UWAGA!
JUTRO WAŻNA DATA!
PROSZĘ O POMOC!
"DIRECTIONERS! CHYBA NIE ZDAJECIE SOBIE SPRAWY JAKA JEST JUTRO DATA!
18.04.2013.
TO OZNACZA 1000 DNI ISTNIENIA ZESPOŁU KTÓRY NA ZAWSZE ODMIENIŁ NASZE ŻYCIA...."
18.04.2013.
TO OZNACZA 1000 DNI ISTNIENIA ZESPOŁU KTÓRY NA ZAWSZE ODMIENIŁ NASZE ŻYCIA...."
[A jednak Honnie ;)]
Niall podjechał pod knajpę, w
której razem z chłopakami z zespołu miał zjeść wczesny lunch. Na parkingu
rozpoznał auto Harry'ego i Liama. Zaparkował obok nich i szybkim krokiem ruszył
do środka. Przyjaciele zajęli już ustronne miejsca z boku lokalu. Był z nimi
Lou.
-Cześć, Niall! - zawołali go.
-Cześć, nie ma Zayna?
-Będzie za chwilę.
-Ok.
Przez chwilę rozmawiali o
swoich planach na najbliższe dni. Potem Hazz wychylił się i spojrzał na Horana
z pytaniem w oczach.
-Byłeś?
-Byłem. - potwierdził. -
Ronnie chciała, żebyś do niej zadzwonił. Macie się spotkać, czy coś...
-A tak, dzięki.
-Nie ma sprawy.
-Byłeś u Ronnie? - zaciekawił
się Louis.
-Tak.
-Kim jest ta dziewczyna...
Emily? - zapytał Liam. - Wyglądała... dziwnie, kiedy ją widzieliśmy.
-Nie mam pojęcia. - przyznał
Niall. - Jest nawiązuje zbyt wielkiego kontaktu.
-Ronnie mi o niej mówiła. -
zauważył Harry. - To kuzynka jej przyjaciółki. Chyba jest chora.
-Dlaczego nie mieszka z tą
przyjaciółką? - zdziwił się Liam.
-Nie wiem...
-Mówisz, że jest chora? -
Niall chwilę się zastanowił. - To by się zgadzało... zachowuje się bardzo...
anemiczne. Nie udało mi się nawet uchwycić jej spojrzenia. Już Rose jest
bardziej rozmowna.
-Rose? - Louis nie umiał pohamować
ciekawości.
-Haha, tak. Pochwaliła mi się
nawet swoimi prezentami urodzinowymi, misiem i taką ładną, porcelanową
laleczką...
Przy słowach "porcelanowa
laleczka" Lou odwrócił wzrok zmieszany. Wiedział, że to nie był prezent na
urodziny.
-Zaraz? - zdziwił się Liam. -
Co mówisz? Urodzinowymi.
-Tak... - Horan nie rozumiał,
o co chodzi przyjacielowi.
Wtedy Harry wydał z siebie
głuche sapnięcie. Trzy pary oczu spojrzały na niego jednocześnie, ale on już
tego nie rejestrował. W jego umyśle słowa zamieniały się na liczby, liczby na
fakty, na wnioski, które były najgorszymi, jakie tylko mógł wysnuć. W całym tym
szaleństwie opacznie zrozumiał słowa, które słyszał przy rozstaniu z Ronnie.
Zawsze był pewien jednego -
jego ex nigdy go nie zdradzała. Pamiętał jej słowa "Nie zdradzam
cię!", to jak je wypowiedziała. Ale teraz, gdy wyliczył w którym miesiącu
Ronnie musiałaby zajść w ciążę, jedyna prawda, którą wtedy usłyszał, wydała mu
się kłamstwem.
Nagle poczuł potęgującą się w
nim wściekłość. Nie zastanawiając się nad tym, co robi, zerwał się z krzesła i
wybiegł z lokalu.
