Rozdział Dwudziesty Drugi.


UWAGA!
JUTRO WAŻNA DATA!
PROSZĘ O POMOC!

"DIRECTIONERS! CHYBA NIE ZDAJECIE SOBIE SPRAWY JAKA JEST JUTRO DATA!
18.04.2013.
TO OZNACZA 1000 DNI ISTNIENIA ZESPOŁU KTÓRY NA ZAWSZE ODMIENIŁ NASZE ŻYCIA...."


[A jednak Honnie ;)]

Niall podjechał pod knajpę, w której razem z chłopakami z zespołu miał zjeść wczesny lunch. Na parkingu rozpoznał auto Harry'ego i Liama. Zaparkował obok nich i szybkim krokiem ruszył do środka. Przyjaciele zajęli już ustronne miejsca z boku lokalu. Był z nimi Lou.
-Cześć, Niall! - zawołali go.
-Cześć, nie ma Zayna?
-Będzie za chwilę.
-Ok.
Przez chwilę rozmawiali o swoich planach na najbliższe dni. Potem Hazz wychylił się i spojrzał na Horana z pytaniem w oczach.
-Byłeś?
-Byłem. - potwierdził. - Ronnie chciała, żebyś do niej zadzwonił. Macie się spotkać, czy coś...
-A tak, dzięki.
-Nie ma sprawy.
-Byłeś u Ronnie? - zaciekawił się Louis.
-Tak.
-Kim jest ta dziewczyna... Emily? - zapytał Liam. - Wyglądała... dziwnie, kiedy ją widzieliśmy.
-Nie mam pojęcia. - przyznał Niall. - Jest nawiązuje zbyt wielkiego kontaktu.
-Ronnie mi o niej mówiła. - zauważył Harry. - To kuzynka jej przyjaciółki. Chyba jest chora.
-Dlaczego nie mieszka z tą przyjaciółką? - zdziwił się Liam.
-Nie wiem...
-Mówisz, że jest chora? - Niall chwilę się zastanowił. - To by się zgadzało... zachowuje się bardzo... anemiczne. Nie udało mi się nawet uchwycić jej spojrzenia. Już Rose jest bardziej rozmowna.
-Rose? - Louis nie umiał pohamować ciekawości.
-Haha, tak. Pochwaliła mi się nawet swoimi prezentami urodzinowymi, misiem i taką ładną, porcelanową laleczką...
Przy słowach "porcelanowa laleczka" Lou odwrócił wzrok zmieszany. Wiedział, że to nie był prezent na urodziny.
-Zaraz? - zdziwił się Liam. - Co mówisz? Urodzinowymi.
-Tak... - Horan nie rozumiał, o co chodzi przyjacielowi.
Wtedy Harry wydał z siebie głuche sapnięcie. Trzy pary oczu spojrzały na niego jednocześnie, ale on już tego nie rejestrował. W jego umyśle słowa zamieniały się na liczby, liczby na fakty, na wnioski, które były najgorszymi, jakie tylko mógł wysnuć. W całym tym szaleństwie opacznie zrozumiał słowa, które słyszał przy rozstaniu z Ronnie.
Zawsze był pewien jednego - jego ex nigdy go nie zdradzała. Pamiętał jej słowa "Nie zdradzam cię!", to jak je wypowiedziała. Ale teraz, gdy wyliczył w którym miesiącu Ronnie musiałaby zajść w ciążę, jedyna prawda, którą wtedy usłyszał, wydała mu się kłamstwem.
Nagle poczuł potęgującą się w nim wściekłość. Nie zastanawiając się nad tym, co robi, zerwał się z krzesła i wybiegł z lokalu.
Pozostali chłopacy patrzyli na siebie zdezorientowani.
-Ronnie. - powiedział nagle Lou. - Pojedzie do Ronnie.
-Ale po co?
-Niall, pamiętasz, mówiłem ci, że Ronnie coś mi powiedziała?
-Tak, ale...
Ale Lou równie niespodziewanie, co wcześniej jego przyjaciel, poderwał się z miejsca. Harry już wyjeżdżał na ulicę.
-Poczekaj! - zawołał Tommo, niemal wbiegając pod koła kabrioletu.
-Miałeś rację, Lou. Przez cały czas. To ja się myliłem.
-Co?!
-Miałeś rację, co do Ronnie.
Louis chciał podejść do drzwi kierowcy, by go uspokoić, ale on ruszył z piskiem opon i łamiąc kilka przepisów wyjechał na drogę.
Niall i Liam wybiegli przed budynek, wciąż nie wiedząc co tu się dzieje. Horan nie rozumiał, co tak wkurzyło Hazzę, ale czuł się za to współodpowiedzialny. Wyciągnął kluczyki z kieszeni i pobiegł do swojego wozu.
-Nie, Niall! - protestował Lou.
-Pojadę za nim!
-Posłuchaj, on...
-Zadzwonię, jeśli będziecie potrzebni.
-Ale nawet nie wiesz...
-Pojadę z tobą! - zaoferował się Liam.
-Nie, wkurzy się, gdy zobaczy pościg.
-Więc czekajcie na telefon. - uciął Niall i pojechał za przyjacielem.

