-Dlaczego nie mogłaś jej po
prostu odmówić? - zapytał Luke, gdy szliśmy ulicą w stronę domu Janet.
-Dawno nigdzie się nie
pokazywaliśmy. - wyjaśniłam. - Chyba nie chcesz stracić swojej dobrej
reputacji?
-Niedługo ją stracę. -
zauważył.
Westchnęłam i przewróciłam
oczami.
-Musimy teraz o tym gadać?
-Nie. Zaczynamy
przedstawienie? - zaśmiał się obejmując mnie w pasie, co nieco utrudniał mu
fakt, że niósł już na rękach Rose.
-Zaczynamy.
Janet przywitała nas jak
zwykle serdecznie. Nie było wielu gości - około dziesięciu dorosłych i troje
dzieci. Wszyscy rozsiedli się w salonie i kuchni plotkując i popijając wino.
Miła, luźna atmosfera. Usiadłam na fotelu w salonie i rozmawiałam z
koleżankami. Na chwilę mogłam oderwać się od moich problemów, być zwykłą
dziewczyną, za jaką mnie tu uważano. Niektórzy moi znajomi nawet nie pamiętali,
że kiedyś moja twarz pojawiała się regularnie w gazetach i serwisach
plotkarskich - dla nich nie byłam ex-dziewczyną Styles'a, byłam po prostu
Ronnie.
Kiedy spotkanie trwało w
najlepsze nadeszła pora, na scenkę, którą odgrywaliśmy z Luke'em za każdym
razem. To dzięki temu uchodziliśmy za najszczęśliwszą parę w okolicy. Bardzo mi
zależało na tej opinii, nikt nie mógł myśleć o nas inaczej. Tym bardziej teraz.
Podeszłam do Luke'a, który
razem z pozostałymi mężczyznami siedział na tarasie rozmawiając o "męskich
sprawach" i delikatnie dotknęłam jego ramienia. Natychmiast odwrócił się,
uśmiechnął i objął mnie w talii. Pozostali spojrzeli na niego porozumiewawczo.
Super. Widownia zdobyta. Teraz pokaz.
-Co jest kochanie? - zapytał
Luke niskim głosem.
-Nic... Przyjdźcie do salonu,
Janet przygotowała deser... - mówiąc to oplotłam rękoma jego szyję.
-Deser..? - chłopak ucałował
mnie w policzek.
-Luke... - spojrzałam na
pozostałych, udając zawstydzenie.
Zawsze śmieszyło mnie to, jak
inni reagowali na nasze "przedstawienia". Czy oni oczekiwali, że lada
moment się rozbiorę? Już miałam kontynuować spektakl, gdy wspomnienie uderzyło
we mnie wytrącając z toru.
Deser...
"Deser? - zapytał Harry,
całując mnie w policzek - Przecież wiesz, Ronnie. Ty jesteś moim ulubionym
deserem..." - powiedział, wyjmując mi z rąk talerzyk z ciastem, którym
chciałam go poczęstować i przyciągnął mnie bliżej.
Luke dotknął dwoma palcami
linii szczęki, przywracając mnie do rzeczywistości. Uśmiechnęłam się i
pocałowałam go w usta.
Całowanie się z przyjacielem,
było jak całowanie brata. Nawet jeśli ten przyjaciel miał przepyszne usta.
Jednak w ciągu dwóch lat nauczyliśmy się dobrze bawić nawet w takich
niekomfortowych sytuacjach. Nie musiałam się martwić, że Luke zrobi coś
chamskiego czy niemiłego dla mnie jako kobiety. Nigdy nie przesadzał, pokazując
kolegom, że ma nade mną władzę. Objął mnie i odwzajemniał kolejne pocałunki, a
ja robiłam wszystko, by nasi widzowie widzieli w tym zapowiedź gorącej nocy,
którą potem spędzimy. Również i tym razem, westchnęłam cicho, odrywając się od
niego i zagryzłam wargę.
