Rozdział Piąty.


 

Siedziałam na tarasie domu mojej mamy, patrząc jak Rose biega po małym ogródku. Wyglądała na zadowoloną, że zostawiliśmy ją samą sobie. Co chwilę odwracała swoją rumianą buźkę w moją stronę, jakby chciała mieć pewność, że nie zostawię jej samej. Za każdym razem gdy do niej wołałam uśmiechała się tak, jak tylko dzieci potrafią.
-Ronnie, wszystko gra?
Mama odstawiła filiżankę na mały stolik i spojrzała na mnie zmartwiona.
-Nie.
-Hmm... Musi być naprawdę źle, skoro przychodzisz z tym do mnie.
-Chcę o tym rozmawiać. - przemieszałam moją herbatę.   Mama przyglądała mi się zaciekawiona. Wciąż czekała, aż coś powiem. Choć wiedziała, że może się nie doczekać.
-Dobrze, już dobrze. Mam... ostatnio za dużo myślę o przeszłości...i... najwyższa pora, żeby ci o czymś powiedzieć.
-Czy ta sprawa jest powodem twojego ostatniego zachowania? - zgadła mama.
-Tak. Rose! - zawołałam córkę.
Mała odwróciła się i spojrzała na mnie z uśmiechem.
Wiedziałam, że mama jest jedyną osobą, z którą mogę o tym porozmawiać. Nie miałam pojęcia, jak zareaguje na moją opowieść, ale czułam, że mnie zrozumie.
Musiałam po prostu z kimś pogadać.
Chciałam komuś powiedzieć prawdę, opowiedzieć o tym, co ukrywałam tyle czasu. Miałam dość duszenia w sobie tej tajemnicy.
-Proszę, nie miej do mnie żalu, że to przed tobą ukrywałam. Jesteś pierwszą osobą, która pozna prawdę.
-Ronnie, co się stało? - zapytała kobieta szczerze zdziwiona.
-Jeśli ktokolwiek się o tym...
-Będę milczeć jak grób!
-Wiem. - uśmiechnęłam się. - Ale to naprawdę ważne.
-Opowiadaj.
Wzięłam głęboki wdech. Teraz albo nigdy. W końcu muszę komuś powiedzieć. Najwyższa pora zrzucić z siebie kłamstwa, choć na chwilę.
Mama czekała cierpliwie, cały czas patrząc mi w oczy, obserwując jak zaczynam się przełamywać, nabierać pewności, że postąpię słusznie, wyrzucając z siebie kolejne słowa. Ja w jej spojrzeniu widziałam zaufanie, cierpliwość i gotowość do pomocy. W końcu, gdy powtórzyłam to zdanie dziesięć razy w mojej głowie, zdołałam wypowiedzieć je na głos. Poczułam się naga, w momencie, gdy otworzyłam usta.
-Luke nie jest ojcem Rose.
Znów, spazmatycznie wciągnęłam powietrze, ale nie spuściłam wzroku. Musiałam patrzeć jak twarz mojej matki blednie z zszokowania.
-Jak to? - zapytała w końcu.
-Luke nie jest ojcem Rose. - powtórzyłam.
Kobieta zamknęła oczy i pokręciła głową, co znaczyło, że nie wie, co o tym myśleć. Była przerażona, podobnie jak ja.
-Skąd wiesz?
Mimowolnie prychnęłam.
-Powiedzmy, że jest to niemożliwe z przyczyn biologicznych.
-Więc kto jest jej ojcem?
-Harry.
-Harry Styles? - upewniła się.
-Tak.
-Ale przecież nie jesteście razem od...
-Dwóch lat i sześciu miesięcy. Rose ma rok i dziesięć miesięcy, plus osiem miesięcy ciąży. - wytłumaczyłam.
-Osiem?
-Rozstaliśmy się, gdy byłam w piątym tygodniu.
-Ale... - zaczęła bezradnie, wciąż potrząsając głową. - Więc dlaczego z nim… Nie rozumiem. Powiedz od początku.
Cieszyłam się, że nie wygnała mnie jeszcze za drzwi. Postanowiłam wytłumaczyć jej wszystko od początku do końca. Może dzięki temu poczuję się lepiej.
-Układało nam się cudownie. Kochałam Harry'ego całą sobą i wiedziałam, że on czuje to samo. Ale dowiedziałam się, że jestem w ciąży. To było w trzecim tygodniu. Wiedziałam, że nie będę mogła zwyczajnie urodzić tego dziecka. Harry nie mógł sobie na nie pozwolić. Ale nie chciałam też, by ktokolwiek zmuszał mnie do aborcji. Managerowie nie pozwoliliby nam być razem, jeśli nie usunęłabym ciąży. Ale nie mogłam zabić Rose! - zawołałam. - To połówka Harry'ego! Postanowiłam rozstać się z nim, zanim inni nas do tego zmuszą. Nie chciałam wybierać między nim a dzieckiem.