*

Głuche uderzenia w drzwi nie zwiastowały nic dobrego. Chłopak stał na klatce schodowej patrząc na mnie wzrokiem, jakiego jeszcze nigdy nie widziałam.
-Harry...?
-Dobrze się bawiłaś? - zapytał głosem, równie ostrym jak nóż.
-Co?
-Pytam, czy dobrze się bawiłaś moim sercem? - wszedł do mieszkania, nie spuszczając ze mnie wściekłego wzroku. - Nigdy nie sądziłem, że jest coś, co zraniłoby mnie bardziej niż rozstanie z tobą. Bo cię kochałem! I wierzyłem ci! - wrzasnął.
-Ale...
-"Nie zdradzam cię!" - zakpił, naśladując mój głos. - Akurat! Okłamywałaś mnie! Powiedz, jak długo się ukrywaliście? Jak długo zamierzałaś grać ze mną? Dobrze było być moją dziewczyną? Dziewczyna Harry'ego Stylesa! Tego naiwniaka, który nie zauważy, że masz faceta na boku! Tak? A mówią, że to Eleanor jest taka. Dobrze ci było? Tylko nie przewidziałaś, że wpadniesz ze swoim "przyjacielem", prawda?
Otworzyłam usta zszokowana. O czym on mówił?!
Widziałam, że jest wściekły. Trząsł się z nadmiaru złości. Patrzył na mnie w taki sposób, że nie byłam w stanie oddychać. Oczy zaszły mi łzami.
-Nie mam pojęcia o czym ty mówisz...
-O tym, że zdradzałaś mnie z tym swoim przyjacielem Bóg wie ile, a potem rzuciłaś jak jakiegoś idiotę, gdy zaszłaś z nim w ciążę! - wrzasnął mi w twarz. - A ja, głupi, czułem się winny!
-Nie, Harry...
Już miałam zaprzeczyć, gdy do przedpokoju wpadła zdziwiona Emily z Rose na rękach. Sekundę później z drugiej strony otworzyły się drzwi i do mieszkania wparował Niall.
-Harry! - zawołał i pociągnął przyjaciela za ramię.
-Kto ci kazał tu przyjeżdżać, to moja sprawa!
-Nie, poczekaj...
-Wyjdź stąd! Wyłaź! - nawet w złości Hazz nie umiał wykląć swojego przyjaciela, choć ewidentnie miał na to ochotę.
-Niall... - powiedziałam cicho.
Blondyn zdezorientowany spojrzał na mnie, a potem na Hazzę, zastanawiając się, co robić.
-Cio... - zaczęła Rose, ale chyba wyczuła, że powinna milczeć i nie dokończyła.
-Wyjdźcie stąd! - wrzasnął Harry, patrząc na mnie.
-Weź je... - wyszeptałam.
Niall nie czekając na nic więcej złapał Emily za ramię i pociągnął w stronę drzwi.
-Chodźcie! - ponaglał.
-Mama! - zawołała zdziwiona Rose.
Niall zatrzasnął za nimi drzwi i znów zostałam sama z Harrym.
-Posłuchaj...
-Nie, Ronnie. Zawsze słucham tych twoich wymówek. Teraz ty posłuchaj mnie. - milczałam, niezdolna mu się sprzeciwić. - Przez cały ten czas, gdy cię nie było, myślałem tylko o tym, dlaczego mnie zostawiłaś, dlaczego wybrałaś Luke'a, chciałem odnaleźć cię i sprawić, byś wróciła. A kiedy znów się spotkaliśmy obiecałem sobie, że już cię nie wypuszczę. Myślisz że spotkaliśmy się w tej drogerii przypadkiem? Doskonale wiedziałem, że tam będziesz. Zaakceptowałbym wszystko, nawet to twoje dziecko, gdybyś tylko powiedziała mi prawdę.
-Kiedy ja właśnie chciałam...
-Spóźniłaś się Ronnie. Dwa lata i osiem miesięcy, które dla ciebie cierpiałem. Spóźniłaś się.