-To idziemy? - zapytał Luke i
oboje poszliśmy do salonu trzymając się za ręce.
Godzinę później, wchodząc do
naszego mieszkania śmieliśmy się w najlepsze, wspominając tą sytuację.
-Przeszłaś dziś samą siebie. -
stwierdził Luke. - Nawet nie wiesz co mówił potem Frank, gdy znów do nich
wróciłem.
-A co mówił? - zaciekawiłam
się.
-Jakby to... Schlebiał ci jako
kochance. Jesteś bardzo przekonująca. - mrugnął do mnie.
Zaśmiałam się.
-Ty też. Nie myślałeś o tym,
by zostać aktorem?
-Wiesz, muszę to w końcu
rozważyć. - zachichotał.
Kwadrans później spaliśmy we
wspólnym łóżku całkowicie przecząc wyobrażeniom, które snuli nasi znajomi.
*
Obudził mnie płacz Rose.
Podniosłam się z łóżka przecierając oczy i poszłam do dziecka. Mała przytuliła
się do mnie kurczowo mamrocząc coś pod nosem. Zaniosłam ją do kuchni i zaczęłam
przygotowywać śniadanie. Gdy mała przyssała się do butelki postanowiłam iść przemyć
wciąż zaspaną twarz i rozczesać włosy.
Wychodziłam już z łazienki,
gdy dostrzegłam, że na szafce w przedpokoju leży paczka. Podeszłam do niej i
zobaczyłam małą samoprzylepną kartkę naklejoną na wierzchu. Rozpoznałam pismo
Luke'a.
"Ktoś zostawił to pod
drzwiami. Wrócę późno. Luke."
-Rose! - zawołałam, nie
odrywając wzroku od pakunku.
-Mama!
-Choć do mamusi...
Mała posłusznie przyszła do
mnie z pustą już butelką. Siedziałam na podłodze wpatrzona w napis na kolorowym
papierze, w który owinięte było pudełko.
"Dla Rose."
-Dostałaś prezent, malutka. -
stwierdziłam.
-Taaak! - zawołała
dziewczynka.
Powoli odwinęłam paczkę z
papieru odsłaniając niewielkie, białe pudełko.
-Cio? - zapytała Rose.
-Zaraz...
Otworzyłam wieczko i
zobaczyłam śliczną, porcelanową laleczkę. Była malutka, mniejsza od mojej
dłoni, ubrana w kunsztowną, czerwoną sukienkę, z dwoma lśniącymi warkoczykami i
malowaną ręcznie, rumianą buzią. Cudo.
-Lala! - zawołała córka,
biorąc ode mnie zabawkę.
Mała usiadła obok mnie na
podłodze, gładząc złote włosy laleczki, a ja wpatrywałam się w przestrzeń,
zastanawiając się, kto podrzucił nam ten podarunek. Nagle olśniło mnie.
Pobiegłam do sypialni po telefon i wybrałam odpowiedni numer.
-Spodobała się? - zapytał Lou,
odbierając po pierwszym sygnale.
-To ty?
-Tak. - byłam pewna, że
uśmiechnął się, mówiąc to.
-Nie musiałeś.
-Ale chciałem. Muszę nadrobić
to całe wujkowanie. - zaśmiał się, ale nagle spoważniał. - Wybacz, muszę
kończyć.
-Harry?
-I Liam. Na razie. - rozłączył
się.
Wróciłam do przedpokoju, gdzie
Rose w najlepsze gaworzyła z nową zabawką.
*
Znów spotkaliśmy się w parku.
Harry szedł alejką ignorując radosną paplaninę Rose, wpatrzony w bezchmurne
niebo. Bił od niego niezwykły spokój, jakiego się po nim nie spodziewałam.
-Więc co mówili chłopacy po
mojej wizycie? - zapytałam w końcu, przerywając trwające od kilku minut
milczenie.
