Rozdział Trzydziesty Trzeci.




Wieczór. Siedziałam w salonie, bawiąc się z Rose i kątem oka obserwowałam Emily. Dziewczyna jak zwykle zajmowała miejsce na sofie, ale tym razem nie wlepiała wzroku w przestrzeń, ale zebrała z zdjęcia ustawione na komodach i zaczęła je przeglądać. Zatrzymała się na dłużej przy jednym zdjęciu, przedstawiającym mnie i 1D. Była to stara fotografia, wykonana trzy lata wcześniej. Osiemnastoletni Harry stał na środku obejmując mnie od tyłu i wtulając brodę w moje ramię. Po naszej lewej stronie stali w śmiesznych pozach Niall i Zayn, a po prawej Louis i Liam. Dziewczyna uśmiechnęła się blado, po czym dotknęła palcem przestrzeni między twarzami Mailka i Horana wzdychając. Podniosła wzrok, nasze spojrzenia się spotkały, zakłopotana odsunęła rękę od podobizn chłopaków i zamrugała.
-Co z Harry'm?
Uśmiechnęłam się tylko, wiedząc, że próbuje odwrócić moją uwagę.
-Powiesz mi? - zapytałam.
-O czym? - udała zdziwienie.
Milczałam wymownie. Dziewczyna westchnęła i odłożyła zdjęcie.
-Nie ma tu o czym mówić.
-Rozumiem. - nie chcąc na nią naciskać, znów skupiłam się na córce.
-Ronnie... nie chodzi o to, że nie chcę. Nie mogę, jasne? Są sprawy, o których nikt nie może wiedzieć. Nie umiem...
-W porządku. - uśmiechnęłam się. - Ale widzę, że Niall się stara. Sam do mnie zadzwonił, żeby móc po ciebie przyjechać...
-Oszust. - syknęła blondynka.
-... i widzę, jak wytrwale się bronisz przez jego sympatią.
-Ja... wiem, czego oni oczekują. Ale czuję wstręt do samej siebie. Jeżeli Horan się zaangażuje, spotka go duży zawód, bo nie pozwolę mu się dotknąć, nawet jeśli sama będę tego chciała.
-Nie rozumiem...
-To jest typowe. Wiem, że jestem za chuda, ale myślę o sobie jak o grubej. Każde z tych wcieleń jest paskudne, uważam moje ciało za moje największe nieszczęście, dlatego boję się wziąć Rose na ręce, w przekonaniu, że przestraszy się mnie.
-Mówisz o tym z takim spokojem.
-Psychiatra tłumaczy mi to od kilku lat. Wiem to, wiem, że musze to zmienić, ale...
-Podświadomość jest silniejsza?
-Właśnie. - po jej policzku spłynęła łza. - To boli... Ta sprzeczność. Wszystko czego chcę, to żeby ktoś podszedł i mnie przytulił, ale jeśli ktoś spróbuje to zrobić, odepchnę go.
Nagle zadzwonił telefon. Odebrałam odruchowo, nawet nie patrząc na wyświetlacz.
-Hej. - nie umiałam się nie uśmiechnąć słysząc ten głos.
-Cześć, Harry.
-Co u Rose?
-Widziałeś się z nią... dziś rano. - zauważyłam.
-No tak... - speszył się. - Ucałuj ją ode mnie.
-Nic innego nie robię.
Zaśmieliśmy się. Kątem oka zobaczyłam, że Emily uśmiecha się nieśmiało, widząc jakim szczęściem napełnia mnie zwykły telefon
-Więc...? - zaczęłam.
-Ach, zapomniałem. Od następnego tygodnia zaczynamy sesję studiu nagraniowym, więc pomyślałem, że... Rose nigdy nie była na prawdziwej plaży, prawda?
-Nie, nie była...
-Więc rezerwuję bilety na ten weekend. - powiedział podekscytowany.
-Jasne. - westchnęłam.
-Nie chcesz z nami jechać? - zapytał nagle zdziwiony.
-Co? Ja też mam jechać? - nawet nie brałam takiej możliwości pod uwagę.
-Przecież nie dam sobie rady jako...
-Oj, nie marudź, że jesteś złym ojcem. Wiesz, że to nieprawda.
-Czyli...
-Pojadę.
-Doskonale. Zaraz prześlę ci wszystkie dane. - rozłączył się.
Osłupiała wpatrywałam się w telefon, po czym  uniosłam głowę i uśmiechnęłam się do Emily.