Pozostali chłopacy patrzyli na
siebie zdezorientowani.
-Ronnie. - powiedział nagle
Lou. - Pojedzie do Ronnie.
-Ale po co?
-Niall, pamiętasz, mówiłem ci,
że Ronnie coś mi powiedziała?
-Tak, ale...
Ale Lou równie
niespodziewanie, co wcześniej jego przyjaciel, poderwał się z miejsca. Harry
już wyjeżdżał na ulicę.
-Poczekaj! - zawołał Tommo,
niemal wbiegając pod koła kabrioletu.
-Miałeś rację, Lou. Przez cały
czas. To ja się myliłem.
-Co?!
-Miałeś rację, co do Ronnie.
Louis chciał podejść do drzwi
kierowcy, by go uspokoić, ale on ruszył z piskiem opon i łamiąc kilka przepisów
wyjechał na drogę.
Niall i Liam wybiegli przed
budynek, wciąż nie wiedząc co tu się dzieje. Horan nie rozumiał, co tak
wkurzyło Hazzę, ale czuł się za to współodpowiedzialny. Wyciągnął kluczyki z
kieszeni i pobiegł do swojego wozu.
-Nie, Niall! - protestował
Lou.
-Pojadę za nim!
-Posłuchaj, on...
-Zadzwonię, jeśli będziecie
potrzebni.
-Ale nawet nie wiesz...
-Pojadę z tobą! - zaoferował
się Liam.
-Nie, wkurzy się, gdy zobaczy
pościg.
-Więc czekajcie na telefon. -
uciął Niall i pojechał za przyjacielem.
*
Głuche uderzenia w drzwi nie
zwiastowały nic dobrego. Chłopak stał na klatce schodowej patrząc na mnie
wzrokiem, jakiego jeszcze nigdy nie widziałam.
-Harry...?
-Dobrze się bawiłaś? - zapytał
głosem, równie ostrym jak nóż.
-Co?
-Pytam, czy dobrze się bawiłaś
moim sercem? - wszedł do mieszkania, nie spuszczając ze mnie wściekłego wzroku.
- Nigdy nie sądziłem, że jest coś, co zraniłoby mnie bardziej niż rozstanie z
tobą. Bo cię kochałem! I wierzyłem ci! - wrzasnął.
-Ale...
-"Nie zdradzam cię!"
- zakpił, naśladując mój głos. - Akurat! Okłamywałaś mnie! Powiedz, jak długo
się ukrywaliście? Jak długo zamierzałaś grać ze mną? Dobrze było być moją
dziewczyną? Dziewczyna Harry'ego Stylesa! Tego naiwniaka, który nie zauważy, że
masz faceta na boku! Tak? A mówią, że to Eleanor jest taka. Dobrze ci było?
Tylko nie przewidziałaś, że wpadniesz ze swoim "przyjacielem",
prawda?
Otworzyłam usta zszokowana. O
czym on mówił?!
Widziałam, że jest wściekły.
Trząsł się z nadmiaru złości. Patrzył na mnie w taki sposób, że nie byłam w
stanie oddychać. Oczy zaszły mi łzami.
-Nie mam pojęcia o czym ty
mówisz...
-O tym, że zdradzałaś mnie z
tym swoim przyjacielem Bóg wie ile, a potem rzuciłaś jak jakiegoś idiotę, gdy
zaszłaś z nim w ciążę! - wrzasnął mi w twarz. - A ja, głupi, czułem się winny!
-Nie, Harry...
Już miałam zaprzeczyć, gdy do
przedpokoju wpadła zdziwiona Emily z Rose na rękach. Sekundę później z drugiej
strony otworzyły się drzwi i do mieszkania wparował Niall.
-Harry! - zawołał i pociągnął
przyjaciela za ramię.
-Kto ci kazał tu przyjeżdżać,
to moja sprawa!
-Nie, poczekaj...