Jego zielone oczy patrzyły na mnie, zgniatając, tnąc i depcząc moje serce. Chciałam zaprzeczyć, powiedzieć, że to nie prawda, że odebrał fakty zupełnie odwrotnie, że prawda jest kłamstwem, ale... mój język odmówił mi posłuszeństwa. Nie mogłam nawet nabrać powietrza, zbyt zraniona. Ale to nie on mnie ranił, tylko ja sama. Czułam że zaraz się rozpadnę. Nie chciałam mówić mu o Rose w ten sposób, nie miałam prawa używać dziecka jako argumentu, by go przy sobie zatrzymać. To była moja kara, musiałam ją przyjąć.
-Kocham cię... - wyszeptałam.
-Jak mam ci wierzyć?
-Wiesz, że to prawda.
-Ale to niczego nie zmienia, czyż nie?
Spuściłam głowę pozwalając kolejnym łzom spadać na ziemię.
-Chciałam powiedzieć ci... wczoraj, ale...
-To nieważne Ronnie. Powinnaś powiedzieć wtedy.
-Ale ty wciąż nie rozumiesz! - spojrzałam na niego zapłakanymi oczami, ale wiedziałam, że to na niego już nie działa. - Uwierzyłeś w złą wersję wydarzeń. Prawda jest inna!
-Więc proszę, powiedz mi! Znów rzuć mi kolejną wymówkę!
-To... - nie wiedziałam, od czego zacząć. - To wszystko miało wyglądać inaczej...
-Wiesz co, Ronnie? Może sama najpierw zastanów się, a potem mnie rań. Bo ja ci już na to nie pozwolę.
Zupełnie niespodziewanie podszedł do mnie i przyciągnął do siebie. Gdy mnie pocałował, zrozumiałam, że to pożegnanie. Pożegnanie o smaku moich łez i jego bólu. Sposób, w jaki naparł swoimi ustami na moje mówił wszystko. Oderwał się ode mnie i nie obdarzając choćby jednym spojrzeniem, wyszedł.
Przez chwilę stałam jak otępiała wpatrując się w drzwi, ale wtedy poczułam silny impuls i pobiegłam za nim. Dogoniłam go na wysokości drugiego piętra. Płakał, zbiegając w dół.
-Harry, poczekaj!
-Nie! Odejdź!
Wtedy usłyszałam głos Louisa i Zayna, którzy wspinali się po schodach w górę. Biegli, pokrzykując nasze imiona. Hazz odwrócił się w ich stronę.
-Styles! Co ty wyprawiasz! - Malik pojawił się pierwszy.
-Spadajcie!
-O nie, idziesz z nami!
Louis wbiegł na półpiętro i spojrzał na mnie przepraszająco. Chłopaki złapali Hazzę i zaczęli persfazować mu, że powinien najpierw się ogarnąć. Stałam na schodku i płakałam. W końcu Harry, nie oglądając nie na mnie zbiegł po schodach w dół z Zaynem, a Lou podszedł do mnie i przytulił.
-Miałam mu dziś powiedzieć... - załkałam.
-Wiem...
-I co ja teraz zrobię? On nie chce mnie znać.
-A zna prawdę?
-Nie chciał jej wysłuchać... Ty mu powiedz.
-Nie, Ronnie. To by rozwścieczyło go jeszcze bardziej.
-Tak... Boję się Lou... Boję się, że to koniec.
Tommo spojrzał na mnie ze zrozumieniem, po czym odgarnął włosy z mojej twarzy.
-Idź, ogarnij się, uspokój. My zajmiemy się Harry'm. Potem wróć i powiedz mu prawdę.
-Tak zrobię.
Lou zbiegł po schodach w dół. Zostałam sama. Stałam na półpiętrze między pierwszym a drugim poziomem i przez łzy patrzyłam na moje życie. Nie miałam siły. Chciałam zamknąć się gdzieś i umrzeć. Ale nie mogłam. Za wiele błędów wymagało naprawienia.
Wzięłam głęboki oddech, upewniając się, że wciąż jestem żywa i zdolna do działania, po czym odwróciłam się i pobiegłam do mieszkania.

