Siedziałam na plaży wpatrując
się w Rose beztrosko skaczącą po rozgrzanym piasku. Harry spacerował brzegiem z
lekko przymkniętymi powiekami. Poruszyłam się niepewnie w moim skąpym bikini,
zastanawiając się, czy do niego podejść.
Prawie nie rozmawialiśmy.
Wiedziałam, że często przyglądał mi się podczas lotu, ale nie komentowałam tego
w żaden sposób, tylko uśmiechałam się, gdy nasze spojrzenia się spotykały. Ale
ile to miało trwać?
Energicznym ruchem poderwałam
się i ruszyłam truchtem w jego stronę. Napawałam się widokiem jego rozwianych
gorącym wiatrem loków, szortów do kolan i odkrytej, pokrytej tatuażami klatki.
Czułam się nieco niepewnie, bo Perrie wyrzuciła mi z torby chusty, którymi
mogłabym się ewentualnie przewiązać, a przecież nie będę paradować z grubym
swetrem na biodrach.
Zatrzymałam się przy nim i
posłałam mu radosny uśmiech.
-Coś się stało? - zapytał.
-Nie. Mogę do ciebie dołączyć?
-Jasne.
Obejrzałam się na naszą
córeczkę, ale ona była właśnie zaabsorbowana swoim drugim - bo pierwszy
zbudowała z ojcem zaraz po przyjeździe - zamkiem z piasku. Z ogromnym jak na
jej dwa latka zaangażowaniem uderzała łopatką w górkę piasku, najwyraźniej
sądząc, że budowla jest w niej uwięziona. Harry też na nią patrzył, a jego oczy
wyrażały dumę. W końcu spojrzeliśmy na siebie i ruszyliśmy. Przez chwilę żadne
z nas nie nawiązywało konwersacji.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że
Luke się wyprowadza? - zapytał nagle chłopak.
-To się stało bardzo nagle, z
dnia na dzień...
-I teraz jesteś sama. - zauważył,
marszcząc brwi.
-Nie jestem sama. Mam ciebie.
Chyba spodobała mu się ta
odpowiedź.
-Czyli pozwolisz mi za was
płacić?
-Cóż... nie zamierzam żyć z
alimentów.
-Nie nazywaj tak tego. -
zaprotestował.
-W każdym razie szukam pracy.
-Po co? Zatrudnisz opiekunkę?
- prychnął. - To głupota.
Wzruszyłam ramionami. Nagle
Harry zatrzymał się i złapał mnie za ramiona. Na kilka sekund zatopiłam się w
jego jasnym, pewnym spojrzeniu.
-Jesteśmy rodziną. -
powiedział poważnie. - Słyszysz? A ja jestem jej głową. Nie pozwolę by matka
mojego dziecka pracowała na opiekunkę i nie miała czasu by patrzeć jak rośnie
jej własna córka. Skoro ja mam pieniądze, to chociaż ty powinnaś być przy niej
cały czas. Postanowione.
Milczałam, wzruszona jego
postawą. Nazwał nas rodziną. Miałam ochotę się rozpłakać.
Wtedy Harry, do tej pory
patrzący mi prosto w twarz, zjechał wzrokiem w dół mojego ciała. Poczułam
uderzenie gorąca i w duchu podziękowałam dziewczynom, że zmusiły mnie do
noszenia tego stroju. Chyba jednak spełniał swoje zadanie, bo Hazz przez
dłuższą chwilę nie odrywał ode mnie wzroku. Chłopak lekko pochylił się w moją
stronę i opuszkami palców otrząchnął ziarenka piasku z mojego uda. Na jego usta
wkradł się nieśmiały uśmieszek, a mnie przeszył przyjemny dreszcz. Miałam ochotę
wytarzać się cała w piachu, byleby znów mnie dotknął.
Nie wiedząc, co powiedzieć
wyciągnęłam palec i wymierzyłam go w motyla na jego brzuchu.
-Nie uważasz, że przesadziłeś
z tatuażami? - zapytałam zaczepnie.
-Nie. - zaśmiał się. - Nie
podobają ci się?
Przesunęłam ręką w górę jego
torsu, dotykając kolejnych rysunków na skórze ukochanego i uśmiechnęłam się.
Już nie był osiemnastoletnim wyrostkiem, z którym poznałam wszystkie znaczenia
słowa miłość, ale prawdziwym facetem, z którym chciałam je odkryć na nowo. W
ostatniej chwili powstrzymałam się przed westchnieniem na wspomnienie ciepła
jego ciała podczas naszej ostatniej wspólnej nocy. Spojrzałam mu prosto w oczy
i zrozumiałam, że oboje myślimy o tym samym.
