Rozdział Trzynasty



          Eleanor leżała opierając głowę na ramieniu Louisa i kreśliła palcem kółka na jego piersi. Uwielbiała te momenty, gdy ich ciała miały dokładnie tą samą temperaturę, nie mierzoną w stopniach Celcjusza, gdy mogła po prostu wsłuchiwać się w jego oddech, czuć gładkie palce obejmujące jej talię. W takich chwilach nie musiała myśleć o niczym, o żadnym nieprzyjemnym aspekcie bycia dziewczyną członka One Direction. Była jego, tylko to się liczyło. W skupieniu rejestrowała każdą zmianę na jego twarzy, patrzyła jak po ich chwili szczęścia znów wstępują na nią zmartwienie, zamyślenie i troska.
          -Martwisz się o niego? - zapytała.
          -Tak... - westchnął. - Martwię się, bo wiem jak bardzo to przeżywa.
          -Ale nie możesz mu pomóc. - zauważyła. - To sprawa między nim a Ronnie.
          -I to właśnie martwi mnie najbardziej. - uśmiechnął się blado.
          El przez chwilę milczała, zastanawiając się nad czymś.
          -Mogę cię o coś zapytać?
          -Oczywiście.
          -Dlaczego tak nagle zmieniłeś swój stosunek do Ronnie?
          Louis westchnął.
          -Bo coś zrozumiałem.
          -Co takiego?
          -To, czego Harry nie jest jeszcze w stanie zauważyć.
          -To znaczy?
          Ale Lou zamiast wyjaśnić przyciągnął dziewczynę do siebie i ucałował. Uśmiechnęła się w duchu, czując jego usta na swoich. Chłopak przyjechał swoimi palcami wzdłuż kręgosłupa dziewczyny wzdychając głęboko, po czym znów odsunął od siebie. Nie czuła żadnego wstydu, mimo że cienki koc zakrywał ją ledwie do pasa. Louis mógł patrzeć na jej odsłonięte ciało, a ona na niego. Podziwiała jego tors, czując na sobie pełne pożądania spojrzenie. Przez chwilę milczeli.
          Louis odezwał się pierwszy.
          -Ludzie głupieją dla miłości. Są zdolni podejmować najbardziej irracjonalne decyzje.
          El przechyliła głowę, zaciekawiona.
          -A ty, do czego byłbyś dla mnie zdolny?
          Lou przysunął się do niej i wyszeptał jej prosto do ucha.
          -Nie chciałabyś wiedzieć.
          -Kocham cię. - zachichotała i przytuliła go.
          -Ja ciebie też.
          -Ale wracając do tematu... jaki to ma związek z Ronnie?
          -Ronnie... kocha Harry'ego. Za bardzo, by z nim teraz być.
          -Dlaczego nie powiesz tego Hazzie? Skoro znasz prawdę...
          -Jak sama powiedziałaś: Nie mogę im teraz pomóc, to sprawa między nimi. Ale musimy stać z boku i czekać, by w odpowiednim momencie popchnąć go do działania.
          -Wiesz o czymś, czego nie wiedzą pozostali...
          -Tak. Ale nie mogę...
          -Nie zamierzałam pytać.
          Przez chwilę milczeli. Louis gładził opuszkami palców ramię dziewczyny, zastanawiając się nad postępowaniem Ronnie.
          -Chciałbym być tak silny jak oni. - powiedział nagle.
          -Jesteś.
          -Nie. Harry jest młodszy, ale w pewnym sensie o wiele dojrzalszy od nas wszystkich. Choć czasem zachowuje się jak dzieciak. A Ronnie ma w sobie mnóstwo poświęcenia.
          -I to ich zgubiło...
          -Ale to też może ich połączyć.
          -Czyli sądzisz, że powinni być razem? Wbrew temu, co się wydarzyło?
          -Oczywiście. - uśmiechnął się Lou. - Ze względu na to, co się wydarzyło.
          El spojrzała na chłopaka, niepewna, jak rozumieć tą zmianę. Gdy ich spojrzenia się spotkały, na chwilę zapomniała jak ma na imię. Tyle lat, a ona wciąż reagowała tak samo...       Dziewczyna przejechała palcami wzdłuż szczęki chłopaka aż do ucha i zanurzyła dłoń w jego włosach.
          -Co ja bym bez ciebie zrobiła, Lou?
          -Nie wiem. Ale ja bez ciebie nie zrobiłabym nic.
          -Kocham cię.
          -Kocham cię.
          Chłopak mocno przycisnął swoje wargi do jej szyi.
          -Dość problemów na dziś. - powiedział i chwilę potem już nie pamiętali ani o Harry'm, ani o niczym innym.
         