-Uświadomili sobie, jak dawno
cię nie widzieli. - powiedział powoli. - I bardzo polubili Rose.
Z jego tonu zdołałam wyczytać,
że on nie podziela tych uczuć. To bolało mnie najmocniej - fakt, że dla niego
dziecko było przeszkodą, dodatkowym utrudnieniem w naszych skomplikowanych
relacjach. Nie miał pojęcia, że tak naprawdę tylko ona była utrudnieniem, tylko
z jej powodu zniszczyłam naszą miłość, a teraz próbowałam w jakiś sposób
spowolnić jej regenerację.
-Luke nie ma ci za złe tego,
że znów się ze mną spotykasz? - zapytał nagle.
-Nie, skąd. Nie jest moim
ojcem. - zaśmiałam się.
Znów zapadło niezręczne
milczenie. Rose zatrzymała się, by zerwać kilka rosnących w trawie kwiatuszków.
Staliśmy, czekając na nią wpatrzeni w przestrzeń. "Nic z tego nie
będzie..." - westchnęłam w duchu, ale wtedy zdałam sobie sprawę, że Harry
stoi bardzo blisko mnie. Za blisko. Odruchowo obróciłam głowę, by na niego spojrzeć.
To był błąd. Nasze usta znalazły się dokładnie naprzeciw siebie, dzieliło je
może kilkanaście centymetrów. Jego oddech otulił moją twarz. Dosłownie
poczułam, jak moje źrenice rozszerzają się pod jego spojrzeniem. Zrozumiałam,
co zamierza zrobić. Co oboje zamierzamy.
Odsunęłam się o krok,
odczuwając przy tym niemal fizyczny ból, gdy jego wargi znalazły się poza
zasięgiem moich. Westchnęłam cicho i odszukałam wzrokiem Rose.
Harry nie poruszył się nawet o
centymetr. Jedynie jego usta rozciągnęły się w łagodnym uśmiechu.
-Mama! - zawołała mała,
podbiegając do mnie z kwiatuszkami.
-Śliczne kwiatuszki. -
pochwaliłam ją, po czym wzięłam za rękę i ruszyłam dalej.
Harry chwilę jeszcze stał bez
ruchu, po czym ruszył za nami.
*
Luke wszedł do mieszkania i
przywitał się z Rose jak gdyby nigdy nic. Ale znałam go na tyle dobrze, by
wiedzieć, że ma mi coś do powiedzenia. Odebrałam więc mu moją córkę i usiadłam
z nią w salonie.
-Mów.
-Ronnie...
-Mów.
-A mogę najpierw coś zjeść?
Padam.
-Najpierw mów.
Chłopak westchnął i usiadł
obok mnie.
-Zostaję.
-To znaczy? - zdziwiłam się,
nie wiedząc o co mu chodzi.
-Nie zostawię się teraz.
Rozmawiałem z Sarą, dałem jej wybór. Zgodziła się na kontynuowanie tej
konspiracji.
-Nie Luke, nie możesz. -
zaprotestowałam. - Nie chcę by z mojego powodu...
-Ale wszystko będzie w
porządku. Ona to rozumie. Że jesteś dla mnie jak siostra. Szanuje to.
-Na pewno? Nie zmieni zdania
za tydzień?
-Nie zmieni. - zapewnił mnie.
- Czyli wciąż jesteśmy parą, Rose jest moją córką, a wszyscy zazdroszczą mi
seksownej dziewczyny. - mrugnął do mnie żartobliwie.
-Naprawdę przesadzasz.
Powinieneś zająć się w końcu własnym życiem.
-Ale to jest właśnie moje
życie. - powiedział, uśmiechając się do mnie szeroko. - Ty i Rose. Jesteście...
moją rodziną. Sara tego nie zmieni.
-Jesteś cudowny, Luke. -
przytuliłam przyjaciela, a w moich oczach zabłysły łzy wdzięczności.