-Wyjdź stąd! Wyłaź! - nawet w
złości Hazz nie umiał wykląć swojego przyjaciela, choć ewidentnie miał na to
ochotę.
-Niall... - powiedziałam
cicho.
Blondyn zdezorientowany
spojrzał na mnie, a potem na Hazzę, zastanawiając się, co robić.
-Cio... - zaczęła Rose, ale
chyba wyczuła, że powinna milczeć i nie dokończyła.
-Wyjdźcie stąd! - wrzasnął
Harry, patrząc na mnie.
-Weź je... - wyszeptałam.
Niall nie czekając na nic
więcej złapał Emily za ramię i pociągnął w stronę drzwi.
-Chodźcie! - ponaglał.
-Mama! - zawołała zdziwiona
Rose.
Niall zatrzasnął za nimi drzwi
i znów zostałam sama z Harrym.
-Posłuchaj...
-Nie, Ronnie. Zawsze słucham
tych twoich wymówek. Teraz ty posłuchaj mnie. - milczałam, niezdolna mu się
sprzeciwić. - Przez cały ten czas, gdy cię nie było, myślałem tylko o tym,
dlaczego mnie zostawiłaś, dlaczego wybrałaś Luke'a, chciałem odnaleźć cię i
sprawić, byś wróciła. A kiedy znów się spotkaliśmy obiecałem sobie, że już cię
nie wypuszczę. Myślisz że spotkaliśmy się w tej drogerii przypadkiem? Doskonale
wiedziałem, że tam będziesz. Zaakceptowałbym wszystko, nawet to twoje dziecko,
gdybyś tylko powiedziała mi prawdę.
-Kiedy ja właśnie chciałam...
-Spóźniłaś się Ronnie. Dwa
lata i osiem miesięcy, które dla ciebie cierpiałem. Spóźniłaś się.
Jego zielone oczy patrzyły na
mnie, zgniatając, tnąc i depcząc moje serce. Chciałam zaprzeczyć, powiedzieć,
że to nie prawda, że odebrał fakty zupełnie odwrotnie, że prawda jest
kłamstwem, ale... mój język odmówił mi posłuszeństwa. Nie mogłam nawet nabrać
powietrza, zbyt zraniona. Ale to nie on mnie ranił, tylko ja sama. Czułam że
zaraz się rozpadnę. Nie chciałam mówić mu o Rose w ten sposób, nie miałam prawa
używać dziecka jako argumentu, by go przy sobie zatrzymać. To była moja kara,
musiałam ją przyjąć.
-Kocham cię... - wyszeptałam.
-Jak mam ci wierzyć?
-Wiesz, że to prawda.
-Ale to niczego nie zmienia,
czyż nie?
Spuściłam głowę pozwalając
kolejnym łzom spadać na ziemię.
-Chciałam powiedzieć ci...
wczoraj, ale...
-To nieważne Ronnie. Powinnaś
powiedzieć wtedy.
-Ale ty wciąż nie rozumiesz! -
spojrzałam na niego zapłakanymi oczami, ale wiedziałam, że to na niego już nie
działa. - Uwierzyłeś w złą wersję wydarzeń. Prawda jest inna!
-Więc proszę, powiedz mi! Znów
rzuć mi kolejną wymówkę!
-To... - nie wiedziałam, od
czego zacząć. - To wszystko miało wyglądać inaczej...
-Wiesz co, Ronnie? Może sama
najpierw zastanów się, a potem mnie rań. Bo ja ci już na to nie pozwolę.
Zupełnie niespodziewanie
podszedł do mnie i przyciągnął do siebie. Gdy mnie pocałował, zrozumiałam, że
to pożegnanie. Pożegnanie o smaku moich łez i jego bólu. Sposób, w jaki naparł
swoimi ustami na moje mówił wszystko. Oderwał się ode mnie i nie obdarzając
choćby jednym spojrzeniem, wyszedł.