*
[Chciałam wam zaproponować jakąś smutą piosenkę ale nie umiałam wybrać ;) Tak więc włączcie coś smutnego]

          Ostatnie wydarzenia dały mi do myślenia. Zaczęłam się nawet zastanawiać kogo kocham bardziej - Rose czy Harry'ego, ale Luke wybił mi z głowy podobne rozważania. Nie wiedziałam, jak długo wytrzymam w tym kłamstwie. Tylko jednego byłam pewna - nie mogę być z Harry'm, jeśli nie powiem mu prawdy.
          Oczywiście chłopak nie zamierzał mi niczego ułatwiać - już trzy dni po naszym feralnym pocałunku zjawił się pod moimi drzwiami. Gdy go zobaczyłam, miałam ochotę zatrzasnąć drzwi, by nie zmuszać nas obojga do kolejnej gry w przyjaciół. Ale czy właściwie musimy grać? Przypomniałam sobie drugie wyjście, które rozważałam, kiedy zaszłam w ciążę.
          Spojrzałam na niego bez cienia emocji.
          -Mogę wejść? - zapytał.
          "Używanie tego spojrzenia powinno podlegać karze! - pomyślałam. - To manipulacja!"
          Oczy Hazzy były pełne nadziei. Nadziei, że znów pozwolę nam spróbować, choćby jako przyjaciele. Oprócz tego bił od nich smutek i przekonanie o tym, że to on jest tym gorszym, że to jego wina. Nie mogłam tego znieść.
          -Dlaczego miałabym cię wpuścić? - zapytałam, choć wiedziałam, że przegram.
          -Bo jestem twoim przyjacielem?
          -Przyjacielem? - w moim głosie przebrzmiało powątpienie.
          -Ronnie, przepraszam, za tamto...
          -Tu nie ma za co przepraszać! - zawołałam, po czym odwróciłam się na pięcie i odeszłam w głąb przedpokoju, pozwalając mu wejść.
          Zamknął za sobą drzwi i spojrzał na mnie błagalnie. Ale ja nie mogłam myśleć teraz o jego oczach. W duchu przygotowywałam się do jednej z najtrudniejszych rozmów mojego życia. Musiałam go odepchnąć, pokazać, że jest już dla mnie niczym, sprawić, by mnie znienawidził, a przynajmniej przez jakiś czas zostawił w spokoju. Na samą myśl o tym chciałam krzyczeć.
          -Ronnie, ja... wybacz, nie zrobię tego więcej.
          -Po co my to robimy Harry? Po co twierdzisz, że możesz być moim przyjacielem?
          -Bo chcę nim być. - patrzył na mnie zdziwiony.
          -Ufałam ci...
          -Wciąż możemy sobie ufać...
          "Harry, ty nie możesz mi ufać! Jestem najgorszą dziewczyną, jaką mogłeś wybrać! Dlaczego? Dlaczego nie umiesz tego zrozumieć?"
          -Nie, Harry. Chciałam się z tobą znów widywać, ale to nie ma sensu...
          -Dlaczego?
          -Bo my nigdy nie będziemy przyjaciółmi.
          -Spróbujmy!
          "Za mocno się kochamy, by choćby próbować udawać..."
          Poczułam, że mam oczy pełne łez. Odwróciłam się i wzięłam głęboki wdech. Ale to nie pomogło.
          Wtedy Rose, która wcześniej spała, zaczęła płakać, obudzona naszą rozmową. Wykorzystałam to i niemal biegiem ruszyłam do jej pokoju.
          -Już malutka... - powiedziałam, wyjmując ją z łóżeczka.
          -Mama... - dziewczynka przetarła zapłakane oczy.
          -Jestem tutaj. Zgłodniałaś, kochanie?
          Zaniosłam małą do kuchni. Harry wciąż stał w przedpokoju, nie wiedząc co zrobić.
          -Ronnie, daj nam szansę...
          -Szansę?!  - wrzasnęłam, prawie upuszczając dziecko.
          Z oczami pełnymi łez wściekłości na samą siebie, zostawiłam małą w kuchni i wróciłam do Harry'ego. Moje słowa były okrutne i niesprawiedliwe. Miałam ochotę umrzeć, ale musiałam je wypowiedzieć.
          -Szansę na co? Nie zachowujesz jak przyjaciel! Chciałam utrzymać z tobą dobre stosunki, ale ty nie masz granic! Nie możemy tego ciągnąć, jeśli tego nie rozumiesz! Potrafię być szczęśliwa bez ciebie! Wszystko było ok, ale nagle się zjawiasz i chcesz wywrócić moje życie do góry nogami! Ale ja już nie jestem tą Ronnie! Nie pozwolę ci wejść z butami między mnie a Luke'a!
          W końcu nie wytrzymałam - dobiły mnie moje własne słowa. Osunęłam się na podłogę i zaczęłam płakać. Zanosiłam się szlochem, a Harry stał obok mnie, zbyt zszokowany, tym co usłyszał, by zareagować. W końcu ocknął się, jakby z amoku, i spojrzał na mnie zeszklonymi oczami.
          -Ronnie... - wyszeptał łagodnie, kucając przy mnie.
          Nie mogłam na niego patrzeć.
          Wtedy z kuchni wyszła Rose. Nie wiedząc co się dzieje przyczłapała do mnie i odgarnęła włosy z mojej twarzy.
          -Mama... nie pać... - jej słodki głosik koił smutek, ale nie umiał go zagłuszyć.
          -Harry... - zaczęłam. - Przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć... - łapczywie łykałam powietrze. - Mógłbyś... zostawić mnie samą? Porozmawiamy innym razem...
          Hazza nie odpowiedział. Po prostu wstał, wyprostował się i wyszedł. Gdy tylko znikł, położyłam się na podłodze i na nowo zalałam łzami.

