Rozdział Dwudziesty Ósmy.



Harry długo jeszcze stał zapatrzony na Rose, napawając się jej widokiem niczym siódmym cudem świata. Siedzieliśmy na ławce w parku niedaleko kliniki. Mała usadowiła się na kolanach Hazzy, bawiąc się jego lokami, a on śmiał się, za każdym razem, gdy tłumaczyła mu coś po swojemu. W końcu jednak miała dość. Spojrzała na mnie.
-Mama... jeć.
Uśmiechnęłam się do niej i spojrzałam na zegarek. Faktycznie, pora na obiad.
-Och, wybacz. - westchnął Styles. - Zapomniałem, że to cudo musi jeść. Podwieźć was do domu?
-Nie, jestem moim autem. - odparłam, jakbym tego żałowała.
Bo żałowałam.
-W takim razie... - powoli zdjął małą z kolan i jeszcze raz ucałował w czoło. - Kiedy się zobaczymy?
-A kiedy możesz?
-Jutro... jutro o piętnastej będę wolny. Przyjedźcie do mnie.
-Dobrze. - zgodziłam się, wstając z ławki.
Hazz nachylił się nad Rose i poczochrał jej włoski.
-Do widzenia, Rose. - wyszeptał czule.
-Pa pa!
Chłopak wyprostował się i napotkałam jego spojrzenie. Czekałam na jakiś gest w jego strony. Pocałunek, przytulenie... po chwili zbliżył się do mnie i powoli ucałował mnie w policzek. Gdy odsuwał swoją twarz od mojej udało mi się zajrzeć w jego oczy.
Ból. Tylko to poczułam.
Ale nie umiałam się temu dziwić. Zasłużyłam sobie i doskonale rozumiałam zachowanie chłopaka.
Chwyciłam małą za rękę i bez słowa ruszyłam w stronę samochodu. Jednak po kilkudziesięciu metrach obejrzałam się i zobaczyłam, że on wciąż tam stoi. Zapragnęłam wrócić i rzucić mu się na szyję. Ale nie mogłam tego zrobić.
Gdy wróciłam do domu i nakarmiłam małą usiadłam w jej pokoju, by się nad tym zastanowić.
Harry postanowił zrobić to samo, co ja, gdy od niego odeszłam. Przelał całą swoją miłość na dziecko, by zapomnieć o bólu, jakim był nasz zniszczony związek. Teraz Rose miała być jedynym łączącym nas ogniwem.
Tylko powód tego zachowania był zupełnie inny. On mi już nie ufał. I miał świadomość, że już nigdy nie odnajdziemy tego, co straciliśmy. W końcu zrozumiał słowa, które wykrzyczałam mu w złości. "Ale ja już nie jestem tą Ronnie!" Teraz on też nie był tym Harry'm. Kochał mnie, wiedziałam, ale czekała nas jeszcze długa droga do naprawienia relacji.
Tym razem, uświadamiając sobie to wszystko, nie uroniłam ani jednej łzy. Obudziła się we mnie siła, której wcześniej nie miałam.
Prawda.
Nie zamierzałam rezygnować.      

*

Oczywiście wszyscy bardzo ucieszyli się z tego zakończenia sprawy. Mama, Luke, Emily, Louis, wszyscy gratulowali mi, że tak dobrze to rozegrałam...
-Nareszcie. - mówił Lou, gdy wpadł do nas wieczorem. - Już się bałem... Jestem z ciebie dumny, Ronnie.
-Pozostali wiedzą?
-Oczywiście. Rozmawialiśmy zaraz po jego powrocie. Był taki szczęśliwy...
Gdy to mówił, drzwi mieszkania się otworzyły i do środka weszła Emily. Ostatnio często wychodziła, co było do niej niepodobne. Zawsze wracała zmęczona. Biegała. Dziwne przeczucie kazało mi twierdzić, że to raczej nie jest jej normalne zachowanie. Na widok Louisa uśmiechnęła się niepewnie, jakby przez grzeczność i ruszyła w stronę swojego pokoju.
-Och, Emily... - zaczął Tommo, ale zanim cokolwiek powiedział, dziewczyna zatrzasnęła drzwi do swojej sypialni i otworzyła je dopiero, gdy wyszedł.