-Nie martw się, Ronnie. -
wyszeptał, głaszcząc moje włosy. - Nie opuszczę cię. Damy sobie radę. Udało się
wtedy, uda się i teraz.
-Uda! - zawołała Rose, a my
roześmieliśmy się głośno, patrząc na jej wesołe, niebieskie oczy i
najpiękniejszy uśmiech na świecie.
[Ok. Po pierwsze dziękuję za
komentarze pod ostatnim rozdziałem – nie tylko dlatego że były bardzo schlebiające,
ale były długie! Nawet nie wiecie jaką mam radość z ich czytania. Moje anonimki, podpisujcie się chociaż imieniem,
literką, żebym mogła was odróżniać, i zostawiajcie swoje TT, bo chcę was
follownąć! Kocham was, w końcu czuję że warto pisać J
Ale czy nikt na pewno nie chce
poczytać moich innych tekstów? Mam na początek spore opko w podobnym klimacie, chętnie wyślę!
Piszcie na mój tt lub ASK.
A teraz do tego rozdziału:
brakowało mi takiej sceny, która pokazywałaby zachowanie Ronnie i Luke’a wśród
znajomych – co myślicie na ten temat? I czy znów udało mi się na sekundę zahamować
wasze serduszka gdy Hazz prawie ją pocałował? ;) mam nadzieję że tak.
KOMENTUJCIE i bierzcie udział w ankietach! Następny rozdział w piątek]
Fantastyczny rozdział ;) Szkoda, że Harry wystąpił tylko w jednej scenie, ale mimo tego wzruszyłam się. Nie mogę doczekać się piątku. / Julaa :x
OdpowiedzUsuńHah... Fajnie, fajnie...szkoda, że Harry jej nie pocałował, ale i tak było bosko!! Nie mogę się doczekac następnego rozdziału. Czytam ten blog od samego początku, a cały czas mnie zaskakujesz :) Oby tak dalej <3 mój tt: @olenkapo
OdpowiedzUsuńWszyscy co piszą blogi są "Idiotkami/ami" Ale ten blog doprowadził mnie do łez zresztą jak zawsze.Trzymaj tak dalej jesteś kochana!!
OdpowiedzUsuń"Wszyscy co piszą blogi są "Idiotkami/ami"" - nie rozumiem. Co?
UsuńMój blog doprowadza do łez? WHAT?!
Mówię że twój blog jest naj ciekawszy od wszystkich których blogi wcześniej czytałam tamte były nudne a twój... a twój jest fantastyczny, a jeszcze jak opisałaś Harr'ego oczy to dopiero spadłam z krzesła.Rozumiesz już?
UsuńNo to ja jestem mile zaskoczkona :D Nie mogę się doczekać scen w których będzie dużo 1D. Wiesz doskonale jak mi się podoba ten blog i to opowiadanie. czekam na piątek!! / Zolly
OdpowiedzUsuńRozdział-perfect! Mam jedynie małe zastrzeżenie. Czemu do licha ciężkiego nie możesz napisać, że Harry chociaż raz spojrzy na tego małego kwiatuszka, jakim jest Rose?! Powiem Ci, że to mnie boli...Huh...jestem dziwna i lubię się czepiać. Nie miej mi tego za złe!
OdpowiedzUsuńMogłabyś też tak bardziej opisowo pisać sceny, gdy Harry chce pocałować Ronnie. Chcę to przeżyć! Co prawda w wyobraźni, ale przeżyć!
Już nie bd krytykować, bo tylko siedzę na tyłku i nie mam zamiaru go nigdzie ruszyć :x
A więc, czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Mam nadzieję, że moje marne komentarzyki, choć troszkę Cię zmotywują do dalszego pisania :)
Pozdrawiam, @Emilakobus
Czekam na moment, w ktorym Harry dowie sie prawdy!:) rozdzial swietny, jak zawsze!:) aw_impossible
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Nie mogę tylko jednego pojąć. Dlaczego Harry nie darzy Rose sympatią. Dlaczego na nią nie patrzy, dlaczego się do niej nie odzywa i nie uśmiecha????