*


          Minęło kilka dni.
          Byłam na siebie wściekła. Wstawałam późno i kładłam się spać wcześnie, myłam twarz nie patrząc w lustro, prawie nie wychodziłam. Luke nie wiedział jak mi pomóc, a Harry milczał. Wiedziałam, że nic mi nie pomoże. Byłam załamana. Wiedziałam, że wystarczy jeden telefon, by to wszystko naprawić, ale...
          Bałam się.
          W końcu, mój 'chłopak' pierwszy stracił cierpliwość. Podszedł do mnie, gdy robiłam kolację z wyciągniętym telefonem.
          -Dzwonisz do niego. - powiedział twardo.
          -Luke, ja...
          -Dzwonisz, do Harry'ego i przepraszasz. Nie będę patrzył jak się męczysz.
          Wytarłam dłonie i spojrzałam na niego błagalnie.
          -Nie, Ronnie. Zachowujesz się gorzej niż Rose.
          -Ale...
          Zrezygnowałam. Nie było sensu się z nim sprzeczać. Z westchnieniem wzięłam z jego ręki komórkę, ale nie wybrałam numeru Hazzy.
          -Cześć, Lou. - powiedziałam, a Luke spojrzał na mnie zdziwiony.
          -Ronnie! Mam nadzieję, że chociaż ty wytłumaczysz mi co zaszło między tobą a Harry'm.
          -Ach... - przez chwilę miałam ochotę się rozłączyć.  - A... co z nim?
          -Nic. Snuje się. I robi dobrą minę do złej gry. Co ty mu znów zrobiłaś?
          -Pokłóciliśmy się... to znaczy... jak pokłóciłam się z nim. - wyjaśniłam. - I nie wiem, co teraz...
          -Ja tym bardziej nie wiem, Ronnie.
          -Myślisz, że jeśli do niego zadzwonię...
          -Nie dzwoń. Pojedź do niego. Jest u siebie.
          -Ale...
          -To tylko moja propozycja. Ale tego co powiedziało się w oczy, nie powinno się odszczekiwać przez telefon.
          -Więc pojadę. - postanowiłam.