*

Harry siedział przeglądając strony hoteli, chcąc wybrać taki, w którym mała czułaby się najlepiej, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Zdziwiony, poszedł otworzyć, nie przestając myśleć o wyjeździe. Dopiero łapiąc za klamkę sprowadził się z powrotem na ziemię.
-Cześć Harry.
-Dorothy?
Dziewczyna bez słowa weszła do środka i uśmiechnęła się promiennie.
-Co tu robisz? Przecież... nie pojawiłaś się na ostatnim spotkaniu! Myślałem, że...
-Widocznie źle myślałeś. - powiedziała spokojnie, zdejmując narzutkę.
Miała na sobie ciemny gorset i krótką spódniczkę. Była niewątpliwie piękna. Harry westchnął.
-Wiesz, co chcę ci powiedzieć.
-Nasze zdjęcia pojawiły się w wszystkich plotkarskich gazetach w Europie, USA i Australii. Twoje fanki męczą mnie pytaniami, a ty nie pokazujesz się publicznie. Show must go, Harry.
-Nasze show skończyło się, gdy olałaś mnie po powrocie z Australii.
-Jestem innego zdania. - z jej twarzy nie schodził pewny siebie uśmiech.
-Mogę w każdej chwili zdementować te plotki.
-Mogę w każdej chwili ujawnić, co łączy cię z Ronnie Helmet.
-Sam to zrobię.
Uniosła zaskoczona brwi.
-Wynoś się stąd, Dorothy. I tak będę miał przez ciebie nieprzyjemności.
Ale ona podeszła do niego i zachłannie go pocałowała, popychając na ścianę. Hazz złapał ją za ramiona i odrzucił na drugi koniec pomieszczenia. Niespeszona znów zaczęła się do niego zbliżać.
-Ilu fotoreporterów wynajęłaś? - zapytał, patrząc w okna.
-Żadnego. Sam się pogrążysz.
-Czego chcesz?
-Nie za dużo... - znów się do niego przysunęła.
Poczuł jej usta na swoich i odepchnął gwałtownie.
-Podobam ci się. - zachichotała. - Nie zaprzeczaj, oboje wiemy, że...
-Kocham Ronnie.
-Ale z nią nie jesteś. Posłuchaj, możemy znów sobie pomóc. Mną zaczęły interesować się amerykańskie pisma. Nie możesz teraz...
-Mogę.
Zmrużyła oczy.
-Wiesz, do czego jestem zdolna.
-Ale ty nie wiesz, do czego ja.
Dziewczyna zagryzła wargi, widząc, że chłopak jej nie ulegnie.
-Dorothy, to koniec. Mogę ci zapłacić, jeśli cię to satysfakcjonuje.
-Zniszczę was. - syknęła i wyszła.
Harry stał jeszcze chwilę, zastanawiając się, co zamierza Dorothy. W tym samym czasie pod jego dom zajechał Zayn. Ze zdziwieniem uniósł brwi, gdy zobaczył dziewczynę wychodzącą z posiadłości przyjaciela. Kątem oka zauważył czarny samochód zaparkowany na rogu ulicy. Fotoreporter. Poczekał chwilę, aż ta znikła za rogiem, po czym sam wpadł do mieszkania, nie zadając sobie trudu pukać. Harry wciąż był w salonie.
-Co robiła tu Dorothy? - zawołał Mailk, gdy tylko zatrzasnął za sobą drzwi.
-Hmm... Nic.
-Harry? - Zayn podszedł do niego i złapał za ramiona. - Wszystko ok?
-Tak, tak...
-Wyglądasz na... przestraszonego?
Styles gwałtownie zamrugał.-Co?
          -Stary, co się z tobą dzieje?
-Nieważne. - Hazz machnął ręką i ruszył w kierunku kuchni, a Zayn zaraz za nim.

