Rozdział Trzydziesty Piąty.


Siedziałam na plaży wpatrując się w Rose beztrosko skaczącą po rozgrzanym piasku. Harry spacerował brzegiem z lekko przymkniętymi powiekami. Poruszyłam się niepewnie w moim skąpym bikini, zastanawiając się, czy do niego podejść.
Prawie nie rozmawialiśmy. Wiedziałam, że często przyglądał mi się podczas lotu, ale nie komentowałam tego w żaden sposób, tylko uśmiechałam się, gdy nasze spojrzenia się spotykały. Ale ile to miało trwać?
Energicznym ruchem poderwałam się i ruszyłam truchtem w jego stronę. Napawałam się widokiem jego rozwianych gorącym wiatrem loków, szortów do kolan i odkrytej, pokrytej tatuażami klatki. Czułam się nieco niepewnie, bo Perrie wyrzuciła mi z torby chusty, którymi mogłabym się ewentualnie przewiązać, a przecież nie będę paradować z grubym swetrem na biodrach.
Zatrzymałam się przy nim i posłałam mu radosny uśmiech.
-Coś się stało? - zapytał.
-Nie. Mogę do ciebie dołączyć?
-Jasne.
Obejrzałam się na naszą córeczkę, ale ona była właśnie zaabsorbowana swoim drugim - bo pierwszy zbudowała z ojcem zaraz po przyjeździe - zamkiem z piasku. Z ogromnym jak na jej dwa latka zaangażowaniem uderzała łopatką w górkę piasku, najwyraźniej sądząc, że budowla jest w niej uwięziona. Harry też na nią patrzył, a jego oczy wyrażały dumę. W końcu spojrzeliśmy na siebie i ruszyliśmy. Przez chwilę żadne z nas nie nawiązywało konwersacji.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że Luke się wyprowadza? - zapytał nagle chłopak.
-To się stało bardzo nagle, z dnia na dzień...
-I teraz jesteś sama. - zauważył, marszcząc brwi.
-Nie jestem sama. Mam ciebie.
Chyba spodobała mu się ta odpowiedź.
-Czyli pozwolisz mi za was płacić?
-Cóż... nie zamierzam żyć z alimentów.
-Nie nazywaj tak tego. - zaprotestował.
-W każdym razie szukam pracy.
-Po co? Zatrudnisz opiekunkę? - prychnął. - To głupota.
Wzruszyłam ramionami. Nagle Harry zatrzymał się i złapał mnie za ramiona. Na kilka sekund zatopiłam się w jego jasnym, pewnym spojrzeniu.
-Jesteśmy rodziną. - powiedział poważnie. - Słyszysz? A ja jestem jej głową. Nie pozwolę by matka mojego dziecka pracowała na opiekunkę i nie miała czasu by patrzeć jak rośnie jej własna córka. Skoro ja mam pieniądze, to chociaż ty powinnaś być przy niej cały czas. Postanowione.
Milczałam, wzruszona jego postawą. Nazwał nas rodziną. Miałam ochotę się rozpłakać.
Wtedy Harry, do tej pory patrzący mi prosto w twarz, zjechał wzrokiem w dół mojego ciała. Poczułam uderzenie gorąca i w duchu podziękowałam dziewczynom, że zmusiły mnie do noszenia tego stroju. Chyba jednak spełniał swoje zadanie, bo Hazz przez dłuższą chwilę nie odrywał ode mnie wzroku. Chłopak lekko pochylił się w moją stronę i opuszkami palców otrząchnął ziarenka piasku z mojego uda. Na jego usta wkradł się nieśmiały uśmieszek, a mnie przeszył przyjemny dreszcz. Miałam ochotę wytarzać się cała w piachu, byleby znów mnie dotknął.
Nie wiedząc, co powiedzieć wyciągnęłam palec i wymierzyłam go w motyla na jego brzuchu.
-Nie uważasz, że przesadziłeś z tatuażami? - zapytałam zaczepnie.
-Nie. - zaśmiał się. - Nie podobają ci się?
Przesunęłam ręką w górę jego torsu, dotykając kolejnych rysunków na skórze ukochanego i uśmiechnęłam się. Już nie był osiemnastoletnim wyrostkiem, z którym poznałam wszystkie znaczenia słowa miłość, ale prawdziwym facetem, z którym chciałam je odkryć na nowo. W ostatniej chwili powstrzymałam się przed westchnieniem na wspomnienie ciepła jego ciała podczas naszej ostatniej wspólnej nocy. Spojrzałam mu prosto w oczy i zrozumiałam, że oboje myślimy o tym samym.
-Podobają mi się. - powiedziałam, nie spuszczając wzroku. - Chciałabym poznać ich symbolikę.
Uśmiechnął się i ruszyliśmy z powrotem. W samą porę. Rose właśnie zrozumiała, że w górce piasku nie ma żadnego zamku i zamierzała iść popływać. Hazz pobiegł w jej stronę i chwilę później całą trójką pluskaliśmy się w ciepłej tropikalnej wodzie.