*

Następnego dnia ubrałam małą w kolorową spódniczkę i jasną bluzeczkę, sama założyłam letnią sukienkę - choć lato powoli zbliżało się ku końcowi - i pojechałam do Harry'ego.
Pod jego domem stały dwa inne auta. Rozpoznałam samochód Nialla. Drugi prawdopodobnie należał do Zayna.
Zapukałam, ale usłyszałam tylko głośnie "Wejdźcie!" więc nacisnęłam klamkę i wkroczyłam do środka.
Całe One Direction spotkałam w jadalni, gdzie stali pochyleni nad ogromnym stołem, na którym leżały jakieś papiery. Gdy tylko Harry nas dostrzegł, natychmiast podbiegł do małej i przytulił na powitanie. Pozostali chłopacy zebrali rozrzuconą makulaturę i powoli ruszyli do wyjścia. Oczywiście, wcześniej poczochrali małej włoski i spojrzeli na mnie z wymownym "Cześć, Ronnie..." na ustach. Po chwili zostaliśmy sami.
-Napijesz się czegoś? - zapytał Harry.
-Wody.
Rozsiedliśmy się w salonie i patrzyliśmy jak mała bawi się wszystkim, co Styles zniósł jej z całego domu.
-Chciałbym móc regularnie się z nią widywać. - odezwał się nagle Harry. - Oczywiście, na tyle, na ile pozwolą mi obowiązki.
-Nie ma problemu. - uśmiechnęłam się.
-I chciałbym za nią płacić.
-Nie, Harr...
-Nawet nie próbuj protestować. Nie narzekam na moje zarobki. - zaśmiał się. - A ty, z tego co wiem, jesteś na utrzymaniu Luke'a.
-Cóż...
-Więc uważam za mój obowiązek to nadrobić. Chcę, żeby ona miała wszystko, co potrzebne.
-Rozpieścisz ją. - mrugnęłam, a on znów się zaśmiał.
-Nie... tylko dobrze zaopatrzę. - na chwilę odwrócił wzrok. - Myślę, że nie będziemy bawić się w prawników, jakoś sami się umówimy.
-Hazz, nie musisz, naprawdę. Dajemy sobie radę.
-Ale chcę, Ronnie. - spojrzał na swoje dłonie. - Chcę nie tylko dla małej, ale też dla ciebie... i dla siebie.
-Jeśli chodzi ci o nadrabianie straconego czasu... - zamilkłam, widząc jego spojrzenie. - Dobrze.
-I przedstawię ją fanom. - powiedział po chwili.
-Co? - zadziwiłam się.
-Nie zamierzam ukrywać jej istnienia. Założę, się, że zostanie maskotką Directioners, tak jak Lux.
-Ale... - zmieszałam się. - Może jeszcze nie teraz? Poczekajmy...
Harry zastawił się chwilę.
-Zobaczę.
Wtedy mała podbiegła do nas, pokazując jakąś figurkę. Hazz patrzył na nią z zachwytem, a ja patrzyłam na niego. Był zupełnie inny niż kilka dni temu. Taki... jasny. Gdy Rose znów wróciła do zabawy, on też na mnie spojrzał.
-Jest taka podobna do ciebie... - zauważył. - Te oczy...
-I ten uśmiech... - znów mrugnęłam.
Harry zaśmiał się cicho.
-Tak...
-Zawsze mi o tobie przypominała. - wyznałam. - Jakbym patrzyła w zdjęcie.
Przyglądałam się jego szmaragdowym tęczówkom, czując jak moje serce powoli topnieje pod ich spojrzeniem. Zupełnie spontanicznie przysunęłam się bliżej i wyciągnęłam szyję, by dosięgnąć jego ust.
Ale chłopak tego nie chciał. Odwrócił głowę i wbił wzrok w Rose. Tylko to już nie było to radosne spojrzenie, był spięty. Ignorując wewnętrzny ból powoli dotknęłam jego ramienia.
-Harry... czy my spróbujemy...
Spojrzał na mnie oczami pełnymi smutku.
-Ronnie...
-Rozumiem. - próbowałam się nie rozpłakać.
-Poczekaj... Ja... wiesz co czuję. Ale nie teraz... teraz należę do Rose.
-Poczekam. - wyszeptałam.
Nie odpowiedział.
Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Nie otarłam jej - pozwoliłam, by przetarła szlak tym, które popłyną, gdy zostanę sama.
-Nie chcę byś czuła... odrzucenie kosztem małej. - powiedział Hazz, nie patrząc na mnie. - Tak jak ja wcześniej... Ale chcę najpierw nauczyć się być ojcem... a potem nauczyć się znów ci ufać.
Rozumiałam jego decyzję.
Więc dlaczego to aż tak bolało?
-Jak się czułaś? Wtedy, na początku? - zapytał nagle.
Wyprostowałam się i spojrzałam mu w oczy.
-Czułam się okropnie. Wiedziałam, co ci zrobiłam i bałam się, że sobie nie poradzę. Było mi ciężko.
-Beze mnie?
-Tak.
-Ale... poradziłaś sobie.
-Teraz już sobie nie poradzę...
Spojrzał na mnie, nie wiedząc, o czym mówię.
-Boję się, że mi nie wybaczysz. A tym razem nie będzie już Luke'a, który mnie przytrzyma. Wiem, że wszystko co zrobiłam było złe, ale przecież kiedy człowiekowi najbardziej zależy najłatwiej zrobić coś nie tak. - celowo zacytowałam jego własne słowa.
Przez chwilę milczał zastanawiając się nad tym.
-Mama! - Rose podbiegła do mnie z jedną z 'zabawek'.
Harry patrzył jak rozmawiamy z delikatnym uśmiechem. Gdy dziewczyna znów zajęła się sobą odwrócił wzrok.
-A ty? - zapytałam cicho, choć nie chciałam tego wiedzieć.
Zagryzł dolną wargę, wciąż na mnie nie patrząc.
-Zostałem sam. Jak miałem się czuć?
Zastanowiłam się nad tym.
-Gdy ona się urodziła, przez pierwszy miesiąc codziennie płakałam nad kołyską. - wyznałam. - Ale do dziś nie wiem, czy byłam wtedy bardziej szczęśliwa z jej narodzin, z tego jaka jest piękna i zdrowa, czy bardziej martwa z braku ciebie przy nas...
Wstałam i wyszłam na zewnątrz. Wdychałam świeże powietrze, patrząc, jak zbiera się na deszcz. Nawet nie drgnęłam, gdy pierwsze krople spadły na ziemię. Nie zmoczyły mnie, bo stałam pod niewielkim przedłużeniem daszku, przy samych drzwiach. Słyszałam głos Harry'ego. Po chwili znów było ciepło i słonecznie. Hazz wyszedł przed dom trzymając na rękach Rose.
-Pora na was. - powiedział cicho podając mi ją.
-Pożegnałaś się z tatusiem? - zapytałam małą, a ona wychyliła się i posłała mu całusa.
-Pa pa!
Styles uśmiechnął się do niej, a potem do mnie.
Odwróciłam głowę i ruszyłam w stronę samochodu.
-Zawsze będę ci mówić o miłości. - obiecałam małej, gdy jechałyśmy do domu.
-Cio?
-Och, Rose... - westchnęłam. - Mamusia popełniła dużo błędów i zabrała ci tatusia. Ale teraz musimy go odzyskać. Muszę oddać ci twoją rodzinę, malutka.
-Tatuś!
-Tak, Rose... Tatuś...