[Rozumiem że tendencja spadkowa w komentarzach pod poprzednim rozdziałem jest spowodowana słabą jakością tekstu - postaram się poprawić.
Miałam dodać wczoraj, ale postanowiłam zmienić. Rozmowę Ronnie i Hazzy pisałam 2 dni. Mam nadzieję że było warto. Proszę  komentujcie obie rozmowy. 
Co sądzicie o zachowaniu Ronnie. Hazz jej wybaczy? Myślę, że powoli zbliżają się fajniejsze rozdziały ;) PODYSKUTUJCIE ZE MNĄ W KOMENTARZACH!
ps. nie mam czasu poszukać tych blogów do nominowania... spróbuję jutro. dawajacie linki]

13 komentarzy:

  1. jezuu prawie się popłakałam *__* piękne, chce już nn < 33 @BakaOfficial

    OdpowiedzUsuń
  2. RONNIE, OGAR. Biedny Harry :C W sumie.. to mam mieszane emocje. Czekam na następny, kiedy to wszystko się wyjaśni. :) @aw_intriguing x

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę za krótki ale ładny :')

    OdpowiedzUsuń
  4. Ronnie! No nie mogę! Jak? Czemu? Po co?
    Normalnie nerwy tak mną ciskają, że mam ochotę w coś walnąć. Ups, już to zrobiłam xd Czemu, Ronnie musiała to zrobić?! Biedny Hazza.
    Niech Ronnie, biegnie, jedzie, czy nawet poleci na skrzydłach napotkanego na ulicy anioła, aby przeprosić, Harryego!
    Tego się nie spodziewałam! Dzięki temu rozdział jest ciekawy, no i wiadomo-nieprzewidywalny. O to właśnie chodzi, aby zaskoczyć mniemanego czytelnika.
    To jak opisałaś scenę gdy, El i Lou leżą razem w łóżku....Magiczne! Pomimo, że jestem Larry Shipper, to uwiódł mnie ten moment, Elounor.:)
    Może wydawać się to dziwne, ale kocham Eleanor, jednocześnie shippując Larryego(nie wiem jak się to odmienia :x.
    Dosyć o Larrym, bo jedni wierzą a drudzy nie. Tutaj chodzi o te dwie zagubione dusze jakimi są, Ronnie i lokowaty! Niech już szybciej się do siebie zbliżają i są ze sobą! JA JUŻ NIE WYTRZYMUJĘ! Muszę wiedzieć, co się wydarzy w następnym rozdziale, choć dopiero przeczytałam ten xd
    Czy można by było, jakoś usunąć ten kod ca coś tam, bo nienawidzę wpisywać tego, a potem czekać aż się pojawi komentarz.
    Dosyć moich uwag :)
    Życzę weny!
    @Emilakobus