*

Pierwsza noc minęła spokojnie, ekstrawagancka bielizna na nic się nie zdała, choć i tak musiałam się w niej położyć, bo nie miałam nic innego. Mocniej okręciłam się kołdrą i patrzyłam na śpiącą w moim łóżku Rose, w duchu obiecując, że zemszczę się na dziewczynach. Ale potem przypomniałam sobie ten nieśmiały gest Harry'ego na plaży i postanowiłam złagodzić im karę. Zasnęłam wspominając cudowne chwile spędzone na gorącej plaży razem z dwójką ludzi, których kochałam najbardziej.
Rano obudził mnie cichy śpiew. Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że mojego dziecka nie ma obok mnie. Szybko wyskoczyłam z pościeli i pobiegłam do salonu wynajmowanego przez nas domku przy plaży. Tam, na sofie siedział Harry i niezdarnie czesał włoski Rose, która popiskiwała co chwilę. Chcąc ją uspokoić, śpiewał jej piosenki Eda. Gdy usłyszał, że wchodzę do pomieszczenia automatycznie odwrócił głowę w moim kierunku.
Nagle przestał śpiewać i przełknął ślinę, nie odrywając ode mnie wzroku.
-Dzień dobry. - powiedział, a na jego usta wkradł się uśmiech.
Dopiero wtedy zorientowałam się, że mam na sobie koronkowe figi w cielistym kolorze i dobrany do kompletu, półprzezroczysty top z wstążeczką pod biustem. Zakłopotana nie odpowiedziałam.
-Wyglądasz jak prezent. - zaśmiał się nagle. - Bardzo ładny prezent.
Cóż, moja skóra miała podobny odcień co bielizna, więc na pierwszy rzut oka musiałam wyglądać jakbym paradowała nago przewiązana tylko wstążką. Mimowolnie się uśmiechnęłam i zawróciłam na piecie, by założyć coś innego.
Gdy wróciłam, Hazz wciąż mocował się z włoskami małej, mocno zapętlonymi po zabawach na plaży. Szybko wzięłam córkę na kolana i doprowadziłam jej fryzurę do porządku, a Harry zaproponował nam zamiast śniadania gofry w bufecie na mieście. Zgodziłam się z uśmiechem.
-Może wieczorem pójdziemy na tańce? Podobno niedaleko jest bardzo przyjemny klub, można nauczyć się salsy...
Zaśmiałam się na samą myśl, o Harry'm tańczącym salsę. Spojrzał na mnie udając oburzonego, ale po chwili do mnie dołączył.
Cały dzień spędziliśmy na plaży, ciesząc się gorącym słońcem. Rose wyglądała uroczo w swoich różowych kąpielówkach i słomianym kapelusiku. Hazz poświęcał jej całą swoją uwagę, ale mi to nie przeszkadzało. Czułam się taka szczęśliwa, za każdym razem, gdy ją przytulał i mówił, jaka jest cudowna. A ona aż piszczała, wciąż spragniona jego ojcowskiej czułości.
Około siedemnastej Hazz polecił mi się przebrać, a sam zadzwonił po opiekunkę z hotelu, która miała zająć się małą. Zamknęłam się w łazience i przez kilka minut walczyłam z suwakiem zielonej, lekko rozkloszowanej sukienki. Potem upięłam włosy w luźny koczek i byłam gotowa.
Lokal, do którego się wybraliśmy należał do tych miejsc, gdzie ludzie uważali znajomość tańców latynoskich za coś naturalnego i nikt nie siedział dłużej niż dwie minuty. Ale... my zdecydowanie pobiliśmy ten rekord. Przez ponad pół godziny siedzieliśmy przy naszym stoliku nie potrafiąc nawet nawiązać dłuższej konwersacji. Zastanawiałam się, dlaczego. Styles był jakby nieobecny, jakby jego myśli zostały przy Rose. Ten jeden raz miałam mu to za złe.