-Ale wybrałaś. - zauważyła matka.
-Z wszystkich planów, jakie wymyśliłam, ten wydawał się najlepszy. Na początku chciałam wywoływać kłótnie, irytować go, by to on ze mną zerwał, ale nie byłam w stanie jeszcze bardziej ranić i siebie, i jego. Postanowiłam poczekać, wrócić, gdy managerowie będą patrzeć na to bardziej przychylnie, gdy zespół się rozwinie i ustabilizuje, a management przestanie mieć władzę nad życiem chłopaków. Poprosiłam Luke'a o pomoc, a on zgodził się udawać ojca. Powiedziałam Harry'emu, że zakochałam się w przyjacielu i wyjechałam do Francji. Tam urodziłam Rose.
-Dbałaś o dobre imię Harry'ego?
Pokiwałam głową.
-Miał osiemnaście lat, zespół, karierę przed sobą, nie mogłam pozwolić by moja ciąża to zniszczyła. Gdybym zgłosiła się do jakiegokolwiek szpitala w Anglii, wywołałabym skandal.
Zresztą, to odbiło by się na przyszłości całego zespołu, więc też Lou, Nialla, Zayna, Liama... Harry zostałby ze mną, z dzieckiem. Management wyrzuciłby go na bruk z jego własnej kapeli.
-Jesteś pewna, że byłoby tak źle?
-Tak. Agentom zależy na wynikach ze sprzedaży. Plotka o ciąży byłaby dobra, ale nie sama ciąża.
-Rozumiem. - kobieta westchnęła.
-Kiedy... kiedy dowiedziałam się, że urodzę Harry'emu dziecko, byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Ale gdy zrozumiałam, co to oznacza dla naszego związku, przeraziłam się. Prosto od lekarza pojechałam do Luke'a. Musiałam trochę się uspokoić, by Harry nie zauważył, co się ze mną wtedy działo. Luke obiecał mi każdą pomoc i dotrzymał słowa. Zanim zerwałam z Harry'm, tysiąc razy wmawiałam sobie, że tak będzie lepiej, choć nie wiedziałam, czy kiedykolwiek nadejdzie dobra chwila na powiedzenie mu prawdy. Nie wiedziałam, czy mi wybaczy. Kiedy byłam we Francji, modliłam się, żeby dziecko nie miało jego oczu, bo wtedy nie oszukałabym nikogo. Przecież i ja, i Luke, mamy niebieskie oczy. A jego cudowne, zielone... od razu byłoby widać... Ale widocznie moje modlitwy zostały wysłuchane. Choć i tak jest do niego podobna. Bardzo.
Na chwilę zamilkłam, czekając na jakąś reakcję ze strony matki.
-Nie wiem, co powiedzieć. Wszystkie twoje kłamstwa składały się w całość. Nigdy nie podejrzewałam, że mogłabyś coś ukrywać. Wyglądacie z Luke'em na szczęśliwych!
-Bo w pewnym sensie byliśmy szczęśliwi. Spokojni. Tylko teraz znów pojawił się Harry. Nie wiem co zrobić.
-Jak to "pojawił się Harry"?
Opowiedziałam jej o naszych spotkaniach, o tym jak zareagował na Rose i jak zaproponował mi przyjaźń.
-Mam mu powiedzieć?
-Nie mam pojęcia. To twoja decyzja. Ale podobno lepsza zła prawda niż dobre kłamstwo...
-Ja już popełniłam jedno dobre kłamstwo. A raczej setki kłamstw. Codziennie oszukuję wszystkich. Czasem nawet samą siebie.
Mama zmarszczyła czoło, wyraźnie się nad tym zastanawiając. Nagle uśmiechnęła się do mnie.
-To dlatego nigdy nie słyszałam, żeby Rose mówiła na Luke'a "tata"!
-Tak... chociaż on czasem nazywał ją córką.
-Całowałaś go...
-Przy ludziach. Gdy nikt nas nie widzi, jesteśmy po prostu przyjaciółmi.
-To niezwykłe, co ten facet dla ciebie robi.
-Wiem. - uśmiechnęłam się na myśl o przyjacielu. - Nie znam sposobu, w jaki mogłabym mu się odwdzięczyć. Ale... on też uważa, że powinnam zastanowić się nad rozwiązaniem tej całej sytuacji. Co ja mam zrobić?
-Nie mam pojęcia, córeczko... Nie ma chyba sposobu, bym mogła ci pomóc. Ale zawsze będę służyć ci wsparciem. -powiedziała, ściskając przyjaźnie moją dłoń.
-Dziękuję...
-Mama! - zawołała Rose, więc poderwałam się z miejsca i pobiegłam do niej sprawdzić co się stało.