[Troszkę nudno, co nie?
Mam pytanko. Smile of Harry ma aktualnie 40 rozdziałów. Czyli zaczynam kończyć. Ma być około 45 czy 50? (czyt. rozciągać to długo czy jeszcze dłużej ;)) Jak wolicie? 
Co sądzicie o zachowaniach Harry'ego i Ronnie?
Komentujemy i pytamy]

13 komentarzy:

  1. ROZCIĄGAMY!!! <3 ccuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudddddddddddddddddddddooooooooooooooooooooooooooooooooowwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnneeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak najdłużej :D Kocham to opowiadanie, więc jak dla mnie może być i wieczność.
    Nie wiem dlaczego uważasz, że ten rozdział jest nudny. Może nie dzieje się w nim dużo, ale przynajmniej jest tak ładnie opisane jak Harry cieszy się Rose. Z jednej strony dziwię się dlaczego Harry odpycha Ronnie, a z drugiej wydaje mi się, że Ronnie jest nachalna.
    Czekam na nn.
    Amy.xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. To musi miec bardzo bardzo bardzo duzo rozdzialow . Nie koncz tegoo. Kocham tego blogabi chce juz nn. Pozdrawiam weny :** xx

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham, kocham. A czy rozciagać wole żebys napisał tak zeby nie było lania wody, a to zależy od ciebie ile sie zmiescisz