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałaś racje, to była trudna rozmowa Harry'ego z Ronnie.... Nie rozumiem tylko Ronnie. Dlaczego znowu go odrzuciła? Przecież chce być z nim. Kocha go. Oprócz tego, że krzywdzi Harry'ego, siebie, to moim zdaniem krzywdzi też Rose.... Pewnego dnia Luke odejdzie do innej, a Rose zostanie bez ojca.... Czy życie nie byłoby łatwiejsze gdyby Ronnie, Rose i Harry tworzyli jedną rodzinę?
    Bardzo podobał mi się moment Elounor ♥ Kocham ich związek.... Doskonale opisałaś ich rozmowe i uczucia.
    Zaskoczyło mnie to, że Ronnie na końcu rozdziału zadzwoniła do Lou.
    Lou dał jej dobrą radę....
    A i jeszcze: myślałam, że Lou wygada się El odnośnie Rose :)
    Czekam na nn
    + Bardzo podoba mi się styl twojego pisania, dobór słów, umiesz bardzo dobrze opisywać wszystkie emocje. Musisz się nad tym męczyć. :)
    ++ Mnie też wkurza to pisanie kodu, żeby dodać kom :)
    Amy.xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. czekałam wczoraj do późna na rozdział ale się nie pojawił. I co mam napisac warto było czekać. Lou po porstu go kocham, on wie wszystko i na pewno pomoze tym ludzią którzy są dla siebie przeznaczeni mówię teraz o Roni i Hazzie. Pokłocili się, ale na pewno szybko sobie wybacza. Hazza sie nie podda, nie teraz. kiedy w końcu ma ją na wyciągniecie reki. Bedzie o nią walczył. Czekam na nastepny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Do trzech pań wyżej :
    Nie miałam pojęcia że jest weryfikacja obrazkowa, wybaczcie. Mi ona nie wyskakuje. Już to zmieniłam :)
    Dlaczego Ronnie to zrobiła? Bo boi się reakcji Hazzy na wiadomość że Rose jest jego dzieckiem.
    @Emilakobus - masz fajne poglądy ;) 2 w 1 ;)
    do Amy.xxx (uwielbiam twój nick, chyba przez wzgląd na mój ;) ty jesteś ze mną chyba od początku, czyż nie? justyna też...) Nie muszę się męczyć, to sama przyjemność. choć ta 2 rozmowa była bardzo trudna, ale później będą jeszcze inne.... mam nadzieję, że kiedyś opanuję sztukę władania uczuciami do tego stopnia że będziecie mi tu płakać ;) hahah serio. zamierzam wam to zrobić.
    i na prawdę przepraszam, ale nie dałam wczoraj rady.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest super ale jak czytałam tą kłótnię to mi się chciało ryczeć, rozdział świetny i czekam na kolejny<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojojoj jak fajowo. Ale w takim momencie przerwać ?! O.o Jak mogłaś :( Nie mogę doczekać się następnego :D Mam nadzieję,że pojawi się szybko :) Już nie mogę się doczekać :D :D Życzę weny (i to dosyć dużej :P) Pozdrawiam xxx

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze chciałabym dodać,że zapraszam do siebie ( dopiero zaczynam) :D http://lucky-girl-lives-with-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem wręcz zbulwersowana tą kłótnią. Najdziwniejsze jest to, że zainteresowały mnie te najgorsze dla bohaterów zdarzenia. Miłość Louisa i Eleanor jest taka czysta, szczera. I to taki związek idealny, ale to co czują do siebie główne postacie jest po prostu ciekawsze, mimo przepełnienia kłamstwami i wydarzeniami z przeszłości. Zachowanie Ronnie jest poprawne, musiała się tak zachować. Harry z kolei wybaczy jej, nie ulega to wątpliwości. Rozmowa z Hazzą nie powinna odbywać się przy dziecku. Takie jest moje skromne zdanie. Cóż, rozdział ciekawy i przyznam Ci rację, teraz dzięki pocałunkowi i rozmowie bd tylko ciekawsze. Pozdrawiam, nowa czytelniczka :(:

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowa! Co za radość :D Mam wrażenie że czytałaś już poprzednie, co cieszy jeszcze bardziej :)
    Nie spodziewałam się, że ktoś uzna zachowanie Ronnie za właściwe... ja sama mam chwilami wątpliwości...

    OdpowiedzUsuń
  13. super...placze:( blog super

    OdpowiedzUsuń