*

Znów się spotkaliśmy, tym razem w parku, niedaleko mojego domu. Luke był akurat w pracy i nie miałam z kim zostawić małej, więc znów wyprowadziłam wózek na zewnątrz, na co Rose zareagowała klaśnięciem w swoje małe łapki. Wózek oznaczał spacer, spacer park, park jej małe tłuściutkie koleżanki, koty, psy, wiewiórki i inne "atrakcje", za którymi wprost przepadała.
Szliśmy powoli jedną z bocznych alejek, rozmawiając o pracy chłopaków. Mimo, że Harry opowiadał o wszystkim bardzo ciekawie, miałam wrażenie, że nie jest zadowolony z naszego spotkania. Prawie nie patrzył na wózek, co chwilę odwracał wzrok i szurał nogami. Może żałował swojej propozycji?
Dojechałam do jednej z ławek i tam odpięłam małą z wózka. Dziewczynka natychmiast znalazła sobie miejsce pod jednym z drzew, klapnęła na trawie i zaczęła gorliwie ją wyrywać. Harry nie mógł opanować uśmiechu.
Usiedliśmy na ławce i przez chwilę po prostu milczeliśmy, ale była to przyjemna cisza. Obserwowałam każdy ruch Rose, a Harry patrzył na bezchmurne niebo.
-Nie chcę być wścibski... ale czy przez cały ten czas dobrze wam się układa?
Wiedziałam, że mówi o mnie i Luke'u. Zagryzłam dolną wargę i wzięłam wdech.
-Tak. Nie mieliśmy żadnego... rozłamu, jeśli o to ci chodzi.
-To pewnie dzięki córce. - zauważył. - Podobno dzieci jeszcze bardziej wzmacniają związki...

-Z tego co wiem, to nie zawsze jest prawda... - powiedziałam spuszczając wzrok.
Spojrzałam na roześmianą Rose. W naszym przypadku, to właśnie dziecko było przyczyną rozstania. Harry wystawił twarz do słońca, choć wiedziałam, że po prostu nie chciał patrzyć na dziewczynkę. Postanowiłam powiedzieć jeszcze jedno zdanie, dopóki na mnie nie patrzy.
-Ale w pewnym sensie to prawda, bo zawsze gdy na nią patrzę, uświadamiam sobie, za co kocham jej ojca.
Harry milczał.
-A ty? Było coś o czym brukowce nie wiedzą? - zapytałam, siląc się na swobodę.
-Nie. Brukowce wiedzą wszystko.
Rose podbiegła do mnie z małym kwiatuszkiem i mamrocząc po swojemu poprosiła, bym wpięła go jej we włosy. Uśmiechnęłam się i spełniłam jej prośbę.
-Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. - powiedział Harry nagle.
Nie umiałam mu odpowiedzieć.