-Podobają mi się. - powiedziałam,
nie spuszczając wzroku. - Chciałabym poznać ich symbolikę.
Uśmiechnął się i ruszyliśmy z powrotem.
W samą porę. Rose właśnie zrozumiała, że w górce piasku nie ma żadnego zamku i
zamierzała iść popływać. Hazz pobiegł w jej stronę i chwilę później całą trójką
pluskaliśmy się w ciepłej tropikalnej wodzie.
*
Pierwsza noc minęła spokojnie,
ekstrawagancka bielizna na nic się nie zdała, choć i tak musiałam się w niej
położyć, bo nie miałam nic innego. Mocniej okręciłam się kołdrą i patrzyłam na
śpiącą w moim łóżku Rose, w duchu obiecując, że zemszczę się na dziewczynach.
Ale potem przypomniałam sobie ten nieśmiały gest Harry'ego na plaży i
postanowiłam złagodzić im karę. Zasnęłam wspominając cudowne chwile spędzone na
gorącej plaży razem z dwójką ludzi, których kochałam najbardziej.
Rano obudził mnie cichy śpiew.
Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że mojego dziecka nie ma obok mnie.
Szybko wyskoczyłam z pościeli i pobiegłam do salonu wynajmowanego przez nas
domku przy plaży. Tam, na sofie siedział Harry i niezdarnie czesał włoski Rose,
która popiskiwała co chwilę. Chcąc ją uspokoić, śpiewał jej piosenki Eda. Gdy
usłyszał, że wchodzę do pomieszczenia automatycznie odwrócił głowę w moim
kierunku.
Nagle przestał śpiewać i
przełknął ślinę, nie odrywając ode mnie wzroku.
-Dzień dobry. - powiedział, a
na jego usta wkradł się uśmiech.
Dopiero wtedy zorientowałam
się, że mam na sobie koronkowe figi w cielistym kolorze i dobrany do kompletu,
półprzezroczysty top z wstążeczką pod biustem. Zakłopotana nie odpowiedziałam.
-Wyglądasz jak prezent. -
zaśmiał się nagle. - Bardzo ładny prezent.
Cóż, moja skóra miała podobny
odcień co bielizna, więc na pierwszy rzut oka musiałam wyglądać jakbym
paradowała nago przewiązana tylko wstążką. Mimowolnie się uśmiechnęłam i zawróciłam
na piecie, by założyć coś innego.
Gdy wróciłam, Hazz wciąż
mocował się z włoskami małej, mocno zapętlonymi po zabawach na plaży. Szybko
wzięłam córkę na kolana i doprowadziłam jej fryzurę do porządku, a Harry
zaproponował nam zamiast śniadania gofry w bufecie na mieście. Zgodziłam się z
uśmiechem.
-Może wieczorem pójdziemy na
tańce? Podobno niedaleko jest bardzo przyjemny klub, można nauczyć się salsy...
Zaśmiałam się na samą myśl, o
Harry'm tańczącym salsę. Spojrzał na mnie udając oburzonego, ale po chwili do
mnie dołączył.
Cały dzień spędziliśmy na
plaży, ciesząc się gorącym słońcem. Rose wyglądała uroczo w swoich różowych
kąpielówkach i słomianym kapelusiku. Hazz poświęcał jej całą swoją uwagę, ale
mi to nie przeszkadzało. Czułam się taka szczęśliwa, za każdym razem, gdy ją
przytulał i mówił, jaka jest cudowna. A ona aż piszczała, wciąż spragniona jego
ojcowskiej czułości.
Około siedemnastej Hazz
polecił mi się przebrać, a sam zadzwonił po opiekunkę z hotelu, która miała
zająć się małą. Zamknęłam się w łazience i przez kilka minut walczyłam z
suwakiem zielonej, lekko rozkloszowanej sukienki. Potem upięłam włosy w luźny
koczek i byłam gotowa.
Lokal, do którego się
wybraliśmy należał do tych miejsc, gdzie ludzie uważali znajomość tańców
latynoskich za coś naturalnego i nikt nie siedział dłużej niż dwie minuty.
Ale... my zdecydowanie pobiliśmy ten rekord. Przez ponad pół godziny
siedzieliśmy przy naszym stoliku nie potrafiąc nawet nawiązać dłuższej
konwersacji. Zastanawiałam się, dlaczego. Styles był jakby nieobecny, jakby
jego myśli zostały przy Rose. Ten jeden raz miałam mu to za złe.
