i szedł po schodach w dół. Czuł się zły na samego siebie. Mógł jeszcze zostać, ale nie mógł ukryć emocji, które w nim targały.
-Jestem zerem. - powiedział sam do siebie i przyśpieszył kroku.
Tej nocy jego sny były inne. Bardziej kolorowe, ale jednocześnie bardziej drastyczne. Ocknął się w środku nocy i zrozumiał, że on potrzebuje jej tak samo jak ona... jego?

*

Ronnie wyszła na spacer z małą. Widział to, stojąc za rogiem. Odczekał dwie minuty, po czym biegiem ruszył w kierunku wejścia. Szybko wspiął się na czwarte piętro i zapukał do drzwi. Trwało to chwilę, ale otworzyła.
-Ronnie nie ma. - powiedziała cicho, patrząc bardziej na jego koszulkę niż na niego.
-Ja nie do Ronnie. - wyjaśnił, przytrzymując drzwi, które już chciała zamknąć.
Nie podniosła wzroku.
-Posłuchaj, może to głupie, wiem, że zna...
-...znamy się krótko, ale coś mnie w tobie urzekło i chciałbym cię bliżej poznać. - dokończyła za niego znudzonym głosem, a jej oczy wyrażały powątpienie co do skuteczności tej propozycji.
Niall patrzył na nią przez chwilę zaskoczony, po czym postanowił odbić tą piłeczkę.
-Nie.
Teraz to ona była zaskoczona.
-Nie? - wyjęczała.
Wstrzymał dopływ tlenu by nie parsknąć śmiechem. Niesamowite, była zawiedziona! Ale... zawiedziona brakiem propozycji czy tym, że nie udało jej się spławić kolejnego pacana? Raptownie stracił wesołość.
-To znaczy... nie zamierzałem tego powiedzieć. - nieudolnie próbował uchwycić jej zagubione spojrzenie. - Ale właściwie, to przyszedłem w podobnym celu. Wciąż nie dałaś się przeprosić.
-Przyjęłam kwiaty.
-Powiedziałaś "przyjmę przeprosiny, przyjmę kwiaty"...
-Wybaczyłam ci. Nie musiałeś się fatygować.
-Spotkaj się ze mną. - wypalił. - Na znak że naprawdę przyjęłaś te przeprosiny, a nie tylko powiedziałaś tak, żeby mnie spławić.
Dziewczyna westchnęła.
-Nie.
-Dlaczego?
-Nie chodzę na randki.
-Nie traktuj tego jako randkę.
-Wystarczy że ty tak to potraktujesz.
-Tak sądzisz?
Znów ją zaskoczył. Nie był łatwym zawodnikiem, nawet dla niej. A może po prostu miała już dosyć...
-A nie?
Uśmiechał się tylko. Nie chciał kłamać, ale gdyby powiedział, że ma rację, zatrzasnęłaby mu drzwi przed nosem.
-Więc muszę odmówić. - stwierdziła po chwili. - Nie zamierzam wysilać się, by uspokoić pańskie poszarpane ego.
-Moje ego ma się bardzo dobrze. - powiedział, choć nie do końca się z tym zgadzał. - Ale twoje...
-Odczep się ode mnie.
-Dobrze... więc...
-Nie. Nie umówię się z tobą, ani dziś, ani jutro, ani za rok. - w jej oczach była złość. - Czy ta odpowiedź jest mało czytelna? Mam powtórzyć?
Horan zrozumiał, że nie wygra. Nie chciała, nie mógł jej zmusić. Uśmiechnął się blado.
-Trudno. W takim razie... do zobaczenia.
-Żegnam.
Zatrzasnęła drzwi i oparła się o nie plecami, płacząc. Czuła, że tej nocy znów będzie walczyć z chęcią ukarania się za tą głupotę, którą właśnie zrobiła.
Dlaczego?
Dlaczego go odtrąciła?
Przecież tego właśnie chciała. Chciała, by było normalnie. Ale co z tego, skoro nie umiała spojrzeć mu w oczy?
         
*

Minęło kilka dni. Harry widywał się z małą. Zabawne, kiedy mieliśmy być przyjaciółmi, on robił wszystko, żebyśmy zostali parą, a teraz, gdy ja walczyłam o jego miłość, on zachowywał się jak przyjaciel. Role się odwróciły. Ale nie mogłam narzekać. Był. Kochał Rose całym sercem. Pozwalał mi walczyć.
Emily stała się jeszcze bardziej markotna, nie chciała rozmawiać, podejrzewałam, że znów się tnie. Było mi jej szkoda, ale wiedziałam co robić.
One Direction wyjechało do USA, a ja miałam kilka dni na przemyślenia.