-Przyszliśmy tu pomilczeć? - zapytałam w końcu lekko poirytowana.
-Wybacz. - powiedział cicho, wyrwany z zamyślenia. - Ja...
-Przepraszam. - przy naszym stoliku znikąd pojawił się młody mężczyzna z szerokimi ramionami i amerykańskim akcentem. - Mógłbym zaprosić panią do tańca? - przezornie rzucił spojrzenie w stronę Harry'ego.
-Z chęcią. - uśmiechnęłam się, gdy mój towarzysz nie zareagował.
Ujęłam ciepłą dłoń nieznajomego i wyszliśmy na parkiet, umieszczony pod gołym niebem. Facet wyglądał przyjaźnie, przyglądałam mu się z zainteresowaniem.
-Jestem Anthony. - przedstawił się. - A pani?
-Ronnie. Bez pani. - mrugnęłam do niego, po czym spojrzałam w stronę mojego stolika.
Hazz uporczywie wpatrywał się w swoją szklankę, choć mogłabym przysiąc, że sekundę wcześniej czułam jego wzrok na moich ramionach.
-Pokażesz mi kroki?
-Jasne. - mężczyzna powoli położył dłoń na mojej talii. - To proste. - zapewnił z uśmiechem.
Ujęłam drugą dłoń i wsłuchałam sie w muzykę. Anthony wykonał pierwszy krok, a ja posłusznie podążyłam za nim. Wykonaliśmy obrót, przez co lekko się zachwiałam i mężczyzna obie ręce zacisnął wokół mojego ciała, nie pozwalając mi upaść. Posłałam mu pełen wdzięczności uśmiech, gdy ktoś złapał za mój łokieć i gwałtownym ruchem wyrwał z objęć nieznajomego. Brązowe loki podskoczyły ostrzegawczo, gdy bezczelnie odciągnął mnie na bok.
-Pan wybaczy, ona jest ze mną. - syknął, błyskając zielonymi oczami i pociągnął mnie za sobą.
-Harry! - pisnęłam, szarpiąc się z nim.
Obejrzałam się za Anthony'm, ale nigdzie go nie było. Hazz zatrzymał się i spojrzał na mnie pochmurno.
-Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałam głośno. - Chciałam z nim zatańczyć.
-Nie chciałaś. - powiedział twardo.
-Chciałam!
-Nie chciałaś. Zaraz ci to udowodnię.
Nawet nie zauważyłam, gdy jego ręka znalazła się na moich lędźwiach i przyciągnęła do niego. Oplótł mnie ramionami, nie spuszczając skupionego wzroku z mojej twarzy. Odruchowo położyłam dłonie na jego ramionach. Zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki, moje ręce przeniosły się na jego kark. Oddzielił nas tylko po to, by mną zakręcić, sekundę później znów byłam w jego ramionach. Tańczyliśmy dość nieporadnie w porównaniu do innych, wprawionych tancerzy, ale nie miało to większego znaczenia. Hazz przytulił się do mnie i lekko cmoknął w policzek.
-Chciałaś z nim tańczyć? - zapytał niskim głosem, któremu nie umiałam się oprzeć.
-Tak. - odparłam zadziornie.
Jego ręka zjechała wzdłuż mojego biodra, a potem zawróciła. Przywarliśmy do siebie jeszcze bardziej.
-Chciałaś? - dopytywał, zbliżając swoje usta do mojego ucha tak blisko, że mógłby je pocałować.
-Hmm...
Odchylił głowę i spojrzał mi prosto w oczy. Nasze twarze były zbyt blisko, niemal stykaliśmy się nosami. Nasze stopy odnalazły własny rytm, poruszaliśmy się niezależnie od muzyki.
-Chciałaś? - jego oczy błyszczały, nie sposób było mu się oprzeć.
-Nie.
Zagryzłam dolną wargę, marząc o tym, by mnie pocałował. Ale po kilku minutach Styles odsunął się ode mnie i złapał za rękę.
-Wracamy? - nie czekając na moją odpowiedź pociągnął mnie w stronę wyjścia.