-Przyszliśmy tu pomilczeć? -
zapytałam w końcu lekko poirytowana.
-Wybacz. - powiedział cicho,
wyrwany z zamyślenia. - Ja...
-Przepraszam. - przy naszym
stoliku znikąd pojawił się młody mężczyzna z szerokimi ramionami i amerykańskim
akcentem. - Mógłbym zaprosić panią do tańca? - przezornie rzucił spojrzenie w
stronę Harry'ego.
-Z chęcią. - uśmiechnęłam się,
gdy mój towarzysz nie zareagował.
Ujęłam ciepłą dłoń nieznajomego
i wyszliśmy na parkiet, umieszczony pod gołym niebem. Facet wyglądał
przyjaźnie, przyglądałam mu się z zainteresowaniem.
-Jestem Anthony. - przedstawił
się. - A pani?
-Ronnie. Bez pani. - mrugnęłam
do niego, po czym spojrzałam w stronę mojego stolika.
Hazz uporczywie wpatrywał się
w swoją szklankę, choć mogłabym przysiąc, że sekundę wcześniej czułam jego
wzrok na moich ramionach.
-Pokażesz mi kroki?
-Jasne. - mężczyzna powoli
położył dłoń na mojej talii. - To proste. - zapewnił z uśmiechem.
Ujęłam drugą dłoń i wsłuchałam
sie w muzykę. Anthony wykonał pierwszy krok, a ja posłusznie podążyłam za nim.
Wykonaliśmy obrót, przez co lekko się zachwiałam i mężczyzna obie ręce zacisnął
wokół mojego ciała, nie pozwalając mi upaść. Posłałam mu pełen wdzięczności
uśmiech, gdy ktoś złapał za mój łokieć i gwałtownym ruchem wyrwał z objęć
nieznajomego. Brązowe loki podskoczyły ostrzegawczo, gdy bezczelnie odciągnął
mnie na bok.
-Pan wybaczy, ona jest ze mną.
- syknął, błyskając zielonymi oczami i pociągnął mnie za sobą.
-Harry! - pisnęłam, szarpiąc
się z nim.
Obejrzałam się za Anthony'm,
ale nigdzie go nie było. Hazz zatrzymał się i spojrzał na mnie pochmurno.
-Dlaczego to zrobiłeś? -
zapytałam głośno. - Chciałam z nim zatańczyć.
-Nie chciałaś. - powiedział
twardo.
-Chciałam!
-Nie chciałaś. Zaraz ci to
udowodnię.
Nawet nie zauważyłam, gdy jego
ręka znalazła się na moich lędźwiach i przyciągnęła do niego. Oplótł mnie
ramionami, nie spuszczając skupionego wzroku z mojej twarzy. Odruchowo
położyłam dłonie na jego ramionach. Zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki, moje
ręce przeniosły się na jego kark. Oddzielił nas tylko po to, by mną zakręcić,
sekundę później znów byłam w jego ramionach. Tańczyliśmy dość nieporadnie w
porównaniu do innych, wprawionych tancerzy, ale nie miało to większego
znaczenia. Hazz przytulił się do mnie i lekko cmoknął w policzek.
-Chciałaś z nim tańczyć? -
zapytał niskim głosem, któremu nie umiałam się oprzeć.
-Tak. - odparłam zadziornie.
Jego ręka zjechała wzdłuż
mojego biodra, a potem zawróciła. Przywarliśmy do siebie jeszcze bardziej.
-Chciałaś? - dopytywał,
zbliżając swoje usta do mojego ucha tak blisko, że mógłby je pocałować.
-Hmm...
Odchylił głowę i spojrzał mi
prosto w oczy. Nasze twarze były zbyt blisko, niemal stykaliśmy się nosami.
Nasze stopy odnalazły własny rytm, poruszaliśmy się niezależnie od muzyki.
-Chciałaś? - jego oczy
błyszczały, nie sposób było mu się oprzeć.
-Nie.
Zagryzłam dolną wargę, marząc
o tym, by mnie pocałował. Ale po kilku minutach Styles odsunął się ode mnie i
złapał za rękę.
-Wracamy? - nie czekając na
moją odpowiedź pociągnął mnie w stronę wyjścia.