*

-Niall!
Demi biegła przez lotnisko nie zwracając nawet uwagi na obcasy, które lada chwila mogły się złamać. Rzuciła się przyjacielowi na szyję, nie martwiąc się tym, że ktoś mógłby im zrobić zdjęcie. Jej chłopak wiedział, że Horan był dla niej jak brat. Blondyn wtulił się w dziewczynę, jeszcze bardziej odczuwając swoją tęsknotę. Gdy po chwili odsunęli się od siebie, oboje mieli na policzkach łzy. Pozostali chłopacy z 1D zaśmieli się widząc ich czułe powitanie, ale przyjaciele nie zwracali na to uwagi.
-Musisz opowiedzieć mi wszystko! - mówiła dziewczyna, gdy całą grupą szli w stronę wyjścia. - Tyle czasu cię nie widziałam!
-Już nie udawaj, że tak tęskniłaś.
-Tęskniłam. - żartobliwie poczochrała jego włosy. - Co u Emily?
Horan raptownie spoważniał.
-Aż tak źle? - w oczach Lovato pojawiła się troska.
-Nie wiem... Chyba wciąż mi nie ufa... albo...
-Potrzebuje czasu?
-Może...
-Dasz radę, wierzę w ciebie.
-Musisz dać mi korepetycje. - mrugnął do niej.
-Załatwione.
-Albo... ty z nią pogadaj? - spojrzał na przyjaciółkę z nadzieją.
-Nie jestem pewna... - urwała, widząc jego minę. - Hmm... zastanowię się.
Niall uśmiechnął się i mocno ścisnął rękę przyjaciółki.
-Potrzebuję twojego wsparcia, Demi. Bardziej niż kiedykolwiek.
-Jestem tu. - zapewniła go, odwzajemniając uścisk. - Nigdzie nie idę.
Jeżeli kiedykolwiek Niall zastanawiał się, gdzie jest ta cienka granica między przyjaźnią damsko-męską a miłością, to teraz już wiedział, że leży ona między Demi a Emily. Dwie, których nie miał, nie mógł i sam nie wiedział czy chciałby mieć.

[no i Demi znów mignęła w naszej opowieści ;) jak oceniacie zachowanie Nialla? Jak Emily? mam nadzieję że ją rozumiecie. myślicie że Horan znajdzie sposób by ją do siebie przekonać?
Mam ostatnio niesamowity ciąg pisarski (czy też grafomański) i jestem szczęśliwa. Trzymać kciuki, żebym nie rezygnowała z tego projektu! Jak dobrze pójdzie to go skończę przed wakacjami :) chciałabym.
No nic, komentujcie! Ostatnio trochę zmalały mi statystyki, ale co tam statystki. ASK]

9 komentarzy:

  1. Rozdział jest jak zawsze świetny. Nie bardzo rozumiem czy Niall chce się zaprzyjaźnić z Emily czy chce czegoś więcej. Troche mało to Honnie. Przepraszam, ale dzisiaj się nie rozpiszę.
    Czekam na nn.
    Amy.xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny cudowny, jak zwykle. Demi jest tu taką dobrą przyjaciółką *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa jak Niall przekona Emily do siebie, ale wydaje mi się ze oni będą świetnie się dogadywać a co do Harrego i Ronnie wydaje mi się ze o potrzebuje więcej czasu ale na pewno chce wrócić do niej tylko nie wie jak to wszystko sobie ułożyć nic dziwnego przecież dopiero co dowiedział się że ma córkę :) Jak zwykle wspaniały rozdział no i pisz dalej kochana <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki za Niall'a i Emily. On na pewno jej pomoże, będą sie świetnie dogadywać. Jeśli chodzi o Ronnie i Harr'ego, to faktycznie potrzebują więcej czasu, żeby odrodziło sie w nich to piękne uczucie. Już z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. @Moments69x

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Nialler z Emily aww... ♥ Oby ta dziewczyna dopusscila go do siebie,bo są razem bardzo słodcy. Osobiście bardzo lubię postać Emily. I ciągle, mam nadzieje na nowy zwiazek Ronnie i Harrego. Zgadzam sie z powyzszymi komentarzami-im potrzebny jest czas. PISZ,PISZ,PISZ Całuski :***

    OdpowiedzUsuń
  6. O Mój Boże.
    Cztery godziny , z przerwami i przeczytałam CAŁY Twój blog . Od początku , rozdział po rozdziale . Przy ostatnich rozdziałach ryczałam jak opętana, bo jednocześnie było to wzruszające oraz smutne .
    Ojej.
    Kocham Twoje Opowiadanie całym sercem :) Jest ono piękne i prawdziwe . Tym bardziej mi się podoba , że pojawia sie tu Demi ...coraz częściej i coraz częsciej :) Głowny wątek czyli Ronnie i Harry ..To jest urzekające . Fantastyczne.Magiczne. Tyle zwrotów akcji , których ja nie potrafiłabym wymyślic.... Jestem pod olbrzymim wrażeniem :)
    Emily i jej sprawa..To smutne ale prawdziwe . Potrafie się wczuć w to co ta dziewczyna przechodzi ...
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :) !
    @OneDay_Demetria :3

    OdpowiedzUsuń
  7. chciałabym mieć taką przyjaciółkę jak Demi xd Niall to szczęściarz i liczę, że razem z Demi pomoże Emily. Rozdział jak zawsze świetny. Teraz Czekam z niescierpliwością na nn :) @BakaOfficial

    OdpowiedzUsuń
  8. njfsaphoni;asdohnasdihoniodsfhion;dvs *u*
    Nie wiem...taki urzekający ten rozdział! Już wczoraj miałam się za niego zabrać, ale mama kazała mi kończyć! :D
    Cholernie (przepraszam za słownictwo) rozumiem, Emily. Sama robię tak samo. To bardzo smutne, ale prawdziwe. Odpychać ludzi, na którym nam zależy.
    Współczuję i Niallowi, i Emily. W końcu, Horan się stara, a ona go odpycha. Aż ryczeć mi się chce. To takie...smutne, że aż romantyczne!
    Role się odwróciły, Harry teraz "chce się przyjaźnić",a Ronnie walczy o jego względy? Nie wiem, jak to nazwać...
    Niech Demi, porozmawia z Emily! To jej dobrze zrobi, w końcu i Dems przeżyła dużo...
    Pozdrawiam,
    @Emilakobus

    OdpowiedzUsuń