OdpowiedzUsuńA co do wątku z Ronnie i Luke'iem to już myślałam, że on odejdzie do Sary. A tu klapa. Myślałam, że teraz Harry będzie miał większe szanse, będzie bardziej pewny i wreszcie ją pocałuje :)
Amy.xxx
"...Dlaczego Harry nie darzy Rose sympatią.." a ty darzyłabyś sympatią dziecko twojej byłej, którą chcesz odzyskać i jej nowego faceta? ja sama nie wiem...
Usuń"...on odejdzie do Sary. A tu klapa..." Dlaczego klapa?
Bo jakby odszedł do Sary, to Ronnie byłaby wolna i może by Harry był bardziej otwarty. Nic nie stało by na przeszkodzie żeby ją pocałować itp. A co do jego zachowania w stosunku do Rose. Wiadomo jest mu ciężko, ale jakoś chłopaki z 1D mile przywitali Rose, a Harry tak jakaby nie zwraca na nią uwagi. Skoro walczy o Ronnie, to niech chociaż zaakceptuje Rose :) O to mi chodziło
UsuńAmy.xxx
Wierz mi, obecność Luke'a wcale nie będzie hamować działań Hazzy. A co do Rose... - I TU MÓWIĘ DO WSZYSTKICH, KTÓRZY UWAŻAJĄ ŻE HARRY ŹLE ROBI - zgadzam się z wami ;) Ale cóż mogę poradzić? ;)
UsuńZasmucił mnie fakt iż Hazza nie akceptuje Rose ;c wprawdzie nie wie że to jego córka, ale mógłby to zmienić ;3 Oczywiście bardzo cieszę się faktem iż Lou kibicuje Ronnie <3 Co na temat pocałunku to przeszłaś samą siebie!!! ;* Nie mówię tego aby się podlizać, po prostu super. Mogłam sobie to wyobrazić jakbym tam była, dokładny obraz. Kocham takie szczegóły, czekam na więcej takich dokładnych zbliżeń :3 I zapraszam do mnie na ważną informację!!! http://1lovedirection.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOkeyy ja anonimek mam się podpisać xdd więc to ja @justbeyou_123 piękny. Masz niesamowity talent. Te wszystkie zwroty akcji iwgl. Już się nie mogę doczekać następnego. Ja proszę o twoje inne teksty :)
OdpowiedzUsuńOBDUSXJFCHINHFWJSK CUDOWNE *__* kocham to, tylko szkoda, że Harry nie akceptuje Rose.. może jak się dowie, że to jego córka to się zmieni .... oczywiscie nadal mnie informuj o nowych rozdziałach ! @BakaOfficial
OdpowiedzUsuńSuper!!! Tylko szkoda że Harry jest taki obojętny na Rose i jej nie akceptuje, ale Louis WOW! bardzo go teraz lubię w tym blogu i nie mogę się doczekać kiedy Harry dowie się prawdy i jego reakcji. I czemu przerwałaś ten prawie ''pocałunek''??? Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów!<3
OdpowiedzUsuńJak coś to ja @CARROTTO1Dxxx
ZAPOMNIAŁAM!
OdpowiedzUsuńOGŁOSZENIE DLA TYCH, KTÓRE ZAGLĄDAJĄ W KOMENTARZE!
ROZDZIAŁ 11 JEST WAŻNYM ROZDZIAŁEM, WIĘC BY WAS TROCHĘ POMĘCZYĆ WRZUCĘ GO O 20.30-21.00. (szykujcie over again)
i jeszcze jedno:
http://ask.fm/AmyEmpty/answer/32476741827
Dzięki za info na pewno przeczytam ;)
Usuń