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam:* zdecydowanie ciągnij to dalej :D Szkoda że Harry tak od razu nie wrócił do Ronnie ale potrzebuje czasu, mam nadzieje że będą ze sobą i ajdjadjhdjahska tak bardzo się ciesze że Harry zaangażuje się w życie Rose :DDD aaah wspaniale<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham<3 Mam nadzieję że Harry i Ronnie będą razem, Hazz i Rose są tacy słodcy awww<3 i rób jak najwięcej rozdziałów:)
    @CAROTTO1Dxxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, swietne! Te wątki Harrego i Rose och *.*
    Jestem ciekawa kiedy będą mówić w mediach, o Rose, Ronnie i Harrym ;d Ciekawe jak przyjmą wieść fanki że Harry ma córkę.
    Czekam na kolejny rozdział i z chęcią poczytałabym do 50! :)
    @Solumss

    OdpowiedzUsuń
  8. Widze, że teraz role sie odwróciły. :) Teraz Ronnie walczy o Harrego. Mam nadzieje, że wkrótce sie pogodzą.. Zastanawiam sie też nad wątkiem Niall'a i Emily. Czekam aż coś sie rozwinie. :D Jestem niecierpliwa i chce już kolejny rozdział! <3 @Moments69x

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuć między nimi to napięcie, a raczej ze strony Harryego. Smutno mi, bo jednak miałam nadzieję, na to, że Harry jakimś cudem zapomni w trymiga, o tym wszystkim.
    Rozumiem go, bo jaki ojciec nie byłby załamany, wręcz okaleczony (psychicznie) z powodu, jakim jest brak swojej obecności przy narodzinach dziecka, jego pierwszych krokach... Niestety czasu się nie odwróci, to nie science fiction, żeby było to możliwe.
    Zachowanie Emily...Dziwne i zarazem intrygujące. Wychodzi z domu "biegać"...Mi się jednak wydaje, że spotyka się z Niallem lub Zaynem. Być może się mylę, ale to nawet pasuje.
    Myśląc o tym, jaki szok u chłopców mógł wykonać fakt iż, Harry jest ojcem, Rose. Chciałabym zobaczyć ich rozwarte "paszcze". Byłoby zabawnie :D
    Co do Twojego pytania. Proszę, aby jak najdłużej to rozciągnąć. Chociaż sama nie wiem, jeżeli to by było takie przymusowe zmuszanie Cię do tego, to pewnie nie chciałoby Ci się. Przez co historia, byłaby jak flaki z olejem. To Twój wybór, ale dziękujemy, że Nas pytasz :)
    @Emilakobus

    OdpowiedzUsuń
  10. Niech opowiadanie trwa jak najdłuzej. Popłakałam się....znowu. błagam niech Harry wybaczy Ronnie...ja już nie mogę. Bardzo bym chciała żeby wszystko się idealnie ułożylo. Nie zniose tego jak wszystko skonczy sie zle...Podoba mi sie sila Ronnie,chec walki o Hazze. To bardzo,bardzo zajebiste. Rozumiem Stylsa,naprawde. Jest zraniony,i to bardzo. Ale nie moge wyrzucic z siebie tego,ze jestem po stronie Ronnie. Popelnila bledy,owszem ,ale z milosci. Szkoda ,ze wiekszosc bohaterow o tym zapomniala...no trudno i tak KOCHAM ♥ Mam nadzieje ,ze chlopaki przypomna sobie ,ze Ronnie kocha Hazze całym sercem i to co dla niego zrobila wymagalo ogromnej sily i wytrzymalosci. Oczywiscie nikogo nie obwiniam,czasem los jest okrutny. Pragne tylko aaby milosc Ronnie i Harrego sie odrodzila. Pisz dalej ♥ Całuski :***

    OdpowiedzUsuń
  11. @Emilakobus Co do Emily. Zayn ma dziewczynę, a Emily go unika więc raczej sie nei widują. A Nialla nienawidzi za to jak potraktował Ronnie i że widział jej ręce. Ona naprawdę wychodzi biegać, chce odciąć się od wszystkich, z Ronnie włącznie :)
    *
    Co do tych rozdziałów - mam po prostu 2 wersje zakończenia i nie wiem które wybrać.
    nn jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział genialny jak zawsze *.* niech te opowiadanie trwa jak najdłużej !! I liczę na to, że Hazza ponownie zaufa Ronnie.. :D @BakaOfficial

    OdpowiedzUsuń
  13. Oby im sie wszystko dobrze ulozylo :)x

    OdpowiedzUsuń