-Cześć, malutka!
-Tata!
Nie zdążył jeszcze domknąć
drzwi i już trzymał ją w objęciach. Stałam, patrząc na jego przepełnione
czułością oczy. Widziałam, jakie emocje budziła w nim Rose, jak ją kochał i jak się nią zachwycał. Czułam
się okropnie, wiedząc, że mu to zabrałam. I on wciąż nie umiał mi wybaczyć.
Tym razem to Harry odwiedził
nas. Po powrocie z USA chyba każdą wolną chwilę, w jakiś sposób poświęcał Rose.
Dzwonił dwa razy dziennie, przyjeżdżał do niej, prosił, bym ją przywiozła. Nie
spodziewałam się aż takiego zaangażowania z jego strony. Był niesamowity.
-Jedziemy na trzy dni do
Francji, na nagrody. - oznajmił nagle, gdy siedzieliśmy w kuchni, pijąc kawę. -
Wracam w piątek. Chciałbym wtedy zabrać małą na weekend do siebie.
Uniosłam zdziwiona brwi.
-Na cały weekend?
-Tak...
-To znaczy, nie mam nic
przeciwko. - zreflektowałam się. - Tylko nie jestem pewna, czy sobie poradzisz.
-To chyba nie będzie trudne.
Uśmiechnęłam się ukradkiem.
Akurat.
-Dobrze. Przywiozę ci ją w
sobotę rano.
-Dziękuję.
-Za co? - nie zrozumiałam.
Ale on przybliżył się do mnie
na swoim krześle i oparł swoje czoło o moje. Zaniemówiłam. Ile dni minęło odkąd
byliśmy tak blisko? Nie próbowałam go pocałować, bojąc się, że znów nie będzie
chciał. Chłopak patrzył na mnie pełnymi wdzięczności, zielonymi oczami. Byłam
zahipnotyzowana.
-Dziękuję ci za nią. -
wyszeptał w końcu.
Odsunął się, a ja spuściłam
wzrok.
-Kocham cię, Harry.
Nie usłyszałam odpowiedzi.
Zamknęłam oczy, czując bezsilność, której nie mogłam się poddać.
*
Siedziałam w salonie
zapatrzona tępo w telewizor. Emily przyglądała mi się uważnie, zbyt skrępowana,
by zapytać o cokolwiek.
-Wróciłem! - zawołał Luke,
otwierając drzwi.
-Cześć... - powiedziałam
cicho, nie odwracając wzroku od ekranu.
Luke zajrzał do salonu i
spojrzał na mnie zmartwiony.
-Ronnie?
Nie odpowiedziałam. Nie
chciałam znów o tym mówić. Emily wstała i ruszyła w kierunku kuchni, a mój
przyjaciel zaraz za nią. Rozmawiali ściszonymi głosami, ale i tak słyszałam
większość ich konwersacji.
-Ona się zamęczy...
-Ale co możemy zrobić?
Obiecałem, że nie będę się w to angażował.
-Tak, ale chyba nie pozwolisz,
by skończyła.... jak ja?
-Oboje potrzebują czasu... nie
martw się, Emily. Ronnie jest silna. Nie masz pojęcia jak radziła sobie na początku,
gdy była jeszcze w ciąży. Ile samozaparcia potrzebowała, godzinami siedząc przy
telefonie, walcząc, by do niego nie zadzwonić...
-Teraz sytuacja wygląda
inaczej.
-Teraz jest identycznie. Harry
nie jest idiotą, kocha Ronnie bardziej, niż sam zdaje sobie z tego sprawę. To
kwestia czasu, wybaczy jej.
-Skąd w tobie tyle spokoju?
-Bo jestem optymistą. I biorę
w tym udział nieco dłużej niż ty. Pochopne kroki są bardzo ryzykowne, jeśli
chodzi o miłość.
-Ale bardzo często skuteczne.
Tupot stóp. Trzask drzwi.
Emily wyszła.
-Luke!
-Już idę.
Przyjaciel wszedł do salonu i
usiadł obok mnie. Natychmiast się do niego przytuliłam.
-Tak bardzo chciałabym ci
wierzyć...
-Co? - nie zrozumiał.
-Chciałabym wierzyć, że to
tylko kwestia czasu... ale nie poddam się, obiecuję. Poczekam. Dla Rose. Dla
naszej niepoukładanej rodziny.
*
Emily usiadła na krawężniku i
odsłoniła poranione nadgarstki. Blizny w jakiś sposób łagodziły jej złość.