[krótkie info. Robiłam czystki w opowiadaniu i usunęłam
prawie dwa rozdziały (w tym połowę tego, więc musiałam przerabiać całość) J zanim włączycie larum, to
były fragmenty z cyklu „lanie wody” ale teraz rozdziały już chyba nie będą
miały jednakowej długości. I nie proście o nn jeśli nie pojawi się przynajmniej
10 komentarzy.
To jak? Warto było czekać? Jak wrażenia? HMMMM??? ;)
KOMENTUJCIE I PYTAJCIE]
aaaaaaaaaaa. Lubimy Lubimy i to bardzo. uwielbiam twój sposób pisania. A Harry mmmmmmmmmmm
OdpowiedzUsuńNo i dlaczego jej nie pocalowal?! Btw, jaki zazdrosny Harry, awwww <3
OdpowiedzUsuńawww. *.* jaram sie, taki zazdrosny Harry mi sie podoba. xD Hazza... NO NARESZCIE. XD już chce nn! teraz rozwijaj ten wątek, nie zapominając oczywiście o Emily i Niallu. c: kocham cie. :D @Moments69x
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!! Nareszcie!!!!!!! Tyle czekałam i się doczekałam :)Szoł szłit!!! Harry jaki zazdrośnik XDDD CZEKAM NA NASTĘPNY!!!!! Ahhhh...te emocje :P
OdpowiedzUsuńZarąbisty jak zawsze *o*
OdpowiedzUsuńNO na reszcie się doczekałam kochana to była męczarnia czekać i czekać na ten rozdział ..... ale powiem ci że jest ajdhausgjasbjas suuper! Nawet nie wiesz jak ja czytałam ten moment co Harry i Ronnie tańczyli razem i Harry był trochę zazdrosny. Nooo ja che żeby to się rozwinęło !!! niech oni wrócą do siebie :DDDDD ajakjajksshsaasjkh czekam czekam i jeszcze raz czekam na następny za pewne ciekawy i ekscytujący rozdział !!
OdpowiedzUsuńSwietny. Myslalam ze juz sie pocaluja *.*
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie:) Czekam na dalszy rozwój spraw. Już myślałam, że się pocałują.... Czekam na dalszy rozwój wydarzeń i kolejny jak zawsze świetny rozdział:)))
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci że tyle na to czekałam, że nawet wróciłam szybko z imprezy żeby to przeczytać. Harry jest zajebistym ojcem, fajnie że zaczynają się iskierki pomiędzy Ronnie a Harrym. Czekam jak nic na następny rozdział. Ma być równie zajebisty xd POLKA
OdpowiedzUsuńZazdrosny Harry... *____* Boski. Nie mogę się doczekać, aż wreszcie ją pocałuje. Robisz takie napięcie. Ahhh... nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :D
OdpowiedzUsuńAmy.xxx
Dziewczyno,ten rozdzial jest niesamowity! Jak każdy zresztą xd. WRESZCIE wątek Hazzy i Ronnie ♥♥♥♥♥ Mam nadzieję na dalszy szcześliwy rozwoj wydarzeń. Hehe zazdrosny harry ♥ Chyba w koncu cos do niego dotarlo. PISZ PISZ PISZ PISZ!!!!!!!!!!!!! BŁAGAM,NO! Kocham ♥ całuski :***
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaa! *u*
OdpowiedzUsuńJak mi się podoba, ta stanowczość Harryego...Jezu! O to właśnie chodziło!
Aż mi serce zaczęło bić mocniej. Jego postawa na początku, lekko mnie zszokowała...Myślałam, że coś jej zrobi: "-Harry!-pisnęłam, szarpiąc się z nim." Trochę się przestraszyłam w tym momencie, bo zabrzmiało to jakby się trochę obawiała.
Wyszła w skąpej bieliźnie ^^ Rozkręca się ten blog, oj rozkręca :D
Czekam na następny rozdział :)
Pozdrawiam,
@Emilakobus
Jak.. Jak... Jezus jak pięknie :D Wróciłam tu i znowu kilka rozdziałów musialam doczytać ale udało się i powiem ci że bosko *.* Ronnie i Hazza - ciekawie zakręciłaś tą historię :) Można powiedzieć że jest tak słodko zakręcona jak loczki Harrego <3 Czekam na kolejny rozdział i zapraszam na 3 rozdział :) http://bond-blood.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńno co jest kufa!!!!!!! Matko ja bym była starsznie zla ze mnie nie -pocalowal!!!!!!!1 ale rozumiem nie jest jeszcze pewny luuub robi jej na zlosc:D hihi @Jestemsobaxx
OdpowiedzUsuń