*

-Dan, ale przecież nie planujecie ślubu w ciągu najbliższego półrocza, więc... - próbowałam zrozumieć tą nagłą decyzję przyjaciółki.
-Suknia jest najważniejsza!
-Właśnie! - przytaknęła El.
-Nie można zostawić tego na ostatnią chwilę! - przytaknęła Perrie, z którą widziałam się pierwszy raz od mojego "powrotu".
-Cóż... - westchnęłam.
Szłyśmy właśnie pasażem do sklepu z modą ślubną, próbując znajeść źródło impulsu, które kazało przyszłej pani Payne zadzwonić do mnie, Perrie i Eleanor z wiadomością, że za godzinę jedziemy wybierać białe wdzianko na jej najważniejszy dzień.
Gdy weszłyśmy do właściwego lokalu, żadna z nas nie pohamowała cichego westchnienia. Sama myśl o myszkowaniu wśród dziesiątek cudownych kreacji napawała nas radością i zamieniała w piszczące nastolatki. Biegiem puściłyśmy się w stronę najbliższych manekinów, by z bliska obejrzeć satynowe i jedwabne cuda, które na sobie miały.
-Mogę w czymś pomóc? - zapytał nagle ktoś za nami.
Odwróciłyśmy się i spojrzałyśmy na młodą dziewczynę w eleganckim żakiecie, uśmiechającą się do nas serdecznie.
-Szukamy czegoś... idealnego... - Dan usilnie próbowała sprecyzować swoje zamówienie. - ...dla mnie?
-Na pewno coś znajdziemy. - zapewniła nas ekspedientka. - Proszę tędy.
Pół godziny później siedziałyśmy między stertami koronek, wstążek i połyskujących materiałów szukając "tej jedynej", o której marzyła Dan. Chichocząc jak małe dziewczynki podbiegałyśmy do przyszłej panny młodej ustawionej na podeście niosąc raz, eleganckie, raz kiczowate, raz po prostu dziwne sukienki. Szybko okazało się, że Danielle myśli o czymś skromnym i nowoczesnym.
-Od tylu lat pracuję nad moim ciałem. - tłumaczyła. - Nie chcę zasłaniać go kopułą z firanki. Niech kawalerzy widzą, co tracą!
Zaśmiałam się na jej słowa i ściągnęłam z wieszaka prostą kreację z długim trenem, w kolorze kości słoniowej. Dan uśmiechnęła się, gdy jej ją pokazałam.
-Ronnie, co nowego w sprawie twojego związku z Harry'm?
Zaciekawiona twarz Perrie wyjrzała zza jednego z manekinów.
-Cóż... Hazz jest bardzo dobrym ojcem. Nadopiekuńczym, można by rzec.
-To urocze! - uśmiechnęła się El, podchodząc do nas. - Lou mówił mi, że Styles zrobił się bardzo monotematyczny. Nie sądziłam, że aż tak się wkręci.
-Ja też. - przyznałam. - To znaczy, wiedziałam, że będzie dbał o małą, ale nie przewidziałam, że oszaleje na jej punkcie.
-A kto by nie oszalał! - mrugnęła do mnie Dan. - Ale wiesz, że nie o to pytałam.
Zarumieniłam się, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
-Ej, Ronnie! - Edwards delikatnie szturchnęła mnie w ramię, domagając się odpowiedzi.
-Jedziemy razem na weekend. - przyznałam. - Razem z Rose.
Ich podekscytowane miny nieco przygasły, ale wciąż wyrażały zadowolenie z takiego obrotu sprawy.
-Czyli wybrałyśmy się do niewłaściwego sklepu! - zawołała nagle Dan i skinęła na ekspedientkę. - Proszę odłożyć te dwie suknie, zastanowię się jeszcze. - szybko zaczęła mocować się z suwakiem kreacji, którą miała na sobie.
Dziesięć minut trzy dziewczyny ciągnęły mnie za ręce w bliżej nieokreślonym kierunku. Przewróciłam oczami, zastanawiając się jakim cudem one tak dobrze rozumieją się bez słów. Telepatia?
-Tutaj! Oaza kobiecości! - zakrzyknęły, niemal wpychając mnie do sklepu z... luksusową bielizną.
Rzuciłam okiem na zaopatrzenie lokalu i wybuchłam głośnym śmiechem, tak, że wszyscy klienci obrzucili mnie pełnymi dezaprobaty spojrzeniami.
-Nie śmiej się, tylko choć! - zawołała El. - Zaraz znajdziemy coś, w czym znów zawrócisz Harry'emu w głowie!