Miała ochotę wyciągnąć żyletkę i przedłużyć tą bladą bruzdę tuż pod łokciem...
ale to była bardzo słaba siła, umiała już sobie z nią radzić. Zacisnęła powieki
i zastanowiła się. Co mogła zrobić? Była nikim.
Pomysł naszedł ją dopiero
następnego dnia nad ranem. Tak prosty, że prawie nie wykonalny. Bo jak
przemówić do rozsądku Harry'emu? Nie wiedziała, ale chciała spróbować.
Powoli wyślizgnęła się z łóżka
i wyjrzała na korytarz. Wszyscy spali. Na palcach pobiegła do kuchni, gdzie
Ronnie zwykle zostawiała telefon, po czym zamknęła się z nim w łazience.
Włączyła kontakty i zastanowiła się.
Harry... nie, nie mogła
zadzwonić do niego, to nie jest rozmowa na telefon. Więc do kogo?
Zayn Malik - pierwsza, niemal
odruchowa myśl sprawiła, że Emily poczuła znajomy ucisk w żołądku. Tylko nie
Zayn. Nie potrafiłaby nawet się z nim porządnie przywitać, a co dopiero prosić
o przysługę.
Niall! Tak, tylko Horan mógł
jej pomóc. Szybko wybrała odpowiedni numer i odczekała kilka sygnałów zanim
odebrał.
-Ronnie, czy ty nie wiesz,
która jest godzina... - westchnął zaspanym głosem.
-To nie Ronnie.
-Więc kto? - zdziwił się.
-Emily. Przepraszam, że cię
obudziłam.
-Coś się stało?
-Potrzebuję twojej pomocy. -
wyznała - To znaczy... Muszę zrobić coś dla Ronnie.
-A ona o tym wie?
-Właśnie nie... i niech tak
zostanie.
-Więc co chcesz zrobić?
-Muszę porozmawiać z Harry'm.
-Hmm... dziś po południu
wyjeżdżamy, ale uda ci się złapać go rano w jego domu.
-Zabierzesz mnie tam? -
zapytała z nadzieją.
Irlandczyk zastanawiał się
chwilę.
-Po jednym warunkiem.
Wybaczysz mi.
-Przecież wybaczyłam. - Emily
przewróciła oczami.
-W takim razie przyjmij moje
zaproszenie na sobotni wieczór.
Dziewczyna zagryzła wargę,
zastanawiając się nad tym.
-Jeśli mi pomożesz... zgoda.
Była niemal pewna że
uśmiechnął się do słuchawki.
-To jak? Zawieziesz mnie do
Harry'ego?
-Będę czekał o ósmej przy
parku. Czarne auto.
-Dobrze. - zawahała się. -
Dziękuję, Niall.
-Cała przyjemność po mojej
stronie. - zaśmiał się i przerwał połączenie.
Emily z ulgą odłożyła telefon
na miejsce i wróciła do siebie.
*
-Jesteś pewna tego, co robisz?
- zapytał Niall trzy godziny później, gdy zatrzymali się pod domem Hazzy.
-Nie.
-Tak myślałem... - westchnął.
- No nic, idź. Chyba że chcesz, żebym...
-Nie, pójdę sama.
-Dobrze. Będę tu czekał.
-Daj mi kwadrans. - wyskoczyła
z samochodu i pobiegła w stronę drzwi.
Zadzwoniła czując, że zaraz
upadnie. Usłyszała kroki i po chwili klamka się poruszyła.
-Emily? - Harry spojrzał na
nią zdziwiony. - Co ty tu...
-Wpuścisz mnie?
-Jasne.
W mieszkaniu panował lekki
bałagan. W salonie leżała otwarta walizka, dookoła jakieś drobiazgi i złożone
ciuchy. Styles miał na sobie tylko ciemne dżinsy, a włosy co chwilę odgarniał
ręką. Przez chwilę Emily zastanawiała się od czego zacząć, w końcu postawiła na
prostolinijność.
-Kochasz Ronnie? - zapytała
patrząc chłopakowi w oczy.
-Co? - zrobił krok do tyłu. -
To znaczy, co to za pytanie?
-Odpowiedz.
-Kocham, ale...
-Kochasz? - powtórzyła.
-Kocham.
-Więc czemu nie jesteś przy
niej gdy śpi, gdy płacze w nocy i gdy budzi się rano?
Hazz otworzył usta, ale nie
umiał znaleźć dopowiedzi.
-Wybacz jej.
-Emily, to nie takie proste...
Ona...