[Jeszcze chwilę poćwiczę waszą ciekawość ;) i jak? Zaskoczone takim obrotem akcji? Co dalej? Komentujcie, pytajcie. Następny w sobotę, tak myślę, chyba że bardzo będziecie chciały]

16 komentarzy:

  1. Dlaczego to robisz??? :) Ja już chciałam, żeby on się dowiedział. Ale coś mi mówiło, że to się tak szybko nie stanie. Chciałabym, żeby Louis mu powiedział. Byłoby już wszystko z głowy.
    Zachowanie Hazzy mnie zmyliło. Jak mógł nie pomyśleć, że równie dobrze to może być jego dziecko. Zszokowało mnie jego zachowanie. Takie agresywne. Jejuuu ile tu się działo.
    Nie zrozumiałam jednego. Czy Niall wyprowadził Emily i Rose na dwór czy do innego pomieszczenia?
    + Gdzieś na początku chyba nie dopisałaś jakiegoś słowa. albo ja nie zrozumiałam tego zdania. Mi to nie przeszkadza, ale chciałam, żebyś wiedziała.
    Cieszę się, że dodałaś dzisiaj ten rozdział. Chociaż o Zerrie też bym poczytała.
    Proszę dodaj nn wcześniej niż w sobote. Może w piątek?
    Amy.xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. jezuniuuuuuu! myślałam, że sie domyślił, że to jego, a tu takie coś.... kurde nie mam słów. boże teraz nie zasne bo będę myślała co dalej... omg! prosze dodaj jutro następny!!! ja nie wytrzymam. Zolly

    OdpowiedzUsuń
  3. Drżę z wrażenia! Tak bardzo chcę żeby Hazza poznał prawdę! <33

    OdpowiedzUsuń
  4. już myślałam, że się domyśla a tu... o ja chce już nn < 33

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie! *____* Naprawdę świetnie piszesz, wszystko tak trzyma w napięciu, aww <3 Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. to chyba 2 czy 3 rozdział w którym Hazza miał dowiedzieć sie prawdy...
    BŁAGAM CIĘ napisz to jak najszybciej bo nie wysiedzę ! <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudne ♥ Niech Ona Mu w końcu powie ! Niecierpliwie się coraz bardziej !
    Czekam na następny !
    cassie-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Napięcie, napięcie i jeszcze raz napięcie.... SUPER! Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie spodziewalam się takiego obrotu spraw! Dzieje się,oj dzieje! Jestem bardzo. Ciekawa co bd w nastepnym rozdziale! ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku jak tak możesz a już myślałam że Harry się dowie o swojej córeczce :/ no nie nie spodziewałam się takiego obrotu akcji ! z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ! Jestem ciekawa co zrobi Harry jak się dowie o Rose! A reszta chłopaków :D o mamuniu szybciutko dodawaj kolejny rozdziała !

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podoba mi się nowy "wystrój" bloga!
    Wiedziałam! Po prostu wiedziałam, że w tym rozdziale nie Harry się nie dowie! Rozumiem jego wściekłość i desperację, jednak rozumiem też, Ronnie. Niby mogła to powiedzieć już dawno, ale i tak mi jej żal.
    Mógł opanować swoją porywczość i spróbować jej jakoś wysłuchać, ale i tak pewnie by, go to jeszcze bardziej rozjuszyło. I tak źle, i tak źle.
    Rose,malutka słodziutka, Rose...Myślałam, że się popłacze widząc to, ale była twarda. Silna dziewczynka!
    Loczek powiedział, że wziąłby Rose jako własne....Boże...aż ryczę! To takie romantyczne, urocze, piękne i wzruszające jednocześnie!
    Nie za bardzo wiem, jak to się potoczy...Może, Louis i reszta przekabacą i uspokoją, Hazzę...może, Ronnie pojedzie do niego i mu wytłumaczy...A może być też tak, że Lou mu powie, chociaż powinna Rons...
    Wiedziałam! No po prostu wiedziałam! Nialler kojarzy Emily! Awwwwwww!<3 Czyli musiała być bardzo, baaaardzo bliska Zaynowi. Uhhuuhuh :3
    Aż mi troszkę weselej (dziękuję:D)
    Pozdrawiam, @Emilakobus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nialler kojarzy Emily!" aż przeczytałam własny rozdział by znaleźć fragment na podstawie którego to wywnioskowałaś. ale nic takiego nie ma. hm...

      Usuń
  12. aaaaa ! Wczoraj zaczęłam czytać twoje opowiadanie <3
    Przeczytałam i nie mogę się doczekać jutra !
    Mam nadzieję że uda się tb napisać nowy rozdział <3333
    Kocham ciebiee xx
    @Oliwia_LoveLove

    OdpowiedzUsuń
  13. zabiję, nie dosc że egzaminy to ty mi tu jeszcze z taką kłótnią...... Harry kurde no mały kumaty człowiek przecież miłosc widac w oczach, i on dobrze wie ze ona nigdy by go nie zdradziła

    OdpowiedzUsuń
  14. Fantastycznie. Harry jest na prawde taki glupi ? Przeciez to WIADOME, ze Rose. Och, nie moge ! Nie wiem jakich komplementow uzyc aby Ci podziekowac za twoje opowiadanie. Tak, podziekowac. Zadna najlepsza ksiazka najlepszego pisarza nie dostarcza mi takiej dawki adrenaliny. Czekam na nn :) PS. Ladne tlo :p

    OdpowiedzUsuń