[No to rozkręcamy akcję ;) Jak myślicie, co zrobi Dorothy by się zemścić? I co wydarzy się podczas wyjazdu? ;) KOMENTUJCIE. ASK]

8 komentarzy:

  1. JEZU JAKIE EMOCJE XD
    wykorkuję przez ciebie.
    genialne genialne genialne
    DOROTHY NIE WPIERDALAJ SIE, czekam na sextajm na wypadzie weekendowym ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie!! To na co czekałam. Harry coraz bardziej chce Ronnie! Jestem z niego dumna, że tak powiedział tej całej Dorothy! Trochę mnie zastanawia sprawa Emily... Zayna no i Nialla. Może w końcu się otworzy przed Ronni. Tego wyjazdu nie moge się doczekać! Czuje że może znów coś być hahaha. Prosżę dodaj jak najszybciej. Polka

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju ale się porobiło.. czekam na ten wyjazd Hazzy z dziewczynami, ale też zaskoczyła mnie postać Dorothy... Ciekawe co planuje? No i Emily.. liczę, że coś czuje do Horanaa ;) @BakaOfficial

    OdpowiedzUsuń
  4. NOooo zapowiada się ciekawie!!!! Nowa postać Dorothy zastanawiam się czy ona czasem nie będzie zatruwać życia Harremu i Ronnie wydaje mi się że będzie dużo się działo:D Myślę że podczas wyjazdu coś się wydarzy między Harrym a Ronnie xD może wrócą do siebie??? hmmm teraz będę się zastanawiać :) Fajny i ciekawy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. ♥ <<<< ten symbol wyraża wszystko co myślę. Czekam na dalszy ciąg wydarzeń,nienawidzą tej szmaty Dorothy FUJ . Chce już nastepny rozdział,no! Wyjazd Ronnie,Harrego (i Rose ♥) wydaje sie ciekawy wiec pisz,pisz,pisz. całuski ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. AWWWWWWWWW *u*
    Z góry przepraszam za słownictwo ^^
    Sklep z bielizną! Hahhaha, moje klimaty!
    Dorothy, to taka wredna...nie dokończę. Jak ona śmiała?! Wredna...jędza! Bym jej dała popalić na miejscu, Ronnie. Boję się co ta, chora na umyśle dziewczyna będzie w stanie zrobić, aby ośmieszyć Harry'ego. Głupia gnida -.-
    Suknia ślubna...Robi się poważnie. No i Pezz z nimi była! Nawet zapomniałam o niej, jako o dziewczynie Malika :)
    Czekam na kolejny rozdział:)
    Pozdrawiam,
    @Emilakobus

    OdpowiedzUsuń
  7. oj ta Emily. niech ona już przestanie tak nienawidzić siebie, Niall jej w tym pomoże, wierze w to. <3 a no i czekam na następny rozdział, bo jestem ciekawa jak będzie na wyjeździe Ronnie, Harrego i Rose. *.* szybko, daj nastęny rozdział. AAA!!! x

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest świetny. Nie bardzo wiem o co chodzi z tą Dorothy. Ahhh już nie mogę się doczekać tego wyjazdu :D Może wreszcie Harry się do Ronnie zbliży.
    Czekam na nn.
    Amy.xxx

    OdpowiedzUsuń