-Wiem, co ona zrobiła. Znam
waszą sytuację. Ale nie rozumiem jak długo jeszcze będziecie tak bawić się
waszym uczuciem.
-Muszę przyzwyczaić się do tej
sytuacji. To się stało tak nagle, a ja... czuję żal. Żal do siebie i do niej.
Straciliśmy tak wiele przez głupią...
-Miłość?
-Karierę.
-Ale tego nie zmienisz, Harry!
Więc po co to rozgrzebujesz?
-Po to samo, po co ty
zadręczasz siebie.
Zaniemówiła, wbijając w niego
wściekłe spojrzenie.
-Nie mówimy o mnie. -
wycedziła przez zęby. - Daj jej szansę to zmienić. Ona umiera bez ciebie.
Umiera ciągle przez cały ten czas. Ani Luke, ani ja nie jesteśmy w stanie jej
pomóc. Była zbyt w ciebie zapatrzona. Do tego stopnia, że wolała sama sobie
ciebie odebrać, niż gdybyś ty sam odszedł. Wybrała za ciebie, skazując was na
cierpienie, ale to wszystko z miłości!
-Wiem. Miłość jest dobrym
usprawiedliwieniem, ale nie gdy zabija samą siebie.
-A co byś zrobił, gdyby
powiedziała ci prawdę? - już miał otworzyć usta, by odpowiedzieć. - Zastanów
się! Ja zareagowałbyś wtedy, gdyby zamiast "jestem z Luke'em"
powiedziała "jestem w ciąży"?
-Nie... nie wiem. Ale nie
kazałbym jej usuwać dziecka. Walczyłbym razem z nią. O dziecko, o nas...
-I straciłbyś wszystko inne.
-Nie ma pewności, managerowie
mogliby...
-Sam wiesz, jaka to była
sytuacja. Matki każą usuwać ciąże swoim córką bo wpadły na imprezie, a co
dopiero managerowie, gdy ważą się losy zespołu? Zresztą, to nieważne. Przyszłam
tu tylko po to, by powiedzieć ci, że ona cierpi. Cierpi każdą chwilą, gdy wie,
że jej nie wybaczyłeś, że jej nie ufasz. Jeśli ją kochasz, to schowaj dumę w
buty. Do widzenia.
Zanim zdążył cokolwiek
powiedzieć wybiegła, zatrzaskując za sobą drzwi.
Niall czekał na nią w
samochodzie, patrząc wyczekująco. Jego dłonie były zaciśnięte na kierownicy.
Ruszył, gdy tylko wsiadła.
-I jak?
-Nie mam pojęcia. -
westchnęła. - Ale kocha ją. Pozostaje liczyć na jego zdrowy rozsądek.
-No to nie mamy na co liczyć...
- Niall udał zasmuconego.
Pierwszy raz blondynowi udało
się choć nieco poprawić jej humor. Jednak po chwili znów go zepsuł.
-Czyli widzimy się w sobotę
wieczorem?
Odwróciła wzrok.
-Tak...
-Hej, jesteś aż tak załamana
perspektywą spędzenia ze mną czasu? - chciał by zabrzmiało to żartobliwie, ale
wyczuła, że ma do niej żal.
-Po prostu nie wiem, czego ty
ode mnie oczekujesz.
-Tylko jednego. Uśmiechu.
Tymczasem Harry stał po środku
pokoju oszołomiony.
Emily miała rację. Wiedział o
tym. Kochał Ronnie. Ale jak miał ukoić ten ból w zranionym sercu?
[Nie jestem w pewni zadowolona z tej rozmowy Emily-Harry, ale nie
miałam ani czasu ani weny by ją zmienić.
Następna notka będzie z udziałem całego 1D, czyli mam nadzieję będzie śmiesznie ;) Ale to się okaże.
Jak wrażenia po tym? Co myślcie o poszczególnych bohaterach?
Nie ogarniam, że to już 30 rozdział. Jejku,
jak to szybko leci. Cieszę się niesamowicie. I do tego 10000 wyświetleń. W ramach
przeprosin za wieczne spóźnianie się ciut dłuższy dzisiaj, a w ramach podziękowania we wcześniejszej notce mały short J mam nadzieję że się
wam spodoba. Komentujcie oba ;) ASK]
Bożee. *-* teraz już MUSI być w końcu dobrze, no! Ja chcę żeby już Harry wybaczył Ronnie. Żeby znowu byli szczęśliwi, no i żeby Niall jakoś w końcu zbliżył sie do Emily! :D Kocham cie! :D @Moments69x
OdpowiedzUsuńkocham,kocham.kocham. głową zawalona ciągłymi sprawdzianami, nawet nie mam czasu napisać rozsądnego komentarza :(
OdpowiedzUsuńKocham !!!