Przez chwilę stałam jak
otępiała wpatrując się w drzwi, ale wtedy poczułam silny impuls i pobiegłam za
nim. Dogoniłam go na wysokości drugiego piętra. Płakał, zbiegając w dół.
-Harry, poczekaj!
-Nie! Odejdź!
Wtedy usłyszałam głos Louisa i
Zayna, którzy wspinali się po schodach w górę. Biegli, pokrzykując nasze
imiona. Hazz odwrócił się w ich stronę.
-Styles! Co ty wyprawiasz! -
Malik pojawił się pierwszy.
-Spadajcie!
-O nie, idziesz z nami!
Louis wbiegł na półpiętro i
spojrzał na mnie przepraszająco. Chłopaki złapali Hazzę i zaczęli persfazować mu,
że powinien najpierw się ogarnąć. Stałam na schodku i płakałam. W końcu Harry,
nie oglądając nie na mnie zbiegł po schodach w dół z Zaynem, a Lou podszedł do
mnie i przytulił.
-Miałam mu dziś powiedzieć...
- załkałam.
-Wiem...
-I co ja teraz zrobię? On nie
chce mnie znać.
-A zna prawdę?
-Nie chciał jej wysłuchać...
Ty mu powiedz.
-Nie, Ronnie. To by
rozwścieczyło go jeszcze bardziej.
-Tak... Boję się Lou... Boję
się, że to koniec.
Tommo spojrzał na mnie ze
zrozumieniem, po czym odgarnął włosy z mojej twarzy.
-Idź, ogarnij się, uspokój. My
zajmiemy się Harry'm. Potem wróć i powiedz mu prawdę.
-Tak zrobię.
Lou zbiegł po schodach w dół.
Zostałam sama. Stałam na półpiętrze między pierwszym a drugim poziomem i przez
łzy patrzyłam na moje życie. Nie miałam siły. Chciałam zamknąć się gdzieś i
umrzeć. Ale nie mogłam. Za wiele błędów wymagało naprawienia.
Wzięłam głęboki oddech,
upewniając się, że wciąż jestem żywa i zdolna do działania, po czym odwróciłam
się i pobiegłam do mieszkania.
[Jeszcze chwilę poćwiczę waszą
ciekawość ;) i jak? Zaskoczone takim obrotem akcji? Co dalej? Komentujcie, pytajcie. Następny
w sobotę, tak myślę, chyba że bardzo będziecie chciały]
Dlaczego to robisz??? :) Ja już chciałam, żeby on się dowiedział. Ale coś mi mówiło, że to się tak szybko nie stanie. Chciałabym, żeby Louis mu powiedział. Byłoby już wszystko z głowy.
OdpowiedzUsuńZachowanie Hazzy mnie zmyliło. Jak mógł nie pomyśleć, że równie dobrze to może być jego dziecko. Zszokowało mnie jego zachowanie. Takie agresywne. Jejuuu ile tu się działo.
Nie zrozumiałam jednego. Czy Niall wyprowadził Emily i Rose na dwór czy do innego pomieszczenia?
+ Gdzieś na początku chyba nie dopisałaś jakiegoś słowa. albo ja nie zrozumiałam tego zdania. Mi to nie przeszkadza, ale chciałam, żebyś wiedziała.
Cieszę się, że dodałaś dzisiaj ten rozdział. Chociaż o Zerrie też bym poczytała.
Proszę dodaj nn wcześniej niż w sobote. Może w piątek?