[krótkie info. Robiłam czystki w opowiadaniu i usunęłam prawie dwa rozdziały (w tym połowę tego, więc musiałam przerabiać całość) J zanim włączycie larum, to były fragmenty z cyklu „lanie wody” ale teraz rozdziały już chyba nie będą miały jednakowej długości. I nie proście o nn jeśli nie pojawi się przynajmniej 10 komentarzy.
To jak? Warto było czekać? Jak wrażenia? HMMMM??? ;) 
KOMENTUJCIE I PYTAJCIE]


14 komentarzy:

  1. aaaaaaaaaaa. Lubimy Lubimy i to bardzo. uwielbiam twój sposób pisania. A Harry mmmmmmmmmmm

    OdpowiedzUsuń
  2. No i dlaczego jej nie pocalowal?! Btw, jaki zazdrosny Harry, awwww <3

    OdpowiedzUsuń
  3. awww. *.* jaram sie, taki zazdrosny Harry mi sie podoba. xD Hazza... NO NARESZCIE. XD już chce nn! teraz rozwijaj ten wątek, nie zapominając oczywiście o Emily i Niallu. c: kocham cie. :D @Moments69x

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!! Nareszcie!!!!!!! Tyle czekałam i się doczekałam :)Szoł szłit!!! Harry jaki zazdrośnik XDDD CZEKAM NA NASTĘPNY!!!!! Ahhhh...te emocje :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Zarąbisty jak zawsze *o*

    OdpowiedzUsuń
  6. NO na reszcie się doczekałam kochana to była męczarnia czekać i czekać na ten rozdział ..... ale powiem ci że jest ajdhausgjasbjas suuper! Nawet nie wiesz jak ja czytałam ten moment co Harry i Ronnie tańczyli razem i Harry był trochę zazdrosny. Nooo ja che żeby to się rozwinęło !!! niech oni wrócą do siebie :DDDDD ajakjajksshsaasjkh czekam czekam i jeszcze raz czekam na następny za pewne ciekawy i ekscytujący rozdział !!

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny. Myslalam ze juz sie pocaluja *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Robi się ciekawie:) Czekam na dalszy rozwój spraw. Już myślałam, że się pocałują.... Czekam na dalszy rozwój wydarzeń i kolejny jak zawsze świetny rozdział:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. No powiem Ci że tyle na to czekałam, że nawet wróciłam szybko z imprezy żeby to przeczytać. Harry jest zajebistym ojcem, fajnie że zaczynają się iskierki pomiędzy Ronnie a Harrym. Czekam jak nic na następny rozdział. Ma być równie zajebisty xd POLKA

    OdpowiedzUsuń
  10. Zazdrosny Harry... *____* Boski. Nie mogę się doczekać, aż wreszcie ją pocałuje. Robisz takie napięcie. Ahhh... nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :D
    Amy.xxx

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyno,ten rozdzial jest niesamowity! Jak każdy zresztą xd. WRESZCIE wątek Hazzy i Ronnie ♥♥♥♥♥ Mam nadzieję na dalszy szcześliwy rozwoj wydarzeń. Hehe zazdrosny harry ♥ Chyba w koncu cos do niego dotarlo. PISZ PISZ PISZ PISZ!!!!!!!!!!!!! BŁAGAM,NO! Kocham ♥ całuski :***

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaaaaaaa! *u*
    Jak mi się podoba, ta stanowczość Harryego...Jezu! O to właśnie chodziło!
    Aż mi serce zaczęło bić mocniej. Jego postawa na początku, lekko mnie zszokowała...Myślałam, że coś jej zrobi: "-Harry!-pisnęłam, szarpiąc się z nim." Trochę się przestraszyłam w tym momencie, bo zabrzmiało to jakby się trochę obawiała.
    Wyszła w skąpej bieliźnie ^^ Rozkręca się ten blog, oj rozkręca :D
    Czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam,
    @Emilakobus

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak.. Jak... Jezus jak pięknie :D Wróciłam tu i znowu kilka rozdziałów musialam doczytać ale udało się i powiem ci że bosko *.* Ronnie i Hazza - ciekawie zakręciłaś tą historię :) Można powiedzieć że jest tak słodko zakręcona jak loczki Harrego <3 Czekam na kolejny rozdział i zapraszam na 3 rozdział :) http://bond-blood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. no co jest kufa!!!!!!! Matko ja bym była starsznie zla ze mnie nie -pocalowal!!!!!!!1 ale rozumiem nie jest jeszcze pewny luuub robi jej na zlosc:D hihi @Jestemsobaxx

    OdpowiedzUsuń