OdpowiedzUsuńczekam na next :D
CUUUUUUUUUUUUUUDDDDDDDDDDOOOOOOOOOOOWWWWWWWWWWNNNNNNNNNNNEEEEEEEEEE
OdpowiedzUsuńMasz talent. <3
Świetny rozdział , bardzo mi się podoba :) Najlepsza była rozmowa Emily z Harrym , dziewczyna umie pokazać pazura :D No cóż..w słusznej sprawie. Biedna Ronnie :c Zrobiłabym tak samo jak Ona , chociaż swoją decyzją mogła wiele zniszczyć , ale sadzę , że była tego warta. Miłość..To na prawdę dziwna sprawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , życze weny do kolejnego rozdziału , którego niecierpliwie oczekuję :)
@OneDay_Demetria
Niech ten palant jej wybaczy, noo!
OdpowiedzUsuńWOW Zajebisty rozdział,po prostu ;p Kocham Emily za to co zrobiła. To bardzo odważne i ...takie piękne. Myślę ,ze mimo wszystko jest prawdziwą przyjaciółką Ronnie :)Jej wątek z Niallerem też był uroczy. Mam nadzieję ,że się do siebie zbliżą jeszcze bardziej Co do Hazzy zaczyna mnie irytowac. Nie panuję nad tym. Ja rozumiem ,że czuje sie zraniony. Ale Ronnie miała w sobie dość siły by zrobić tak cieżka rzecz bo Go kocha...Mimo wszystko rozdzial MEGA 100000000000000/10 Całuski :***
OdpowiedzUsuńCzekam wreszcie aż Hazz przebaczy Ronnie i będą razem awwwww < 33 i cieszę się, że Emily z nim pogadała :) liczę weeny :* @BakaOfficial
OdpowiedzUsuńI jak zwykle pobudzasz we mnie taką nutkę ciekawości i nie mogę się doczekać na następny rozdział!!! A ja ci powiem że ta rozmowa Emily z Harrym była bardzo dobra ! wreszcie ktoś mu powiedział prosto w twarz że Ronnie cierpi i obje się kochają !!! Ja cały czas myślę co tam będzie między Niallem a Emily i co z tego wyniknie:D noo dobra robota <3 ;***
OdpowiedzUsuńW końcu się zgodziła! Yeaaah! Cieszę się razem z Horanem. Pod przymusem, ale wiadomo, że ona tego chce, więc nie ma żadnego ale i musi z nim wyjść :D
OdpowiedzUsuńEmily, mądra dziewczyna! Czasem trzeba zapomnieć o swojej dumie i zrobić to co, ma się zrobić, bo inaczej może się to skończyć tragicznie. Wierzę, że Harry ogarnie swoją chudą dupkę i pójdzie do Ronnie, pocałuje ją i do cholery jasnej, w końcu wybaczy! Bo to się robi wkurzające! xd
Zaczynam się gubić...To w końcu Zayn i Emily byli razem? Może sama to sobie wbiłam do głowy. Jeśli tak, to przepraszam.
Harry jest tak opiekuńczy względem Rose, tak ją kocha i o nią dba. Boże, aż rzygam tęczą! Tylko...współczuje Ronnie, nie wiem czemu, ale na jej miejscu byłabym zazdrosna o Rose. Dziwne, nie?
A tak odbiegając trochę od tematu, przedłużasz historię, czy będzie taka jaka miała być?
Pozdrawiam,
@Emilakobus
Dzielę szczęście Horana c; Fuck Yeach! - takaż oto na to była moja reakcja. Sorki za nieobecność wszystko nadrobiłam <3
OdpowiedzUsuńJestem załamana tym co się stało z Harrym, Rose i Ronnie. Znaczy się dobrze że Harry poznał prawdę ale taki przebieg spray nie wiem jak to wymyśliłaś ale jak nie zrobi się dobrze to choć to oryginalny pomysł zabiję cię :D ;* Hehe. Ta miłość względem Rose Stylesa można rzygnąć aż z słodkości ale cóż to Harry w końcu :3 Ta ciekawość i głód na nastpęne rozdziały mnie dobija napisz szybko ja też się postaram ;D
Mam nadzieję że ty tez może skomentujesz :3 Rzycze weny