Amy.xxx
jezuniuuuuuu! myślałam, że sie domyślił, że to jego, a tu takie coś.... kurde nie mam słów. boże teraz nie zasne bo będę myślała co dalej... omg! prosze dodaj jutro następny!!! ja nie wytrzymam. Zolly
OdpowiedzUsuńDrżę z wrażenia! Tak bardzo chcę żeby Hazza poznał prawdę! <33
OdpowiedzUsuńjuż myślałam, że się domyśla a tu... o ja chce już nn < 33
OdpowiedzUsuńBoskie! *____* Naprawdę świetnie piszesz, wszystko tak trzyma w napięciu, aww <3 Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńCHCEMY!!!!!!1
OdpowiedzUsuńto chyba 2 czy 3 rozdział w którym Hazza miał dowiedzieć sie prawdy...
OdpowiedzUsuńBŁAGAM CIĘ napisz to jak najszybciej bo nie wysiedzę ! <33
Cudne ♥ Niech Ona Mu w końcu powie ! Niecierpliwie się coraz bardziej !
OdpowiedzUsuńCzekam na następny !
cassie-and-one-direction.blogspot.com
Napięcie, napięcie i jeszcze raz napięcie.... SUPER! Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńNie spodziewalam się takiego obrotu spraw! Dzieje się,oj dzieje! Jestem bardzo. Ciekawa co bd w nastepnym rozdziale! ;D
OdpowiedzUsuńJejku jak tak możesz a już myślałam że Harry się dowie o swojej córeczce :/ no nie nie spodziewałam się takiego obrotu akcji ! z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ! Jestem ciekawa co zrobi Harry jak się dowie o Rose! A reszta chłopaków :D o mamuniu szybciutko dodawaj kolejny rozdziała !
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się nowy "wystrój" bloga!
OdpowiedzUsuńWiedziałam! Po prostu wiedziałam, że w tym rozdziale nie Harry się nie dowie! Rozumiem jego wściekłość i desperację, jednak rozumiem też, Ronnie. Niby mogła to powiedzieć już dawno, ale i tak mi jej żal.
Mógł opanować swoją porywczość i spróbować jej jakoś wysłuchać, ale i tak pewnie by, go to jeszcze bardziej rozjuszyło. I tak źle, i tak źle.
Rose,malutka słodziutka, Rose...Myślałam, że się popłacze widząc to, ale była twarda. Silna dziewczynka!
Loczek powiedział, że wziąłby Rose jako własne....Boże...aż ryczę! To takie romantyczne, urocze, piękne i wzruszające jednocześnie!
Nie za bardzo wiem, jak to się potoczy...Może, Louis i reszta przekabacą i uspokoją, Hazzę...może, Ronnie pojedzie do niego i mu wytłumaczy...A może być też tak, że Lou mu powie, chociaż powinna Rons...
Wiedziałam! No po prostu wiedziałam! Nialler kojarzy Emily! Awwwwwww!<3 Czyli musiała być bardzo, baaaardzo bliska Zaynowi. Uhhuuhuh :3
Aż mi troszkę weselej (dziękuję:D)
Pozdrawiam, @Emilakobus
"Nialler kojarzy Emily!" aż przeczytałam własny rozdział by znaleźć fragment na podstawie którego to wywnioskowałaś. ale nic takiego nie ma. hm...
Usuńaaaaa ! Wczoraj zaczęłam czytać twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i nie mogę się doczekać jutra !
Mam nadzieję że uda się tb napisać nowy rozdział <3333
Kocham ciebiee xx
@Oliwia_LoveLove
zabiję, nie dosc że egzaminy to ty mi tu jeszcze z taką kłótnią...... Harry kurde no mały kumaty człowiek przecież miłosc widac w oczach, i on dobrze wie ze ona nigdy by go nie zdradziła
OdpowiedzUsuńFantastycznie. Harry jest na prawde taki glupi ? Przeciez to WIADOME, ze Rose. Och, nie moge ! Nie wiem jakich komplementow uzyc aby Ci podziekowac za twoje opowiadanie. Tak, podziekowac. Zadna najlepsza ksiazka najlepszego pisarza nie dostarcza mi takiej dawki adrenaliny. Czekam na nn :) PS. Ladne tlo :p
OdpowiedzUsuń