[Dziękuję za 900 wejść!
Doczekaliście się! Haha, przepraszam, nie udało mi się wczoraj wrzucić tego rozdziału, chciałam go jeszcze poprawić.
I jak? Co o tym wszystkim myślicie? Popieracie postępowanie Ronnie? Uważacie, że miała rację? Chcę wiedzieć wszystko, co myślicie na jej temat i na temat tego wszystkiego! ;)
A, I JESZCZE JEDNO: DOMYŚLAŁYŚCIE SIĘ TEGO? (wiem, że kilka odgadło już wcześniej, ale jak z resztą? Zaskoczone?
Mam nadzieję, że ten rozdział odpowiedział na wasze pytania. Jeśli nie, pytajcie w komentarzach i na asku. Ronnie i inni chętnie wszystko wytłumaczą ;)
Szóstki spodziewajcie się około wtorku. I proszę, weźcie sobie do serca to co napisałam na początku (link). Czekam w komentarzach!
ask]

13 komentarzy:

  1. Świtny rozdział! Czekam aż w końcu Harry się dowie.! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest jeden z najlepszych blogów jakie czytałam!! Serio.. i naprawdę byłam zaskoczona tą całą sprawą z Harrym i dzieckiem, ale uważam że Ronnie bardzo dobrze zrobiła, ale teraz powinna mu powiedzieć.... i nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest boski. Ja już wcześniej domyślałam się, że to córka Harry'ego. Moim zdaniem Ronnie źle zrobiła ukrywając ciąże. Myślę, że nie byłoby aż tak źle jak ona to sb wyobraża. Już nie mogę się doczekać aż powie Harry'emu.
    + Powidziam Luke'a za to jak wspiera Ronnie.
    Pozdrawiam Amy.xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wrażenie, że Ronnie zrobiła to dla dobra Rose (mimo, że mówiła tylko o Harrym). Nie można mieć jej tego za złe. Kto wie, czy ja bym tak nie postąpiła... Domyślałam się trochę, ale nie byłam pewna :) Jak Harry się dowie o tym, że jest ojcem ? Bezpośrednio przez nią czy może kogoś innego (mame, albo jakiegoś członka zespołu) ? Świetnie piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ronnie zrobiła to dla dobra Rose" -co przez to rozumiesz?
      O tym, jak Harry pozna prawdę dowiesz, się jeśli wykażesz się męstwem i będziesz czytać dalej ;)

      Usuń
  5. Rozdział jest świetny. Nie umiem się bardzo rozpisywać ale spróbuje.
    Zaczne od tego, że bardzo lubię Ronnie. Miała trudny wybór między Harry'm a Rose. Mam nadzieję, że jej się teraz lepiej ułoży. Oczywiście tak jak każdy tutaj, nie mogę się doczekać aż Harry się dowie, że ma córke.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  6. "Ronnie zrobiła to dla dobra Rose" - bo ona mówiła mamie, że gdyby ludzie wiedzieli o ciąży z Harrym, to negatywnie wpłynęłoby na zespół. Ale myślę, że przy wyborze Rose-Harry kierowała sie przyszłością córki(ona nie miałaby łatwo jako dziecko Hazzy). O to mi chodziło, ale nwm czy jasno to wyjaśniłam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem. szczerze - nie myślałam o tym w ten sposób ;)

      Usuń
  7. *_________* To jest piękne ! Po prostu piękne :D Czemu tak długo mamy czekać ? :( I szczerze, to nie domyślałam się tego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, piękne, nie wytrzymam do wtorku. Swietnie piszesz, historia bardzo fajna, czekam az Hazz sie dowie jejku co to będzie, nie wiem co napisac assdfggkj jestes świetna ! Zazdroszcze talentu ! -Z.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudnie bosko i super. Wtorek to dla mnie jak dla takiego cudu to wieczność ale się w końcu doczekam ;D Masz prawdziwy talent <3
    Zapraszam na 10 rozdział <3 http://1lovedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. za co kocham jej ojca haaaaaaaaaaaaaa czyli Harry'ego :D:D:D jupi jupi:):) x

    OdpowiedzUsuń